Skocz do zawartości
Nerwica.com

Roza00

Użytkownik
  • Postów

    552
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Roza00

  1. Krokodylica, a gdzie masz obecnie powiększone te węzły? Mnie sen z powiek spędzają nadobojczykowe. Chociaż obojczykowe to ponoc te tuż za kością obojczyka, a ja mam je nad obojcxykiem, ale w Wzdłuż szyi. Wczoraj wyszła mi na plecach mega swedzaca wysypka, no i już w głowie czarny scenariusz. Paranoja. Jak chodziłam do szkoły, to nieraz sama chciałam się rozchorowac, żeby sobie w domu posiedzieć. Teraz boję się każdego kichnięcia. Ania, Biedronka, myślę, że po prawie roku to już byście sobie na forum nie pisały z rakiem jelita. W takim wieku, gdyby w ogóle się pojawił, byłby mega agresywny. Więc to po prostu nerwy ale wiem, że to po prostu lęk. Ja też mam tak, że czasem się boję i nawet sama nie wiem czego.
  2. Mam atak. Wpadł mi w ręce artykuł o Agacie Buzek i o tym, że chorowała na ziarnice...
  3. Tukaszwili, mam nadzieję, że jednak wygrasz tę walkę i lekarza nie odwiedzisz. To błędne koło. Wczoraj byłam na badaniu tych węzłów. Lekarz w progu zaczął się śmiać, ale mówił, że podziwia, bo nie było mnie już 5 miesięcy i, że się stęsknił. Żartownis. Zbadał mnie dokładnie (lubię go, bo na badaniu bada mi wszystkie węzły, sledzione i wątrobę, u innych musiałabym dodatkowo płacić). I orzekł, że węzłami w dole nadobojczykowym się nie przejmować, bo prawidłowe i, że to w sumie na granicy z szyja. Standardowo, węzły w kącie żuchwy po obu stronach niezmienne od roku po 2 cm. Jednym słowem, zdrowa. Wyszłam, uśmiechnięta, po czym znów przegladnelam te wydruki i... Ten taki czarny w środku, ten okrągły. Powiedziałam dość, bo skończyloby się tym samym, co pół roku temu. Ania, raka jelita nie masz na pewno i wydaje mi się, że już to chyba sobie wbilas do głowy. A żołądek jako pierwszy reaguje na stres, więc będzie bolał, będzie się przelewalo. To nie ma znaczenia, bo jesteś zdrowa. A na jelitowke wpływu nie masz, choć faktycznie to przykry wirus, tyle, że nie umrzesz z jego powodu.
  4. Laveno, a ja mam OB 17 przy normie do 15 i też już mi to zasialo zastanowienie, póki co, w granicach rozsadku.. Zakazana, mi Tez wszystko drży... Już się przyzwyczaiłam.
  5. A ja zaraz zbadać te wezly. Wydaje mi się, że mam w tym nadobojczu 3 te węzły i to prawie na sobie, więc trochę się cykam, że to jakiś pakiet. Ale jak wszystko będzie ok, to nie marnuje i wracam do żywych. Bo o dziwo nie panikuje prze badaniem. A może to zły znak hahaha, zawsze jak się bałam było ok, teraz się praktycznie nie boję.... Zobaczymy
  6. Krokodylica, witaj na forum z tego, co zdążyłam się tutaj naczytac, to pieprzyki znajdują się w TOP10 hipochondrycznych historii. Ja sama mam ich od groma i jeszcze trochę, i to różne, najróżniejsze, a jako nastolatka miałam wycinane znamię, tzw. myszkę wtedy nawet nie interesował mnie wynik hist-pat., bo nie odebrałam go do dnia dzisiejszego a minęło 12 lat Co do węzłów, te małe świństwa zmieniły moje życie w taki koszmar, że w pewnym momencie myślałam, że tylko zakład zamknięty mnie uratuje. Odnotowałam poprawę, ale znów dają czasu, jednak podchodzę do tego z dystansem. Staram się przynajmniej. I też niestety powiększył mi się kolejny nadobojczykowy.
