
superb
Użytkownik-
Postów
633 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez superb
-
Z czego ostatnio sie cieszylas, jakie wydarzenie zrobilo Twoj dzien, czulas ze unosisz sie kilka cm ponad ziemia?
-
Niedaleko juz do pazdziernika :) A ludzie juz tacy sa, ze jak sie im pozwoli to wejda Ci na glowe. W grupie jest sila :) Mysle ze to dobry czas, zeby przemyslec sytuacje i nie dopuscic zeby powtorzyla sie na studiach. A szczegolnie na pierwszym roku, jak studenciski wyrwa sie z rodzinnego domu, potrafi szajba odjebac na roznych plaszczyznach.... W Twojej intencji lezy to zeby szukac i probowac, nikt tego za Ciebie nie zrobi. Co najwyzej moze Cie ktos bliski pchnac troche, wciagnac na poczatku do tego swiata, gdzie priorytetem jest jakas zajawka. Ale jezeli nie podtrzymasz slomianego zapalu, to tak mozna skakac po roznych rzeczach.
-
Czesc, a moze po prostu uciekasz od tego swiata do swiata uzywek? Jak spotykasz sie ze najomymi, to pewnie nie na trzezwo :) A w domu pewnie spedzasz czas na trzezwo.... ( jednak masz 16 lat..... ) Jezeli juz w tak mlodym wieku widzisz, ze do nikad ta droga nie prowadzi, to zastanow sie chwile, jak Twoje zycie bedzie wygladalo za 2-3 lata..... Jak spotykasz sie ze znajomymi, to jestes ta osoba, ktora przejmuje inicjatywe? Masz duzy wplyw na grupe ludzi w ktorej przebywasz? Bo to, ze z grupy czerpiesz energie jest pewne.
-
Pomocy! Czy cierpię na depresję lub nerwice?
superb odpowiedział(a) na Paulinaa24 temat w Depresja i CHAD
Wydaje mi sie ze pewnosc siebie nie jest Twoja mocno strona. Jeszcze nie raz na pewno na kims sie zawiedziesz, jednak zrob wszystko, zeby byc pewna siebie, zeby wiedziec jakie wartosci soba reprezentujesz i to, ze ktos sprobowal je podwazyc, nie zachwieje Twoim swiatem. Udaj sie do psychologa, porozmawiaj z nim o tym, co napisalas tu, na forum. Jestem pewien, ze kilka spotkan pozwoli Ci zupelnie inaczej spojrzec na wiele waznych dla Ciebie rzeczy :) -
Jest jeden prosty sposób: Ty też zacznij żyć, nie czekaj, aż skończysz dany etap i wtedy dopiero zaczniesz to czy tamto, a teraz jest czas 'przejściowy' - poczekalnia, do prawdziwego życia. Jeżeli zapełnisz swój dzień tak, że nie dasz sobie czasu na myślenie o głupotach, tak, że Twój umysł przez cały dzień będzie maksylamnie zaabsorbowany bierzącymi, ważnymi dla Ciebie sprawami, to daje Ci gwarancję, że Twoje problemy odnośnie wkręcania sobie różnych chorych rzeczy,nie tylko o niej, same ustąpią :) Może wieczorem przemknie Ci przed myśl jej piękny uśmiech, albo jakieś miłe wspomnienie, ale na pewno nie będziesz miał siły, rzeby anazlizować i wkręcać sobie różne historie.... bo o niczego więcej nie będziesz pragnął jak tylko położyć się spać. O satysfakcji z dawania z siebie 100% i patrzenie na owoce swojej pracy już nie wspomne :) Każdy etap w życiu jest wartościowy, każdy dzień jest niesie ze sobą inne, unikalne wartośći, możliwości. Może i zabrzmi to banalnie, ale takie na pewno nie jest: dzisiaj jest ostatni 26 lipiec 2017 w Twoim życiu, nigdy nie będzie już takiego dnia jak dzisiaj, nigdy nię bedziesz miał tyle lat co obecnie, Nie wiem ile masz lat, ale z tego co piszesz, wnioskuje że już 1/3 życia przeżyłeś, zakładając oczywiście wariant optymistyczny, bo tak na prawde nikt nie zna dnia ani godziny..... Warto sobie czasami uświadomić, że wiecznie żyć nie będziemy na tym świecie, że nie ma co czekać na coś, bo można po prostu się nie doczekać.
