cześć wszystkim. trzy dni temu postanowiliśmy z psychiatrą zwiększych dawkę - po 9 tygodniach na 15 mg (wcześniej jeszcze 4 tyg. na 10). teraz 20 mg, ponieważ przez ponad 2 miesiące na 15 poprawa była bardzo bardzo malutka. coś drgnęło, ale maleńko, a ja za 5 tygodni chciałabym być w miarę na nogach...
trzeci dzień na 20 mg to jest jakiś koszmar - lęk duuuuuuży, jak przed braniem 15, do tego okropne samopoczucie - co chwila wybucham płaczem, mam fatalne myśli, że to się już nigdy nie skończy itd.
10 mg i wejścia na 15 tak nie odczułam, ale może dlatego, że wtedy większość dni tak wyglądała. a przez ostatnie dwa miesiące coś się przejaśniło (w sklepach moja 'chora' noga n a p r a w d e nie boli mocniej!) i dało nadzieję, że wróci życie. a dzisiaj zjazd totalny. mam nadzieję, że to długo nie potrwa i ta już, kurde, serio duża dawka, przyniesie chociaż trochę kolejnej poprawy