Skocz do zawartości
Nerwica.com

Roza00

Użytkownik
  • Postów

    552
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Roza00

  1. A dzisiaj to się w ogóle czuję jakbym miała być chora. Ale wiem, że nerwica też potrafi dawać takie objawy grypopodobne.
  2. Ania, a na szyi masz jakieś? Pociesza mnie, że np Issa też pisała, że ma jakieś węzły od roku już...
  3. Niech mnie ktoś pocieszy, bo zaraz wykituje Czy to możliwe, żeby chloniak rozwijał się u mnie przez prawie 7 mięsiecy i żeby mi się nie pogarszalo? Temperaturę mierze od grudnia i w sumie codziennie mam w okolicach 37 i ponad. Na pierwszym usg węzłów byłam w styczniu... Tylko czemu te cholery nie znikają. Mam po obu stronach największe w okolicy kątów żuchwy. Jeden ma prawie 3cm (te długości różnią się u każdego radiologa) drugi 2,5 cm. No i mniejsze takie 6-13 mm. To moje jajo zmalało, nie widać gołym okiem jedynie czuć jak mocno obroce głowę w przeciwna stronę i napne mięśnie, albo uniose głowę do góry. No i mam węzły pod pachami i w pachwinach (duży, twardy i nieprzesuwalny,). Na usg wyszedł 3cm i w połowie stłuszczały. A pod pachami całkiem stłuszczały. Takie stłuszczałe to chyba nie groźne? Śledziona niepowiekszona, w brzuchu czysto, w klatce ponoć też (ale tyle się naczytalam, że ludzie mieli rtg idealne, a w tomografii istne szaleństwo). Nie mam boli po alkoholu, nie poce się w nocy. Skóra mnie swędzi i mam kaszel. No i ta temperaturę. Nie wiem, ile można się nakręcac na jedną chorobę...
  4. Nie za dobrze. Ciągle mam te lęki. Ten chloniak to jakieś przekleństwo...
  5. Ja mówiąc chloniak, ziarnice też mam na myśli. Za pierwszym razem też się po wynikach krwi uspokoilam, a potem doczytałam co nie co. Chociaż mój hematolog mówił, że nie rozumie, dlaczego internisci uważają, że jak morfologia w normie i ob to nie ma się co martwić. Jak się dziś czujecie?
  6. Biedronka, a Ty w ogóle miałaś kiedyś wkręt na chłoniaka?
  7. Ja uważam, że można sobie wkręcić wszystko. Jeżeli można czuć pieczenie, palenie piersi w środku, które zniknęły jak ręką odjal po usg, to można sobie wszystko sobie wmówić. Takiego uczucia palenia nie odczuwalam nigdy. Chociaż mnie teraz np nic nie boli. Mam tylko problem z oddychaniem. Ból gardła też minął. I czasem czuję dziwne kucia np w pachwinie i pod pachami, albo w obojczykach.. Ale staram się nie macac. W sumie po obojczykach nie dotykalam się już dwa dni sukces haha Ania, psycholog mówi mi, że z tego się wyjdzie na pewno. Tylko trzeba pracować i brać na serio terapię i ćwiczenia na niej zadawane, mimo, ze czasem wydają się wręcz śmieszne. Mi psycholog powiedział, że leki to ostatecznośc ostateczności, bo nie rozwiązują problemu, uzależniają, a kiedy przestanie się je brać to nerwica dopiero pokazuje na co ja stac.. Aczkolwiek niestety nieraz są konieczne. Moje węzły to w ogóle jakieś popieprzone są... Wczoraj skaleczylam się w dziaslo, jedząc orzecha a teraz wylazl mi wielki węzeł pod żuchwa i boli jak cholera. Na swoim przykładzie powiem Wam, że mi psycholog powiedział, że moja psychika może stymulować powiększanie się tych węzłów. Wiadomo, że od nerwów się nie powiększają, ale z racji, że jestem tak na nie nakrecona to one się powiększają czulej niż normalnie. Wiecie o co chodzi. Nie wiem, na ile w tym prawdy, bo lekarze mówią, że nie ma takiej opcji, żeby nerwy działały na węzły, no ale... Skoro pierś może palić, skoro kobiety potrafią sobie wmówić ciążę i rośnie brzuch i mają mleko w piersiach to jestem w stanie we wszystko uwierzyć. Tym bardziej, że każdy organizm jest inny... I w sumie to nikt nie wie dokładnie jak on działa.