-
Nie przychodzi mi na myśl nic innego jak tylko praktyka, umiejętności miękkie przez wiele lat były niedoceniane, w sumie to ciągle za bardzo nie są.... Dużo ważniejsze i potem bardziej przydatne w życie są właśnie skille socialne, niż wyuczenie się na pamięc jakiegoś wiersza, czy kilku dat.... Niestety polska edukacja jest nastawiona na masową produkcje, na załatwianie spraw po najniższej lini oporu, a na pewno interakcja z uczniami, zaciekawienie ich tematem, pokierowanie tak tematem, żeby rozwija się ich mądrość, a nie tylko wiedza wymaga większego wysiłku, niż opowiadanie jednym tonem przez 45min fascynujących informacji o grzybach.... Mam takie podejście, że każdej rzeczy może się człowiek nauczyć, jeżeli ktoś mówi, że nie potrafi, że nie umie, że jest za głupi, za stary.... .... zawsze znajdzie się jakieś ale..... Umiejętności miękkie i umiejętność prowadzenia ciekawej konwersacji też jest do nauczenia się. Ty masz o tyle łatwiej, że nie zaczynasz od 0, masz to gdzieś w sobie, może i jest to na trzeźwo przykryte jakimiś innymi sprawami, jednak na pewno będzie Ci dużo łatwiej, niż gdybyś miał budować te skille od 0, od lęku przed podejściem do obcej osoby i zapytaniem która godzina/jak gdzieś dojechać...., albo obawą, żeby zadzwonić po pizze..... Bardzo dobrze, ścieżke jaką trzeba pokonać, żeby zostać w czymś dobrym oddaje ten film: https://www.youtube.com/watch?v=LXM_tGHcuMo
-
Mam wrażenie że bardzo szybko dajesz za wygraną, masz problem, przez duże P, pewnie zdajesz sobie z niego sprawę, nie jest Ci łatwo, męczysz się każdego dnia, i po pierwszej dawce rzuciłeś leki..... Nie mam pojęcia jakie substancje są akurat w tych tabletkach, które Ty brałeś, ale powiem Ci, że ja za każdym razem jak zaczynałem brać nowy lek przez kilka(naście) dni czułem się dziwnie ( czasem sennie, czasem podrażniony byłem ... ). Rozmwiałem nie raz z lekarzem i mówił, że tak już jest w tego typu substancjach, że zanim nie nasyci się nimi organizm, przyzwiczai się w jakimś stopniu do nowej substancji, to jest właśnie taki loading kilkudniowy. Jak najbardziej, módl się, zbliżaj się do Boga, jednak według mnie, jeżeli jest taka możlwiość, żeby praktycznie zerowym nakładem własnych sił chociaż trochę poprawić swój nastrój na codzień, to głupotą było by z tego nie skorzystać. Każdy ma chyba tak, że zanim zacznie robić coś 'wielkiego', coś dla niego ważnego, to stara się najpierw siebie ogarnąć, a niestety, ale jak się ma problem z depresją, to na pierwszy plan, zanim w ogóle zacznie się działać nad czymś innym, wychodzi poprawa swojego samopoczucia. Jak nic się nie chce, to ciężko jest nawet pomyśleć o tym, co chciało by się zrobić, nie mówiąc już o tym, żeby wprowadzić to w życie... Nie wiem, czy znasz, ale polecam Ci wyjutubować sobie Pana Witka Wilka :)
-
Cześć, czy według Ciebie to co Cie boli, to brak zaufania, a może chora zazdrość? A może Ty jej po prostu zazdrościsz, że ma z kim wyjść, stylu życia jaki prowadzi, bo u CIebie w tym temacie obecnie nie najlepiej? Postaw się na jej miejscu, jak byś się czuł, gydyby przy każdej możliwej okazji, Twoja dziewczyna upominała Cię, dopytywała, wysnuwała jakieś aluzje, czy aby... przypadkiem .....wczoraj ....z kimś ........ Jak myślisz, czy takie zachowanie z Twojej strony buduje jej poczucie własnej wartości? A czy może najbliższa jej osoba, stara się jej wtłoczyć do głowy że jednak jest kimś zupełnie innym, niż sama do tej pory myśłała, że jest.... niestety kimŋ gorszym w tym przypadku. Bardzo dobrze, Twoją obecną sytucje wyjaśnia ten cytat: Wiem, że nie jest Ci łatwo, domyśłam się.... ... co Cie trzyma siłą na emigracji? Bo chyba nie jesteś kolejną osobą, która rozwali swój związek przez pieniądze?
