Skocz do zawartości
Nerwica.com

Paulinaa24

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Paulinaa24

  1. Dziękuje wszystkim za odpowiedzi, bo to dla mnie dużo znaczy. Zacznę od tego co zmieniło się od wczorajszego dnia. Wczoraj cały ranek i południe przepłakałam z bezsilności. Zawsze nie obchodziło mnie kto i co o mnie myśli, ale te słowa mamy od chłopaka bardzo mną wstrząsnęły. Dodam, iż mieszkam z moim chłopakiem i jego mamą, ale wkrótce mamy zamiar się od niej wyprowadzić. Mama mojego chłopaka od początku naszej znajomości mówiła, że jestem piękna, że kobieta powinna mieć trochę krągłości, a nie wyglądać jak patyk, a teraz mówi zupełnie inne rzeczy. Może jest to związane po prostu z jej nietaktownym zachowaniem i z faktem iż ona jest na diecie i chyba dla niej każdy nieidealny człowiek powinien jeść liść sałaty na dzień. Wiem, że jestem nieidealna, mam parę kompleksów, ale jestem SZCZĘŚLIWA i już nigdy nie pozwolę mojej głowie zaprzątać sobie myśli jakimiś absurdalnymi sprawami. Wczoraj, późnym południem z pracy wrócił mój chłopak i długo ze sobą rozmawialiśmy o tym co się ze mną dzieje. Powiedział, że dla niego jestem idealna i zawsze będę piękna i to mnie bardzo podbudowało. On sam zauważył że od około 2 lat trzęsą mi się ręce, puls mi bardzo skacze i mam bóle w sercu i klatce piersiowej i już parę miesięcy temu kazał mi iść z tym do lekarza. Po wczorajszej rozmowie, znowu widzę świat w kolorach, uwierzyłam w to, że jestem PIĘKNA i nikt głupimi tekstami nie może zniszczyć mojego SZCZĘŚCIA. Zamierzam popracować nad pewnością siebie, ponieważ macie racje - zawsze byłam cichą osobą, w towarzystwie mało się odzywam, ponieważ boję się krytyki. Teraz, zamierzam każde słowo konstruktywnej krytyki brać pod uwagę i wyciągać z tego lekcje, a głupie komentarze po prostu wpuścić jednym uchem i wypuścić drugim. Zamierzam iść do psychologa z problemem moich trzęsących się rąk, podwyższonego pulsu i bólu serca i klatki piersiowej. Dziękuje jeszcze raz każdemu kto mi odpisał, bo we nieznajomi otworzyliście mi oczy na parę spraw. Myślę, że musiałam się komuś wyżalić, ale taki stan jak przedwczoraj miałam pierwszy raz i NIE POZWOLĘ żeby znowu widzieć świat w szarych barwach.
  2. Witam forumowiczów. Ten post może być trochę chaotyczny, ale już sama nie wiem co mam robić. Mam 22 lata, a w moim życiu było parę sytuacji przez, które jestem osobą słabą psychicznie. Ale może zacznę od początku, chociaż jest to dla mnie bardzo trudne do napisania. Możliwość, że jestem anonimowa i że mogę kogoś spytać się o radę dała mi siłę, żeby napisać posta na tym forum. Moje dzieciństwo nie było za ciekawe, ponieważ tata od wielu lat jest alkoholikiem i w domu przejawiała się przemoc psychiczna i czasami fizyczna nade mną, moją mamą i starszym bratem. Po paru latach to ustało, ale uraz z tamtych lat pozostał. Gdy myślę o tamtych chwilach, boję się i bardzo drżą mi dłonie. Niestety tych wspomnień nie da się od tak wymazać z pamięci. Mój kontakt z moim tatą jest teraz o wiele lepszy, być może spowodowane jest to tym, że od 5 lat mieszkam za granicą i widujemy się tylko parę razy w roku a nie codziennie. Tata nadal ma problem z alkoholem, ale z tego co zauważyłam jest on mniejszy i tata nie jest taki agresywny i nie przejawia przemocy fizycznej