Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ambivalentna

Użytkownik
  • Postów

    160
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Ambivalentna

  1. Wkurzają mnie ludzie, którym nic nie da się przetłumaczyć, którzy wszystko wiedzą najlepiej.
  2. nieidealna, walcz o siebie! Zapewne potrwa to długo, ale jeśli Ci zależy i podjęłaś w tym kierunku znaczące kroki, tym lepiej dla Ciebie. Trzymam kciuki, aby Ci się udało. Chociaż mam dość przyjmowania leków mają one jedną zaletę - schudłam dzięki nimi 5 kg. I teraz moja obsesja na punkcie wyglądu i odchudzaniu wzmogła się, kiedy dopadnie mnie wilczy głód ( w tym tygodniu miało to miejsce dwa razy) zwymiotowałam wszystko. Tym razem poszło szybko i sprawnie. Jak widać, nie zapomniałam jak się to robi, musiałam się tylko przełamać. Wróciłam do ćwiczeń, rano i wieczorem, rower, bieganie. Samookaleczenia osłabły na sile, ale bulimia "stara przyjaciółka" chyba wraca, Ja chyba nie umiem wyzbyć się zachować autodestrukcyjnych.
  3. Za dwa dni mija miesiąc odkąd biorę leki i powoli widzę, że [cenzura] dają. Z początku byłam zadowolona, ponieważ mnie wyciszyły, ale okazało się, że oprócz spokoju nie odczuwam nic innego, ani złości, ani smutku, radości. Tylko spokój i spokój. Powoli mi z tego spokoju odbija i denerwuję mnie to wszystko, gdyż nie umiem uzewnętrznić niczego. Chciałabym się wykrzyczeć, ale nic mi to nie da, nawet nie kłócę się jak niegdyś, nie bronię swojego zdania. Stałam się obojętna. Co prawda jestem bardziej aktywna, mam chęci częściej wychodzić z domu (ale gdy złapie marny nastrój nic mnie nie wyciągnie za próg mieszkania). I jeszcze te czarne myśli, myśli samobójcze, pojawiają się częściej niż wcześniej. A następna wizyta u psychiatry za dwa miesiące. Nie wiem, czy nie poprosić o zmianę leku. Mam dość tego spokoju!!!
  4. Zaczęłam jeść regularne posiłki i nie rzucam się jak niegdyś (czasami) na jedzenie odkąd biorę moje pierwsze leki. Cieszę się z takich "skutków ubocznych", z drugiej zaś strony boję się, że po dłuższym stosowaniu przestaną działać pod tym względem i znów powrócą niezdrowe nawyki żywieniowe, takie skoki w bok ze słodyczami, albo napady głodu. Czuję że schudłam - chociaż nie mam okazji i jak się zważyć, bo waga mi całkowicie padła - i boję się teraz przybrać dodatkowe kilogramy. Samo wymiotowanie i próby były męczące, ale potem zrobiło mi się lżej. Jak niegdyś. Już zapomniałam jakie to uczucie.
  5. Ja kiedy przytyję, kilogramy idą mi w cycki, ale też w znienawidzony ! brzuch i biodra. Wszyscy mi mówią, że kobieta powinna mieć biodra i być zaokrąglona tu i tam, ale jak patrzę na siebie, myślę, że jestem niewymiarowa. Nie ćwiczę już tak regularnie, jak ostatnio. Chyba się zaniedbałam, nie wiem. Co prawda przez leki zmniejszył mi się apetyt, ale albo znowu wzięła mnie obsesja na punkcie wyglądu, albo na nowo mi się miesza w głowie, bo odkąd przyjmuję leki (dwa tygodnie) jadłam regularne posiłki w małych ilościach. A dziś rzuciłam się co miałam pod ręką; drożdżówka, ciastko czekoladowe, twaróg, chipsy. I całe te dwa tygodnie poszły się jeb***. Zwymiotowałam, chociaż od dawna tego nie robiłam i bardziej zmęczyło mnie wywołanie tych wymiotów niż samo wymiotowanie.
