Skocz do zawartości
Nerwica.com

Rosa26

Użytkownik
  • Postów

    1 067
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Rosa26

  1. Rosa26

    Konkluzje dnia.

    Lepsza przykra, trudna i bolesna prawda, niż piękne kłamstwo.
  2. Rosa26

    ottt

    Nie tylko chce, ale i jest do tego powołany przez samego Boga :)
  3. Rosa26

    ottt

    Tak Ci powiedzieli, ze to nie ich sprawa czy sama tak wydedukowałas?
  4. Rosa26

    ottt

    Oj tam... nie teorie, tylko tak to się po prostu odbiera. Nie oszukujmy się, ludziom nie chce się od siebie wymagać. Jestesmy wygodni i unikamy wysiłkow. A wiara do tego wysiłku nakłania. I to jak niewygodnego czesto...
  5. Rosa26

    ottt

    No proszę. Czyli jednak ludzie chcieliby mieć wytyczne z dokładnością prawa starotestamentowego A wiesz... bo to jest raczej tak, ze tam gdzie mozna sie przyczepic do braku nakazow to sie czepia a jak sie mozna do tego, ze sa w ogole jakies wymagania to tym bardziej sie czepia... bo jak to? Kosciol pod kołdre ma nam zaglàdac? Co by kosxiol nie zrobil bedzoe źle, bo ludziom nie chce sie podjac jakiegos trudu. Chca koniecznie zyc wygodnie, najlepiej bez zadnych zobowiazan i odpowiedzoalnosci... ale to przepis na katastrofę duchową i nie tylko. To ze ksieza potrafia byc wscipscy nie oznaznacza, ze tak kaze mu wiara... oznacza, ze przegina dając sobie prawo, bo jest ksiedzem i cos mu sie tam ubrdało. Sa jakies "wytyczne" ale nie dlatego, ze ksieza sa wscipscy tylko po to aby przekazac ludziom, gdzie mogs zrobic sobie krzywde. I to nie kosciol wymyslil tylko Bog nakazał. A ze czlowiek omylny i slaby to roznie mu wychodzi przekazanie tego. A ksiadz tez czlowiek. Sama osobiscie stwierdzam, ze jest w tym prawda, bo odniosłam jakies skutki tego "nieposluszenstwa" konsekwencje emocjonalne, psychiczne i moralne... dostrzegam to teraz bardzo wyraznie i ciagle to trawie...
  6. Rosa26

