Skocz do zawartości
Nerwica.com

emikado

Użytkownik
  • Postów

    282
  • Dołączył

Treść opublikowana przez emikado

  1. Oj! Zapomniałem o najważniejszym bogactwie trudnych czasów - to po prostu wiedza
  2. @Liber8 Sam od pewnego czasu przygotowuję się jak żyć w "trudnych czasach" i również stawiam na ziemię. A co do rozwścieczonych głodnych mas to mam kilka pomysłów obronnych Natomiast to co mnie martwi to pozyskanie nasion z upraw jeszcze przedwojennych, bo to co jest oferowane obecnie w sprzedaży to jest praktycznie bezwartościowe. Plon wyrośnie raz a na kolejny rok z pozyskanych nasion to już niezła lipa. Ostatnia nadzieja w szkółkach roślin dawnych - rośliny mają znacznie słabszy plon, ale plonują i są odporne. Kolejna sprawa to środki ochrony roślin. Jak je pozyskać z tego co oferuje natura na większą skale. Obecnie bez chemii nic nie wyrośnie, bo albo chwastami zarośnie, albo zostanie zjedzone przez insekty lub zniszczone pasożytami, grzybami, różnymi chorobami roślin. Lipa. Liber8 polecam pomyśleć o centralnym ogrzewaniu z ogniwem Pertiera(taki dodatkowy agregat prądotwórczy na paliwo stałe - coś w ten deseń http://www.termofor.com.pl/index.php/produkt/indigirka-piec-na-drewno-produkujacy-prad), a także przyjrzeć się bliżej silnikowi Stirlinga. Ogniwa słoneczna, turbiny wiatrowe to dobry dodatek, ale podstawa to energia elektryczna z samego ogrzewania domu. Medykamenty(zioła i ogólnie rośliny), alkohol, tytoń, energia elektryczna i napędowa(biopaliwa, biogaz), broń i przede wszystkim woda i żywność to podstawowe waluty wymienne w tak trudnych czasach. Warto wiedzieć co jest co, jak używać i jak to pozyskać.
  3. https://www.wykop.pl/wpis/32746433/to-wszystko-lezy-za-soho-factory-na-minskiej-25-ob/ Info pod linkiem.
  4. Odkryto miejsce przetrzymywania i gwałtów na dzieciach. W Tuscon na terenie fabryki cementu należącej do rodziny Rothschild. Przed chwilą, w tej samej okolicy na pustyni znaleziono rozkładające się szczątki dziecka. https://twitter.com/hashtag/operationbackyardbrawl
  5. emikado