  6. veronique czy spotkania z panią doktor w jakikolwiek sposób pomagają Ci ograniczyć samookaleczenia? Stosujesz psychoterapie? Uważasz, że jest lepiej niż wcześniej? No nie wiem, wiele razy zapewne mówiłaś - podobnie jak ja - że przestaniesz, kiedy zechcesz, ale wtedy nadchodzą "pewne" momenty i kryzysy, gdzie najlepszym rozwiązaniem jest cięcie się. Jeśli człowiek się w to wciągnie i ucieka w samookaleczenia nie tak łatwo z tym zerwać. Bo dotąd taki sposób radzenia sobie z problemami, stresem itd., działa wówczas najlepiej. Głęboko się tniesz czy wystarczą ci delikatne cięcia? Jestem z siebie dumna, bo w piątek dopadł mnie kryzys w pracy i miałam ochotę się pociąć, ale zrezygnowałam. Może to zasługa leków, które przepisał mi psychiatra. Uspokoiły moje chwiejne nastroję. Chociaż nie wiem, biorę je dopiero drugi tydzień.
  7. veronique, to chyba normalne, te momenty kiedy mówimy sobie; Już tego nie zrobię. Jest lepiej. I później znów to samo. Czasem myślę, że idę w ten sposób na skróty zamiast coś z tym zrobić i znaleźć rozwiązanie. Nie wiem z czego to wynika. W "tych" momentach ból jest tak bardzo potrzebny, albo tak sobie wmawiam. Ja też mam ten problem, bo mam brata i czasami trudno o prywatność, kiedy ktoś wchodzi do pokoju bez pytania i każdy jest w stanie zobaczyć blizny. Momentami o nich zapominam i zaczynam ściągać bluzkę. Po wewnętrznej stronie ud też zaś widać, więc... szkoda gadać. Twój brat nie powie o niczym matce? Dostałam ostatnio swoje pierwsze tabletki i znów się pocięłam. Wiem, ich działanie będzie widoczne po mniej więcej 3 tygodniach, jak powiedział specjalista, ale nie dałam radę i znów to zrobiłam. Ostatnio chyba za często używam żyletki.
  8. No właśnie, teraz po tylu latach nie wiem jak na to patrzeć. Wszystko się wtedy złożyło na raz - narodziny brata i początki samookaleczania. Nikt mnie nie zauważał (w domu i w szkole, tylko wyśmiewanie itd.) Czułam się dobrze, że mogę komuś dać siebie i sprawić tej drugiej osobie radość, a otrzymam w zamian zainteresowanie, przytulanie którego wtedy chyba (?) potrzebowałam (choć teraz strasznie mnie denerwuję jeśli ktoś chcę mnie choćby uściskać) . Zresztą była to dość bliska osoba, te pięć lat starsza ode mnie i też dziewczyna. Więc... nie wiem czy mówić o tym specjaliście, nie chce żeby na mnie dziwnie patrzył, albo myślał niestworzone rzeczy i nie chcę oczerniać tej osoby tym bardziej.
  9. Ostatnio odwiedziłam psychiatrę (swoją drogą dostałam swoje "pierwsze tabletki" :-/ ) i dostałam skierowanie do psychologa. I nie wiem, czemu ale zaczęłam analizować swoją przeszłość i tak doszłam do tego momentu molestowanie-nie molestowanie. Poza tym, zawsze uważałam, że ofiara odczuwa wrogość lub inne negatywne uczucia wobec oprawcy, a ja odwrotnie, ta osoba była mi bliska (bo też z rodziny i była pięć lat starsza ode mnie. Nie wiem czy różnica wieku ma znaczenie) i nie wiem, może potrzebowałam bliskości, a że miało to miejsce w wieku 10 lat nie jest niczym złym, bo być może byłam ciekawa tych spraw. Nie wiem.
  10. Czy możliwe jest, że było się molestowanym w dzieciństwie i nie uważać tego za molestowanie? Mieć w ten czas dobry kontakt z tą osobą? Osobą która była jedyną która dawała uwagę i zainteresowanie, czego się wtedy potrzebowała i poszukiwało, bo brakowało tego ze strony rodziców?