    ottt

    agusiaww, widzisz sama, ze to nie jest kwestia jakichs zmian w praktykowaniu wiary, bo nie wolno zadnych zmia wprowadzac zadnemu duchownemi. Ewangelia jest niezmienna, bo nadana przez Boga. Dominikanie jak i "zwykli" ksieza mowia to samo, tylko w inny sposob. Nawet jesli Ci pierwsi omiaja kwestie polityczne to nie zmienia faktu, ze to samo dotyczy jednych i drugich. Jesli chodzi o antykoncepcje kazde z nich powie to samo. Przykład z obiadem bardziej by dla mnie byl sensow w przypadku dziecka. Osatecznie chłop osoba dorosła sam sie moze i obsluzyc. Zona nie sluzaca a rowna jemu. Na tym polu czesto wciskamy do religii stereotypy co czesto sie konczy gadaniem glupot. I to nie sa "ich wytyczne" tylko Boga. O ile tak mozna to nazwac. Roznica lezy w przekazie. Dominikanie sa bardziej "do ludzi' co wynika z ich misji. Mi tez z nimi łatwiej, ale to nie znaczy, że "zasady", doktryny są inne. Są takie same. Forma przekazu jest po prostu inna. I tyle.
  7. jak to nie ma wytycznych? najpierw trucie głowy, że to i tamto jest grzechem, a teraz nagle nie ma wytycznych i radźcie sobie sami? tak, konkretnie sferę seksualną. rozważam bialy związek, ale musi być w nim dozwolone całowanie stóp partnerki :) Co Ci mam powiedzieć? Podobnie jak w odpowiedzi, którą wkleiłam uważam, ze narazałoby ewangelię na śmiesznosc. Wiara ma to do siebie, ze daje nam takze mozliwosć rozwoju i uwrazliwienia siebie na innych, na samego siebie. W zwiazku chodzi przede wszystkim o drugą osobę. W linku, ktory podała Michellea, jest to świetnie wytłumaczone. Że sama seksualność człowieka i odczucia fizyczne względem drugiej osoby nie są złe przeciez. Nie ma sensu i jest szkodliwe uciekanie od nich, udawanie, ze nie istnieja. Ale tez nie jest juz dobre pobudzanie się bez sensu, bo po co skoro nie chcemy wspolzyc? Poczytaj ten tekst. Jest tam to genialnie wg mnie wyjasnione. I przede wszystkim bez chorego fanatyzmu, ze najlepiej to w ogole na siebie nie patrzec w okreslony sposob bo w piekle skonczysz. Na prawde trzeba zacząć myslec, bo robimy sobie krzywde uznajac za prawde czyjes fanatyczne gadanie. I tak jeszcze pomyslałam odnośnie tego co pisalas o tych naukach agusiaww, . Jeśli człowiek zna swoją wiarę, to potrafi określić, ze to ktoś się zafiksował na jakimś punkcie i obiektywnie rozumie, ze ten ktos bredzi i dzieki temu nie uznaje tego za prawde objawioną zniechecajac sie tylko zmienia prowadzacego te zajecia. Ale nie na to wpływu na to czy ktos odjdzie od Boga czy nie. Jednak pytanie czy szukamy pretekstu, żeby odejsc, bo jakies oczekiwania jakie sa przed nami stawiane są nie wygodne. Wymagają wysiłku wiec kazdy powod jest dobry. Czy moze, w razie wątpliwosci konsultujemy z kims innym wierzącym albo zakonnikiem, księdzem, bo po prostu ta wiara jest dla nas wazna i troske o jej forme stawiamy na pierwszym miejscu. Tak jak w relacji. Najlepiej wyjasniac niedomowienia, bo zamiecione pod dywan się spiętrzą i będzie nie fajne... a stracimy na tym tylko my sami.
  8. Michellea, świetny tekst Czytam i dostrzegam w jakiej pustce funkcjonowałam w poprzednich związkach zdziwiona, że "coś jest nie tak" . Oczywiste było, że gdy emocje opadną, to będzie "nie tak" . A może właśnie "tak" ? Bo nic dziwnego, że tak to się kończy. Oj,oj... że ja nie miałam tego rozumu wcześniej....
  9. Rosa26, a co myslisz o prezerwatywach ? Dla mnie to żaden grzech ,żeby korzystac z dobrodziejstw technologicznych I tez to żaden dogmat ,że z gumą to grzech . Guma sama w sobie grzechem? nie przesadzaj Użycie jej to już co innego. Z tą antykoncepcją chodzi o zamknięcie się na dar, który od Boga otrzymujemy, na płodność, na dziecko. I wbrew stereotypom nie oznacza to, ze trzeba miec zaraz gromadkę dzieci. Kalendarzyk jest przestarzały. Nawet ksiądz wjakimś wywiadzie o tym mówił Wiem, pewnie pomyślisz, że przesada. Ja też czasem jeszcze na niektóre rzeczy tak reaguję,ale potem to analizuję i jakoś stwierdzam, że to ma sens.
  10. Jak ktoś ma ochotę niech zerknie. Po przeczytaniu (nie tylko te, jest tego więcej, ale te wydały mi się najbardziej precyzyjne), stwierdziłam, że bez tej świadomości chyba nawet po terapii, błądziłabym w kwestii związków. Niekoniecznie musiałaby to być toksyczna relacja, ale idzie zrozumieć dlaczego po latach małżeństwa tylu ludzi żyje obok siebie a jak widzimy staruszków trzymających się za rękę, to jakiś ewenement i większość się wzrusza. http://rodzina.opoka.org.pl/przyjaznkochanie/slub/7534.1,Skad_wiadomo_czy_powinno_sie_poslubic_osobe_z_ktora_sie_spotyka.html http://rodzina.opoka.org.pl/przyjaznkochanie/slub/6294.1,Oswiadczyny_to_nie_slub.html
