No i na poprzedniej terapii było naprawdę dobrze. Aż tu nagle jakieś 2 miesiące temu - "bum!" poczucie totalnego bezsensu, brak perspektyw na cokolwiek.
Nic w życiu nie osiągnąłem (i wątpliwe że osiągnę)
Jestem wiecznie samotny, nie mam nawet z kim wyjść pogadać.
Z rodziną też się nie dogaduję, nawet brat już ma mnie w dupie.
Osiągnąłem dno i tylko do tego się nadaję, żeby być na dnie.
Przyznam że jeśli chodzi o relacje damsko-męskie to nie mam zupełnie pojęcia o tym, ale czy to normalne że jak dziewczyna szuka chłopaka, to wchodzi w katalog publiczny GG i pisze do pierwszego z brzegu?
Też nie do końca.
Też Cię wkurzyli?
Nie. Zdarza mi się wypić okazyjnie, co uważam że też nie powinno mieć miejsca, ale zawsze lepsze to niż zarzygiwać się gdzieś w krzaczorach dzień w dzień.
Miło że chcesz pomóc, ale chodzi o to, że teraz piję tylko okazyjnie, a terapia którą rzuciłem nie jest terapią uzależnień, tylko zwykłą terapią. Chodzi o to, że naprawdę w tym momencie alkohol nie jest niemal żadnym problemem dla mnie.
Nie zaszkodzi Ci to? Może trzeba mienić terapeutę?
A pomogła Ci trochę ta terapia, miłość do % okiełznana?
Miłość do % przerabiałem na terapii uzależnień. Zupełnie inna terapia, zupełnie inny terapeuta.
Rzuciłem terapię (nosiłem się z tym zamiarem od co najmniej 1,5 miesiąca) bo już chyba dwudziesty raz wałkujemy sprawy, których się po prostu nie da przeskoczyć, a dalsze roztrząsanie tych spraw tylko mnie denerwuje, do tego stopnia że z każdej terapii wychodziłem wściekły. A dzisiaj tak się wściekłem że jeszcze mnie łeb z nerwów boli.
I co dalej?
Nic. A co miałbym zrobić?
Rzuciłem terapię (nosiłem się z tym zamiarem od co najmniej 1,5 miesiąca) bo już chyba dwudziesty raz wałkujemy sprawy, których się po prostu nie da przeskoczyć, a dalsze roztrząsanie tych spraw tylko mnie denerwuje, do tego stopnia że z każdej terapii wychodziłem wściekły. A dzisiaj tak się wściekłem że jeszcze mnie łeb z nerwów boli.
misty-eyed, witaj. A co jest nie tak z pozycjami do czytania? W sensie, co je wszystkie dyskwalifikuje? Może da się to jakoś rozwiązać, np. położyć książkę na takim pulpicie jak na nuty, albo coś?