Skocz do zawartości
Nerwica.com

Aurora002

Użytkownik
  • Postów

    2 346
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Aurora002

  1. A dzisiaj się czuję dużo lepiej i znowu bez lęku, jeeej, jakie to jest dziwne. Taka sinudoida, nic się nie da zaplanować. Chociaż na dzisiaj nie mam już żadnych planów i to może dlatego jest lepiej? Co do alkoholu to tak jak osoby wyżej, początkowo nic nie piłam przez lek, ale po dłuższym czasie już sobie pozwoliłam na piwko. Myślę, że kieliszek albo piwko jest ok, byleby więcej nie pić. Ja mam znajomych co biorą leki a i tak chleją na umór, ale no, nie zamierzam brać z nich przykładu... Nigdy tego nie rozumiałam, jak można tyle pić przy lekach. Ja to rozróżniam tak że masz lęki spontaniczne, czyli te ataki paniki i lęk uogólniony, który jest cały czas na jakimś tam poziomie. I te ataki paniki to zazwyczaj są takie oczyszczające, bo są silne i krótkie i szybko się kończą, ale poza nimi taki lęk generalny może Cię trzymać cały dzień i uniemożliwiać normalne działanie... I chyba ten lęk ogólny jest gorszy, bo to jest takie ciągłe napięcie w ciele.
  2. Nie pamiętam, chyba w okolicach 4 tygodnia było najgorzej. Z domu też raczej nie wychodziłam. Ale aż tak źle jak u Ciebie to nie, jakbym miała aż takie problemy to bym chyba przestała. Dziwne, że lekarka nie dała Ci tej paroksetyny, skoro wcześniej była ok. Widać, że na tym esci wcale nie jest łatwiej. A teraz u mnie jest okropnie, dzisiaj lęki cały dzień. Musiałam iść do banku koniecznie i myślałam że zejdę, wzrok mi się cały rozjechał, a teraz siedę w domu i ryczę, więc no, tak sobie.
  3. villemo, dzięki za podzielenie się historią Wygląda na to, że ta nerwica jednak całe życie nas trzyma, czasami złapie bardziej, czasem mniej i trzeba po prostu reagować lekami. Jak ja się leczyłam za pierwszym razem to też sama psychoterapia pomogła, bo wtedy miałam dużo rodzinnego syfu, który mnie obciążał. Różne rzeczy pomagają w różnych momentach. U każdego inaczej, czasem po 2 tygodniach, czasem po 4. Przy czym najpierw jest po prostu redukcja lęków, stan w którym da się funkcjonować. Pozytywne działanie (więcej energii i ochoty do życia) przychodzi nawet po paru miesiącach. Ale jak dla mnie stan bez samych lęków jest już super. Ja po tym, jak wjechałam na 15mg tydzień temu, cały czas mam lęki.
  4. No właśnie ja nawet nie zawracałam sobie głowy, żeby mówić rodzinie (w sensie mamy, taty, wujków). Nie robiłam z tego tajemnicy więc chyba wiedzą, ale nie do końca rozumieją. Za to z najbliższymi o tym rozmawiałam, na szczęście są empatyczni. Szkoda, że nie masz wsparcia w mężu. To wjechanie na 15mg mnie mocno sponiewierało, więc nie bardzo potrafię określić, jak teraz funkcjonuję. Wczoraj dostałam bardzo silnego ataku paniki. Ale zanim zwiększyłam dawkę, był już spoko tydzień. Jak ja nie mam lęków, to jestem w stanie wręcz euforycznym, tak mnie cieszy ich brak. Wydaje mi się, że jestem wtedy radosna. Jak nie potrafię określić nastroju, to patrzę na behawioralne wskaźniki - więcej się śmieję przy serialach, mam ochote rano ćwiczyć, czasami puszczam sobie popowe piosenki i do nich tańczę (lubię to), piekę sobie ciasto, czytam. Jak mi źle, nie ma mowy, żebym cokolwiek była w stanie zrobić. Ja miałam nerwicę wiele lat temu i wyleczyłam ją psychoterapią. W ramach układania sobie życia po swojemu trochę przesadziłam i stworzyłam sobie nadmiernie wygodne środowisko - nie mam żadnych wyzwań, pracuję w domu, spotykam się z przyjaciółmi tylko. W zeszłym roku stało sie coś, co wywołało nawrót, ale długo trwało, zanim to sobie uświadomiłam. Nagle się okazało, że nie jestem w stanie np. pojechać na komunię do jakiegoś chłopca, bo się tak boję. Chciałam zacząć szukać pracy, ale ciągle się sabotowałam. W końcu dojechały fizyczne objawy (ciągłe ataki paniki) które mnie zaprowadziły do lekarza, ale już dużo wcześniej czułam, że coś jest nie tak.
