
_Req_
Użytkownik-
Postów
309 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez _Req_
-
carlosbueno nie wiem skad masz te dane ze w islamie dzieci nie maja wartosci.. kobiety to i owszem sa w hierarchii najnizej, ale dzieci wbrew temu co sadzisz nie. Z tego co udalo mi sie zauwazyc najgorzej ze wszystkich narodow na swiecie maja dzieci w polsce,ale to moje odczucia wynikajace z obserwacji. w doroslym zyciu przez nieodpowiednie wychowanie rodak rodakowi wilkiem. Proponuje wyjechac za granice, obojetnie czy to europa azja czy afryka. Roznice widac od razu, wystarczy sie przyjrzec. Brak nadopiekunczosci rzuci sie jako pierwszy w oczy(choc niektorzy to odczytuja jako wade), w rozmowie pewien poziom rownosci( odnosi sie wrazenie jakby dwojka doroslych ze soba rozmawiala nie matka z dzieckiem lub ojciec z dzieckiem), rodzice poswiecaja duza czesc wolnego czasu z dziecmi i przy dzieciach. Co do tematu glownego.. hmmm.. jak sie chce poszukac pozytywow to sie je znajdzie zawsze... zwlaszcza jak sie za to profesorowie biora xD
-
To ze nie napisalem ze mi ich szkoda odnosilo sie do Twojego tekstu:) Sam nie gwalce kobiet po nocach... wiec nie potrzebuje sie tlumaczyc... ale stroj ma wplyw na to czy kobieta zostanie zgwalcona czy tez nie w duzym stopniu. Jesli nie wierzysz w to nie znaczy ze unikniesz gwaltu... Nie jestem kobieta, ale biorac pod uwage to iz od lat ubieram sie stosownie do potrzeb lub pogody, mysle ze i tu zadbalbym jako kobieta o odpowiedni stroj idac "samej" w nocy. Tlumaczenie sobie ze innych to spotyka nie mnie... lub ze ktos nie powinien... nie zabezpieczy nikogo przed gwaltem. Chyba nieco odbijam od tematu...
-
Z tego co sie orientuje to jednak wiecej na tych skapo ubranych. Poza tym nie napisalem ze mi ich szkoda. Tylko ze rozumiem wyladowanie negatywnych emocji zwiazanych z chwilowym stanem emocjonalnym, ktory w jakis sposob jest stanem traumatycznym.
-
agusiaww nie jestem litosciwy, jestem nawet dosc msciwym czlowiekiem... i nie jestem pewny czy komus kto skrzywdzil mi czlonka rodziny nie ukaralbym w stosowny dla mnie sposob. Na wymiar sprawiedliwosci nie licze w kazdym razie w takich przypadkach.
-
Nie mam pojecia jak jest z pomoca pokrzywdzonym w polsce... ale artykuly istnieja jak pomoc wyglada badz powinna wygladac. Jezeli sprawcy maja dostep do psychologa i psychiatry, to tez niczego nie zmienia, bo jako takiej definicji pomocy doraznej nie ma. Da mnie nie ma znaczenia czy ktos mnie krzywdzi przypadkiem czy umyslnie. W przypadku groznych sprawcow, prawo jest do dupy...i to nie tylko w polsce. Jednak on nie jest sprawca, ale zdaje sobie sprawe z tego ze moglby i unika sytuacji, schizofrenik nie zdaje sobie sprawy wiec sie nie zabezpiecza. Nie mi ocenic ktory grozniejszy. Nie chodzi mi tez o to ze popieram pedofilie, ale nie uwazam ze kogokolwiek nalezy zamykac czy izolowac jesli niczego nie popelnil. Inna sprawa ze nie wiem co zrobic, zeby bylo dobrze.
-
iiwaa jesli powodem jego wypowiedzi w tej formie, jest zbulwersowanie wspolrozmowcow, to przez odzywanie sie i komentowanie dajesz mu satysfakcje, poniewaz realizujesz jego cel. Moze tez uwaza faktycznie ze "kobieta to najlepszy przyjaciel czlowieka, po psie" ale nie znaczy to ze wyrazajac krytyke jego oceny kobiet, uda Ci sie cos zmienic, wiec moim zdaniem do skrajnie skrajnych wypowiedzi lepiej sie nie ustosunkowywac. Kiedys bardzo dawno temu, gdy bylem nastolatkiem idac parkiem zobaczylem jak mezczyzna pod wplywem alkoholu bije kobiete w podobnym stanie( pomijam wyzwiska jakie lecialy... podszedlem do niego i powiedzialem przestan i odejdz stad... nie wywarlo to na nim wiekszego wrazenia i probowal mnie uderzyc.... zlamalem mu nos ale ze nie chcial dac za wygrana zlamalem malego palca u prawej reki... padl na ziemie i zaczal wyc.... chcialem pomoc kobiecie a ona zaczela krzyczec: Pomocy!!!! meza mi bije!!!! pomocy!!! policja!!!!! Od tamtego czasu nie pomoglem juz nigdy wiecej kobiecie w podobnej sytuacji. Chyba doszedlem do wnisku ze lepiej miec spokoj niz racje....