  7. Co do latania, mam niestety to samo. Największą tragedię przeżywam przed wejściem, podczas startu i lądowania, bo teoretycznie wtedy przydarza się najwięcej wypadków. Cały lot siedzę jak na szpilkach, oczekując na tragedię. Oczywiście, też mam myśli, że akurat TEN samolot spadnie i czasem nawet przyglądam się ludziom, z którymi lecę i im współczuję, że się znaleźli na pokładzie razem ze mną mimo to, latam dość często, najwcześniej na hydroksyzynie, albo %%. Tylko tak jestem w stanie to znieść. A wysiadajac z samolotu czuje, jakby darowano mi nowe życie podczas, gdy mój mąż lub współpracownicy zdążyli się wyspać i zrelaksować podczas lotu
  8. A mi się powiększył węzeł w dole nadobojczykowym. W tym samym, w którym mam już jeden, w zasadzie Tuz obok. Trochę mnie niepokoi, bo jest twardy, no i znów ta przeklęta lokalizacja. Na dodatek wyczulam go przypadkiem. Pójdę zrobię jednak te badania, ale nie panikuje. Bez sensu. Jak coś wyjdzie, to trudno haha. A jak nie to znowu się przez głupotę na dno rozpaczy wrzucę. Czasami mam wrażenie, że te węzły to jakaś somatyzacja, choć to raczej niemożliwe. Jak w ogóle o nich nie myślałam to nic się nie działo. Jak mam nawrót to wylazi cała plejada.
  9. Tukaszwili, zazdroszczę Ci, że Cię węzły w ogóle nie przerażają tak, racjonalizuje swój lęk, bowiem przed tygodniem po sobotniej imprezie mocno zakrapianej alkoholem, mój kochany mąż zostawił otwarte okno na całą noc. Na dworze było jakieś 2 stopnie na plusie, więc normalnie Majorka Myślę więc, że pewnie miało kiedy mnie zawiać. Niemniej jednak, boję się węzłów jak cholera i najprawdopodobniej będzie tak już do końca życia. Tak samo boję się temperatury, którą cały czas mam w okolicach 37-37,2. Ale wszyscy mówią, że taka temp to nawet nie stan podgorączkowy.
  10. U mnie rozpętało się na dobre. Zrobiło się zimniej, gdzies mnie chyba zawialo i efektem jest spuchnieta szyja, a więc i węzły. No i powtórka z rozrywki. Szukam nie wiadomo czego w swoich obojczykach, może dlatego, że opuchlizne mam głównie w dolnej części szyi. Póki co jednak nie mam ochoty na żadne badania, ani tym bardziej wizyty u lekarza. Wychodzę z założenia, ze przez rok to raczej byłoby całkiem źle, a że akurat pogoda jest taka, a nie inna to pewnie jakieś wirusy. Mam problem z oddechem, gula w gardle i standardowo temperatura i napadami gorąca. I mdłości na dodatek. Zestresowana, jak u Ciebie?
  11. Nerwica to jednak przekleństwo na całe życie. Miałam prawie 4 miesiące świętego, niczym niezmąconego spokoju... Od prawie 4 miesięcy nie byłam u żadnego lekarza, ani nie zrobiłam żadnego badania. Antybiotyki na borelioze skończyłam i nawet nie byłam sprawdzić, czy ok, bo miałam to w głębokim powazaniu. Niedawno wyszłam za mąż i ogólnie byłam super mega szczęśliwa. Tymczasem zawitał październik, jesienna aura daje mi się we znaki. Huśtawki nastrojów i znów te głupie myśli. Stare, dobrze znane problemy z oddychaniem i bóle pod lewym żebrem. Dziś to mi się nawet węzły przypomniały, ale póki co jeszcze nie mam ochoty ich obsesyjnie macac. Chociaz wiem, że jak były tak są. Staram się blokować myśli i znów nie wpaść, w to samo g... co kilka miesięcy temu. Zestresowana, cieszę się, że i u Ciebie było choć trochę lepiej myślę, że jak przez tyyyle miesięcy nic się nie pogorszyło, to nic się nie dzieje Biedronka, tak to jest, nerwica da trochę odetchnąć, złapać trochę luzu i wraca...
  12. Ja zwariuje po prostu. Przez cały dzień mam normalna temperaturę, tj. 36,8 36,8 a po 18stej wzrasta mi do ponad 37... 37,4 miałam wczoraj o 20. Sorki, że ja tak ciągle o tej temperaturze, ale to dla mnie nienormalne. Na dodatek za miesiąc biorę ślub. I nie mogę się na tym skupić.
  13. A ja mam 37,5... To już chyba nie jest normalna temperatura.... Na dodatek te węzły. Masakra...
  14. Ania, a zmierzysz dziś temperaturę po południu? byłabym wdzięczna
  15. Biedronka, bardzo się cieszę, że wyniki ok jesteś zdrowa! I nawet nie próbuj myśleć inaczej ciesz się wakacjami Ania, naprawdę jesteś zdrowa, ja też mam różne rewolucje jelitowe, to normalne jak człowiek się stresuje ale wiem, że łatwo się mówi... Ale musisz próbować przestać to analizować. A ja nadal przejmuje się moja temperatura i węzłami. Mam takiego jednego twardego na szyi. I do tej ciągle ta podwyższona temperatura. Wczoraj miałam 37,3 pod wieczór. Ale jestem już w 2 fazie cyklu, więc może to od tego. Boję się, że te stany oznaczają, że coś się wykluwa... ostatnio byłam na weselu i zupełnie zapomniałam o tym wszystkim, a teraz znów się zaczyna.