  11. agusiaww, ale wszystkim można zrobić sobie krzywdę Miał facet wybór. Mógł odejść. Mało tego, jeśli miał podstawy ku temu, mógł wystąpić o zweryfikowanie ważności małżeństwa. Mogło się równie dobrze okazać, że małżeństwo nie było ważne z jakichś powodów - zatajeń itp. Mógł... ale to jest własnie ta nasza świadomość wiary. To smutne Ludzie zatrzymują się na jakimś etapie, nie rozwijają, nie zacieśniają tej relacji właśnie i takie przykre skutki . Potem mowa, że katolik to uciemiężony nieszczęślwiec"dźwigający swój krzyż" a nie o tym chodzi w tym wsyztskim. Poza tym istnieją wskazówki jak wg nauczania Koscioła wybierać partnera. Problemy się w małżeństwie pojawiają przecież, ale w takim zdrowym to się je przechodzi wspólnie, odbiera się je jako przeciwności, które się wspólnie pokonuje. To zbliża. A nie znosi drugiego człowieka "bo Bóg przykazał" to okrutne kłamstwo i katastrofa Ale to efekt nieznajomości swej wiary niestety. Podeślę Wam coś zaraz. Czytałam coś świetnego, jak dla mnie, i bardzo się zaskoczyłam, bardzo duzo mi to dało, o miłości, związku, małżeństwie po katolicku .
  12. Moim zdaniem nie, ale refren pisze, że w diecie, którą chce zastosować należy ograniczyć produkty mleczne i ja właśnie odnośne tego, że jeśli o mnie chodzi to odpada.
  13. No to ta dieta refren, już nie dla mnie. Ja kawę tylko z mlekiem. Kefir jest dla mnie probiotykiem i ogólnie lubię jogurty. Tak czytając przyszło mi do głowy, że to nic innego jak ograniczenie delikatne jedzenie poprzez omijanie tych produktów "wysokiego ryzyka" Książki mi do tego nie trzeba. Wg mnie nie brzmi wiarygodnie.
  14. Masz na myśli konkretnie sferę seksualną? Przecież nie ma wytycznych . Trzeba zachować czystość, po prostu. Przeczytałam na ten temat gdzieś fajnie sprecyzowaną odpowiedź (co prawda mowa w niej o sytuacji sprzed ślubu, ale jeśli mowa o czystości, no to nie ma różnicy w tej kwestii): Ile można przed ślubem? Gdzie jest granica grzechu? Zadziwiające, jak w dzisiejszych czasach, z jednej strony, mówi się tak dużo o wolności, a z drugiej chce się uciec od odpowiedzialności. Poszukiwanie jasnego prawa, które by regulowało bycie we dwoje przed ślubem, jest często taką ucieczką od odpowiedzialności. Chrześcijaństwo nie polega doprawdy na perfekcyjnej znajomości doskonałego prawa, ale na żywej relacji z Bogiem, która - obiektywizowana we wspólnocie Kościoła - umożliwia dokonywanie właściwych wyborów. Moim zdaniem, narażamy Ewangelie na śmieszność, kiedy staramy się - w imię Ewangelii właśnie - określić, czy chłopak może pocałować tylko w policzek, a może w kolano, a może w udo, a może w jeszcze cos innego, żeby nie było grzechu... Przekroczenia granic w tak delikatnej kwestii jak kontakt z chłopakiem nie da się wymierzyć za pomocą linijki. Trzeba tu wrażliwości, wyobraźni i żywego kontaktu z Bogiem. Jeśli autentycznie się modlisz, to będziesz wiedziała... Rzeczywistość grzechu to nie moralna matematyka. Co prawda, dawniej niektórzy moraliści starali się precyzyjnie określić regiony ciała, gdzie można pocałować druga osobę, a gdzie już nie można, ale - na szczęście - to już historia. Jeśli sumienie cos ci wyrzuca, to podziel się tymi wyrzutami ze spowiednikiem lub inna, doświadczona w sprawach wiary osoba. Prawo czy linijka nie zastąpi dobrze uformowanego sumienia. Sumienie można "przekabacić", ale to nie znaczy, że sformułowanie jakiejś reguły załatwia sprawę. Przecież naprawdę nie trzeba dużej wyobraźni, aby wyobrazić sobie grzeszenie we dwoje bez orgazmu. Co więcej, takie robienie wszystkiego, aby tylko nie doprowadzić sie do orgazmu (bo to rzekomo granica grzechu), może być po prostu żałośnie śmieszne, jeśli nie obłudne. Twoim problemem nie jest tak naprawdę seks, ale kontakt z Bogiem. Legalistyczne, a zarazem karkołomne poszukiwanie krętych granic grzechu może być jedynie ucieczka od Boga i od siebie samej. Nie myśl, co by tu zrobić, żeby cos zrobić, a nie zgrzeszyć, ale o tym, jak być czysta w oczach Boga. Wiem, ze moja odpowiedz to nie to, czego oczekujesz, ale może oczekujesz nie tego, czego należałoby oczekiwać!? Z modlitwa. Dariusz Kowalczyk SI
  15. "Promuje" zycie bez grzechu. Coz za to mozna, ze jesli ktos jest po rozwodzie a chce sobie ułozyc zycie z kims innym to seks bedzie grzechem? Tak mowi Bog. Tak mowi Pismo. Patrycja ufa Bogu zwyczajnie. Bog ma do zaproponowania cos wiecej niz ziemskie uciechy. Na jej przykładzie jak i na własnym a takze wielu innych stwierdzam, ze warto ufac Bogu. Nsjlepsze co mozemy dla siebie zrobic.
