NN4V

W jakim się rozwijają pani profesor? zazwyczaj w wolniejszym niz dwa miechy Zazwyczaj... a zazwyczaj nie dluzej niz? Na widok? A jesli w ciagu miesiaca, czy dwóch dochodzi sie do wniosku, ze to jest wlasciwa kobieta - bez widocznosci? Co w takim przypadku? Twardziel z lękami. Slaby to twardziel - rzeklbym: twardzielek. A po co takie rozane manifestacje? Wystarczy porozmawiac. Przynajmniej wystarczy z tymi kobietami, ktore ja mogłbym uznac za odpowiednie. Zdolnosc komunikacji dla mnie jest zasadniczym kryterium zdolnosci do zwiazku. Moge sie zwiazac tylko z ta, przy ktorej nie bede musial udawac/ukrywac czegokolwiek i ona rowniez nie.

Ja to bym olał rostrząsanie pytania kocha-nie kocha. Jest zwiazek, czy nie? Jest dobrze w zwiazku, czy nie? Jest wola kontynuacji zwiazku, czy nie? Roztrzasąnie akademickiego problemu kocha-nie kocha i na podstawie z rzyci wyjetych deklaracji decydowanie o losach (chyba dobrego) zwiazku jest durnowate. Za duzo telewizyjnych bajek sie naogladal ktos.

Relacja jest NASZYM (moim i partnerki) systemem. MY, nie stado, ustalamy zasady panujące w systemie.

Sie foczka podjarała. W jakim się rozwijają pani profesor?

W moim obrazie pozostaje połowa pustego miejsca, dla obrazu mojej partnerki - mogę się dostosować i nawet mogę zmieniać siebie (bo chcę). Między emocjami a rozsądkiem powinna panować równowaga (w miarę niechwiejna).

Dziwne, bo nie mam potrzeby sprawowania kontroli nad sytuacją, ani nie chciałbym, by ktokolwiek taką kontrolę sprawował. Ryzyko przeinwestowania zwykle musi być wliczone w proces nawiązywania relacji. Cwaniakowaniem można sobie co najwyżej podliftować poczucie wartości, ale dobrego związku nim się nie stworzy. Żeby znaleźć właściwą osobę niestety koniecznym jest kilka razy po tyłku oberwać. Ile razy? Nie wiem.

Spoko. Oluś odszedł 10 maja 2014. Dokładnie rok temu bez siedmiu dni. Pochowałem go niedaleko domu, pod słupem linii wys. napięcia. Nikt tam przeszkodzić mu nie może.

To proste. Używa się do decyzji mózgu, w czasie rzeczywistystym decydując jak postąpić w tej konkretnej sytuacji. Zasady natomiast są sztywnym zbiorkiem regułek, najczęściej do żadnej sytuacji nie pasujących adekwatnie. Jak dla mnie idiotyczne są rozważania, na której randce uprawia się seks, czy też ile czasu należy się poznawać, by myśleć o związku. Nie ma reguły.

Dokładnie.

Rok po terminie pogrzebu - tak na marginesie.

Jestem dumny z odznaczenia Żłotą Łopatą.

To chyba rzeczywiście nei jest problem podejmowania decyzji, ale braku wiary we własną zdolność należytej oceny przesłanek decyzji. Z czego ten brak wiary wynika chyba powinien ocenić fachowiec - jeśli Tobie to przeszkadza.

Jeszcze bardziej infantylnym jest udawanie kogoś, kim się nie jest. Infantylnym jest wpuszczanie się w gierki, bo rezolutnego faceta manipulacje fałszem odrzucają. Do niczego nie prowadzi udawanie, że czuje się inaczej, niż rzeczywiście się czuje. Nie jest to żadna miara atrakcyjności. "Zasady" zalatują brakiem elastycznosci, czy nawet bezmyślnością. Atrakcyjnym jest podejmowanie decyzji adekwatnych do sytuacji, a żadne "zasady" wszystkich możliwych okoliczności nie przewidzą. Zgadza się - całą osobowością. Niekoniecznie jednak musi kurę domową udawać gotowaniem. Nie można być generalnie "dobrą w łóżku" - faceci też mają różnorodność preferencji i dobra dla jednego niekoniecznie będzie dobrą dla innego. Jako facet uważam powyższe za bzdurę.

[videoyoutube=Gxal-GLcO9c][/videoyoutube]

[videoyoutube=aCgNYqDzOQs][/videoyoutube]

[videoyoutube=geTUXFYQVlM][/videoyoutube]

Decyzje podejmowane racjonalnie, pozwalają je racjonalnie uzasadnić. (Uzasadnić również irracjonalnymi motywacjami. ) Niewiele miejsca pozostaje na ocenę tchórzostwa lub jego braku. (Teoria podejmowania decyzji opisuje nawet optymalny algorytm wyboru żony.) Nie wiem dlaczego miałbym być dumny z faktu podjęcia decyzji. Owszem, czasem niektóre konsekwencje cieszą, ale duma z dość pospolitej czynności wydaje się być przesadzoną. Ja bym na Twoim miejscu zaczął podejmowac tyle decyzji w jednostce czasu, że na rozkminy o dumie i tchórzostwie czasu by zabrakło. Może jakieś szalone nieplanowane wakacje...

Kto jest dla "nas" bezpieczny?

Od momentu gdy ma na to ochotę. Co to za bzdura kto za kim jeździ, kto nie? No właśnie - 2 miesiące to nie jest wiele czasu.

Po co?

Mam na to broń nuklearną. Nazywa się "izolacja". Rozwiązuje problem.

[videoyoutube=DuN12dVmsT0][/videoyoutube]

[videoyoutube=qIiup123BpE][/videoyoutube]

[videoyoutube=xUkNxRFi0C8][/videoyoutube]

[videoyoutube=6nk1FVGLBpk][/videoyoutube]