-
Mnie tylko smuci ze osoba z powaznym problemem sie pojawila, a nie spotkalem sie dotad z jakimkolwiek artykulem ktory by szedl w kierunku pomocy, w walce z tym. Widze ze dochodzi sie poprostu do wniosku ze taki czlowiek.. to juz nie czlowiek.. i jedyne co mozna zrobic to zabic lub zamknac w klatce. Oby w przypadku innych schorzen czy tez zaburzen w przyszlosci nie zabijano. Chociaz moze wzmocniloby to populacje... Nasuwa mi sie pytanie czy ja jestem mniej niebezpieczny dla spoleczenstwa... posiadam bron... potrafie jej uzywac... a kto zagwarantuje ze za 10 lat nie poczuje potrzeby zlikwidowania 20-200 przypadkowych przechodniow... chociaz nie wiem czy bron by mi do tego potrzebna byla..... Oczywiscie mam pelna kontrole jak narazie i unikam sytuacji w ktorych moglbym ja stracic... tak jak on. Zreszta co to wszystko daje.. i tak nie umiem mu w nijaki sposob pomoc....i to przykre.... ze pomoc jest tylko dla poszkodowanych.... znaczy to ze nikt nie stara sie takich ludzi leczyc? Ze wszyscy ich zlewaja?
-
To jest indywidualna sprawa kobiety jak sie ubierze.. ale im bardziej wyzywajaco tym wieksza szansa ze idac sama w nocy zostanie zgwalcona. Powinna sie z tym liczyc i skapo ubranej mi osobiscie nie szkoda, sama przywoluje swoj los. tak jak piszesz atrakcyjnosc kobiety nie polega na bieganiu prawie nago.. to dziala coprawda na wyglodnialych samcow... ale tylko w jednym kierunku. wiec stroj nie musi byc wcale skapy zeby zwrocic na siebie uwage plci przeciwnej. Co do tego ze wpuscila szybko.. to nie od razu dziwka.... dla mnie wartosc takiej kobiety juz jest bliska 0. szybki seks zakloca obraz poznania sie a seksu dla sportu nie uznaje.. u zadnej plci...dla mnie to brak poczucia szacunko do siebie samego. Kobiety po 30tce faktycznie maja wieksza ochote na seks i sa "lepsze" w lozku... chociaz wtedy maz juz przewaznie nie ma az takich potrzeb jak mial majac 20;p kobieta ubrana jak "dziwka" .. trudno to zrozumiec nie facetowi.. to taka kobieta ktorej stroj wzbudza w mezczyznie silnye reakcje... , ladnie stonowany i wybrany stroj pobudza wyobraznie(do tego nie potrzebne zbyt duzo golizny a nawet nie wskazane) a to juz calkiem co innego. dla kolegi piosenka;)
-
AndreDA wg. mnie dosc trafnie ujales mezczyzn i kobiety w dzisiejszych czasach a Rabinizm przytoczyla czesc powodow. Mysle ze temat jako calosc jest wystarczajaco obszerny zeby go nie rozbijac zbytnio na drobne i generalizacja jest jak najbardziej uzasadniona. Co do wygladu jak dziwki i jak to sie ma do meskiego popedu... Meski poped nie siedzi w glowie faceta, tylko "we krwi"(testosteron. Wszedobylska pornografia pobudza dodtakowo receptory mozgowe, a i bez niej ciezko facetowi go opanowac... dodajac do tego pol ngie dzieci... bo juz przeciez w podstawowce dekolt, odkryty brzuch czy mini sie pojawiaja... mlody chlopak ktory jest temu poddany wypacza sobie "charakter. Z wiekiem jest jeszcze gorzej... mini kolezanek na studiach ledwo posladki niejednokrotnie zakrywa.. wszedzie nagosc... panowac nad rozumem mozna... nad hormonami, tez mozna... dopoki sie ma niezmacony umysl..Po zabawie wraca sobie podpity chlopak, troche podniecony wczesniejszym kontaktem z polnagimi kolezankami ... z przeciwka wraca kobietka ktora wyglada jak teresa orlowski za czasow swojej swietnosci z jedna roznica... mniej ciuszkow na niej... i gwalcik gotowy... Oczywiscie facet powinien opanowac swoj poped... wsadzic go do paki albo lepiej... zabic... Kobiety nie posiadaja zadnego