Skocz do zawartości
Nerwica.com

Roza00

Użytkownik
  • Postów

    552
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Roza00

  1. @nerwa napisze to, co wszyscy, nie masz żadnego SM. To tylko nerwica, te objawy ma większość z nas. Także spokojnie Ja nie mogę się ogarnąć, ciągle widzę te zbiórki na moją koleżankę. Praktycznie nie wchodzę na fejsa, bo tylko to napędza moja nerwice. Ostatnio boli mnie prawe ucho. Nie jest to ciągły ból, ale dość intensywny przez parę sekund, a potem znika. I mam tak kilka razy dziennie. Oczywiscie, pewnie gdybym to zagooglowala wyszedłby rak jak nic.
  2. @zestresowana1990 boję się już chyba wszystkiego. Ostatnio mam ciągle biegunki, boli mnie żołądek, coś w okolicach mostka. No wiem, że to wypisz wymaluj nerwica. Dalej męczą mnie te węzły. Najbardziej te w dole nadobojczykowym, bo wiem, że nie mają prawa tam być, a są. Co prawda, ruchome i miękkie, ale sami wiecie, jakie cudowne historie można znaleźć w naszej kopalni wiedzy Google... Mimo, że już nie googluje objawów, nie czytam tych bzdur, to niestety doskonale pamiętam to, co się niegdyś naczytałam i za cholere nie mogę się tego z głowy pozbyć. Szczególnie tych wszystkich informacji o złych diagnozach. Na plus działa to, że w żadnej z tych historii nie było napisane, że badalo ich 8 radiologow, 4 chirurgów, 3 internistow i hematolog. Ja to się zastanawiam, jak się uchowałam bez wizyty u onkologa jeszcze. Na punkcie temperatury to mam już prawdziwa obsesje. Jak widzę te przeklęte 37 to mi się płakać chce. Chociaż po roku takiej temperatury to sądzę, że taka moja uroda i już
  3. Mam strasznie zły dzień. Od trzech dni w ogóle nie sypiam po nocach, zasypiam około 4 nad ranem... Chodzę potem jak trup, w pracy muszę 3 razy czytać papiery, zanim dotrze do mnie, o co w nich chodzi... Jakas masakra. Nie wiem, jak mam się pozbyć tych natretnych myśli. Znów zaczynam jazdę z temperatura. Oczywiście, 37,bo jakżeby inaczej.
  4. @mark123 oczywiście, masz rację, możesz pisać, gdzie chcesz. Rodzi się tylko pytanie, czy powinieneś.... Fajnie by było okazać trochę empatii innym użytkownikom, którzy wpadają tu i czytają, jak opetani wszystko, co jest tu napisane. Uważam, że to forum powinno uspokajac, a nie pogłębiać paranoje innych, że lekarze są tacy "be". Nieładnie wydawać opinie całemu środowisku medycznemu na podstawie tylko swoich doświadczeń. Ktoś może trafić na świetnych specjalistów, a po Twoich wpisach zwatpic w ich wiedzę i uwierzyć internetowemu znawcy "który też tak mial". Wiem o czym pisze, bo byłam w tym miejscu. Jestem typem hipochondryka, którego badania nie uspokajają i brak mi wiary w wiedzę lekarzy, mimo, że badali mnie najlepsi specjaliści w regionie. A w tym chorym przeświadczeniu umacnialy mnie posty, takie jak Twoje, znalezione mimochodem. Swoją drogą, uważam, że masz mega problem i jesteś zeschizowany na jakąś wyimaginowana chorobę, w której istnienie wierzysz Ty sam. Tylko nie jesteś typem, który siedzi i płacze, tylko roszczeniowo chce udowodnić wszystkim swoje racje. Tak jak napisała Alicja, jeżeli masz taki styl bycia w Realu i uważasz, że jesteś najmadrzejszy na świecie, bo potrafisz wpisać slowo-klucz w wyszukiwarkę Google (winszuje umiejętności, na studiach medycznych tego nie uczą-to fakt), to nie dziwię się, że Cię splawiaja, bo normalny człowiek do lekarza z gotowa diagnoza nie przychodzi. Jak wyjdziesz ze swojej obsesji na punkcie nie istniejącej choroby, to może spojrzysz na to trzezwiej. A teraz nie graj internetowego prowokatora i przestań siać panikę. Taka przyjemność Ci to sprawia?