-
Może jak rozmawiasz z innymi osobami większą uwagę niż przy bliskich Ci osobach zwracasz na jakieś inne bodźce? Może więcej uwagi skupiasz na odbiorze osoby, która w Twoich oczach jak sam piszesz, jest w czymś od Ciebie lepsza? Albo starasz się wypaść jak najlepiej i ważysz każde słowo zanim je wypowiesz, tak, żeby nie stracić a najlepiej i zyskać w oczach tego kogoś? Może gdzieś podświadomie boisz się 'za dużo' powiedzieć, coś w czym rozmówcy mogli by się nie zgodzić? Albo po prostu boisz się braku akceptacji, tego, że ktoś pomyśli sobie to czy tamto na Twój temat? Zwróć uwagę na to, na czym skupiasz swoją uwagę.
-
Nie masz tak. że jak zmęczysz się fizycznie, jak regularnie uprawiasz jakieś sportu, to Twoje skille same się podnoszą? U mnie taki naturalny haj występuje zawsze, dużo łatwiej jest pod wpływem enfornin i inncyh subtancji, które zalewają mózg po wysiłku podjąć różne inicjatywy, które normalne, są dla mnie niekomfortowe, albo nawet paraliżują. Nie do końca zgodze się z tym, że żeby kogoś poznać, to trzeba z nim pół litra obrócić, ludzie często po alkoholu zachowują się zupełnie inaczej niż na trzeźwo, przy czym nie mówie tu już o skrajnych przypadkach zezwierzęcenia :) Jakby nie patrzeć to jednak większość czasu ( tak by przynajmniej wypadało ) jest się sobą, po prostu bez żadnych wspomagaczy, jak chce być co do kogoś pewnym, to licze jednak na to, że ta osoba będzie stała w swoich działaniach, nie będzie udawała kogoś, tak żeby dopasować się do danej sytuacji, nie będą kierowały nią chwilowe emocje..... To że ludzie różnią się od siebie to wielka zaleta świata jaki znamy, nie każdy musi, pomimo tego, co wtłaczają przez całą edukację, a potem podprogowo w mediach wspasowywać się w jakieś utarte schematy, spora część ludzi na pewno pod wpływem różnych zabiegów manipulacyjnych pójdzie z prądem obecnych trendów, chcąć być na czesie doposować się do idelanej rzeczywistości jaka emanuje z różnych social mediów. Jednak jak dla mnie taka droga do nikąd nie prowadzi. Co roku 'standardy' się zmieniają, i niektórzy chcąć nadążyć na zmieniającym się światem tracą to co mają najcenniejsze - własny charakter, odmienność w dobrym tego słowa znaczeniu - unikalność, wyjątkowość. Można albo starać dopasować się do otoczenia, albo po prostu zmienić otoczenie na takie, do którego od zawsze pasowaliśmy.