hormonu stymulujacego poped... a coraz wiecej z nich przyjmuje kazdego czlonka... no tu tez kobiecie latwiej... wsrod bandy chlopakow naszpikowanych testosteronem i golizna nie trzeba wiele ze strony kobiety zeby takiego w kilka chwil poczuc w sobie... Dla faceta zeby zgwalcil to chwila w ktorej nad soba nie zapanuje(czyli zeby nie zgwalcic a odbyc stosunek wystarczy kiwniecie palcem ze strony kobiety)... dla kobiety zawsze zamierzone dzialanie, chyba ze jest tak pijana ze nie wie co sie z nia dzieje. Kobiety puste i prozne wykorzystuja taki stan rzeczy czesto. Zdradzajacy facet to osoba bez zasad moralnych i slabo kontrolujaca sie, a zdradzajaca kobieta? Co do krytyki to juz chyba rozwoj osobisty ma wplyw... kobiety czesto milcza i nie wspominaja o problemie.Najczesciej robia to z "milosci". Kiedy jednak mezczyznie sie cos nie podoba... potrafia wyrzucic "smieci" sprzed kilku lat... Jesli cos mi sie nie podoba mowiee o tym od razu lunb nie mowie nigdy. Stzwierdzenia ze ty jestes chuj a ty jestes szmata... pokazuja tylko brak szacunku do siebie nawzajem. Tego ani pod rozmowe ani klotnie nie podciagam. Tak jak na poczatku napisalem obraz ogolny AndreDA mi pasuje.
-
Czytalem najrozniejsze tlumaczenia w dwoch jezykach, wsrod nich jest bardzo duzo rozbieznosci, wiec stworzylem sobie swoj obraz calosci.. moze nie dokladnie opisalem reinkarnacje, ale wg mnie wlasnie o cos takiego chodzi. Dlaczego? W tlumaczeniach europejskich pojawiaja sie watki o: Ponownym narodzeniu(reinkarnacji) jako "uwarunkowane powstanie" ktore to zalezy od czynow czlowieka i karmy z nich wynikajacej i na ich podstawie zostaje przydzielone nowe zycie. Z jednej osobowosci na druga jednak nic nie przechodzi.(chociaz co do tego ze nic nie przechodzi nie ma zgody poniewaz sa glosy twierdzace iz Siddhartha Gautama temu zaprzeczal) Karma to w buddyzmie twor we wnetrzu ktorego mieszka zdolnosc do celowego i sprecyzowanego dzialania, jest rowniez podstawa przyczynowo skutkowa. Traktowana na plaszczyznie indywidualnej oznacza ruch, dzialanie i jego skutki na to i na przyszle zycie. Kazde pozytywne lub negatywne doswiadczenie jest poprzedzane pozytywnym lub negatywnym dzialaniem zaleznym i powoduje negatywne lub pozytywne skutki zmieniajac w ten sposob karme. Skutki nie sa przypadkowe ale tez nie podlegaja zadnej wyzszej sile. O formach reinkarnacji nie chce mi sie piusac bo ich troche jest. W kazdym razie sa pozytywne i negatywne. Obok zapoczatkowania nowego zycia( pozytywnego lub negatywnego) karma przyczynia sie tez do tworzenia charakteru urodzonego, gdzie szesc "korzeni karmy"(chciwosc i bezinteresownosc, nienawisc i milosc oraz zaslepienie i madrosc) ma tendencje do pojawiania sie w terazniejszym lub przyszlym zyciu. Powody z ktorych dochodzi do ponownych narodzin wiaza sie z tymi wlasnie "korzeniami"(wg. buddyzmu). Konkretnie chodzi o trzy z nich, czyli chciwosc,nienawisc i zaslepienie( czasami nazywanie glupota lup niewiedza), przez ktore czlowiek na swej drodze doznaje rozczarowani cierpien. Czasami tez pojawia sie okreslenie trzech trucizn ducha. Zeby uniknac tych wszystkich cierpien buddysta stara sie osiagnac stan madrosci, poniewaz wtedy znika zaslepienie a czlowiek madry zauwaza zlo wyplywajace z chciwosci i nienawisci wyzbywajac sie ich. Pozbywajac sie ich czlowiek osiaga stan nirwany i nie dochodzi juz do ponownych narodzin. Laczy sie w calosc z budda lub jak wolisz staje sie budda. Opisane w ten sposob bardziej Ci sie podoba?