    Filmy i seriale

    Symulakry i symulacja - Jean Baudrillard. Zajmującej lektury Też sobie wkrótce przypomnę. Polecam również doszukiwanie się alegorii Matrix'owych - warto. A co do serialu to mam nadzieję, że drugi sezon jest lepszy niż pierwszy, chociaż pierwszy epizod mnie nie zachwycił.
  6. Dlaczego mężczyźni nie chcą się żenić? Znajomy czterdziestolatek na pytanie, czy uważa swoje małżeństwo za udane, odparł „Dla mojej żony z pewnością”. Odwlekają ślub, jeśli w ogóle zamierzają go brać. Tymczasem, jak wynika z badań, zdecydowana większość młodych kobiet lubiłaby wyjść za mąż, i to niekoniecznie dlatego, że męskie szowinistyczne społeczeństwo poddało je od dzieciństwa ukierunkowującemu treningowi (gumowy słodki dzidziuś, kuchenka, mebelki jak prawdziwe). Ale raczej ze względu na to, że są bystre i widzą jak jest: małżeństwo jest układem dobrze zaspokajającym potrzeby kobiety, jeśli tylko potrafią one się w nim przytomnie umościć. Z kolei dla mężczyzny, ślub to inwestycja coraz mniej opłacalna. Jeśli wierzyć antropologom, małżeństwo monogamiczne samo w sobie jest porażką podstawowej strategii prokreacyjnej samca, bazującej na zapłodnieniu maksymalnej liczby partnerek. Mężczyźni byli zmuszeni z tego wzorca zrezygnować, bo nadprodukcja przypadkowo poczętych dzieci przestała być akceptowalna moralnie, społecznie i ekonomicznie. Przestawili się zatem z ilości na jakość i zaczęli dbać o mniejszą liczbę dzieci poczętych z jedną partnerką, a nie z wieloma. To sytuacja dla kobiet bardzo korzystna. Niestety od jakiegoś czasu mężczyźni są w matrymonialnym odwrocie. Wprawdzie nie wszyscy – życie pokazuje, że tradycjonaliści, którzy w razie czego posłuch w łóżku i w domu wymuszą pięścią, żenią się akurat dość chętnie i bez obaw. Ociągają się raczej mili chłopcy, za których chętnie byśmy wychodziły, czyli ci, którzy szanują i lubią kobiety, i zostali wyedukowani w kulturze związku partnerskiego. Co ich powstrzymuje? W dzisiejszych czasach seks jest dostępny bez ślubu, dzieci przestały się dzielić na małżeńskie i inne, a legalna żona nie jest gwarantowanym, bezpłatnym robotnikiem do obsługi wspólnego gospodarstwa. Mężczyzna może mieć więc poważne wątpliwości, czy małżeństwo jest mu do czegokolwiek potrzebne. Zwłaszcza że kandydatki na żony wymagają dużo, a dają nie tak znów wiele. Chcą dla siebie jednocześnie przywilejów tradycyjnie męskich (wolność, autonomia, samorealizacja), ale również tych uznawanych za raczej kobiece (bezpieczeństwo materialne i społeczne oraz oparcie). W dodatku trudno im się zgodzić na koszty związku: konieczność dostosowania się do drugiej osoby, obowiązki, odpowiedzialność. Nie muszą i nie chcą prasować koszul, gotować codziennych obiadków, mieć wyłączności na reprezentację rodziny na wywiadówkach i być dyspozycyjne seksualnie na żądanie. Ale z drugiej strony oczekują, że mąż wypełni PIT, naprawi pralkę, da w prezencie najnowszy krem odmładzający za 700 zł i zawsze obiegnie samochód dookoła, aby otworzyć drzwi. My, współczesne kobiety, chcemy mieć wszystko natychmiast, bez wysiłku i poświęceń. Zastawiamy więc na naszych mężczyzn liczne pułapki, tyle że w ostatecznym rozrachunku same w nie wpadamy. Politykę finansową ustalamy w duchu zasady „Co moje, to moje, a co twoje, to jeszcze zobaczymy”. Żądamy szacunku dla naszej pracy zawodowej („Zrób dzieciom kolację, bo ja mam raport do zrobienia na jutro.”), ale jej finansowe owoce traktujemy jako własny prywatny dochód, który zagospodarowujemy zgodnie z naszymi potrzebami, podczas gdy zarobki męża mają być pod naszą kontrolą. W zakresie prokreacji wyznajemy bezkompromisową formułę „Mój brzuch należy do mnie”. Chcemy rozstrzygać o zajściu w ciążę, a nawet jej utrzymaniu lub nie, ale mężczyźnie nie dajemy prawa do decyzji o poczęciu („No tak, to fakt, mówiłam, że biorę pigułki, bo od dwóch lat biorę... Ale zapomniałam, że akurat zrobiłam przerwę, bo mi lekarz zalecił. No i stało się. Co, nie jesteś zadowolony? Jak nie chcesz, to sobie poradzę, sama urodzę i wychowam.”), ani o tym, czy dziecko ma się urodzić („Jak będę chciała, to usunę, a tobie nic do tego.”). Nie chcemy być traktowane jak zabawki seksualne – laleczki dostępne na życzenie dla rozładowania rozmaitych męskich napięć, ale same traktujemy naszych partnerów jak misie-pluszaki, w których ramiona wtulamy się, gdy jest nam zimno, smutno i źle, szepcząc przy tym „Chcę się tylko przytulić... taka jestem nieszczęśliwa... na nic nie mam siły”. Żądamy, by nasz nowoczesny partner rozumiał, że bliskość fizyczna może być wyrazem nie tylko pragnień seksualnych, ale i czułości, natomiast same nie zamierzamy uznać, że konstrukcja typowego mężczyzny uniemożliwia wytrzymanie dwóch tygodni czysto platonicznych przytulanek. Otóż, takie numery wypada robić tylko tatusiowi, który musi znieść stoicko, że w pełni rozwinięta nastolatka pakuje mu się do łóżka, szlochając „Tato, boję się, miałam taki zły sen...”