Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ambivalentna

Użytkownik
  • Postów

    160
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Ambivalentna

  1. Dobrze gdybyś znalazła jakiś "środek zastępczy". To trudne, wiem. Sama czasem mam z tym problem, ale już od dłuższego czasu tego nie robię. Na pewno pomaga terapia. Czy leki? Do pewnego czasu wyrównywały moje chwiejne nastroję. Najgorsze, że autodestrukcja łatwo może przerodzić się w uzależnienie, najpierw zaczyna się od cięcia bo jest się wkurzonym, z czasem robi się to z byle jakiego powodu (dla nas istotnego) ; bo coś poszło nie po myśli choć można wszystko naprawić; bo pokłóciliśmy y się z koleżanką chociaż wystarczyłoby przemyśleć sprawę na spokojnie i wyjaśnić całą sytuację itd. Jeśli chodzi o obrzydzenie to naturalne, myślisz wtedy, przynajmniej tak jest w moim przypadku, że nie znalazłam innej alternatywy tylko oszpecić swoje ciało, że zamiast wybrnąć z tego stanu rozsądnie krzywdzisz samego siebie i na nowo powracają znajome uczucia, ponownie chcesz je zagłuszyć, tniesz się i kręcisz się w kółko. Ja mam dziś od po południa kiepski nastrój, nie bez powodu. I tak mam ochotę rozładować napięcie w znajomy sposób, ale walczę.
  2. Ambivalentna

    Samotność

    Każdego dnia skazuję się na samotność. Z własnej winy. Niby jestem obecna na spotkaniu ze znajomymi, ale nie umiem się z tego cieszyć. Nie wiem czy wynika to z niezadowolenia wobec mojej osoby czy osób, które mnie otaczają. A może z niczego nie jestem zadowolona? To powinno mnie zmusić do zmian, ale... bronie się. Głupie.
  3. Ja stosuje fluoksetyne 8 miesiąc i mogę śmiało stwierdzić, że nie spełnia swojej roli. Myślałam, że połączenie z terapią przyniesie korzystne efekty, niestety...
  4. Cały zeszły tydzień nakręcałam się takimi myślami. Nawet obmyślałam jak to zrobię. Myślałam, że to ewentualne skutki terapii, dostałam leki, ale od dziś znowu to samo. Czuję bezsens życia, a śmierć wydaję się taka kojąca. Prosta. Właściwa.
  5. Chyba odłożę tą cholerną fluoksetyne. Denerwuję mnie ciągłe zmęczenie, nie umiem się na niczym skupić. Tak dawno nie czytałam książki, ba, nie czerpałam z tego przyjemności, jak niegdyś. Moje stany emocjonalne wróciły niby smutek, zdenerwowanie, apatia, obojętność. Nie mam na nic siły, zero motywacji. To chyba najgorszy moment na nawrót, bo w moim życiu zachodzą zmiany, wyprowadzka, nauka, praca. A ja nie mam siły. Mam wrażenie, że leki przestały działać. Wizytę u lekarza mam jeszcze daleko....
  6. Ja nie umiem przeżywać smutek. Właściwie to go unikam i kiedy już czuję, że nadchodzi bronię się przed tym obojętnością. Wole to niż smutek. Być może boje się tego uczucia, tego co może przynieść. Nie wiem jak pozostali, ale mam wrażenie, że gdyby dopuściła do siebie smutek, zniszczyłoby mnie to kompletnie. Rozsypałabym się. Dlatego trwam w błędnym kole wściekłość-obojętność.
  7. Ambivalentna