  16. No to skoro tak, to pewnie masz zaburzenia hormonalne.
  17. Ania, tak, ja w czasie miesiączki mam jeszcze większe rewolucję jelitowe, moja mama i przyjaciółki maja tak samo Ania, zmierzysz dla mnie temperaturę? Haha, skoro dostałaś już okres
  18. U mnie się zdarza, że mam 37,3 nawet. I mi się temperatura zmienia z każdą godzina. Mam np 36,9, za godzinę 37,2, potem znów 36,8 i wieczorem znowu 37,2 i po 22 spada. Laveno, ale Ty jesteś przed okresem, więc taka temp to norma.
  19. Laveno, ja wczoraj wieczorem miałam 37,4, spanikowalam, zmierzyłam 2 raz i było 37,2. A jestem w 1 fazie cyklu. Ale ja nie czuje tej temp. A z drugiej strony myślę, że od stycznia, gdyby to była np zz to chyba już by mi się pogorszyło nie?
  20. Ja mam teraz 37, 2. I nie jestem przed okresem. Kurde, ta zz mnie wykończy.... Na dodatek opuchlizne na jednej stronie szyi ale na tej też mam stan zapalny od ósemki. I mnie boli węzeł pod zuchwa.... Znów się chyba zaczyna.
  21. Laveno, mi lekarz mówił, że temperatura może się różnić nawet jeżeli mierzysz ja codziennie o tej samej porze. I że temperatura 36,6 to tzw podstawowa temperatura ciała, czyli taka, która mierzysz rano przed wstaniem z łóżka i rozpoczęciem aktywności. Ja mam nieraz już rano prawie 37, głównie przed okresem. A tak rano mam 36,3 albo 36,5. Potem wzrasta. Mi lekarze mówią, że taki mam cykl dobowy. Rano niższa, potem wzrasta i taką się utrzymuje do wieczora i znów spada. Mnie to nie przekonuje. Zwłaszcza, że jak się nakręce to potrafi mi skoczyć do 37, 4. A poza tym Ty nie masz węzłów, nie kaszlesz, więc nie masz po co się bać zz. To niemożliwe wręcz. Ja wpadłam wręcz w obsesję z tymi wezlami i lekarze mi mówili, że dla hipochondrykow węzły to najgorsza z możliwych faz, bo niektóre mogą nigdy nie zniknąć i zawsze będą napędzac do myślenia. U druga rzecz, że powiększają się przy byle gównach, zwłaszcza jak ktoś ma taki układ immunologiczny, a stres dodatkowo to potęguje. I ciężko się z tego wyrwać. To prawda, ja nadal gdzieś to z tyłu głowy mam, chociaż już nie tak obsesyjnie. Ale mam, niestety. Ania, w toalecie u mnie bez zmian. Aż mi ostatnio przeszło na myśl, że może coś nie tak jest jednak z jelitami xD chodzę chyba z 4 razy dziennie do toalety, i ciągle prawie biegunki.
  22. Laveno, ale taka temp przed okresem to norma. Ja się martwię, bo ja mam taką caly czas, nawet po okresie. I mam tak od grudnia (tzn w grudniu zaczęłam odbesyjnie mierzyc), jak było wcześniej nie wiem. Ja też tej temp nie czuje, nie jest tak, że czuję się jakbym miała być chora. Jedynie mam czasem uderzenia gorąca, i taka jakby gorąca głowę, ale to w sumie norma przy stresie.
  23. Co do chudniecia to nie wiem. Niektórzy o tym pisali, niektórzy nie, więc nie wiem jak to jest. Ale jak to powiedział mi hematolog. Podstawą zz są węzły, które rosną i nieleczone powiększają się do wielkich rozmiarów. I że z zz nie mozna sobie chodzić od tak. Ja to w sumie o chloniakach myślę od października, więc niedługo rok mi styknie chyba nie byłoby że mną już najlepiej...
  24. Ja mam takie czerwone kropki jakby od uklucia igła na rękach, nogach i brzuchu. Najwięcej mam na rękach (masa). Ale mój tata też takie ma, tyle, że ogromną ilość na brzuchu. To wina słabych naczynek. Ja mam to od wielu lat, ale pojawiają się nowe. A naczynka pękają nawet na zbyt dużej ekspozycji na słońce. Gdyby to miało związek z chorobą, to miałabyś nieprawidłowa ilość płytek krwi i hemoglobiny w morfologii
×