  5. Współczuję Ci, bo możliwość wywalenia tego z siebie dużo daje. Człowiek się dużo lepiej czuje, jak ma to komu opisać. Albo z kim pogadać. Najlepiej rozumieją to osoby, które same przeżywają coś podobnego. Moja kuzynka tak stwierdziła, po tym jak sama miała epizod lękowy pierwszy raz w życiu, że teraz rozumie jak to jest i że wcześniej nie miała pojęcia. Osoby, które nigdy nie doświadczyły problemów psychologicznych, po prostu tego nie wiedzą Ale są również osoby, które to rozumieją, chociaż są zdrowe - zależy od poziomu empatii. Chociaż zawsze ich muszę przy okazji uspokajać, że to wygląda tak strasznie, bo nie chcę, żeby się zamartwiali...
  6. No stron jest bardzo dużo, to chyba nikt nie oczekuje przeczytania wszystkiego Ale przez ostatnie kilka stron parę osób pisało o swoich świeżych doświadczeniach z braniem leku i dla mnie osobiście jest to ciekawe bardzo. Psychiatra sama zapytała czy chcę więcej, jak się czuję, zdecydowałam się na zwiększenie dawki, może właśnie dlatego, że u mnie ten lek się nie rozkręcił tak szybko a jest dużo rzeczy do naprawienia No właśnie ja podobnie, byłam energiczna, towarzyska, a teraz mam już dosyć tego nie bycia sobą Powodzenia w odzyskiwaniu swojej osobowości
  7. Wiesz co, nerwica lękowa daje dużo fizycznych dolegliwości, które są dziwaczne i często nie możemy dojść ich przyczyny. A są wywoływane tak naprawdę przez lęk i stres. I jak się bierze te leki, to z czasem wiele rzeczy przechodzi. Najlepiej chyba po prostu poczekać i zobaczyć, co było efektem stresu, a co faktycznie nas męczy. Mi wiele różnych rzeczy teraz przeszło, co do których myślałam, ze są spowodowane innymi problemami. A były nerwicowe. Ba! Według lekarzy również mój nieregularny i bolesny okres są wynikiem stresu i to powinno mijać. Więc teraz można z ciekawością obserwować swoje ciało
  8. Ja właśnie jestem tym przypadkiem, u którego się escitil rozkręcał, możesz zobaczyć moje posty w tym wątku, zwłaszcza że pisałam: "Biorę Esci cztery tygodnie i wciąż czuję lęki rano, boję się, płaczę, chowam przed światem, mam ataki paniki. Ile to jeszcze potrwa? Kiedy zacznie działać chociaż troszkę? " No i zaczęło działać właśnie po tych czterech tygodniach. Teraz wskoczyłam na większą dawkę - 15mg i mam znowu powtórkę z objawów początkowych, ból głowy, straszne zmęczenie, trochę lęków - ale wszystko jest dwa razy słabsze niż wtedy, kiedy zaczynałam. Jeszcze nie jest w pełni super, ale lekarka mi powiedziała, że mój mózg jest wycieńczony i trochę potrwa, zanim się zregeneruje całkowicie.
  9. Ja tak mam z oddychaniem, że czasami po prostu przestaję oddychać na kilka sekund, nie panuję nad tym, to ze stresu mam. Ale teraz jak tak myślę, to od dawna tego nie doświadczyłam.