  5. @mark123 zastanawiam się, czy zdajesz sobie sprawę na jakim forum się znalazłeś i jakie treści na nim publikujesz.... Wszyscy tutaj mamy hipochondrie, w związku z tym i tak mamy mega problem z wiarą w prawidłowość badań, diagnoz, kompetencje lekarzy itp. Takie wpisy, jak Twój nikomu nie pomagają, a kogoś w silnym ataku mogą wrzucić na jeszcze głębsze wody psychozy... I nie bardzo dajesz nam wybór, bo jako, że wszyscy tutaj mamy tą samą przypadłość to czytamy wszystkie wpisy i nikogo nie ignorujemy po czym wchodzisz Ty, cały na biało i udajesz medycznego znawce, próbując udowodnić nam, jacy to jestesmy niedouczeni. Gwarantuje Ci, że każdy z nas strony medyczne ma przestudiowane wzdłuż i wszerz, co zresztą jest nasza największą bolączką. W związku tym, bądź życzliwy i nie pisz bzdur o niedoskonałości lekarzy, bo gdybyś był taki niezastąpiony w tych sprawach to raczej wykładałbys na jakieś prestiżowej uczelni, aniżeli był internetowym znawca na forum nerwica.com.
  6. @nerwa a nie jesteś przypadkiem przed lub po miesiączce? Wtedy wychodzą erytrocyty w moczu i to normalne. Mogą pojawiać sie też przy zapaleniu pęcherza, dość częstej kobiecej przypadłości. Także, nie maluj już sobie czarnych scenariuszy. Erytrocyty to nic złego, szczególnie, że pewnie nie są to jakieś duże wartości. Grozniejsze są leukocyty w moczu, ale to też bez paniki. @laveno uparlas się na te stolce tłuszczowe, od kiedy Ci o tym napisałam. A zrobiłam to w celu udowodnienia Ci, że nic się nie dzieje, a nie po to, byś szukała nowych objawów. Stolce tłuszczowe są przede wszystkim bardzo trudne do splukania, i pływają takie oczka tłuszczu, jak w rosole (co za okropne opisy), więc skoro wcześniej nie zaobserwowalas, to teraz to wytwór Twojej wyobraźni. @zestresowana1990 Korzystaj z dobrodziejstw i niczym się nie przejmuj. Od lutego z rakiem jelita to już raczej na wyjazdy do Spa nie miałabyś siły. A i nad słusznościa swoich hipotez też nie musiałabyś się zastanawiać, bo organizm bylby już tak słaby.
  7. @alicja_z_krainy_czarów z tymi wrzodami, to 3 lata temu zwijalam się z bólu po każdym obfitym posiłku. Dodatkowo miałam coś takiego jak bóle glodowe, czyli potworne uczucie z rana: ból żołądka i mdłości jednocześnie. Mijaly jak zjadłam chociaż pół kromki... Dolegliwości nasilily mi się na jesień właśnie, dodatkowo bolał mnie żołądek po wypiciu chociaż łyka wódki. W końcu po zjedzeniu jakiegoś fast fooda złapał mnie taki ból, że mój teraz już mąż zawiózl mnie na pogotowie. Tam pobrano mi krew i po wywiadzie stwierdzono, że to na 90% wrzody, bo objawy książkowe. Dano mi leki na to i faktycznie wszystko minęło. Bóle glodowe też, a były naprawdę nie do zniesienia. Teraz mam dolegliwości żołądkowe, ale mysle, że to na tle nerwowych. To nie są takie same objawy jak wtedy. Dostałam wtedy też skierowanie na gastro, na którą nie poszłam, bo mi się poprawiło, więc uznałam, że nie ma sensu. Nie przyjaźnilam się jeszcze wtedy z hipo.
