Skocz do zawartości
Nerwica.com

ma_kowalewicz

Użytkownik
  • Postów

    168
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ma_kowalewicz

  1. ma_kowalewicz

    Cześć wam.

    Podpisuje się pod radę powyżej którą czytasz.
  2. Zapanowanie nad paniką. Ufff. to jest orzeźwiające.
  3. Stojąc na przystanku z synem wpadłam w panikę z powodu przeszywającego bólu w kręgosłupie, co zaczęło powodować zawroty głowy i takie tam. I już miałam w myśli szybkim krokiem powrót do domu ale stłumiłam to w sobie i spróbowałam nad tym zapanować. Udało się!
  4. ma_kowalewicz

    Co teraz robisz?

    Kawka, forum, wiadomości :)
  5. Bardzo chętnie podczepie się pod ten temat. Mam dobrego partnera, który nie skacze z kwiatka na kwiatek, który jest wierny, który prosto z pracy wraca do domu, żaden z niego imprezowicz a ja po swoich doświadczeniach i zdradzie poprzedniego partnera mam ciągle mętlik. Gdzieś wewnętrznie ciągle boje się, że on również mnie zostawi, odejdzie do innej, znajdzie se jakaś inną, lepszą, bez problemów z głową, zdrowiem i pracą.
  6. Spróbowałam podjąć wyzwanie, dieta. Bo mam dość patrzenia na taką siebie, może to pomoże, może będę miała tyle siły by wytrwać...
  7. ma_kowalewicz

    Samotność

    gdzie konkretnie? Anglia, wieksze miasto Poszukaj może społeczności jakiejś na Facebooku, jakieś forum - na pewno tego jest sporo.
  8. Dostałam wyniki MRI kręgosłupa piersiowego. Od dłuższego już czasu zmagam się z problemami z kręgosłupem, to już mój trzeci rezonans, trzeciego odcinka kręgosłupa. Czy ten koszmar sie kiedyś skończy? Wyniki znowu mało zadowalające, ciśnienie mi skoczyło, nogi jak z waty, policzki mi drętwieją. Wpadam w nerwa i panikę. Super!
  9. TO JEST BARDZO POZYTYWNE MARZENIE :)
  10. ma_kowalewicz

    Samotność

    oh tak, czasem też mam takie wrażenie. niby uważałam że zrozumiał, a ostatnio stwierdzenie jego zwaliło mnie z nóg "wmawiasz sobie nerwicę i depresje wiesz?"
  11. które powodują że się denerwujesz, stąd te omdlenia.
  12. witaj. Poczucie samotności uważam że u Ciebie to główny problem, brak osób bliskich sprawia że wpadasz w co raz głębszy stan poczucia bezwartościowej osoby. Każdy z nas potrzebuje poczucia bliskości, i posiadania choć wąskiego to jednak grona znajomych. A poczucie bliskości u osoby płci przeciwnej jest dla nas ludzi istotna i równie potrzebna. Zawód miłosny sprawił że zacięłaś się na to, zamknęłaś szczelnie za murem którym się otoczyłaś. Może warto cegła po cegle zburzyć ten mur?
  13. Witaj w naszym świecie. Wiesz to są rodzice, ludzie którzy nie są w stanie zrozumieć tego że postrzegasz świat inaczej niż oni, że kochasz inaczej niż oni. Oni nauczyli się tego że kobieta kocha mężczyznę i na odwrót. Dla nich inne postrzeganie miłości jest karygodne i nie do przyjęcia. Z jednej strony musisz ty też zrozumieć ich punkt widzenia, bo w takim czymś wyrastali na dzisiejszych ludzi. Nie wiedzą że świat się zmienia i ludzie. Że każdy ma prawo do miłości ale takiej jakiej chcą a nie takiej jaka się przyjęła przez postrzeganie społeczeństwa. Rozumiem tym samym jak bardzo jest ci ciężko przez to że twoje wybory jako osoby dorosłej są nie akceptowane przez ludzi których kochasz którzy są dla Ciebie najbliższą rodziną. Myślę że najlepszym rozwiązaniem tej sytuacji, o ile w ogóle jest jakieś najlepsze - to po prostu starać się uodprnić na to wszystko i zgrywać dobrą dziewczynkę, w tym czasie skończysz szkołę, wyjedź na studia najdalej gdzie się da od tego środowiska się odetniesz (mam na myśli rodzinę) i zaczniesz życie tak jak chcesz... dużo siły ci życzę
  14. ma_kowalewicz

    [Białystok]

    No właśnie, ja dlatego przechodzę przez różne fazy myślenia o tym, ile wyniosę z terapii którą mam zaczynać na koniec lutego. Nie wiem czy dobrze robię, a jeśli dobrze to co z tego wyniosę czy coś zrozumiem z siebie i własnego zycia i w ogóle itp. Jak to będzie wyglądało, czy to da dla mnie jakiś efekt, przyniesie skutek na przyszłość by wynieść wnioski itp. ehh...
  15. ma_kowalewicz