    Samotność

    U mnie samotność wiąże się z ciągłym odtrącaniem ludzi. Nawet jeśli już kogoś poznam trudno mi utrzymać znajomość. Podobnie jak teraz, znam pewna grupkę osób i spotykam się z kimś kiedy mam ochotę lub zaraz rezygnuję z wypadów. Kiedy zaś jestem wśród ludzi myślę, by jak najszybciej znaleźć się w domu, tam gdzie będę sama.
  8. I znów te zmienne nastroje. Radość potem smutek, obojętność, wściekłość. Nikt nie może ze mną wytrzymać. Sama mam siebie dość. Czemu nie umiem się cieszyć z małych codziennych rzeczy?
  9. Jeśli chodzi o książki to mam to samo, jeśli już zabiorę się za czytanie to męczę trzy strony przez pół godziny. Później i tak nic nie pamiętam. Najgorsze to brak motywacji do czegokolwiek, choćby zwykłych codziennych czynności. Porzuciłam wszystkie zainteresowania, nie mam na nic siły, albo sobie tak wmawiam. O nauce nie wspomnę, szkoda gadać. Ostatnio miewam koszmary, cholernie realistyczne. W ciągu nocy śni mi się nawet pięć. Potem zastanawiam się czasami w ciągu dnia czy pewne sytuacje mi się przyśniły czy rzeczywiście wydarzyły. Co prawda to moje pierwsze leki, ale o ile na początku było dobrze o tyle teraz jest gorzej. Muszę porozmawiać z psychiatrą przy kolejnej wizycie bo tak się nie da funkcjonować. Dodatkowo apatia, zobojętnienie.
  10. Biorę fluoksetyne 20 mg od sierpnia. Jedynym skutkiem ubocznym był zmniejszony apetyt, czyli w zasadzie ucieszyłam się, bo spadła też moja waga. Od jakiegoś czasu czyli dwóch czy trzech miesięcy widzę, że wraca nadmierna senność. Przespałabym najchętniej i czasem zdarza się, że tak jest, połowę dnia. Nie mam na nic siły, motywacji, tylko myślę o tym by iść spać. Po wstaniu czuję się znowu senna, zmęczona. Nie robię nic na 100 proc., nawet na 50 procent. Wszystko byle szybko uporać się z obowiązkami i znów sen. Koszmar
  11. Abbey co się stało? Ostatnio było dobrze, dziś zaliczam spadek formy i znów zaczyna mnie ciągnąć do tego... a już tyle wytrzymałam.
  12. Za każdym razem, gdy ktoś próbuje mi pomóc ja nie umiem tej pomocy przyjąć.
  13. AnissemSirch - dziękuję uprzejmie za rade...
  14. Rysuję na ciele znaki alfabet przeżytego cierpienia wybieram narzędzie tortur jak dzieci cukierki w sklepie znaczę skórę licznymi słowami głupia gruba naiwna bezużyteczna słaba dostaję się pod skórę ostrą żyletką widzę wypływające ze mnie żal smutek gniew Rysuję na ciele mapę rozczarowań karmie oczy widokiem krwi mówię - to ostatni raz okłamuję samą siebie i pomimo licznych obietnic wracam do tego, co znajome Takie tam nie wiadomo co.
  15. Trafia się okazja żeby zmienić swoje życie, szczególnie w kwestii zawodowej. Zapewniłoby mi to wyprowadzkę od rodziców, niezależność finansową, rozwój, nowe otoczenie, nowi ludzie, z dala od tego co jest tutaj ale... pozostaje lęk, że nie dam rady,; że się nie nadaję; że jestem za słaba, za głupia. Ten strach mnie nawiedza i mówi, że schrzanię to, jak wszystko zresztą w swoim życiu. Myślałam o tym jak będzie wyglądała niedaleka przyszłość, snułam plany, a teraz gdy pojawia się szansa zaczynam zachowywać się jak tchórz.
  16. Ambivalentna

    Witam

    To całkowicie zrozumiałe, że przywiązałaś się do przyjaciółki, ona jako pierwsza (?) cię zaakceptowała i okazała zainteresowanie. Jeśli brakowało ci tego wszystkiego ze strony rówieśników trzymasz się jej i boisz się stracić. Ale sama sobie szkodzisz takim zachowaniem, ona ma prawo mieć innych znajomych, przebywać z nimi, spędzać czas. Może warto spojrzeć na to inaczej - skoro nawiązałaś z kimś znajomość (chociażby przez Internet) warto to samo zrobić w realu. Próbuj małymi krokami, może pomoże ci wizyta u psychologa - nie wiem czy miałaś już wizytę - pozwoli inaczej spojrzeć na pewne sprawy, wskaże kierunek lub zaproponuję jakieś rozwiązanie. Nie bierz wszystkiego do siebie, zwłaszcza słów rodziców, zamiast się nienawidzić spójrz na to z dystansem (wiem, łatwo powiedzieć trudniej zrobić). Nie rób niczego aby zadowolić rodziców, ale siebie i rozwijać się. Trzymaj się ;-)
  17. Najchętniej wróciłabym do szpitala. Mam dość wszystkiego i wszystkich, siebie w szczególności.
  18. Czasami mam wrażenie, że jedyne co mi wychodzi to niszczenie swoich szans na lepsze życie.
  19. Ambivalentna