  8. Po tej informacji, mój chloniak wydaje mi się śmieszny, bo nawet gdyby coś to jest to najlepiej wyleczalny nowotwór, nawet w ostatnim stadium. Mimo wszystko, racjonalizuje to, bo chodzę sobie z tym już ponad rok, byłam przebadana przez wielu radiologow. Jeden mógł się pomylic, góra dwóch, no ale nie 8 Teraz z kolei mam ochotę biec na gastroskopie, bo przecież kiedyś mi powiedziano, że mam wrzody. Dostałam leki i jest ok, ale w sumie nigdy tego nie kontrolowałam. Żołądek mnie czasem boli, piecze, mam uczucie ciężkości, ale to raczej z nerwów. Poza tym, z tego co ptaszki mi przycwierkaly, ona od dawna źle się czuła, wymiotowala po jedzeniu, zwijala się z bolu, ale trochę to olala. Jak w końcu zabrało ja pogotowie, to już po wynikach krwi było widać, że jest mocno nie halo. No i błyskawicznie wszystkie badania, no i diagnoza.... Ponoć jeszcze bez wyniku hist-pat, po samym badaniu, lekarz powiedział, że to złośliwy, tyle, że jeszcze myśleli, że chemia coś pomoże. Nie wiem, jak było naprawdę, bo wiem tyle, ile ktoś tam komuś przekazał.... Nie za bardzo chce wchodzić w ten temat dla własnego zdrowia, a ludzie myślą, że jestem kompletnie obojętna na cudze nieszczęście.
  9. Miałam noc z głowy, przez te informacje. Nie ma nic gorszego u hipochondryka, niż wiadomość o takiej chorobie kogoś z otoczenia, szczególnie o nowotworze, na który choruje się po 50-tce. @alicja_z_krainy_czarów też uważam, że nie powinni przekazywać tego tak drastycznie. Dziewczyna organizuje teraz zbiórki na leczenie za granicą. U siebie w rodzinie też miałam przypadki, że lekarze się mylili, na korzyść pacjenta na szczęście. Ci prawda, pamiętam jak radiolog tłumaczył mi, że nowotwory w tak młodym wieku to rzadkość (szczególnie takie jak ten np), ale jeżeli już się pojawia to najpewniej jest mocne obciążenie genetyczne, a nowotwór jest wowczas bardzo agresywny. Z tego co wiem, tak jest też w przypadku mojej koleżanki. Mimo wszystko, straciłam kompletnie równowagę psychiczną. I znów najchętniej poddałabym się wszelkim badaniom. Wszyscy przekazują jej życzenia zdrowia i siły, udostępniają itp. A ja nawet tego nie mogę zrobić, bo mnie to wręcz paraliżuje... Na dodatek jeszcze to chore myślenie, skoro ja to spotkało, to dlaczego ja miałabym być lepsza.
  10. Jestem w totalnym dołku. Moja koleżanka ogłosiła właśnie na fb, że zdiagnozowano u niej agresywnego raka żołądka z przerzutami. I, że nie dają jej szans, a chemia będą próbować wydłużyć jej życie.... Dziewczyna jest w moim wieku, ma 25 lat.... I nie chce się poddać, szuka kogoś kto da jej szansę. Rozłożyło mnie to na łopatki...
  11. Alicja, też się nad tym zastanawiałam. Niemniej jednak, lekarzy obowiązuje przecież tajemnica zawodowa, więc myślę, że to trochę mało prawdopodobne, żeby ktoś Ci grzebal w aktach. Co prawda, zastanawiam się jak to jest przy naborze do służb mundurowych. Mój kuzyn jest policjantem i wiem, że w ankiecie zawodowej miał pytania, czy kiedykolwiek leczył się psychiatrycznie i czy przyjmował środki antydespresyjne, lękowe itp. Jestem zatem ciekawa, czy faktycznie to sprawdzają...