-
? Jakby bołała Cie głowa codziennie, albo wątroba, to też byś czekał 2 miesiące, żeby udac się po pomoc do lakarza? Sam widzisz, że masz problem, nie ma na co czekać, psychiatra to po prostu lekarz. Tabletki są bardzo ważne, bo pozwalają na chwile zapomnieć o problemie, uciec od tego stanu hu*jozy odpocząć od niego. Pozwalają też lepiej, skuteczniej pracować nad sobą, a niestety ale tutaj jest największy potencjał, to trzeba działać i to mocno, walczyć o siebie i swoje życie i lepsze jutro. Napisałem 'niestety' ponieważ praca nad sobą jest trudna, nie raz przychodzą chwile załamania, kompletnego braku chęci dalszej walki o siebie, nie raz traci się sens w to wszystko, żeby później powrócić z podwójną siłą i determinacją. Bardzo ważnym elementem tej drogi, tego procesu jest ktoś, to potrafi odpowiednio pokierować naszym myśleniem, powoli skrzywiać, a w sumie to prostować wypaczony odbiór świata. Trudno jest samemu mając problemy, które przesłaniają cały świat jaki odbieramy obiektywnie spojrzeć chłodnym okiem na wszystko z boku i podjąć odpowiednie kroki, o doświadczeniu w podejmowaniu odpowiednich procesów już nie wspominając. Dla mnie wybór jest jeden: jeżeli ktoś by mnie zapytał czy warto iść po pomoc do psychiatry i psychologa, to nie odpowiem że warto, powiem że trzeba! :)
-
Powiem Ci, że u mnie minęło kilka dobrych miesięcy, zanim lekarz trafił na odpowiednie dla mnie leki, do tego czasu miałem właśnie tak jak Ty: uczucie bezsilności, ciągłego potwornego zmęczenia, niechęci do podejmowanie jakiej kolwiek inicjatywy, wkurw na wszystko i wszystkich o byle pierdoły..... Także, na pewno warto powiedzieć o tym psychiatrze, nawet zmiana producenta dane substancji może mieć duże znaczenie :) Dawka oczywiście też jest bardzo ważna, odpowiednio trzeba dobrać ilość substancji do danego etapu leczenia, ale i czas brania ma duży wpływ na samopoczucie. Ja nawet jak już trafiłem na odpowiednią substancję ( okazało się poźniej troche ), to i tak miałem sporo efektów obocznych związanych właśnie z samopoczuciem. Okazało się, że w moim przypadku najlepszą opcją było wzięcie zamiast 2x dziennie dawki, rano i wieczorem, to zarzucenie 1.5 - 2x dawki przed samym snem. Sam okres loadingu leku przesypiałem ( nie lubiłem tego uczucia ), okres największej zwały tak samo. Rano wstać nie było łatwo co prawda, ale jak już udało mi się wyczołgać z łóżka, to samopoczucie bez reszty dnia było o wiele, wiele lepsze.
-
Cześć, z tego co napisałeś od razu do głowy przyszła mi myśl, że uciekasz od rzeczywistości, Ty akurat uciekasz w narkotyki i alkohol. Nie wiem, czy jest to prawdą w Twoim przypadku, ale dużo osób z góry zakłada, że jak nie walnie czegoś na rozluźnienie/polepszeniu humoru, to nie ma nawet co zaczynać jakiejś czynnośći ( często socjalnej ). Dochodzi więc to takiej patologicznej sytuacji, że bycie trzeźwym jest odskocznią od 'normalności', bo 'normalność' i codzienność to życie pod wpływem różnych substancji. Nie jest dla nikogo zaskoczeniem, że mózg odpowiednio stymulowany 'lepiej', szybciej reaguje na bodźce, a jak dojdzie do tego fakt, że przez większość tygodnia tak sie dzieje, to życie na trzeźwo staje się nudne, tracimy skilla socjalnego, nic nie cieszy..... Oczywiście jest też druga strona tego medalu.... jak myślisz, narkotyki i wszelkie używki są uważane za szkodliwe, bo faktycznie są, czy może taka jest opinia bo komuś tak się podoba, a reszta jak to stado baranów biorą wszystko za pewnik? Zawsze jest odpowiedni moment, żeby zacząć żyć świadomie, zacząć dbać o swoje zdrowe, to które ma się jedno na całe życie. Jasne, że na początku nie będzie kolorowo, z czasem jednak wszystko wróci do normy i to co dzisiaj jest normalne pod wpływem, powoli zacznie być codziennością ale na trzeźwo. Nie trzeba zarzucać różnego g*wna, żeby cieszyć się pięknem świata, bez żadnych wspomagaczy, da się być szczęśliwym, prawdziwie szczęśliwym, bo ile można oszukiwać swój własny mózg, samego siebie, że jest wszystko w porządku?
-
A szukałeś sam innych, bardziej zaawansowanych kursów/o innej tematyce? W internecie znajdziesz wszystko, jeżeli tylko będziesz chciał. Blender, 3dmax, cpp? Co do samego PS'a to prawda jest taka, że nie jest to trudny program, nawet powiedziałbym, że na tle takiego GIMPa jest łatwy, bo jest bardzo intuicyjny i dużo rzeczy da się zrobić małym nakładem pracy. W pracy z PS'em liczy sie przede wszystkim pomysł, oczywiście zaplecze techniczne też jest ważne, jednak nie ma co się oszukiwać, że to bardziej narzędzie dla ludzi którzy stawiaja przede wszystkim na kreatywność.
