Jak tylko uzbieram na bilet, to pojadę do Paryża, do brata. Zobaczę wieżę Eiffla, będę jadł le Big Mac, będę żył długo i szczęśliwie i już nigdy nie wrócę na swoją wiochę...
Żartowałem, zanim ja tam dojadę, to brat będzie miał już tak nawalone we Francji że już pewnie tylko Meksyk mu zostanie.