  8. Dokładnie Ania. Ja czasem tracę nadzieję, że będę taka jak kiedyś. Wolałabym nie wiedzieć tych wszystkich rzeczy, które wiem. Rok temu to nawet nie wiedziałam, że są węzły pod pachą czy w pachwinach. O obojczykach nie wspominając. Wiem, że gdybym się nie wyedukowala z dr Google to żyłabym szczęśliwie. Pamietam też, że jak miałam fazę na raka piersi to wręcz mnie ta pierś w środku paliła! Dlatego też wiem, że ten kaszel i duszności to nor węzły w klatce tylko ta cholera! Chociaż i tak uważam, że najgorzej było w lutym... Ja wręcz wylam z rozpaczy!
  9. Niech będzie. Kiedyś chyba też to wyczułam i radiolog przejechał sonda i mówił, że nic nie ma. Ale ogólnie dziś nie jest fajnie.. Wróciłam z pracy, ugotowalam obiad, posprzątalam chatę. O dziwo, zestresowala mnie wizyta w toalecie, bo miałam wrażenie jakbym zjadła opakowanie wegla... Ogólnie czuje duszności, ciągle kaszle. Przy głębokim wdechu czuję duszność. Takie laskotanie. Mam dość tej nerwicy, ta cholera nie ma litości. Dużo też w tym mojej winy, żałuję dnia, w którym całe noce siedziałam na ziarnica.pl i czytałam te niesamowite historie, których teraz nie mogę zapomnieć. Też tak macie, że myślicie, wszystko jest ok, lekarze mówia,zs jest ok i nagle przypominają się Wam te historie z internetu i wszystko szlag trafia...
  10. Mam w prawej ręce w dole łokciowym taki przesuwalny wałek!! Martwie się, że to węzeł
  11. Ania, masz 28 lat. Gdybyś miała nowotwór, którykolwiek z tych, których się obawiasz, to w tym wieku są one bardzo agresywne. Jak byłam na usg piersi w grudniu, bo się bałam, że mam raka zapalnego, to radiolog powiedział mi, że takie nowotwory lite, typu piersi, wątroba, żołądek, trzustka, jelito, w młodym wieku sa bardzo agresywne. Powiedział, że fakt, leczenie jest ciężkie, ale one szybko się rozwijają i zwalaja z nóg. Z takim czymś nie możesz sobie chodzić pół roku bez nasilenia objawow. W takim wieku. A ostatnio powiedział mi, na przykładzie węzłów, że to wszystko kwestia życiowego farta. I że czasem sam się zastanawia, czy czegoś nie ma, jak słyszy przedziwne objawy pacjentów. Także, spokojnie, choć łatwo mówić, sama nie potrafię tego zastosować. Jestem przekonana, że Twoje objawy to tylko tło nerwicy. Zobacz, ile osób boryka się z takimi objawami. W tym ja. Dzisiaj w nocy nie mogłam spać, bo serce biło mi tak, że myślałam, że wyskoczy. Tylko jakkolwiek to zabrzmi, wolę te objawy, niż np węzły, bo wiem, że od tego nie umrę i nie przeraża mnie to Ja też miałam lepsze okresy. Nawet ostatnio miałam już gdzieś swoje węzły. I w marcu totalnie się nie przejmowałam (pamiętam, jak wracałam samochodem z pracy i sobie myślalam, jak ja w ogóle mogłam sobie takie rzeczy wmawiać). Ale to wszystko wina internetu i ludzi na forach. Gdybym się tego nie naczytala to od pół roku żyłabym spokojnie. O raku piersi się nie naczytalam tak dogłębnie i usg wystarczyło. Mimo, że pewnie są przypadki, że komuś usg czegoś nie wykrylo itp.