-
Powiem Ci. że jak odczuwasz, że ciagnie Ci kolano, to udałbym się do dobrego sportowego fizjoterapety, bez problemu fachowiec rozpozna pod ręką czy faktycznie trzeba coś rozbić. A tak poza tym rozciąganie po treningu, zajeb*stą rzeczą jest tez roller na właśnie takie sprawy. Przde wszystkim profilaktyka się liczy w tego typu aspektach, być o krok przed, i mądre podejście do treningów. Nie ma rzeczy, które są albo dobre, albo złe w 100% ( praktycznie ), jednak w życiu według mnie chodzi o to, żeby właśnie wybierać te, z których dostajemy więcej korzyści, a sport uprawiany z głową na pewno do takich rzeczy zaliczam. Pisałeś, że opanowałeś w większości nerwice, czy korzystałeś z pomocy psychologa? Myśle, że warto pójść i porozmawiać z dobrym psychologiem kilka razy, póki ten problem nie rozwinął się na tyle, że Cie paraliżuje, dużo łatwiej będzie sobie z nim poradzić. Niestety dużo osób czeka, i ostetecznością jest pójście po pomoc do psychologa, czy psychiatry, w takich przypadkach czas terapii niestety, ale liczony jest już najczęściej w latach....
-
Cześć :) Zawsze działa to tak samo, że jak się chce za bardzo, za szybko to potem się ma przerwe, bo sytuacja to tego zmusi :) Ile ważysz? W jakich butach biegasz? Sam to przerabiałem, od kąd takiego maxa zrobiłem, że po schodach kilka tygodni chodzić nie mogłem, zacząłem większa uwagę przywiązywać do rozgrzewki, techniki, butów, podłoża, dyspozycjia danego dnia, schłodzenia, rozciągania, posiłków... Wole zrobić kilka km mniej danego dnia, i iść bez problemów na następny trening za 2 dni, niż przedobrzyć i mieć przerwę kilka tygodni. Jeżeli czujesz, że masz taką potrzebe to na pewno też warto iść do dobrego fizjoterapety sportowego, czasami kilka wizyt potrafi natawić to co przez lata źle dzialało. Oprócz tego dobrze, żeby ktoś spojrzal na Twoją motoryczność, może musisz na coś bardziej zwracać uwagę podczas wysiłku. Wiadomo, że na poczatku boli wszystko, jak się zacznie trenować, jendak w Twoim wieku przy normalnym wysiłku - treningu, bóli raczej nie powinieneś odczuwać.
-
Cześć, najlepszym według mnie krokiem będzie pójście do psychologa, możesz sama się zapisać, na NFZ. Nie wiem czy Twoja mama faktycznie jest słowną kobietą, a czy od x lat powatarza to samo w kółko ( bo i tacy ludzie są, a w czym tego nie wprowadzają ). Jasne, że ojciec jest ważny, jednak przede wszystkim obowiązek opeki nad nim ma Twoja mama. Jesteś młoda i nie daj sobie wmówić, że reszte życia masz spędzić na zasiłku opiekując się swoim tatą. Planujesz iść na studia? Wyrwać się z domu rodzinnego? Powiem Ci, że ucieczka to jest jakiś plan, niestety ale krótkoterminowy, może i działa jako tako, jednak na dłuższą metę się nie sprawdza. Życie nie polega na tym, żeby uciekać cały czas, jest zbyt piękny, zbyt cenne, żeby w taki sposób je spędzić. Masz dobre relacje ze swoją siostrą? W jakim ona jest wieku?
-
Szanuje, że założyłeś spejalnie konto, żeby napisać ten post, oczywiście zgadzam się z tym co piszesz w 100%.