  11. Piszesz bardzo ładne i co najważniejsze szczere wiersze. Robisz to od dawna? Agonia oraz I płacze są wyjątkowo dobre. Życzę dużo weny :-) Chętnie poczytam coś nowego.
  12. Ja nie jestem w związku. Ale zdarzyło się, że parę osób widziało moje blizny (choćby niegdysiejsza przyjaciółka) i denerwuję mnie pełne współczucia spojrzenie. Czasem strach. Takie niezrozumienie; zapewne myśli, że biorę coś ostrego i tnę się, bo tak. Bez wyraźnego powodu. Nie wiedzą, że bywają chwilę, kiedy ból lub złość na siebie samego jest tak duża iż trzeba to rozładować wszystko za pośrednictwem noża/żyletki. Z biegiem czasu staję się to takie naturalne, tak samo, gdy drapiesz się kiedy coś cię swędzi.
  13. Ambivalentna

    Cześć

    Witamy na forum! Ja też odkładam wszystko na później. Może w taki sposób chcemy uniknąć rzeczy/działań, które budzą w nas pewien rodzaj lęku, niepewności. To głupie, ponieważ prędzej czy później trzeba się z tym zmierzyć, a nieprzyjemne uczucia nie znikają. Doświadczenia w pierwszych latach w szkole mogą podkopać pewność siebie, zwłaszcza, kiedy człowiek odstaję od reszty albo nie wpisuję się w ich obraz "idealnego" kolegi, towarzysza zabaw. Sami nauczyciele szkodzą takiemu dziecku, faworyzując pozostałych uczniów. W "Człowiek istota społeczna" Aronson słusznie zauważył, że praca w grupie, kiedy każde z dzieci ma przydzielone określone zadanie buduję zdrowe relację, ponieważ aby osiągnąć zadowalający stopień muszą poczekać aż kolega/koleżanka ukończy swoją część lub mu pomóc. W ten sposób buduję się współpraca i relacja oparta na zaufaniu i pomocy. Brak koncentracji męczy - jak widzę - dużą część forumowiczów. U każdego ma ona inne podłoże (?) Nie wiem. Na pewno warto z tym walczyć. Ja niechętnie myślę o przyjmowaniu jakichkolwiek leków, ale czas pokaże. U Niektórych zapewne są one konieczne (?) u pozostałych niekoniecznie. Jak ja znam ten lęk narzucony przez przypadkowe osoby. Czasem uważam to za zwykłą złośliwość losu Zasięgnąłeś już gdzieś fachowej pomocy?
  14. veronique, i jak tam u Ciebie? Ja ostatnio byłam na basenie w stroju jednoczęściowym i z zazdrością patrzyłam na dziewczyny w bikini. Gładki, płaski brzuch. Bez blizn. A ja ukrywam je pod materiałem. Nie wiem też czy specjalista może pomóc z problemem samookaleczeń. Zawszę znajdę powód, by się ukarać; za to, że wyglądam grubo; że zrobiłam coś źle lub znowu odwlekam wszystko na potem. Za kilka dni mam pierwszą wizytę u psychiatry i nie wiem, jak mu powiedzieć o moim problemie, nawet przez gardło mi to nie przechodzi. Chyba wstydzę się też, co o mnie pomyśli. Albo ten wzrok, gdybym mu powiedziała...
  15. Można się załamać, kiedy w ciągu miesiąca przybywa cztery kilo. Potem zapewne to zrzucę - jak zawszę - może nawet więcej, i znów wrócę do mojej wyjściowej wagi. Kalkulator BMI mówi mi, że ważę prawidłowo. Ale patrząc na swoje ciało denerwuję się i nie umiejąc tej złości wyładować myślę, że lepiej byłoby się pociąć. Ostatnio zjadłam więcej niż zamierzałam i... okazało się, że już chyba nie umiem bezproblemowo zwrócić posiłku jak kiedyś. Beznadzieja.
  16. Zabrnęłam za daleko w emocjach i uczuciach do kogoś. Chyba nie umiem sobie z tym poradzić. Trzeba było się nie odsłaniać. I jeszcze ojciec. Znowu dał mi do zrozumienia, ze nie jestem dość... ładna, mądra, pracowita, twarda. Czuję się niepotrzebna, zbędna. Nie mam nawet siły się denerwować. Płaczę albo zbiera mi się na płacz. Za dużo emocji. Za dużo wszystkiego i za mało ze strony innych. Dziś chyba też nie dam rady.
