Od pocałunków nie poczynają się dzieci.
Jakie popędy nim kierowały - nie wiemy.
Nie ma to znaczenia dla Ciebie - chyba, że chcesz sobie koniecznie zastosować obronnie dewaluację. Wmówisz sobie, że on jest wobec Ciebie winny. Ok, Twoja rzecz, trwaj w kolejnych iluzjach.
Cokolwiek WAMI kierowało, całowaliście się. Fajnie było? Podobało Ci się?
Nie - po co to robiłaś?
Tak - najwidoczniej w tamtej chwili warto było.
Zwiazki są deklaratywnym tworem. Całować można się pod wpływem nastroju chwili. Można nawet (za przeproszeniem) regularny seks uprawiać z kobietą... albo z mężczyzną, jak kto woli. Czasem się przytafia.
Pytaniem jest, czy on składał Ci jakiekolwiek deklaracje?
Nie widziałem, byś o tym pisała.
Moim zdaniem powinnaś lepiej ogarniać własne pragnienia. Wiedzieć czego chcesz i co w tym kierunku zrobić. Ty czekasz jak rozmemłana romantyczna mimoza, kisząc w sobie nadzieje i cierpiąc emocjonalne zawichrowania. To jest bez sensu, bo jest dla Ciebie niekorzystne. Korzystne było by ujawnienie swojego uczucia i zapytanie faceta, co myśli o ewentualnej bliższej relacji. Bez kombinowania, zaciągania do łóżka - to działa na głupków - chcesz być z głupkiem?
No ale Ty nie możesz się ujawnić, bo się skompromitujesz. Prawde mówiąc najbardziej się kompromitujesz pisząc to. Twoje lęki nie pozwalają Ci wyklarowac sytuacji. Męczysz się więc latami w imię bliżej nieokreślonej idei "kompromitacji", która nie jest żadną kompromitacją, tylko Twoim problemem emocjonalnym.
Może pogadaj z psychoterapeutą. Myślę, że taka rozmowa mogłaby Ci wiele uświadomić.