-
Popraw, mnie jeżeli źle Cie rozumiem, ale z Twoich wypowiedzi wynikia jasno, że bardziej szukasz przewodnika życiowego, kogoś kto poskłada Twój świat, wypełni go, kogoś kto ogarnie Cie, zmieni na lepsze. Nie wiem czy taka do końca powinna być rola Twojej dziewczyny, jednak wydaje mi się, że tą robotę powinieneś wykonać sam. Fakt, to prawda, że bliskości, spaceru, czy rozmowy z bliską Ci osobą, nie zastąpisz niczym, jednak jest miliard rzeczy, które możesz robić w ciągu dnia, niestety tyle samo jest też wymówek, czemu tego nie zrobić.... Jakbyś chciał zaprosiś teraz kogoś wyjątkowego do swojego świata, jakbyś spotkał taką osobę, to miałbyś ją do czego zaprosić? Czy musiałbyś na szybkości ten swój świat jako tako ogarnąć, żeby było do czego w ogóle zapraszac? Widzisz jakiś większy sens swojej obecnej sytuacji? Napisałeś, że nie użalasz się nad sobą, i za to szacunek, jednak, czy zrobiłeś już następny krok? Przeanalizowałeś sytuację, prześwietliłeś ją z każdej strony i wiesz w którą strone iść? Masz jakiś większy plan na siebie, co zrobić, żeby ogarnąć sie, swoje życie? Bo czy Ci sie to podoba, czy nie największą pracę, będziesz musiał wykonać Ty sam :)
-
Cześć! :) Piszesz, że pracujesz, studiujesz, a jak wygląda reszta Twoje dnia, gdy sam masz go zagospodarować? Czujesz się spełniony na tej płaszczyźnie, masz takie poczucie, że dobrze gospodarujesz wolnym czasem?
-
To normalne, że jak przez pewnien czas nie ogarnia się danej umiejętności, to po powrócie do tego mniej umiemy niż kiedyś. Zgadzam się z tym w 100%. Cele charakteryzują się tym, że są to celowe działania, nikt nie powiedział nigdy, że to co jest wartościowe przychodzi łatwo :) Według mnie demonizowanie komputera, że złodziej czasu, że alienizuje.... generalnie, takie generalizowanie nie jest zbyt dobre. Można robić zaje*biste rzeczy na komputerze, i te kilka godzin spędzić na prawde produktywnie, albo przeglądać śmieszne kotki... Ciężko jest trafić z miejsca w coś co pochłonie Twoje życie do reszty, nie raz trzeba spróbować kilkunastu rzeczy, zanim dojdzie się do tego, co to jest, ważne jednak, żeby próbować nowego, bo tylko tak - empirycznie, dajemy sobie możliwość doświadczenia, czy faktycznie to jest to. Co by to nie było, to na pewno warto, nie ma co za bardzo na poczatek planować za dużo, bo czasami taki nadmiar planów może przytłoczyć, i może się okazać, że same plany nas paraliżują, bo po prostu są za duże, jest ich za dużo, nie wiadomo nawet od której strony się zabrać. Daj sobie czas i miejsce na próbowanie, na doświadczanie, na błędy. Na wielkie rzeczy przyjdzie jeszcze czas, jak się robi to co się kocha, to kwestią czasu pozostaje tylko, kiedy zacznie to przynosić wymierne efekty.