  10. Pamiętaj, że czasami też jak jest nawet poprawa, to może zdarzyć się gorszy dzień. Nawet po kilku miesiącach leczenia. Nie poddawaj się wtedy, tak się zdarza po prostu, najważniejsze że ogólnie jest lepiej Fajnie żyć bez lęku, nie? ^^
  11. Haha, no dokładnie, gdy dowiedziałam się od psychiatry że to częsty problem przy nerwicy, to pomyślałam "bingo!". Ja miałam największe problemy z pamięcią, nie wiedziałam, co ktoś do mnie powiedział przed chwilą, myliłam i zapominałam słowa, raz jedna pani mówi do mnie "dzień dobry" a ja do niej "dziękuję" Czułam się takim głupolem. Jak zaczęłam brać escitil, to jakby mi ktoś mózg oddał
  12. Ja już nie pamiętam, wydaje mi się że przez jeden dzień może miałam silniejsze lęki, ale bardziej się bałam tej zwiększonej dawki, niż faktycznie miała na mnie wpływ. Ale zgadzam się z rawiak, że 10mg to jest lecznicze minimum Ja miałam przez 4 tygodnie łącznie lęki, ale super jeśli u Ciebie już zaczyna być poprawa.
  13. To było pytanie do mnie Teraz zaczynam 6ty tydzień. Zwiększam, nie wiem w sumie czemu. Zapytała mnie, jak czuję, czy zwiększać, stwierdziłam że ok. Pisałam wcześniej, że u mnie ten lek się trochę powoli rozkręca. Wciąż mam dużo problemów dodatkowych, które prawdopodobnie nerwica wywołała (bolesne okresy, niemożność zasypiania). U mnie jest o tyle trudna sytuacja, że czynnik powodujący nerwicę wciąż istnieje i będzie istniał. Tak jakby muszę pogodzić się z czymś, z czym nie da się pogodzić. To wywołuje silny stres i nerwicę i mocno obciąża mózg (przed braniem esci miałam problemy poznawcze, pamięć, koncentracja, teraz to wszystko przechodzi).
  14. Aurora002

    Cześć

    Hej, cześć. No mogą być niebezpieczne. Leczysz się jakoś, bierzesz leki, robisz terapię?
  15. Nie wiem kto tu pisał o libido, u mnie pod tym względem też pozytyw. Ciągle mi się chce, chyba nawet bardziej, jest jedno "ale" - nie jestem w stanie osiągnąć orgazmu. Zawsze miałam pod tym względem trudność, ale teraz to jest w ogóle niemożliwe. Kolejny dzień na samym escitilu, już bez onirexu i czuję się rewelacyjnie - żadnych lęków! Podejrzewam, że onirex faktycznie je nasilał...
  16. W artykule linkowanym wcześniej widziałam informację, że lek "maksymalne stężenie w surowicy osiąga po 3-4 godzinach po podaniu". Ja akurat wtedy się czułam najgorzej, a akurat po 10 godzinach szło lepiej. Ktoś wcześniej doradził: Myślę, że to dobry pomysł. Wylicz kiedy się czujesz najgorzej i bierz, żeby to na noc wypadło
  17. Skoro Cię to przygnębia, to z nim nie gadaj, trudno. Jadłowstret jest wśród efektów ubocznych często, przy tych upałach to tym bardziej... ale mija. Ja miałam brak apetytu przez kilka dni. Mdłości, ciągłe pocenie się, rozmazany wzrok - takie rzeczy pojawiają się i znikają. Na pewno będzie lepiej, tylko musisz być cierpliwa i jakos dasz radę Co do forum: tutaj jest dział "Nerwica Lękowa" i wiele różnych wątków związanych z tym, co czujemy i jak sobie radzimy: https://www.nerwica.com/forum/3-nerwica-lekowa/ Tutaj jest obszerny temat, który może będzie Ci bliski - o hipochondrii: https://www.nerwica.com/topic/258-hipochondria-jakie-choroby-sobie-przypisywaliscie/ Jak przełamywać lęki: https://www.nerwica.com/topic/34980-przelamywanie-lekow Może coś Cię zainspiruje, może pomoże Ci myśl, że wiele osób przeżywa podobne rzeczy do Ciebie. Trzymaj się
  18. Na tym forum zawsze znajdziesz osoby, które Cię zrozumieją może poszperaj po innych wątkach, może znajdziesz osoby z podobnymi trudnościami. Mam trochę podobnie z tym, że się zatrzymałam w życiu, przestałam stawiać sobie wyzwania i ułożyłam sobie łatwe życie, ale przestało mnie ono cieszyć. Niestety nerwicy i krzywd z dzieciństwa nie da się stłumić. Też próbowałam to ignorować i przez jakiś czas żyło się super, ale to wychodzi po latach. U Ciebie też wylazło, z całą mocą. Psychiatra ma rację z tym, że leki i psychoterapia są potrzebne. Psychoterapia pomoże Ci ułożyć sobie rzeczy z przeszłości, przepracować je. A leki są potrzebne, żeby jakoś z dystansem do tego podejść. To konieczne, żebyś zadbała o siebie, o swoje zdrowie, żeby pomóc dzieciom. Nieleczona nerwica pogłębia się z czasem. Szkoda mi tylko, że Twój mąż Cię w tym nie wspiera. Naprawdę nie wiem, co zrobić w takiej sytuacji - ja mam to szczęście, że bliscy mnie bardzo wspierają, a z osobami, które mnie nie rozumieją, nawet nie gadam.