  12. Alicja, gratuluję wyniku. Mi też często odbija się kwasami, z tym, że ja mam wrzody zdiagnozowane. Ania, dzięki, jakoś leci. Obecnie walczę z suchym kaszlem. Kaszle jak opetana. Wiadomo, co na ten temat myślę. Już nie mam siły normalnie. Nawet kichanie, to już dla mnie objaw raka. Nie wiem, jak można mieć tak zryty mózg co u Ciebie?
  13. Czy ktoś z Was miał kiedyś suchy kaszel jako objaw somatyczny?
  14. Laveno, to nie był atak tylko starałam się, jak wszyscy tutaj, przekonać Cię, że raka nie masz Tak, pamiętam, ode mnie nawet zz podlapalas i temperaturę swego czasu:) ja kiedyś na tym forum przeczytałam post (napisany kilka lat temu), że jakiś lekarz komuś powiedział, że w przypadku chloniakow usg gówno daje i lepiej w ogóle nie brać go pod uwagę. To był gwóźdź do trumny. Po tym komentarzu zrozumiałam, że mam doczynienia z lekarzami-matolami, którzy diagnozuja mnie według obrazu usg. Właśnie takich komentarzy nie powinno się tu zamieszczać.
  15. Prawda jest taka, że hipochondrykowi nie dogodzisz, bo i tak zawsze znajdzie jakieś "ale". Jak zrobi badania i lekarz powie, że ok, to od razu w głowie kotluja się myśli, że lekarz nic nie potrafi, niedokladnie wykonał badania, czegoś nie zauważył, ma do dupy sprzęt itp. Jak zauważy jakąś małą rzecz, nawet pierdołę, to już jest amen. Po zawodach. Rak, w ostatnim stadium, najpewniej z przerzutami. Samodiagnoza: kilka miesięcy życia, jeżeli rak okaże się łaskawy, rzecz jasna. Co do błędów, zdarzają się, owszem. Jak wszedzie, jak w życiu. Ale gdyby wszyscy mieliby się tak przejmować, jak my, to na świecie nie byłoby zdrowego człowieka. Laveno, ja rok temu temu trafiłam na sor z podejrzeniem wyrostka (wmowilam go sobie, rzecz jasna). W morfologii przesunięcia, crp 55 przy normie do 5 stan podgorączkowy, usg brzucha ok. Okazało się, że miałam torbiel na jajniku, która spowodowała stan zapalny. Na usg nie widzieli przez gaz w jelitach, a nie dlatego, że lekarz był niedokladny. Ginekolog powiedział, że niegrozna i wchlonie się wraz z miesiączka. Miała rację. Wtedy jeszcze nie miałam aż takich jazd, więc uwierzyłam lekarzom. Mieli rację, żyje, nic mi nie jest. A przy takim crp to już normalnie można nowotwór podejrzewać. Nie znam osoby, która chodzi na powtórne badania, żeby się upewnić. No chyba, że dolegliwości się nasilają, albo coś się dzieje, to wiadomo, że idzie się na kontrolę. Laveno, zwijasz się z bolu, szczególnie po posiłku? Masz tłuste, żółte stolce? Nie mówię tu o biegunkach i innych cudach, bo to norma przy nerwicy. Myślę, że nie, bo nie opisujesz takich objawów. Raka trzustki mozesz sobie odpuścić. Insulinoodpornosc maja tysiące osob i raka nie mają.