  12. Ania, to jest straszne! Nie potrafię z tego zrezygnować, parę dni było lepiej, miałam już temperaturę niższa niż 37 i znów się zaczęło odkąd mi węzeł wylazl. Ale nie potrafię uwierzyć w temperaturę od nerwicy... Czyli jak sobie mierzysz to zdarza Ci się mieć ponad 37? Najgorsze jest to, że po poronieniu cały cykl szlag trafił i nie wiem, czy mam teraz owulacje czy nie.
  13. Jest 22 a ja mam 37, 3. To już tą temperatura mnie chyba najbardziej psychicznie wykancza. Zawsze o tej porze miałam już 36,6.
  14. Kolonoskopia jest inwazyjnym badaniem, bo jeden niewłaściwy ruch i można uszkodzić jelito. Lekarze zawsze po tym badaniu ostrzegają, że gdyby po posiłku działo się coś niepokojącego to trzeba się zgłosić na pogotowie. Chodziło mi o to, że bywalcy tego forum często robili takie badania prywatnie, za własne pieniądze, bo lekarze nie dawali im skierowan. Ja, pomimo, iż naczytalam się o niedogodności w badaniu usg i rtg, nie umawiam się prywatnie na rezonans o tomografie, bo rozsądek podpowiada mi, że gdyby coś się działo, to zostałabym skierowana. A pomimo to, martwię się, czy na rtg na pewno wszystko było widoczne. Z racji, że nie chce nikogo straszyć, nie pisze tutaj o błędach radiologow, o których słyszałam i to nie z internetu. Nawet dziś kolega z pracy, którego córka ma kłopoty zdrowotne, opowiadał mi o błędzie radiologa podczas opisywania tomografii. Dzięki Bogu inny się dopatrzyl. Co do czynników wywołujących chorobę. Każdy ma swój pogląd na to, nie mam zamiaru wyklocac się tutaj o swoją rację, bo każdy ma ja własną. A mnie uczono, że trzeba rozumieć każdy pogląd i punkt widzenia. Bo każdy z nas jest inny. I nikomu niczego nie narzucać więc szanuje Twoje zdanie w tym temacie i na pewno masz sporo racji Oprócz tego, zrobiło mi się po ludzku przykro, kiedy ktoś mi tu wyjeżdża z szpitalem psychiatrycznym. Wybaczcie, może źle zrozumiałam, ale wydawało mi się, że to forum jest po to, żeby się wyzalic, wspierać i napisać nawet głupotę, która spędza nam sen z powiek. Bo życie hipochondryka to składowa blahostek, które się zbierają w jedną duża całość. Mam więc zatem wrażenie, że Tukaszwili, pisząc to, chyba nie do końca wiedział, że trochę go poniosło. Nie posadzam go o źle intencje lub złośliwość. Ale chyba nigdy nie był w takim szpitalu. Ja byłam, mając praktyki, i tam są ludzie, którzy już często nie mają kontaktu z rzeczywistością. A ja z racji swojego zawodu i pelnionego stanowiska w pracy zachowuje pokerowa twarz. Negocjuje kontrakty, zarządzam działem, podpisuje umowy... I nikt nawet nie przypuszcza jaki mam problem a forum traktuje jako miejsce do wylania emocji, często skrajnych, bo w życiu codziennym muszę być po prostu twarda. I nie oczekuję oceny. To tak, jakbym oceniala problemy dziewczyn z jelitami i ich obawy przed rakiem jelita. Nie rozumiem tego, jak można się tym denerwować, więc zaproponuje Wam szpital. Tylko ja właśnie, pomimo, że mnie to nie przeraża, rozumiem, że Was może. I wiem, że Was przeraża to tak samo, jak mnie węzły. A tekst typu, że jestem przebadana od stóp do głów też można schować między bajki. To tak, jakby ktoś poszedł ja kolonoskopie i doktor mu powiedział:" no ma Pan tu jakies polipy, ale wyglądają zupełnie niegroźnie, niech się Pan nie przejmuje". I potem odczytał sobie, że takie polipy mogą być rakowe, ale nie muszą i tylko wycięcie i ich zbadanie może to wykluczyć. Ciekawe, czy miałoby się wtedy przeświadczenie o super stanie zdrowia I szczerze, po takich komentarzach to nie mam ochoty tu zaglądać..to miejsce nie miało służyć do stawiania komuś diagnoz, tylko po to, żeby znaleźć zrozumienie i pocieszenie. Tukaszwili, na pazyszlosc, nie jesteś psychiatra współczuję Ci, jeżeli wierzysz w moc sprawcza lekarstw. Hipochondria to nie choroba, na którą weźmiemy pigułkę, tylko skutek jakiegoś problemu, z którym sobie nie radzimy. Pigułki nie pomoga. Chyba, że nabijac kasę dla koncernów farmaceutycznych. Przepraszam, musiałam to napisać.