do rodziny, lecz teraz tylko w sumie są jakieś awantury i krzyki. Moja przygoda w szkole podstawowej i gimnazjum też nie była za ciekawa. Rówieśnicy nie lubili mnie za to, że się lepiej uczę od nich lub po prostu znaleźli sobie obiekt obelg i wyśmiewania się. Nic złego tym ludziom nigdy nie zrobiłam, a oni w sposób karygodny śmiali się ze mnie i szykanowali, że jestem brzydka, że nawet ładne ciuchy nie zrobią ze mnie ładnej dziewczyny. Pojedyncze obelgi nie robiły na mnie wielkiego wrażenia, ale gdy połączę te wszystkie sytuacje z czasów podstawówki i gimnazjum to jest tego sporo. Na myśl o tamtych wydarzeniach czuję stres, lęk i trzęsą mi się ręce. Nie utrzymuję żadnego kontaktu z osobami z kręgu szkoły podstawowej i gimnazjum. Moja była najlepsza przyjaciółka. Poznałyśmy się gdy miałam może z 6 lat. To ona jako jedna z niewielu osób rozumiała mnie, wspierała i naprawdę lubiła. W wieku szkolnym potrzebowałam takiej osoby, bo przecież ludzie to są społeczne istoty. W naszym kręgu znajomych był pewien koleś (nazwijmy go wróg), który delikatnie mówiąc był bardzo dziwny, ponieważ on czuł potrzebę dotykania mnie i mojej "przyjaciółki" w zboczony sposób. Gdy miałam 16 lat poznałam Anioła - mojego chłopaka, narzeczonego, dzięki któremu moje życie nabrało sensu. Powiedziałam mojemu chłopakowi to co wróg próbuje robić mi i mojej "przyjaciółce" i mój chłopak otworzył mi oczy na tą całą sytuację i odcięłam się od wroga. Z moją "przyjaciółką" nadal się przyjaźniłam, a gdy jej chłopak się dowiedział o całej sytuacji z wrogiem, nic na to nie zrobił. Później zaczęło się, czego nie spodziewałabym się nigdy od mojej byłej przyjaciółki. Zaczęła pisać do mojego chłopaka, jaka to ja jestem brzydka, mam wielkie usta, wielkie brwi i że śmieję się jak wrona. Było też tam parę dodatkowych nie miłych epitetów, ale już konkretnie nie pamiętam co tam było. Byłam w szoku kiedy mój chłopak mi o tym powiedział, a ja nie chciałam w to wierzyć. Okazało się, że to ona i wróg razem pisali i do dnia dzisiejszego nie mam pojęcia c chcieli poprzez to osiągnąć. Przez następne parę miesięcy przyjaźniłam się jeszcze z tą dziewczyną i powiedziała mi że nie chce z wrogiem mieć nic do czynienia. Uwierzyłam, jej bo jakby nie było ten człowiek nas skrzywdził i myślałam, że zaczęła w końcu myśleć. Niestety, w nowy rok poszłam do mojego chłopaka o czym moja przyjaciółka doskonale wiedziała i mi powiedziała, że będzie ze swoim chłopakiem sama spędzać ten dzień. Po północy, na facebooku moja przyjaciółka dodała zdjęcie: ze swoim chłopakiem a obok nich stał wróg. Czułam się zdradzona i gdyby nie mój chłopak to chyba bym się zabiła... Wtedy zrozumiałam, jaka moja była przyjaciółka była fałszywa i mi prosto w oczy mówiła, że jestem najlepsza a za plecami obgadywała i mówiła jaka jestem beznadziejna. Od tamtej chwili nie przyjaźnimy się chociaż ona próbowała nawiązać kontakt, ale ja nie chcę mieć za przyjaciół osób, które mnie skrzywdziły w jakikolwiek sposób. Na myśl o wydarzeniach z moją przyjaciółką trzęsą mi się ręce i chce mi się płakać, ponieważ najbliższa mi osoba zraniła mnie w tak perfidny sposób. Później było pięknie, ponieważ przeprowadziłam się do mojego chłopaka za granicę, mieszkaliśmy razem i cieszyliśmy się każdym dniem. Byłam naprawdę szczęśliwa, mimo tych