-
salir? jakie watki pomylilas? :)aaa tu wpisalas cos co mialo byc nie tu? hehe:) atic nie pisalem o samym buddyzmie i jego zalozeniach i wartosciach tylko jak w zaznaczonym przez Ciebie tekscie o roli reinkarnacji w tej religii:)
-
Wiem jakie poglady ma Wołodi nie tylko w tym watku... jesli tez wiecie to dziwie sie ze reagujecie w ten sposob. To ze tu na forum jest "kozak" i ma bardzo "skrajne" poglady moze miec glebsze podloze. Niekoniecznie poglady wlasne. Co nie tlumaczy ani jego czasami agresywnych wypowiedzi wobec innych forumowiczow, ale tez agresji wobec niego... Co do partnerstwa... heh... Wołodi opisal pewien rodzaj zwiazku miedzy ludzmi, ale nie partnerski. Taka jest definicja ... hehe..najlepsze ze nie wiem co do niej dodac:) Podzial obowiazkow jest w sumie dowolny, oczywiscie ze tam gdzie to ma sens warto sobie pomagac. W zwiazku partnerskim jak dla mnie podstawa jest szacunek i zaufanie. Rownosc obojga, zeby nie bylo sytuacji ze jedno nianczy drugie, bo to jak dla mnie relacja rodzic- dziecko. Wiec jesli jeden partner zaczyna grac pierwsze skrzypce, to juz nie partnerstwo choc dalej zwiazek. Ja zauwazam u znajomych czy tworza partnerski zwiazek czy nie po wychowywaniu dzieci...tu mi najlatwiej zauwazyc ewentualne niekonsekwencje. Poniewaz jako partnerzy szczegolnie wazne dla mnie jest wspolne podejmowanie waznych decyzji zyciowych i godzenie sie z nimi. jesli wiec widze rodzine gdzie mama pozwala dziecku na to czego zabrania tatus lub na odwrot... widac ze partnerstwo w takim zwiazku jest naciagane.. partnerzy sa sobie "rowni" wiec porownania lepszy gorszy tez nie maja tu dla mnie miejsca. Poniewaz taki zwiazek trudno stworzyc, potrzeba lat przezytych razem zeby o nim mowic. Tyle z mojej strony do tematu.
-
Nie pisze o tym ze sie zgadzam, ale ze rozumiem. JERZY62 poczekaj az jakas kobieta Cie zdradzi, okradnie i zwinie tylek.. to bedzie motto przewodnie Twojego zycia przez jakis czas, dopoki Ci nie przejdzie i nie zaczniesz znowu myslec. Takie juz zycie... mysle ze w ten sam sposob potraktowana kobieta, tez miesem by rzucala i tez by mi nie przeszkadzalo.
-
Wydawal sie ciekawy temat.. a tu klutnia dzieci z piaskownicy... Chamstwo i arogancje sie ignoruje wiec mu sie nie dziwie... Moze ja wam temat do rozmowy wybiore... chociaz to o partnerstwie.. i zadne z was wiedza w tym zakresie sie nie popisalo...