  16. To podchodzi trochę jakby pod oksymoron. Po ludzku na pewno Ale też jest to grzech jak każdy inny grzech ciężki. "Zmazywalny" dla Boga, bo On nam wszystko daruje,kiedy do Niego przychodzimy. Mamy czyste konto i to jest najwazniejsze w sumie. Natomiast skutki fizyczne, psychiczne już nei są zmazywalne, nie da się ich odwrócić. Z jednej strony ciało, to tylko ciało, na chwilę, na czas życia... ale przypominają również psychiczne konsekwencje. No ale,... idzie się dalej. Bóg nie każe się szlachtować za przeszłość, skoro Sam nam jej już nie pamięta :)
  17. Ja w ogóle lubię słuchać Patrycję. Fajnie mówi, podaje dobre i obrazowe przykłady. W tym filmiku na przykład uważam świetnie wytłumaczyła czym są przykazania, że są ochroną przed śmiercią - siatką zabezpieczającą przy autostradzie. Jakoś często mnie męczy, że pomimo "powrotu" w jakimś sensie przecież już nie jestem taka sama, że już się "ubrudziłam". Że to nie ma sensu, gdzie tu mówić o czystości? A ona mówi, że można i to argumentuje świetnie. I o tej przedmałżeńskiej i każdej innej. O bzdurach, jakoby Kościół kogokolwiek wykluczał. Wracam m.in do niej, do jej formy przekazu jak mi trudniej. (przesuńcie pytania do arcybiskupa jak nie chcecie go słuchać. Oni i tak omawiają wszystko w ciągu dalszym. [videoyoutube=cQ0pMFMLExc]Patrycja Hurlak - Czystość z odzysku? To możliwe![/videoyoutube]
  18. Zażywać sex przed śniadaniem i po kolacji. Zboczuch Głodnemu chleb na myśli
  19. No to to jest rewelacja Ja się jakoś nie mogę zebrac do ćwiczeń nadal, ale z powodzeniem ograniczam słodycze. Może spróbuję z Mel B. Ona tak tanecznie bardziej wykonuje te ćwiczenia. Chodakowska jest za to skuteczna w krótkim czasie. Lewandowskiej jakoś nie lubię. Widzę w niej chęć zrobienia kasy a nie pasji do tego co robi... Irytuje mnie tym. Chodakowska dla mnie jest pod tym względem nieporównywalna. Wiem,że małe to ma znaczenie dla ćwiczeń, ale jakoś zniechęca mnie Ania swoją postawą... Powodzenia w takim razie
  20. O kurde... nieźle. Ale to w takim razie chodziło o konsekwencje jakiegoś złorzeczenia itd. Takie przylgnięcie jakby do Ciebie tych "złych życzeń". Rozumiem. A Ty byłaś normalnie świadoma. Nie traciłaś kontaktu z rzeczywistością? Wklejam linki, o których wspominałam. Pierwszy to artykuł, w którym facet opowiada jak przeżył opętanie żony i jak sobie z tym poradzili. Mówcie co chcecie, ja go podziwiam. Nie jeden poszedłby w cholerę. Grubo tam było. Jak w filmie można powiedzieć. Drugie, to świadectwo osoby, która całe życie od dziecka była wplątana w różne rzeczy nieświadomie. Dopiero niedawno uporządkowała. I trzeci to wywiad z egzorcystą, taki reportaż, w którym zamieszczone są nagrania z egzorcyzmów przez niego przeprowadzanych: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/Z/ZF/ZFS/gn200818_opetana.html [videoyoutube=qpgKPGzFa84]Nawrócona wiedźma[/videoyoutube] [videoyoutube=ON3fMLk6ZaU]Demony seksu - ks. Piotr Glas, egzorcysta[/videoyoutube]
  21. Ktoś się skusił? Ja tak. Ledwo dotrwałam do końca po nieprzespanej nocy, ale siłą rzeczy się wyciszyłam padłam zaraz po . Nie wiem, ale od jakiegoś czasu już sama Ewangelia bez omawiania jakoś bardziej mnie porusza. Jedna mniej, druga bardziej. Wczorajszą słuchałam już wczesniej, z rana, ale mimo to jakoś prowadzona medytacja dołożyła mi "wrażeń". Myślałam o tych rekolekcjach Ignacjańskich. Jak się finansowo nieco ogarnę, to planuję pojechać. Jeden z lepszych sposobów wg mnie na utrzymanie kontaktu. tosia_j, napisz coś więcej, bo egzorcyzmów przecież nie przeprowadza sie ot tak, na życzenie. Muszą być na prawdę mocne powody, aby ksiądz je odprawił. Jeśli piszesz, że po wszystkim poczułaś spokój, ok. ale czy poza Twoimi odczuciami, które pamiętasz, ktoś opowiadał Ci co było, w trakcie? Czy w jakiś sposób straciłas kontakt z otoczeniem? Moze to była po prostu modlitwa o uwolnienie? Znaczy nie oczekuję szczegółów, ale zastanawia mnie to po prostu. Napisz chociaż ogólnie, czy były mocniejsze przesłanki niż, jak domyslam się po efekcie przez Ciebie wymienionym, niepokój i złe emocje? Bo tak psychologicznie, ja też czułam nienawiść do rodziców, zwłaszcza do matki, ale u mnie potrzebna była terapia, nie egzorcyzm Sugerując się filmikami z nagrań, z egzorcyzmów np. ks. Piotra, gdzieś wklejałam link, wnioskuję,ze problem musi być mocniejszy i bardziej niebezpieczny dla opętanej osoby. Z kolei z drugiej strony aktorka, Patrycja Hurlak, której świadectwo też gdzieś tu linkowałam, też przechodziła egzorcyzmy, ale Zły nie manifestował się w niej tak wprost. Był tez artykuł, wywiad z małżeństwem, w którym żona była opętana, ale tam to było grubo. Poszukam tego i powklejam jak chcecie, ake później. Teraz tak z rozbiegu piszę trochę... Jak to w sumie jest z tym rozeznaniem i "kwalifikacją" do egzorcyzmów? Wiesz coś pewnie więcej, skoro je przeszłaś?
  22. Za jakieś 5 min.są NA ŻYWO medytacje Pisma św. Próbujecie? -
  23. Rosa26