    Samotność

    uszy do góry. leczysz się farmakologicznie? chodzisz na terapię do psychologa itp?
  16. Nie chcę tego robić i staram się jak najmniej w ogóle w te relacje wchodzić, czasem jednak zwyczajnie nie da się przejść obojętnie i zwyczajnie olać gdy po raz kolejny ktoś ma do ciebie pretensje i żal o to że ty mówisz "nie" i wysłuchuje się tekstów typu właśnie ty egoistko na ciebie to nigdy nie można liczyć dlaczego nie możesz wyciągnąć ręki do siostry jak możesz patrzeć na jej nieszczęśliwe życie i jej nieszczęśliwe wybory, pogadaj z nią, przemów jej do rozsądku. A co to ja jestem, pomoc psychologiczna? Ja ze wszystkim sama musiałam stawiać czoła, mi nikt w niczym nie pomagał. Wszystko co mam teraz osiągnęłam swoją ciężką pracą, wytrwałością, przepłakanymi nocami i dniami. Ale swoje błędne życiowe decyzje na nikogo nie zwalałam, na nikim się nie odbijały bo to moje życie, moje problemy. Mama nie widzi chyba, może nie chce widzieć nie wiem - że ja mam swoje życie i swoje problemy z którymi muszę się w taki czy inny sposób zmierzyć i nie w głowie pomaganie mi komuś kto zwyczajnie tej pomocy nigdy nie docenia, i nigdy nie doceniała. Zbyt wiele razy pomagałam - i nigdy nie otrzymałam nawet głupiego dziękuje. Gdy ja prosiłam o pomoc - dostałam zwyczajnie chamskie "spadaj, nic ode mnie nie dostaniesz" (miałam w tamtym czasie trudną sytuację finansową i prosiłam o 10 zł na chleb, mówiłam że za 2 dni zwrócę gdy dostane wypłatę). To tak niewiele, a jednak reakcja siostry była wyjątkowa do zapamiętania. Przeprowadziłam z mamą szereg rozmów na te tematy niestety są one jak walka z wiatrakami.
  17. Mam tak serdecznie dość tego jak mama mną manipuluje, naigrywa się z mojego życia i daje mi do zrozumienia jak bardzo jestem maleńka w porównaniu z moją siostrą że to doprowadza mnie do szału. Na każdym kroku jest mi pokazywane że jestem egoistką, że siostra liczy się bardziej. Siostra choć odemnie starsza o 10 lat (skończone 40) to jest życiowo niezaradna, pakuje się w co rusz najgorsze możliwe kłopoty w między czasie wmiesza zawsze w to naszą rodzinę, mamę itp. Zawsze obsmaruje nam tyłek wśród innych. I co wtedy robi załamana mama, wybacza. Tak ja wiem sama jestem mamą i sporo można dzieciom wybaczyć. Ale czy można każde z dzieci kochać inną miłością, jedno kocha się bardziej drugie niespecjalnie? Dzieci mojej siostry dostają wszystko co tylko chcą od mojej mamy czyli babci, mój syn niestety nie. Nawet uczucia nie dostaje syn tyle ile jej wnuczki. Tak samo jest właśnie ze mną ... Jestem dorosłą osobą, mam swojego partnera, swoje dziecko i życie. Mieszkam pod jednym dachem z mamą aczkolwiek jest to przedzielone na moją strefę prywatną zamykaną na klucz itd. Więc nikt nikomu właściwie w drogę nie wchodzi. Czasem jednak zdarzają się sytuacje w których najmniejsza iskra dziwnej sytuacji doprowadza mnie do frustracji, żalu i bólu. Ciągłe pretensje o to, że "dlaczego nie pomożesz siostrze?" lub "dlaczego nie wyślesz dla niej paczki przecież jest w ciąży potrzebuje pomocy" (jest w trzeciej ciąży z właściwie nie wiadomo w jakim układzie - w której pod jednym dachem mieszka z rzekomo swoim partnerem i jego żoną! o zgrozo!) i różne inne rzeczy. Gdy mówię że wybacz ale nie, nie mam na coś kasy, albo zwyczajnie ochoty bo ona nigdy mi w niczym nie pomogła to od razu okrzyknięta jestem egoistką myślącą tylko o swoim tyłku zadufaną w sobie babą, która myśli tylko o kasie a nie pomocy. Przecież mam siostre i powinnam jej pomagać bez względu na wszystko, bo ona taka biedna. Nie ważne że przed np miesiącem, dwoma czy coś jest narzekanie jak bardzo siostra zraniła swoją mamę (wtedy przychodzi do mnie z płaczem i lamentem że czuje się tak bardzo przez nią zraniona) po chwili wszystko idzie w zapomnienie i trzeba latać na łeb na szyję. Siostra zawsze dostaje wszystko to co chce, wystarczy że powie i to ma. Bez mrugnięcia okiem. Pół rodziny nadskakiwało nad nią i chuchało na nią jakby żyła w jakiejś bańce mydlanej chroniącej ją przed światem i wszelkimi problemami typu "nie martw się naprawimy za ciebie wszystkie błędy"... Siostra nadmieniam dostała ode mnie bardzo wiele swego czasu, otworzyłam się na nią choć właściwie nie byłam z nią wychowywana gdyż ta przez większość mego życia była w zakonie (tak tak siostra była zakonnicą i wpadła z deszczu pod rynnę) więc nasze stosunki, relacje wcale nie były i nie są poprawne, są ot takie sobie. Mam żal do wszystkich że mimo iż starałam się, dawałam palec a brano cała rękę wszystko idzie w niepamięć i dostaje się za to mi po uszach bo raz mówie "nie".
  18. ma_kowalewicz

    [Białystok]

    Wiesz co, ja wybrałam Leszczynową i termin terapii grupowej wyznaczyli mi na 29 lutego. Faktycznie trzeba czekać ale nie rok. Terapia trwa podobno 12 czy 16 tygodni jakoś tak. I gdy odchodzi jedna osoba z grupy ty wskakujesz na jej miejsce, to taka rotacyjna sprawa. Więc uderzaj. Mi wszyscy wychwalali Leszczynową i faktycznie lekarze tam są naprawdę sympatyczni :)
  19. Jak ja doskonale Cię rozumiem. Brak celu by dążyć do zrealizowania czegoś jest wszechogarniająca
×