-
Hmmm.. near masz racje... moze nie w tym co piszesz ale w tym ze po ciezkim przejsciu trzeba wyrzucic z siebie zlosc... a to forum wydawalo mi sie dobrym miejscem na to... przeciez kazdy z nas przeklina.... Myslaem ze dopoki nie obraza sie konkretnej osoby to uzycie mocniejszych slow nie jest zabronione... a tu prosze cenzura w najgorszym jej wydaniu:( Wg. mnie tak to dziala ze ktos kto zostal skrzywdzony logicznie nie mysli ale wyrzucic z siebie negatywne uczucia wypada... i wole jesli zrobi to tu niz w centrum jakiegos miasta zacznie do "kurw" strzelac. Jesli napiszesz miziam negatywnie o facetach po mnie to splynie... moze dla tego ze nie zaliczam sie do tej grupy ludzi ktorych obchodzi poglad obcych..poza tym warto rozroznic z jakiego powodu ktos krzyczy i karac dopiero kiedy tyczy sie sprecyzowanej osoby... bo wtedy ozunacza brak szacunku i chamstwo. Jak to bylo ze stolem i nozycami?..... Jak dla mnie to pokrzycz az Ci nie przejdzie a pozniej pogadac mozemy;)
-
Co takiego robie? Nic ekstremalnego w kazdym razie:) ale dbam o duzo ruchu, nie lubie zbyt dlugo w biurze przesiadywac, wole w terenie pracowac, ale nie zawsze sie da. Wiec rower, basen, gory, auto.. hmmm .. niby tez ale tego tez mam wystarczajaco w tygodniu.. w koncu rocznie kolo 50tys km robie autem. W lecie kajaki w zimie silownia, od czasu do czasu odswierzam umiejetnosci w zakresie "unieszkodliwiania ludzi", poza tym lubie towarzystwo dzieci i staram sie wlasnie w tym towarzystwie spedzac czas robiac "glupoty" nie tylko grac w gry, ale tez pochlapac sie w deszczu w kaluzach, wytarzac w trawie lub w sniegu, pograc w gume czy poskakac przez line, powspinac sie po "przyzadach na placu zabaw".. staram sie robic to co dzieciaki lubia poprostu... pewnie o wielu rzezcach zapomnialem.. no wlasnie wspinac sie po drzewach tez mozna do zabaw zaliczyc:) Jeszcze gotuje z pasja i nawet mi to wychodzi , choc nie codziennie mam na to ochote, wole zjesc poza domem bo oszczedza sporo wolnego czasu, i jestem zapalonym akwarysta.
-
Hmmm.. dla mnie nie ma znaczenia czy ladnyczy brzydki... lewacki czy tez nie... inteligentny czy nie... to nijak sie ma do celu w zyciu... Jesli czujesz potrzebe szukania celu w swoim zyciu to go poszukaj :) jesli nie to nie szukaj;) Po Twoich postach mam wrazanie ze zmiany ktorych szukasz nie dotycza wygladu zewnetrznego tylko toczysz walke w sobie... dokad zmierzasz i po co... moze i przez wyglad chcesz cos wyrazic... Wyglad zewnetrzny jednak nie zmieni Twojego wnetrza, bedziesz ta sama osoba. Piszesz ze "dopasowanie" sie do osoby na lekach moze spowodowalo ten stan.. hmm... jesli to osoba z borderline to jest prawdopodobne , ze zarazila przypadloscia, lub doprowadzila do depresji. Wlosy zapuscic? krutkie? schudnac.. jeszcze mloda jestes:) wiec kazdego wariantu mozesz sprobowac:) Wtedy sama dobrze ocenisz czy Ci to czy tamto pasuje. Chociaz jesli chodzi o chudniecie.. to jesli masz jakies klopoty psychiczne nie polecam .. poniewaz mozna szybko kontrole stracic i wpasc w anoreksje...
-
salir czemu sie nie udalo? za duza kolejka czy odwagi braklo? W sumie na kondycje ogolna nie narzekam wcale, jeszcze dobrze mi sluzy, ale do tych wyczynow dobrze byc szczuplym , zeby nie powiedziec chudym.Latwiej utrzymac na jednej rece 50-60 kg niz 90. W kazdym razie jest na swiecie wiele innych rzeczy do zrobienia i jak na razie mi wystarczaja:) "Nie lubie zycia bo nic mi nie wychodzi" heh tego stwierdzenia nigdy uzyc nie bede potrafil... od dluzszego czasu jest cos co mi swietnie wychodzi.... wlosy xD
-
Jesli tak jest toTwoje pww Aniu nie jest calkiem w piwnicy:) wws zacznie rosnac jak zdasz sobie sprawe ze nic nie musi byc zrobione idealnie a starczy jak bedzie zrobione dobrze;) Jak pocwiczyc zeby jedno i drugie podniesc.. w takich radach to juz zbyt dobry nie jestem ale mysle ze znajdziesz swoja droge:)