  15. Ania, tak, ja mam nawet po godzinie czerwono w toalecie po buraczkach także spokojnie
  16. Tukaszwili dziękuję Ci za tą, jakże optymistyczna opinie na mój temat, ale nie prosiłam o psychoanalize czytając to forum to dla mnie niezrozumiałe jest jak można się poddawać takim inwazyjnym badaniom jak rezonans, kolonoskopia i inne cuda. Mam masę badań.... Morfologie i usg faktycznie, bardziej dokładnych nie da się już zrobić a przepraszam i rtg rozumiem, że mógłbyś mnie posadzac o szajbe, jeżeli na usg by wyszło, że nie mam powiększonych węzłów, ale ja je czuję mimo, że ich nie ma. Natomiast jeden z moim węzłów na szyi ma ponad 3 cm także to nie wytwór mojej wyobraźni.
  17. To cholerstwo mnie chyba nie puści. Dzisiaj mam ciągle ataki suchego kaszlu, gilgocze mnie coś w płucach, mam wrażenie jakbym miała węzły w płucach....
  18. Ania, ja też mam naprawdę różne kolory, kształty itp. Serio. Mój narzeczony też często ma biegunki i tak samo mówi, że czasem aż zielone, i się nie przejmuje. A on akurat w ogóle się zdrowiem nie interesuje, w sensie wyszukiwaniem chorób. Ja też się tym nie przejmuje. Chociaż jak nie miałam jasno sprecyzowanego raka, jak np teraz chłoniaka to nawet czasem poświęcam temu trochę uwagi, bo bałam się raka trzustki. I wtedy było jeszcze gorzej. Tyle, że trzustka przeszła mi po usg i badaniach krwi typu amylaza itp. znów zmoerzylam temperaturę i mam 37,1 i juz dostaje kolejnego ataku. Wiecie co, walczę, próbuję, ale ja tak sobie wkrecilam tego chłoniaka, że nie wiem jak mam wybrnąć z tego. Węzły i temperatura. Żyje z tym już prawie 7 miesięcy....
  19. Miałam to samo, tyle, że na początku... Przeszło samo, jak widać żyje i nie miałam jeszcze zawału
  20. Zgadzam się, że od stresu nie można dostać raka. Nie o to chodziło. Chodziło o to, że długotrwały stres, jak u nas hipochondrykow, bardzo obciąża układ odpornościowy, którego zadaniem jest zwalczanie patogenow. Natomiast, jeżeli ktoś ma predyspozycje lub wrodzone wady natury fizycznej to nawet pozytywny tok myślenia nie pomoże. To też powiedział mi psycholog. Ale to, że stres jest zapalnikiem wielu chorób jest udowodnione. Tylko, że mówimy o długotrwałym stresie. Ja np w takim żyje już grubo ponad rok. Nie wierzę, że to na mnie nie działa. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że rok temu (kiedy jeszcze nie miałam jako takich rzutów hipochondrycznych tylko bardziej ataki paniki) jak każdy kto choruje na nerwice czułam, że coś mi jest. Nie wiedziałam co, ale wiedziałam, że coś we mnie siedzi. Często byłam zmęczona, miałam bóle wedrujace, nie mogłam oddychać. I pamiętam, jak nagle wystraszylam sie, że może ja mam JAKIEGOŚ raka. Wpisałam więc w Google "pierwsze objawy raka". I wyskoczyła mi cała lista... I najbardziej zwróciłam uwagę na "powiększone węzły chłonne". Tylko wtedy nie za bardzo wiedziałam jak ich szukać i sprawdzać. Musnelam sobie ręką po szyi, wszystko w porządku. W dzieciństwie przechodziłam