  16. Ja myślę, że Alicji chodziło o to, żeby się wzajemnie nie nakręcac, a wręcz rscjonalizowac objawy innych. Wszyscy tu jesteśmy z tego samego powodu, ale nie możemy siebie nawzajem utwierdzac w tym chorym przekonaniu. Laveno, według mnie z tego co opisujesz, wyniki Twoich usg są takie same. Po prostu każdy lekarz, opisując badanie używa innych zwrotów, których został nauczony, ale które znaczą to samo. I jeden i drugi zauważył stluszczona wątrobę. Ja nie mam pojęcia, czy u mnie widzieli cała trzustke, czy tylko głowę. Nie zastanawiałam się nad tym. W badaniu miałam napisane, że jest ok, to przyjęłam to do wiadomości. A, że badania się różnią... Owszem. Bo jednego dnia na badaniu możesz mieć więcej gazów w jelitach, drugiego mniej, trzeciego możesz mieć mniej wypełniony pęcherz, czwartego bardziej. To normalne. Laveno, jako, że mieszkałam z osobą, która odeszła przez raka trzustki, uwierz mi, że przy tego rodzaju nowotworze się chudnie w oczach. I widać, że jest chudniecie związane z chorobą. Dodatkowo bóle są takie, że człowiek dosłownie się zwija i nie musi się zastanawiać, czy coś mu jest czy nie. Mój wujek z bólu leżał na podłodze i jadl w ciągu dnia paczkę (dosłownie) tabletek przeciwbólowych. I nawet mimo tego, do lekarza nie poszedł. Rak trzustki to nie jakis tam delikatny bol w lewym boku. Moja koleżanka ma insulinoodpornosc, tak jak Ty. Ciszy się życiem i w ogóle nie zamartwia. O raku w ogóle nie myśli.
  17. Laveno, doskonale wiem, co czujesz, ale kolejne usg jest kompletnie bez sensu... Wpadniesz w taką samą obsesję, jak ja... Na usg węzłów chłonnych chodziłam co drugi dzień! Każde u innego lekarza, a jak minęło trochę czasu to wracałam do pierwszego. Oczywiście, jak dawali mi w łapę dobry wynik, to twierdziłam, że gówno potrafią (czasem jeszcze się łapie na takim myśleniu). I taki łańcuszek badań sprawił, że wpadłam w jeszcze jedno bagno. Normalny człowiek, jak mu lekarz mówi, że jest ok, to zamyka szczęśliwy drzwi od gabinetu, wynik wrzuca w szufladę i idzie pić piwo z kolegami. Nikt nie rozważa, czy aby lekarz się na tym zna, czy nie spał na wykładzie, na którym była mowa Akurat o naszej przypadłości, a czy aby na pewno coś potrafi, czy mu się poszczescilo i z fartu udaje, że leczy. Taka analiza nie ma końca. Wiem, co mówię. Wszyscy renomowani radiolodzy w mieście i okolicach już mnie znają. Byłam u nich częściej, niż u rodziców na herbacie.
  18. Hyperechogeniczna, czyli mówiąc kolokwialnie, wychodzi w badaniu usg na biało. Zmiany podejrzane lub złośliwe zazwyczaj są hypoechogeniczne, czyli wychodzą na ciemno. Skoro mówił, że ok, to jest ok. A robił je specjalista radiolog? Na pewno gdyby miał jakas wątpliwość to kazałby powtórzyć badanie... Spokojnie, wszystko jest ok.
  19. Ania, teraz myślę sobie, że nie wiem, jak mogłam się przejmować węzełkami na szyi, skoro teraz mam nawet dole obojczykowym... No i widzisz, człowiek chce z tego wyjść, wytłumaczy sobie co nieco, a potem znów coś wyskoczy i wszystko od nowa. Efekt domino. Czasem zaczynam wątpić, że będę kiedyś w zupełności normalna, pozbawiona wkrętów i lękow. Ostatnio sobie uświadomiłam, że już jako dziecko doswiadczalam np. derealizacji. Wydawało mi się, że świat to jakaś gra. Taki totalny brak rzeczywistości. Także to cholerstwo siedzi we mnie od małego. Coraz częściej uważam, że nerwica jest dziedziczna. Moja mama cierpiała na nerwice, ale nigdy nie miała przejawów hipochondrii. No, jedynie z sercem leciała do lekarza, bo bolało, klulo itp., ale jak się okazało, że zdrowe to jej przeszło no i nerwice ma też mojej mamy brat i od niedawna jego córka, a moja kuzynka...
  20. Ania, w październiku minął rok, odkąd miałam pierwsza jazde na chloniaka. Może i by mi przeszło, tyle, że ciągle dochodzą mi nowe... No, ale doktor stwierdził, że węzły po to są, a te nowotworowe są duże, nieprzesuwalne i twarde jak kamień. Moje są przesuwane i według lekarza miękkie i sprężyste.