  17. Anne Sexton "Poeta ignorancji" Być może ziemia płynie, nie wiem. Być może gwiazdy to małe papierowe strzępki wycięte przez jakieś gigantyczne nożyczki, nie wiem. Być może księżyc jest zamarzniętą łzą, nie wiem. Być może Bóg jest tylko głębokim głosem słyszanym przez głuchych, nie wiem. Być może jestem nikim. To prawda, mam ciało i nie potrafię od niego uciec. Chciałabym ulecieć z mojej głowy, lecz to wykluczone. Na tabliczce przeznaczenia napisano, że będę wklejona tutaj, w ten ludzki kształt. Traktując to jako szczególny przypadek, chciałabym zwrócić uwagę na mój problem. Wewnątrz mnie jest zwierzę, co mocno wczepia się w moje serce, ogromny krab. Bostońscy lekarze rozłożyli ręce. Próbowali skalpeli, igieł, trujących gazów i tak dalej. Krab trwa nadal. To wielki ciężar. Staram się o nim zapomnieć, zająć się swymi sprawami, gotować brokuły, otwierać i zamykać książki, myć zęby i sznurować buty. Próbowałam modlitwy, lecz gdy się modlę, krab trzyma mocniej i ból rośnie. Miałam kiedyś sen, być może był to sen, że ten krab to moja nieznajomość Boga. Lecz kimże jestem, by wierzyć w sny? Anne Sexton "Kiedy mężczyzna wchodzi w kobietę" Kiedy mężczyzna wchodzi w kobietę jak fala która wgryza się w brzeg raz za razem i kobieta otwiera usta w rozkoszy, a zęby jej lśnią jak alfabet, zjawia się Logos dojący gwiazdę, i mężczyzna wewnątrz kobiety zawiązuje węzeł, by nic ich nigdy nie rozdzieliło, a kobieta wdrapuje się do środka kwiatu i połyka łodygę, i zjawia się Logos i puszcza z uwięzi ich rzeki. Ten mężczyzna, ta kobieta, zgłodniali w dwójnasób, usiłowali przedrzeć się przez zasłonę Boga i na chwilę zdołali, a jednak Bóg z właściwą sobie perfidią rozwiązuje węzeł.
  18. Dziś już trzykrotnie to samo. I nie potrafię przestać
  19. W liceum wzięłam się za odchudzanie razem z koleżanką. Ona jadła niewiele. Ja nie byłam na tyle silna. Owszem, czasami udawało mi się wytrwać na jednym jogurcie dziennie przez dwa/trzy dni, ale później odczuwałam wilczy głód. Kupowałam w sklepie, co wpadło mi w ręce i jadłam w ukryciu. Początkowo miałam trudności z wymiotowaniem, po pewnym czasie nabrałam wprawy i zaczęłam się dzielić z koleżanką pewnymi „sztuczkami”. Widząc spadek o 1 kg myślałam; Jest dobrze, ale wkrótce nadchodziły myśli; Wyjątkowo marnie. Wyglądasz strasznie grubo w tej sukience, nie zmieścisz się w spodnie – bywało, że kupowałam w mniejszym rozmiarze, aby mieć dodatkową motywację żeby schudnąć. Miewałam nieznośne w tamtym okresie bóle głowy. Ogólnie było to chyba najgorsze, co mnie spotkało; nienawidziłam się za każdy kęs jedzenia, zwracałam wszystko i znowu się nienawidziłam za to, że jestem za słaba, aby wytrwać w postanowieniu. Ćwiczyłam, biegałam, stosowałam środki przeczyszczające, znowu jadłam, wymiotowałam i tak w kółko. Chociaż z tym skończyłam do dziś uciekam z talerzem do swojego pokoju, nie lubię jeść w czyjeś obecności.
  20. Domowe SPA i czas, który przeznaczyłam na te drobne przyjemności.
×