Wstrzymałabym się z tym ocenianiem. Niech pierwszy rzuci kamień ten, który nigdy - nieważne czy chcący czy niechcący - nie skrzywdził nikogo. To po pierwsze. Bo ja wiem, że swoje za uszami mam. I jedyne co mogę robić to tak jak zawsze starać się to naprawiać, być uważniejszą wobec innych. Choć przy chorobie psychicznej, gdzie natłok myśli na swój temat tak przytłacza wcale nie jest to łatwe.
Po drugie - nie wiem czy jest wśród nas ktoś, kto fachowo (o ile można tak nie znając sprawy dogłębnie) stwierdzić jak to wpływa na dziecko. Nie ma szansy wychowania nikogo pod kloszem. Są dzieci chorych, są dzieci biednych, są dzieci duchowo nieobecnych itd. Bo nie każdy z nas jest zdrowy, bogaty i ma tak ogromną wiedzę, żeby nigdy tego dziecka "nie zaburzyć'.
Moja mama miała pierwszą operację guza mózgu, kiedy miałam 6 lat. Nie pamiętam z tego nic. Moi rodzice wysłali mnie do bardzo kochanej cioci nad morze, która organizowała mi czas, jeździła ze mną na wycieczki. Wiem że tęskniłam, wiem, że za pierwszym razem jak przyszłam odwiedzić mamę zapytała: "A co to za dziewczynka?". Pamiętam tylko jak odwiedziłam ją po operacji - kiedy miała wylewy pod oczami i zabandażowaną głowę. Ale kiedy wróciła do domu byłam dalej zupełnie normalnym, szczęśliwym dzieckiem. Więc chyba na bardzo złe mi to nie wyszło. Ale tęsknota była ogromna, może powinnam jednak częściej być wpuszczana do niej do szpitala?
Wiedziałam, że guz odrasta. Mówili mi o tym. Czasem moją mamę bolała głowa. Czasem chyba się bała - nie mam pojęcia. Dopiero jak miałam ok. 10 lat i trochę lepiej pojmowałam o co chodzi mówiła mi, że np. źle się czuje. I prosiła o jedno- czy może mnie przytulić. Tak po prostu, kiedy robiłyśmy razem obiad. I czułam się wtedy wspaniale potrzebna.
Nie wiem jaka jest puenta. Nie wiem jaka byłabym gdyby nie umarła. Chyba większą krzywdę wyrządziła mi niewiedza co się dzieje tuż przed jej śmiercią, kiedy nikt nie naświetlił nam powagi sytuacji, a kiedy ona nie potrafiła już mówić i całego tego swojego lęku przelać na nas, żeby i nam i jej było łatwiej.
Więc arienka witaj na forum, chroń swoje dzieci na tyle ile możesz, przytulaj je tyle ile możesz, ale nie przesadzaj z budowaniem klosza. Kiedy Twój synek chce Ci pomóc to dawaj mu małe zadania, takie dziecięce: "Mam dla Ciebie bojowe zadanie - kupić mleko". Ważne, żeby czuł się w domu bezpieczny i kochany. Jak to się mówi: bądź wystarczająco dobrą matką :)