-
Zacznij w takim razie, ale nie od jutra, a dziś się zapisz na te kursy i zacznij studiować któryś :) Polecam Ci raz dziennie, wieczorem zobaczyć jakie kursy są -100% danego dnia, czassami można na trafić na prawde bardzo wartościowy content, który normalnie kosztuje i 200 euro, za darmo :) https://www.wykop.pl/tag/kursyudemy/ Zelenta też zacznij, jeżeli czujesz, że może akurat by pójśc w tą stronę, to teraz jest najodpowiedniejszy dla Ciebie czas, jeszcze troche czasu zostało do października, może się wciągniesz na maksa, ja mam prawie zawsze tak, że jak siąde i zacznie pisać, to świata poza tym nie wiedze, o satystakcji już nie wspominając :)
-
fast foody pozwole sobie przemilczeć.... co do ziemniaków to nie mam pojęcia dlaczego mają taką złą sławę w odchudzniu.... jeden ziemniak to jakieś 60-80kcal. Na raz zjem max 3? ( 70*3 = 210 kcal ) a na przykład ryż ( może być brązowy, wszystko jedno ) w porcji ( 100g ) ma 350kcal. ( żeby nie było pisze tu o sobie, 100g ryżu zjem do obiadu bez problemu, z 4 ziemniakami już tak łatwo nie jest ) Najważniejsze przy rekompozycji ciała jest podaż karoryczna. Nie jest dla nikogo niczym nowym, że jak nam zależy żeby się najeść i dostarczyć mało energii, to trzeba jeść posiłki nastawione na objętość. Co do samego robienia masy, to nie wcale tak trudno dostarczyć te 2.5kcal zdrowymi produktami. Na śniadanie nie raz jem taki zajebiście smaczny placek: 80g płatków owsianych górskich ~~ 300kcal 2 jajka ~~ 150kcal mleko ~~ 20kcal troche rodzynek ~~ 40 kcal banan ~~ 100kcal troche smalcu ~~ 120kcal i do tego po usmażeniu: masło orzechowe ~~ 300kcal jogurt naturalny ~~ 50kcal ------------------------------------------------ sniadanie wychodzi jakieś 1100kcal, jak do tego walniesz jescze szklanke soku z pomarańczy to masz dodatkowe 100kcal. Jak nie dasz rady takiego placka na raz zjeść, to na zimno też jest bardzo dobry, zjesz go za dwie/trzy godziny. Połowa Twojego bmr dostarczona jednym porządnym posiłkiem :)
-
Co do dyi to pewnie sam wiesz lepiej w jakich źródłach szukać pomocy. Przerób na początek: 3dmax https://www.udemy.com/3ds-max-2016-substance-painter-create-a-grenade/ blender https://www.udemy.com/learn-3d-modeling-blender-basics-in-under-2-hours/ PS https://www.udemy.com/learn-adobe-photoshop-from-scratch/ https://www.udemy.com/photoshop-tools/ Cpp https://www.youtube.com/watch?v=Kc98tH59A_U&list=PLJH_V2agrmShGF7wFvaB-FfS_JDkhTgAr Zacznij po prostu, przerób wszystko Ci podesłałem, zobaczysz co sprawia, Ci największą radość gdy to robisz. Co pochłania Cie tak, że zapominasz o całym świecie, nic innego się nie liczy, co jak jest trudno i nie wychodzi i chcesz to pier*dolnąć, tak zajmuje Twoją głowę, że w końcu udaje Ci się to ogarnąć, i przynosi satysfakcje, buduje, powoduje, że pojawia się szeroki uśmiech na twarzy, wyrzut endrofin.... - powoduje szczęście :)
-
Mi już nawet nie chodzi o zaplanowanie przyszłości na teraz. Z tym sobie poradzę. Chodzi mi bardziej o to, że moje życie jest bezcelowe. Siedzę prawie całymi dniami w domu, jedynie mój chłopak czasami mnie gdzieś wyciąga. Na umowę z pracy dalej czekam. Nie mam co ze sobą zrobić, mam już dość siedzenia przed komputerem, bo powoli dochodzi do tego, co było ze mną kilka lat temu - uzależnienia. Chciałbym mieć jakąś pasję, taką, która mnie pochłonie do reszty. Zacząłem jej szukać na siłę za pomocą jakiś spisów czy propozycji, ale nie wiem jak zacząć, jak spróbować. Po prostu weź, i zacznij to robić. Wiesz co powstrzymuje większość ludzi przed zrealizowaniem jakiegoś celu? Dla większośći największą przeszkodą jest sam moment zaczęcia realizacji jakiegoś celu/marzenia, nawet nie dają sobie samemu szansy spróbować zawalczyć o to. Poddaja się na samym starcie.... ... albo odlewakją, na lepsze czasy czekają, na idealny moment -- niestety ale moment nigdy nie będzie idealny, zawsze znajdzie się coś, jakiś powód. żeby tylko nie zacząć w danych chwili. Co masz na tej liście? Na czym zależy Ci w pierwszej kolejność - jak myślisz, czujesz, co będzie dla Ciebie dobre? Napisz, tu czy na pw, postaram się jakoś Ci pomóc ruszyć z miejsca, a potem już pójdzie :) ( jak się zastanowisz, to może miałeś coś, jakąś zajawke kieydś, w życiu? czasami warto wrócić do tego, co było kiedyś )