NN4V

Kwestia wprawy. Ja wożę łańcuchy.

Lepiej mu powiedz, żeby z kretynami się nie zadawał w ogólności.

Wychodzenie na ulicę też, można oberwać cegłą spadającą z dachu lub meteorytem.

Michellea, zejefajny kot.

Może warto było by spróbować przerwać ten łańcuch. Ty jeszcze możesz uchronić swoje dzieci.

czyli za 9 mies niespodzianka? Bo coz innego? Jeśli za 9, to jeszcze nic pewnego. Gorzej gdy za 7-8.

Jeśli solidnych, to nie uczuciowych. W trakcie kłótni uczucia w niczym nie pomagają.

Poczucie sensu nie powinno być oparte tylko na jednym motywie i od niego zależne. No właśnie. Aby być z kimś, najpierw koniecznym jest nauczyć się być ze sobą. W przeciwnym wypadku stajesz się bluszczem ściągającym związek na toksyczną glebę.

Procedura jest zasadniczo taka: - odpalić kompa - odpalić przeglądarkę na googla - wklepać frazę "jak powiesić na ścianie Wielką Marylin" - wybrać metodę adekwatną do zasobów i umiejętności Gdybym musiał ugotować rosół, tak właśnie bym zrobił.

Większość ludzi jest na tyle słabotrybiąca, że musi porównywać się do otoczenia. Współczuję.

Nawet gdyby byli, to ich rozróżnianie jest istotne, bo patrioci niekoniecznie identyfikują się z kibolami. Kto tu więc głupkiem jest?

<==> Programuję, ale nie znam pętli. Sprzeczność. Zastanów się co piszesz. ... i wcale pętle nie są trudne, to podstawy programowania.

Aha. To w istocie znacznie więcej wysiłku musisz włożyć. ....wyrwiesz sobie kilka lewackich drzewek, skoro wyrywanie panien Ci nie idzie. (Odniesienie dotyczy kibolskich stulejarzy raczej, niż kogokolwiek personalnie tutaj - chyba, że jest kibolskim stulejarzem. ) Od lat 18... hehe. To jest dobra koncepcja. Rzekłbym: genialna.

Ludzie zazwyczaj przeceniają swe przyszłe stany emocjonalne. To błąd postrzegania.

Z powodu?

Szczególnie do "prawd" urojonych i/lub wyobrażonych. Co konkretnie znaczy: "...zgubiło się po drodze samego siebie...."? Zazwyczaj dla każdego coś innego. I taka rozmowa, on o mydłach, ona o powidłach.

Nie trzeba. Raczej sposób widzenia rzeczywistości, który pozwala aktywnie dążyć do zaspokajania ww. potrzeb. Tylko "potrzeby" rozumiem jako pragnienia mające źródła wewnętrzne, nie zewnętrznie narzucane najrozmaitsze "style życia". Często ludzie nie umieją różnicy tej dostrzec. Czasem samo dążenie do zaspokojenia potrzeby może stać się źródłem szczęścia.

Rzeczywista, czy ta wmawiana niewiastom?

A ja wskakuję do wanny. Wypadałoby pojawić się w firmie przed 11.

Rowerem zazwyczaj da się przejechać 10km w godzinę.

De facto realnie istotne znacznie mają techniki relaksacji wprowadzane przez tą kolejną religię. Nadbudowana reszta to popelina.

Jest to nieprawda. A jeśli prawda, to fajnie byłoby poznać naukowe podstawy wywiedzenia powyższej tezy. Przyjmowanie substancji psychoaktywnych ma statystycznie negatywny wpływ na społeczeństwo. "Statystyczny wpływ" nie znaczy, że ZAWSZE i KAŻDEGO ów wpływ dotyka. Największe statystyczne koszty zdrowotne i społeczne generuje picie alkoholu. Wszystkie inne substancje (z wyjątkiem opiatów) generują mniejsze statystyczne koszty dla jednostki i społeczeństwa, czyli są mniej szkodliwe. Natomiast na funkcjonowanie jednostek pokroju Witkacego, przyjmowanie rozmaitych substancji miało wpływ inspirujący.

Między nami mówiąc "wstyd" był/jest Twoim wewnętrznym uczuciem. Wewnętrzne uczucia zazwyczaj nie są powszechnie znane.

Drobnym szczegółem jest, że to ja zadałem pytanie. W przeciwieństwie do Ciebie nie znam wszelkich odpowiedzi.

Wpędzisz zwierzaka w depresję. Nie wolno tak mówić do kotka.