zapalenie węzłów chłonnych, więc pamiętałam, że wygląda się wtedy jak chomik i nie trzeba ich szukać. Oprócz tego zwróciłam uwagę na podwyższona temperaturę. Mierzylam elektronicznym, było ok. Ale bałam się dalej. Miesiąc później, w październiku, siedzac w pracy wyczułam za uchem gulke. Nie bylo trzeba jej szukać. I pomyślałam, cholera, węzeł. A więc rak! Wpisuje "powiększone węzły chłonne" wyskakuje chloniak. Czytam objawy, no kurde, niewiele pasuje, no czasem swędza mnie plecy. Doczytałam, że wystarczy zrobić morfologie i będzie wiadomo. Zrobiłam podstawowa, bez ręcznego, bo nawet nie wiedziałam wtedy o czymś takim. Wyniki idealne, crp niskie. Ulga. W ogóle przestałam się przejmowac. Zszedł po kilku dniach. W grudniu miałam jazdę na piersi, więc sprawdzałam węzły pod pachami. Jak z piersiami wyszło, że ok, to kilka dni potem powiększył mi się ten sam węzeł, co wcześniej. Znów morfologia i znów prawidłowa. Tyle, że tym razem przeczytałam cały internet o chloniakach, wszystkie fora, wszystkie opowieści ludzi, złe diagnozy lekarzy i to, że morfologia gówno daje. Udałam się więc na usg, z przekonaniem, że mam tylko jeden węzeł. A tam cała plejada na szyi. Lekarz mówi :w ogóle się Pani nie musi tym przejmować. Wychodzę szczęśliwa, ale na ziarnica.pl doczytuje, że usg gówno daje. Morfologia nic nie daje, usg nic nie daje, rtg nic nie daje. A kiedy udaje mi się zawierzyc lekarzom i trochę odpuszczam nagle pojawiają się nowe węzły. Trudno nie zauważyć jakieś autosugestii.
  21. Apek, mimo, że sam w to nie wierzysz, ja wierzę, że kiedyś uda Ci się z tego wyjść i uwierzysz, że jest o co walczyć. I, że szczęście istnieje. Bo Tobie jest źle z tym, jak jest teraz. Gdzieś musi być przyczyna, dlaczego tak się stało. Tym bardziej, że jak widać, zdajesz sobie Sobie sprawę z własnego problemu. Spróbuj chociaż. I idź do tego szpitala!
  22. Ania i żadne:" nie będę się denerwować", tylko:"będę spokojna" haha
  23. Ania, mój psycholog też o tym mówi. To nie jest kwestia paru godzin. Nie pozegnasz leku w kilka minut. Bo ciężko jest rozstac się w minute z czymś, z kim byłaś tyle czasu, do czego się przyzwyczaiłas. To trochę jak z destrukcyjna miłością. Masz faceta, jest do dupy, nie jesteś z nim szczęśliwa, często płaczesz, ale kochasz go na swój sposób, bo on jednak zawsze przy Tobie jest. Zawsze. Rodzina, przyjaciele dochodzą, ale on jest zawsze. I terwz podejmujesz decyzję, że jednak musisz od niego odejść, ale milion razy wracasz i się zastanawiasz, a on mówi, żebys została, i przypomina Ci, że jednak Ci towarzyszy. Stara się bardziej, więc Ty znów zostajesz. Tylko zamiast faceta postaw w tym miejscu nerwice.
  24. A co do Twojego szaleństwa... Każdy z nas ma do odegrania jakas rolę. Rodzimy się po coś. Myślę jednak, że tak naprawdę to masz wyjątkowo pracowitego Anioła Stróża, który daje Ci kolejne szanse. Spróbuj więc wziąć się za siebie i zawalczyć i daj mu trochę odpocząć, bo ma chłop pełne ręce roboty!
×