sytuacji które zdarzyły się w moim życiu. Niestety, uraz pozostał i miałam niską samoocenę przez te wyzwiska z wcześniejszych lat. Dodam, że od około 2 lat w stresujących sytuacjach trzęsą mi się ręce i rytm serca dochodzi do 120 uderzeń na minutę. Ponadto, gdy jestem zamieszana w jakąś kłótnie np. ja z moim chłopakiem, to gdy on na mnie podniesie głos, ściska mnie w mostku, trzęsą mi się ręce, rytm serca się podnosi i chcę mi się płakać. Możliwe, że jest to związane z wydarzeniami z dzieciństwa gdy tata na mnie krzyczał. Wczoraj miała miejsce sytuacja, który sprawiła że widzę świat w ciemnych barwach. Byliśmy na imprezie rodzinnej i była tam między innymi mama mojego chłopaka, mój chłopak i rodzina ze strony mojego chłopaka. Wszystko było super, dopóki mama mojego chłopaka nie powiedziała mi prosto w oczy, że zgrubiłam od zeszłego roku. Bardzo mnie to zasmuciło, czułam jakby ktoś mi dał cios w serce, popłakałam się i uciekłam do łazienki. Nie mogłam się uspokoić, serce mnie bardzo bolało i czułam jak tracę przytomność. Oczywiście dodatkowo bardzo mocno trzęsły mi się dłonie tak samo jak i całe moje ciało. Powiedziałam szczerze, że ja bym nigdy jej takiego czegoś nie powiedziała w oczy i ona stwierdziła, że wychodzi z imprezy. Zanim wyszła mój chłopak próbował z nią o tym porozmawiać, ale ona bezczelnie się mu zaśmiała w twarz i wyszła z domu. Teraz czuję się winna całej sytuacji, bo przeze mnie mój chłopak i jego mama się kłócili. Dodam, że tydzień wcześniej wytknęła mi że mam cellulit na nogach a z moją niską samooceną to był cios, ale wtedy miałam siłę, żeby po prostu na to nie reagować. Każdy człowiek ma swoje granicę, ale ja po prostu nie mogłam inaczej, tylko się popłakać i zamknąć w sobie. Przez resztę wieczoru miałam ochotę wyć do poduszki, ale musiałam udawać, że nic się nie stało, żeby rodzinnej imprezy doszczętnie nie zepsuć. Wymuszałam swój uśmiech i śmiech, mimo tego że w środku mnie aż mną trzepało. Później wróciłam do domu z moim chłopakiem i mieliśmy i spać... Dobrze powiedziane, że mieliśmy ponieważ on zasnął bez problemu, a ja zaczęłam rozmyślać nad moim życiem. Coś się wczoraj zmieniło, ponieważ od paru lat widziałam świat w pozytywny sposób, a teraz widzę go w negatywnym. Przykład: wczoraj bardzo się cieszyłam na wieść, że za rok skończę studia, odbiorę dyplom i będę dumna ze swoich osiągnięć, a dzisiaj mam to za przeproszeniem w dupie, ponieważ straciłam chęci do dalszej nauki i nie widzę sensu żeby cieszyć się z tego. Gdy próbowałam zasnąć starałam się myśleć o jakiś szczęśliwych chwilach, które zawsze pomagały mi zasnąć, ale tej nocy wszystko o czym myślałam miało ciemne kolory... Zazwyczaj myślałam o szczęśliwych chwilach z moim chłopakiem, o jakimś kolorowych słońcu, o zielonych trawach, a wczoraj była po prostu jedna, wielka, ciemna pustka. Przepłakałam całą noc i dopiero po 4 godzinach udało mi się zasnąć. Dzisiaj od rana płaczę i nie wiem co się ze mną dzieję. Na myśl o tym, że ktoś mnie przezwał/powiedział nie miłą rzecz, cała się trzęsę i nie potrafię się uspokoić. Coś się ze mną stało i nie wiem co. Pisząc tego posta, wylałam hektolitry łez i ledwo udało mi się dotrwać do końca, bo moje ręce trzęsą się jak oszalałe. Czy macie jaki pomysł czy to może być związane z zaburzeniami psychicznymi?
×