. Jednak na tatusia miało się tylko jedną szansę w życiu, a mąż zasadniczo służy do czego innego. Oczekujemy, że – zgodnie z zaleceniami tygodników kobiecych – nasz partner zapewni nam po kilka orgazmów na życzenie, znajdzie punkt G i wszystkie inne punkty, rozbudzi w nas nieznane nam dotąd pokłady seksualności, a przy tym będzie jak po Viagrze (chociaż poczułybyśmy się zdradzone i oszukane, gdyby rzeczywiście ją zażywał), ale nie zamierzamy w najmniejszym stopniu zachowywać się uwodząco, bo przecież erotyczna prowokacja poniża kobietę i czyni z niej podległą samicę. Bez fałszywego wstydu pokazujemy partnerowi nasze fizyczne defekty, bo jeśli kocha, to musi akceptować nas w pełni. Uważamy, że mężczyzna powinien uczestniczyć we wszystkich obowiązkach domowych, również – a może zwłaszcza – takich, których nie lubi: zmywaniu, praniu czy zmianie pieluch, a same bardzo się obruszamy, gdy wyraża zdziwienie, że nie pojechałyśmy do wulkanizatora z przebitą przez nas oponą. („Ja miałam to zrobić? Chyba sobie żartujesz?! Przecież nie dałabym rady, zresztą nawet nie wiem, gdzie jest ten warsztat.”). Chcemy, żeby nam opowiadał o swoich sprawach zawodowych, a nie lekceważąco zbywał „Przecież i tak to cię nie interesuje”, ale po trzech minutach relacji o ważnych negocjacjach, gdzie odegrał pierwszoplanową rolę, wykrzykujemy „To Marek też tam z tobą był? Nic mi nie mówiłeś, że już wrócił. A wiesz, że jego żona chyba ma kogoś?”. Sądzimy, że powinien spędzać więcej czasu z rodziną, nie pracować wieczorami i w weekendy, ale gdy mówi, że wobec tego zrezygnuje z dodatkowego zlecenia i zarobi mniej, niepokoimy się „A co z naszą działką? Przecież mieliśmy ją w tym roku ogrodzić, wykarczować i rozejrzeć się za jakimś niedrogim projektem”. Gdy znękany małżonek próbuje nas przekonać, że nie da się jednocześnie pracować mniej i zarabiać więcej, mówimy znacząco, że inni jakoś potrafią, pozostawiając jego domyślności, czy uważamy go za niedołęgę, czy raczej za cwaniaczka sprytnie wymigującego się od bycia z dziećmi. Chyba nigdy nie miałyśmy takiej szansy stworzenia korzystnego dla kobiet modelu relacji męsko-damskich jak teraz. I tę właśnie szansę krok po kroku marnujemy. Za kilka pokoleń nasze następczynie będą się mogły rozkoszować towarzystwem damskich bokserów oraz mężczyzn homoseksualnych z wyboru, rozmnażających się przez klonowanie. źródło: https://polki.pl/zdrowie/psychologia,dlaczego-mezczyzni-nie-chca-sie-zenic,7853305,artykul.html
  7. Boże, masło maślane. Ziemiórki
  8. arahja7, nie przesadzaj, sam się uczę Może muchówki. Małe czarne? Środek chemiczny kupisz w kwiaciarni lub ogrodniczym, ewentualnie jak Ci się chce to możesz nazbierać(lub spróbować wykorzystać susz z herbatek ziołowych) pokrzywy i skrzypu, zrobić z tego wywar(gotować ze 20 minut) i podlewać oraz spryskiwać podłoże. Przypomniało mi się, że jeśli chodzi o rośliny ozdobne i mszyce to spryskiwanie wodą z szarym mydłem też powinno pomagać.
  9. arahja7, nałap biedronek ale Ok, spróbuj spryskać wodą zmieszaną z rozgniecionym czosnkiem. Możesz z boku doniczki wsadzić ząbek czosnku, żeby sobie rósł to też powinno to pomagać.
  10. 140 W. Podstawówka ukończona z ledwością(w zasadzie to byłem w niej tyle o ile, żeby być kwalifikowany), LO rzucone w pierwszej klasie. EQ słabe. Jeżeli coś mnie nie zainteresuje to koncentracja niemożliwa(non stop poza domem słuchawki w uszach - audioksiążki, wykłady itp. i bez tego ani rusz). Tak więc testy IQ to bzdet. Moje rodzeństwo nie zastanawia się nad tym jak jest zbudowany świat i funkcjonuje życiowo i społecznie nieporównywalnie lepiej ode mnie. Jeżeli ktoś ma jakieś kompleksy co do IQ to niech się mocno puknie w łeb.
  11. *Monika*, udanej zabawy.. http://test.mensa.no Prawda jest taka, że te testy IQ tak naprawdę gówno znaczą. Najlepiej funkcjonują ludzie w okolicach ok. 110 punktów, a jak więcej tych punkcików to tylko w życiu coraz gorzej i bardziej pod górkę. Może i łatwiej analizować, dostrzegać zależności, różnorakie korelacje, ale na dłuższą metę więcej z tego problemów, niż swoistego zadowolenia życiowego. Pytania rodzą kolejne pytania, a odpowiedzi rzadko jakieś się trafiają. W dodatku im więcej tych punkcików tym łatwiej o zaburzenie psychiczne.
  12. distorted_level68, jeżeli mi kiedykolwiek uda się rzucić fajki to dziękczynnie nawracam się religijnie.. Gratuluje samozaparcia, wewnętrznej siły i motywacji do tego.
  13. *Monika*, Mensa to piaskownica i kółko wzajemnej adoracji dla frajerów łożących za nic. Nikt jako tako rozumny nie bierze tego klubiku pod jakąkolwiek uwagę. Nieładnie Monika
  14. Skosić trawę, spryskać kostkę, umyć nagrobek, zapalić czasem znicz. Z kośćmi nie gadam. Wystarcza mi to, że mam osoby zmarłe w pamięci, a do tego cmentarza nie potrzebuję.
  15. Zasada jest taka, że o ilość byłych partnerów seksualnych się nie pyta, a jak ktoś zapyta to się nie odpowiada. Kobiety niemal zawsze i tak zaniżą ilość, acz pewnie bywają i szczere Faceci natomiast zwykle zawyżą.
  16. Aha. Jeśli ktoś wyląduje na bezludnej wyspie z ciężarną ze źle ułożonym dzieckiem i mus zakasać rękawy i pruć to proszę - cesarka! Krok po kroku, a minimum wiedzy co i jak, zawsze warto mieć. [videoyoutube=0xWM6Ug8vME][/videoyoutube] Chcesz więcej na szybko? np. Medtube ...i siup do jaskini.
  17. one man show, to jest wiedza ogólna, encyklopedyczna. Przeczytasz kilkakrotnie encyklopedię ze zrozumieniem i zapamiętaniem to będziesz w wiedzy ogólnej śmigał i Ty. Możesz wprawiać się w krzyżówkach.
  18. emikado