  19. Nie rezygnuj z leków... To naprawdę poważna sprawa, potrzebujesz pomocy, tego nie powinno się bagatelizować. Każdy tutaj Ci to powie - spróbuj przetrwać. Najtrudniejszy jest pierwszy tydzień, u niektórych dwa, kiedy objawy są ciężkie, fizyczne. Boli ciało, ma się mdłości, biegunkę (niektórzy), nasilone lęki i depresję. Mąż musi to zrozumieć. Po dwóch tygodniach leki nie zaczną jeszcze działać, ale powinnaś być już w stanie normalnie wykonywać obowiązki. Lęk/depresja wciąż mogą Ci towarzyszyć, ale raczej nie będą paraliżować. Szkoda Ci biednych dzieci, ale musisz przecież pomyśleć też o sobie, bo mają przecież chorą mamę. To bardzo dobrze, że leczysz nerwicę. Masz może kogoś innego, kogo możesz poprosić o wsparcie? Z jednej strony emocjonalne, z innej czysto praktyczne - pomoc przy dzieciach, transporcie? Nie bój się prosić o pomoc, należy Ci się - jesteś chora. No, nie powinnaś, przynajmniej przez pierwsze dni...
  20. Potraktuj to tak, jakbyś zachorowała i potrzebowała czasu na leczenie. Bo przecież tak jest. Niestety często bliscy tego nie rozumieją i uważają, że przesadzamy, ale ich wsparcie jest bardzo potrzebne. To co czujesz, jest pewnym stanem nierównowagi chemicznej w ciele i musisz wspomóc swój mózg, żeby wrócić do normalnego funkcjonowania. Spróbuj to tak wytłumaczyć mężowi i dodać, czego od niego potrzebujesz (wsparcia, cierpliwości, zrozumienia). Jemu się może wydawać, że przesadzasz, ale te wszystkie emocje są prawdziwe.
  21. Chyba strachliwa internistka, nie wiem jak jest z lekami psychotropowymi, ale mi w przychodni normalnie przepisują inny lek, hormonalny. Musiałam tylko swego czasu pokazać zaświadczenie od lekarza specjalisty - endokrynologa, że taki lek przyjmuję. Ale mają to zaświadczenie w bazie i na jego podstawie lek dostaję. Mam nadzieję że tak samo będzie u mnie z escitilem (też biorę), tu jest tylko taka różnica, że przez kilka wizyt ten lek jest odpowiednio dobierany, dlatego może internistka się boi go przepisać. Dla pewności załatw sobie papierek z przychodni psychiatrycznej; mimo braku wizyty powinni Ci coś dać; i może idź do innego lekarza...
  22. Dokładnie, dasz radę przetrwać Ja miałam na początku silny ból głowy i lęki, ataki paniki, wszystko co silne, przechodzi. Twój organizm się musi przyzwyczaić, ale potem będzie lepiej... U mnie były już dwa wspaniałe dni bez lęku, teraz trzeciego dnia od rana mam lęk uogólniony. Mam podejrzenie, że ten lęk powoduje onirex (nasenny) - przestałam już go brać, wczoraj wzięłam wyjątkowo na te upały. I od rana panika. Mam wrażenie, ze ten lek działa lękowo, albo sobie to wmawiam, w każdym razie, już go brać nie będę, więc zobaczymy...
  23. W sumie na taką odpowiedź też liczyłam, może ewentualnie zwiększę dawkę, ale chyba wolę nie zmieniać leku. Ostatnio czułam się słabo ale wczoraj calutki dzień nie poczułam ani odrobiny lęku i to było piękne. Dzień byłby cudowny gdyby nie te zabójcze upały. Więc no, muszę się jakoś trzymać i czekać.
×