-
heh... nie lubie w rozmowie przytaczac zrodel.. bo to tylko rozmowa i kazdy wyniesie z niej co mu pasuje.. Domorosle moje poglady nie sa w kazdym razie... choc nie ukrywam ze pisze o nich w prosty sposob aby byly zrozumiale dla przecietnego Kowalskiego... nie chce w luznej rozmowie uzywac naukowych definicji ani twierdzic ze mam racje... biore pod uwage ze moge jej nie miec... i wcale mi to nie przeszkadza miec swoich pogladow. Moje zrodla bazuja na pracach psychoterapeuty amerykanskiego Nathaniela Brandena, ktory opisujac czlowieka i jego samoocene, samoakceptacje czy tez poczucie wlasnej wartosci... przez swoje opisy zyskal duze zainteresowanie w gronie "kolegow" z roznych krajow swiata i oni dokonali na podstawie jego rozwazan podzialu konkretnego i wyodrebniajac roznice i przypisujac odpowiednio nazwy. Min. psycholog Astrid Schulz... To regulka powstala( w orginale) Co przetlumaczone znaczy tyle co: Poczucie wlasnej wartosci-Nie masz zadnych kompleksow nizszosci i wiesz ze ludzie akceptuja Cie takim jakim jestes. wiara w siebie(we wlasne sily)-wiesz ze cele ktore sobie stawiasz potrafisz osiagac i nie watpisz w siebie swiadomosc wlasna- sklada sie z pww i wws Nie ma (na swiecie) nikogo kto bylby siebie swiadomy bez pww i wws, co nie znaczy ze wws przez przesadzony obraz siebie mozna przez pewien czas udawac , jednak taka "banka mydlana" szybko peka. Po rozdzieleniu tych pojec i przeprowadzeniu badan, okazalo sie ze w leczeniu depresji osiaga sie znacznie lepsze wyniki pracujac na poczatku nad podniesieniem pww, a pozniej wws jesli to jeszcze konieczne. Czesto bowiem pacjeci z wysokim pww sami podnosili w krotkim czasie wws. W przypadku podnoszenia wws efektow nie bylo a pacjeci czesto popadali w stan zaklamania swojego obrazu ... W kazdym razie zniecheciles mnie na tyle ze juz nie mam ochoty pisac wiecej w tym temacie.. nie lubie przytaczac przykladow ... w sposob wymuszony... dla mnie wszystko opiera sie na luznej rozmowie, nie czuje potrzeby udowadniania niczego ani przytaczania zrodel... to jedyny wyjatek, ktory zrobilem... W kazdym razie roznice polegaja na tym co opisywalem wczesniej wlasnymi slowami. To ze sie z moimi pogladami nie zgadzasz .. nie musisz..mi w kazdym razie na tym nie zalezy wcale:)
-
Nie pisalem o buddyzmie ogolnie a o reinkarnacji, poza tym "dusza" wziela sie z nieumiejetnosci doboru slowa na "komputer" Lubie temat buddyzmu i duzo materialow zarowno w jezyku polskim jak i niemieckim przeczytalem, jak rowniez mialem okazje kilkakrotnie ja korygowac z wyznawcami tejze religii. Nie jest to jednak temat a nie chce zamarudzac. salir :) takie przejscie jak najbardziej .. schody u mnie zaczynaja sie przy wspinaczce skalnej... tu niestety wysiadam kondycyjnie...
-
Kontrast samoocena to inaczej wiara we wlasne sily. Poczucie wlasnej wartosci kolo nich nie stalo i nie stanie... Twoje przyklady pokazuja tylko tyle ze ktos kto to pisal nie widzi tej roznicy i miesza te pojecia. Jak juz napisalem samoocena to nie pww tylko wws. Nie widze analogii... opisujesz tylko sytuacje podnoszace i obnizajace wws. Sukces badz porazka zyciowa nie maja wplywu na pww. Poczucie wlasnej wartosci nie ma nic wspolnego z ocenianiem ... jest to uczucie.. intuicja? Ktora mowi Ci "Jestem wartosciowy" To nie jest ocena i na ocene sie nie powoluje. To co opisujesz to nie sa filary pww... tylko czesci skladowe samooceny czyli wws. Sa w nia coprawda wklejone uczucia... co zaciemnia dodatkowo obraz calosci. Jezeli akceptujesz siebie za niepowtarzalnosc.. nie znaczy ze masz pww na jakimkolwiek poziomie powyzej 0. W tym momencie akceptujesz sie za cos... za cos co wczesniej oceniles... oceniles swoja niepowtarzalnosc... Co do Twojej chlopskiej