    Osho

    No tak średnio. Osho wzbogacił się na frajerach łasych samopoznania krótszą droga, a Korwin jako najzamożniejszy poseł diabli wiedzą na czym. Osho lubił dupczyć i Korwin lubi dupczyć to fakt. Osho mówił raczej z grubsza jak jest, a Korwin to bardziej taka piąta kolumna o ciemnych konotacjach z bliżej nieokreślonym indywiduum.
  19. Ḍryāgan, a kto Ci powiedział, że nie jestem w jaskini i że korzystam z kompa i neta? Telepatia Ḍryāgan ! Przekaz myśli Krzesiwo to dla burżujów - patyki i skóra z zająca Z mojej strony koniec bzdurnej dysputy.
  20. Ḍryāgan, akurat statystyki to i ja znam. W sumie to nawet przed II W.Ś połowa dzieci umierała. Mniejsza o dzieci. Powiedz Ty mi Ḍryāgan jak wykarmisz rodzinę i zapewnisz im byt jak Ci energii elektrycznej, gazowej i napędowej zabraknie? Przecież wcale nie jest powiedziane, że cywilizacja ludzka nie cofnie się 200 lat wstecz. ..ale Ok jeszcze raz dzieci. Jesteś w trasie, tydzień drogi od cywilizacji a dzieciak gorączkuje - jak zbijesz gorączkę w terenie? Widzisz, Ciebie taka wiedza chuj obchodzi bo siedzisz dupą wygodnie w fotelu, albo kanapa i TV, a mnie z kolei jara - jak coś kurwa zrobić.
  21. Ḍryāgan, dla Ciebie to naprawdę wyższa szkoła jazdy? No weź.. Zdajesz sobie sprawę, że setki i tysiące lat temu kobiety bardzo często rodziły same i bez jakiejkolwiek pomocy? Widać, że za dużo ajfona masz w życiu Masz zadanie na następny tydzień - budujesz piec hutniczy, pozyskujesz kopalinę (rudę) i z tego masz przygotować nóż i łyżkę. Prościzna. Nie korzystaj z neta, bo ta wiedza jest w Tobie. Weź idź i sprawdź. Ogarnianie takich podstawowych rzeczy to fajna zabawa. Jak skończysz to wykonaj glinianą misę.
  22. Lunaa, O! A jednak można przyznać się do błędu. Gratuluje cywilnej odwagi!
  23. Ḍryāgan, uwierz, jeśli przebiega wszystko prawidłowo to nie ma w tym nic skomplikowanego. Kobiety nie rodzą od dzisiaj Lunaa, o higienę bądź spokojna, a i obiecuję, że się nie zawiedziesz To jak?
  24. phœnīx, jaka nienawiść? O czym Ty piszesz? Ja kobiety zawsze bardzo lubiłem i nawet jeśli chodzi o zwykłą towarzyską rozmowę na gruncie prywatnym to praktycznie nawijam tylko z kobietami. Faceci w gadce są nudni, bo panicznie boją się o sobie mówić. Może tak - nie szanuję kobiet, ale lubię i tyle.
×