Możliwości finansowe pozwalają mi co najwyżej na Białoruś. Do granicy rowerem, później hełm po ojcu na łeb i przepłynę pontonem przez Bug, licząc że mnie straż graniczna nie ustrzeli.
Dziękuję, nie trzeba.
Niedawno dowiedziałem się gdzie jest Paryż, więc mój mózg jest przeciążony nadmiarem wiedzy. Wszak nauczyłem się więcej niż przez te wszystkie lata spędzone w szkole.
Zakochać się to dla mnie nie problem. Głównym problemem jest to, że ja się mogę zakochać, ale nikt nie zakocha się we mnie, więc będzie to nieodwzajemniona miłość.
Nie wiem. To nie jest święto dla zakochanych?
Ale mogę się mylić, bo tak jak pisałem wcześniej, nigdy nie miałem okazji obchodzić.
A z resztą poczekam sobie do czerwca i będę obchodził Noc Kupały. A nie, czekaj... w czerwcu też będę samotny.
Miałem dzisiaj zwalony sen, że brat wpadł do domu, mówi do mnie "pakuj się, wyjeżdżamy". Oczywiście myślałem że chodzi o Paryż, a wsiedliśmy do pociągu i wylądowaliśmy w Słowenii. Litości, dlaczego akurat tam? Ja nawet nie wiem gdzie to jest.