teorii. Wezmiemy tego niewinnego Grzesia jak juz o nim zaczales... Grzes skonczyl szkole we wszystkim byl najlepszy, zarabia kupe pieniedzy i nieszanuje innych ludzi... bo on jest "najlepszy" i nikt mu do piet nie dorasta. Jak mu cos nie wyjdzie wmiata pod dywan. Caly czas cos robi.. rozwija sie.. doszkala.. porownuje z innymi. Kupuje drogie rzeczy zeby sie moc nimi pochwalic, jego zdanie jest najwazniejsze... niszczy ludzi ktorzy sie z nim nie zgadzaja... ma wladze i pieniadze wiec to potrafi. To przyklad osoby z wysokim wws i niskim pww. Jeden z wielu bo nie zawsze wlasnie w ten sposob sie to objawia. Zeby wysoko sie oceniac ma podstawy... jest "lepszy" od wiekszosci ludzi na swiecie. Co do zludnej samooceny w Twoim przykladzie.. to juz inna bajka. Zdaje sobie sprawe ze istnieje... i wiekszosc ludzi z niskim pww wlasnie w ten sposob sie ocenia... "bycie lepszym"... mozna o tym mowic ale tylko w swojej dziedzinie... bo jak porownac inzyniera techniki lotniczej z kucharzem? Nie da sie ... wiec myslac ze jeden jest lepszy od drugiego popelnia sie blad. Ale... kucharz jest lepszy w kuchni... a inzynier w projektowaniu obiektow latajacych...nie da sie ocenic ktory z nich ma lepsze zycie albo jest ogolnie lepszy. Czuje ze jestem warty to nie to samo co wiem ze jestem warty. Czuje - pww. Wiem- wws. Mysle ze sa osoby ktore zauwazyly roznice i w sumie z mysla o takich osobach pisze. Aniu mysle ze wiem co masz na mysli z ta sila i niezaleznoscia w samotnosci. Radzisz sobie ze swoim zyciem, umiesz podejmowac decyzje. Nie potrzebujesz rad, a jak juz ktos ja daje zastanowisz sie czy i kiedy ja ewentualnie zastosowac. Zdajesz sobie sprawe ze z zyciem poradzisz sobie sama. Mysle w dobrym kierunku? Co do slabosci .. boisz sie je pokazac bo uwazasz ze ktos moglby je wykorzystac przeciw Tobie? Tylko tu widze problem, bo jesli przed wszystkimi udajesz to nie masz szansy poznac nikogo i stworzyc glebszej wiezi. Oklamujac - zmieniajac obraz siebie nie dajesz nikomu szansy na zaakceptowanie Ciebie, bo nikt Cie tak naprawde nie zna.jesli juz znajdziesz kogos kto Cie zaakceptuje taka jaka dalas sie poznac ..moze byc problem..bo jesli zaakceptowal ta "nieprawdziwa" czy aby napewno zaakceptuje ta prawdziwa. pozdrawiam
-
W buddyzmie zycie jest wazniejsze od wszystkiego innego. Reinkarnacja jest tylko srodkiem ktory ma w przyszlosci umozliwic "duszy" polaczenie na wieki z budda. Kazda "dusza" to pojemnik(dysk twardy) ktory przed wejsciem w pierwsze zycie jest pusty.Zaczynajac zycie bierzemy sticka i zyjemy. Celem zycia jest przezycie go w okreslonych warunkach np. jako biedak i doswiadczyc wszystkich uczuc z tym zwiazanych, ktore sie na tego sticka zapisza. po smierci stick jest zgrywany na twardy dysk i czyszczony przed wejsciem w nastepne zycie. Nastepne zycie jest np. jako bogacz i znowu sie zbiera wszystkie uczucia z tym zwiazane. Jesli w jakims zyciu nie wypelni sie sticka wraca sie w nie. Gdy dysk twardy sie zapelni koncza sie powroty a "dusza" jest tak madra jak budda i wtedy jest godna tego zeby sie z nim polaczyc. To tak po krotce zadanie reinkarnacji w buddyzmie. salir wlasnie robienie kursu zabija we mnie checi latania.. albo lepiej podcina skrzydla;) W tatrach tez nigdy mi sie nie udalo przez chmure przechodzic ale w alpach zdecydowanie prosciej, pewnie dla tego ze sa wyzsze. Najczesciej trafia sie mozliwosc wiosna i jesienia. Gory sa piekne ale i niebezpieczne i moze dla tego je tak kocham. Nawet w lecie mam ze soba w plecaku zimowe ciuchy. 4 lata temu w lecie temp. z 35 stopni w ciagu godziny spadla do -15... z tego co pamietam zginelo w alpach tego dnia ok. 30 osob. Nie byli przygotowani na taka zmiane. Tez aktywny wypoczynek bardzo lubie i lezenie dla lezenia mnie nudzi.. ale na plazy znosze.. lubie sie opalac... jesli wyjezdzam nad morze to prowadze nocny tryb zycia... w dzien spie... na plazy opalajac sie przy okazji a w nocy baluje;) Bez podkladu mozna sie zdrowo zalatwic... i spedzic reszte urlopu w pokoju hotelowym z maslanka na ciele. Co do motorku to tylko sie zastanawiam czy bede mial na tyle ochoty zeby sie nim czesto poruszac, bo kupic zeby stal... to juz pod snobizm podchodzi... a szkoda byloby zeby taka maszyna sie nie ruszala. To tak jakby miec psa i go z domu nie wypuszczac. Przyjemny ten cytacik:)