    ot

    Idź tym sposobem powyżej, na pewno Ci się uda
  24. Rosa26

    ot

    abrakadabra xx, jedno i drugie tylko, że Ty upadłeś niżej niestety. Okaleczyłeś człowieka za utratę czegoś materialnego. Nie ważne jakiej wartości by to było, była to też wartość materialna. Poza faktem, że ktoś jakoś się zachował są jeszcze inne fakty. Takie, że zdrowie samo w sobie jest jakąś wartością, większą niż jakakolwiek rzecz. Nawet gdybyś kierował się prawem "oko za oko", to i tak Twój odwet był nieproporcjonalny do szkody. Piszesz przy tym, że chciałbyś eliminowac takie zachowania, co dziwne, skoro sam takie prezentujesz z siłą mocniejszą niż wymagałby odwet. I co najciekawsze najprawdopodobniej każda z grup, które tak pieszczotliwie nazywasz, prawdopodobnie również znalazłaby fakt, że jest w porządku, bo zrobiła coś tam, bo się komuś należało, albo podała inny satysfakcjonujący ją powód. Tak się tworzy właśnie to, co zaciekle chcesz tępić. Czyli w skrócie idziesz nie w tą stronę, bo zachowałeś się dokładnie po kurewsku. W dodatku (co jeszcze gorsze) mówisz, że jesteś świadom szkodliwości jaką niesie zemsta. Czy na prawde coś zyskałeś po tej zemście, poza wystawieniem sobie świadectwa? Poza chwilowym ujściem emocji? Po formie Twoich wpisów wnioskuję,że nie. Za to, pomimo poczucia straty i poczucia się porobionym, można po prostu odpuścić, jesli żadna próba odzyskania tych rzeczy nie przynosi skutku. Uczucie do dupy, ale nie gorsze niż zachowanie się jak ostatnia łajza... Poza tym człowiek na prawde mocny ma to w powazaniu i idzie dalej wiedząc doskonale, ze osoba, która tak postąpiła ma u niego furtke bezpowrotnie zamkniętą. Wyciaga wnioski i kończy sprawę. Dołożyłeś tym swoim wyczynem cegiełkę raczej do kurestwa na świecie. Jak eliminować? Zacząć od siebie będąc przykładem, jak to już wspomniał Liber8, Świata nie uratujesz, ale siebie jeszcze ciągle możesz.
  25. Rosa26

    ot

    Hmmm.... może dlatego:
×