  21. Laveno, trzymam kciuki za usg! Będzie prawidłowe, jak to zawsze bywa u hipochondrykow
  22. Ania, widzę, że mamy coś wspólnego. Nasza hipochondria jest w zasadzie monotematyczna. Ty masz jelita, ja mam węzły. Pisałam Ci już tysiąc razy, napiszę jeszcze raz: nie masz raka jelita. Gdybyś miała, to już byś nie miała czasu się zastanawiać, czy go masz, czy nie, tylko leżałabys na jakieś onkologii. Uwierz, patrząc na to jak to opisujesz to widać, że sprawca jest nerwica. Na pocieszenie powiem Ci, że ja mam problemy bardzo podobne do Twoich, z tą różnicą, że się na nich nie skupiam i się nimi nie przejmuje. Jak miałam te kilka miesięcy spokoju, to po pewnym czasie i praca jelit się trochę poprawiła. Tylko, że to nie jest tak, że nie stresujesz się 5 dni i jelita od razu będą w super formie. Przez te kilka miesięcy ciągłego napięcia potrzebują sporo czasu, żeby z powrotem wrócić na odpowiednie obroty. A jeśli znów się denerwujesz, to wiadomo, że z poprawy nici. Takie błędne koło. Nic Ci nie jest, naprawdę. Ja poki co się nie macam, nie szukam. Blokuje swoje zapędy hipochondryczne czytając ostatni wynik usg i przypominając sobie słowa radiologa, że węzły są, ale nienowotworowe i te przy obojczykach też są ok.
  23. Ania, nie masz raka trzustki, ani jelita. Już Ci mówiłam, zobacz jak długi trwają te dolegliwości i nic Ci nie jest, nie pogarsza się. To są agresywne nowotwory, w młodym wieku tracisz siłę z tygodnia na tydzień, a potem z dnia na dzień. A mija prawie rok i nadal jest tak samo. To nerwica. Tylko i aż. Za to ja znów staczam się na dno, a ciągnie mnie tam mój własny lęk. Dziś wyczulam nowego węzla nad obojczykiem. Łącznie mam ich tam już 4 sztuki. Wszystkie to ruchome kuleczki. Małe nie znikające potwory. Wszystkie bardzo blisko siebie. Nie wiem już co mam zrobić, dziś obudziłam się cała mokra, od tygodnia mam jakąś swedzaca wysypke. To już nawet nie urojony świąd, bo ta wysypka zainteresowała się nawet moja mama. Temperatura od rana 37. Jak nigdy nie miałam problemu ze wstawaniem, tak ostatnio nie mogę podnieść się z łóżka. Sama już nie wiem co mam robić... Lekarze będą mnie zbywac, bo wiedzą, że jestem zagorzała hipochondryczka. Nawet czasem mam wrażenie, że jakby naprawde coś mi było, to i tak oleja. We wszystkich mapach węzłów chłonnych właśnie tam gdzie mam węzły, leżą węzły nadobojczykowe. Ostatnio radiolog też przyznał, że jest to kat dołu nadobojczykowego. Rodzinie nawet nic nie mówię, bo znowu się zacznie. Jednak, wydaje mi się, że te węzły to nie jakaś pierdola. Zrobiłam testy na tą borelioze i nie mam już aktywnych przeciwciał.
  24. No i w głowie mam to, co się kiedyś naczytalam. Ludzie z ziarnica diagnozowani rok, albo i dwa... Bo lekarze mówili, że ok, a ok nie było.
  25. A u mnie nadal węzły... To mi chyba nie minie nigdy. Tymi na szyi i w pachwinach nie przejmuje się w ogóle, ale te które wyczuwam w dole nadobojczykowym nie dają mi spokoju. Co prawda, nie są to histerie jak z początku roku, nie biegam na badania krwi i usg co tydzień. Mówię sobie, że tydzień temu byłam na kontroli i radiolog powiedział, że ok. No i już prawie rok mam temperaturę wiecznie 37 i ponad.
×