-
Nie ocenilem autorki wcale... wlasnie przed sekunda Ty to zrobiles a ja sie pod tym nie podpisze bo o niej w ten sposob nie mysle. pww i wws sa odrebne od siebie i nie ma bezposredniej zaleznosci miedzy nimi. Pww w posredni sposob moze miec wplyw na wws. W druga strone nie ma zadnej zaleznosci nawet posredniej. Ludzie z wysokim pww nie potrzebuja sobie wybaczac bo nie maja czego i z samoakceptacja tez problemu nie maja. To jedna z charakterystycznych cech ludzi z wysokim pww. Chetnie poczytam jakis przyklad na to ze obie ida ramie w ramie. Ciesze sie ze ja trafilem kiedys w zyciu na terapeute, ktory wiedzial co robi i nie staral sie pracowac wg. schematu terapii ktory opisales:) Co do lizniecia opisu.. w sumie nie zastanawialem sie nad tym...co spowodowalo ze napisalem? Chyba odpowiedz eksperta i podrzucony artykul. Wysunalem teze ze autorka moze miec problem nie z samoocena a pww a jesli tak jest to ze ten artykul jej zaszkodzi zamiast pomoc. Takie jest moje zdanie i dlatego postanowilem opisac moj punkt widzenia zeby autorka mogla wybrac co jej lepiej lezy. Dwie opcje do wyboru zawsze sa lepsze niz jedna.Mysle ze jest na tyle dojrzala osoba ze bedzie potrafila wybrac sama co dla niej dobre. Ani razu nie napisalem : zrob to tak i tak a bedzie dobrze. Ani niczego podobnego. Od oceniania jej osoby tez jestem daleki.
-
Moze jednak cos skrobne. Natura to nie panstwo, miasto , czy narod... przynajmniej nie dla mnie. Zacofaniem tez bym tego nie nazwal.... raczej rozwojem wbrew naturze. Ujme to tak "Bog stworzyl nature i stworzyl w niej miejsce dla czlowieka, Czlowiek podporzadkowal sobie nature, zabil Boga i zajal jego miejsce... Zgadzam sie jednak z tym wyczyszczonym zdaniem: W naturze rownouprawnienie (rownosc) nie wystepuje. Kazdy gatunek posiada osobniki meskie i zenskie(nie licze wyjatkow) Osobniki meskie maja inne cechy osobnicze rozwiniete niz osobniki zenskie. Powod jest prosty, kazde z nich spelnia pewna role, ktora jest zgodna z cechami charakterystycznymi plci. Czlowiek uwaza sie za istote madrzejsza niz natura i uwaza ze moze wszystko pozmieniac jak mu pasuje. naturze to obojetne a i tak sam czlowiek ponosi konsekwencje sprzeciwstawiania sie naturze. Teoretycznie facet moze wychowywac dziecko od urodzenia i nawet praktycznie potrafi mu to wychodzic... ale mamusia i tak nie zostanie..... kobieta moze pracowac ciezko fizycznie... niestety ma to duzy wplyw na jej narzady rozrodcze i moze stac sie bezplodna... Najrozniejszych przykladow sa miliony, co nie zmienia faktu ze osoba ktora sie bardzo uprze moze zastapic osobnika plci przeciwnej. Nie zawsze odbija sie to korzystnie na takim osobniku. Faceci sa z natury silniejsi i maja duzo wiekszy prog bolu. Kobiety sa wytrzymalsze na stres i lepiej znosza halas(pewnie przez ich podzielnosc uwagi nie skupiaja sie tak na nim) Naturadala nam rozne wlasciwosci osobnicze w jakims celu i osobiscie uwazam ze ignorujac je nie poprawiamy swojego zycia. Rownouprawnienie to szerokie pojecie. Mi starczy ze mezczyzni i kobiety wedle prawa traktowani sa na rowni. Poza ta kwestia ciezko im sie rownac. Nie bede sie zaglebial w komentowanie coponiektorych przykladow "rownosci" w wykonywaniu najrozmaitszych czynnosci... chociaz rozbawiaja mnie niezle:):):)