    zadajesz pytanie

    Kimś kto nie przypomina dawnej siebie. Sprawiłeś dziś komuś przykrość?
  20. Ja wmawiałam sobie niegdyś, że mam problemy z sercem (ojciec je ma od dawna więc pomyślałam, że to dziedziczne). Jakikolwiek skurcz czy szybsze bicie serca, powodowało myśl; Jestem chora. Mam poważną wadę. I z jakiegoś powodu czułam satysfakcję, ponieważ dzięki złemu samopoczuciu zwracałam uwagę innych na siebie. Interesowali się mną, pytali jak się czuję itd. Dziś wyolbrzymiam niektóre "niepokojące" symptomy, ale są one głównie wynikiem tego, co usłyszę w telewizji.
  21. Dzisiaj chyba pobiłam swój rekord, zwymiotowałam trzy razy. A wczoraj powiedziałam sobie; Kończę z tym. To nic trudnego. Ale gdy widzę jedzenie i później po posiłku wyobrażam sobie, jakich spustoszeń we mnie dokonuję (kolejne kilogramy) czuję się zła i słaba. I ta lekkość, gdy wszystkiego się pozbędę. Opowiedziałam dziś psycholog o tym problemie i po godzinie znów to zrobiłam. Brak słów.
  22. na dużą porcję lodów miętowych
  23. madziks27, wiem, że potrzeba czasu zanim leki zaczną działać. Psychiatra mówił, że najgorsze są dwa pierwsze tygodnie, potem jest lepiej. Może mój organizm musi się przyzwyczaić. To moje pierwsze tabletki, fluoxetin. Dziś jest dobrze, mam świetny nastrój, choć od połowy dnia. Kiedy już się wkręcę w te myśli trwają długi czas i rozmyślam tylko o tym, obmyślam jak to zrobić. Wczoraj było najgorzej. Dam sobie czas, jeśli będzie gorzej zgłoszę się do psychiatry.
  24. Jazda na rowerze w deszczu. Ten chłód i gęsia skórka.
  25. veronique tyle że każdego dnia może znaleźć się powód dla którego będziesz chciała sobie dowalić, ukarać siebie. Zadawanie sobie bólu to również nienawiść do własnej osoby. Chyba musimy powoli z pomocą leków(?) psychoterapii(?) zmieniać się, łagodzić dotychczasowe objawy i znaleźć wraz z psychologiem powód, dlaczego tak się dzieję. Zaakceptować siebie ze wszystkimi wadami i zaletami, pokochać. Na tyle na ile możemy. Trudniej jeśli czyjaś postawa albo działania są w stanie nas zranić i przekonać nas do tego, aby nienawidzić się za popełnione błędy, słowa itd. To jacy jesteśmy. Najważniejsze coś z tym robić, podjąć działania. Co u Ciebie najczęściej wzmaga uczucie, aby zadać sobie ból, jakie sytuację? Gdybyś znalazła kogoś kto by Cię wspierał - masz dobra przyjaciółkę? - może byłoby Ci lżej, albo postaraj się porozmawiać o samookaleczeniach z mamą, na razie bez nawiązywania o tym do własnej osoby. U mnie lepiej. Nie tnę się tak często jak wcześniej, zapewne z powodu leków. Niestety, zdarzają się one co jakiś czas, gdy dopadnie mnie kryzys i nie widzę innego wyjścia. Zresztą, swoje zachowania autodestrukcyjne skierowałam teraz w kierunku obsesji na punkcie wyglądu i wymiotowaniu, kiedy zjem za dużo.
×