Skocz do zawartości
Nerwica.com

KoalaLala

Użytkownik
  • Postów

    360
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez KoalaLala

  1. joaszy A po jakim czasie escitil zaczął dawać efekty ? mi zaraz miną dwa miesiące na esci i 10 procent lęków nie czuje w lepsze dni (fakt, że troche tych dni więcej już, to pewnie dobry znak) a z tą maską automatyczną to rozumiem, ja nawet jak opowiadam przyjaciółkom co się dzieję to sprawiam wrażenie pewniejszej w tym wszystkim. taka mobilizacja. ale to chyba po to żeby ich ochronić, nie obciążać aż tak
  2. Tak sie zastanawiam - nie probowalas po prostu mówić rodzicom (albo innym bliższym osobom przed którymi udajesz?) jak bardzo zle się czujesz? Taka szczera rozmowa zamiast sztucznych uśmiechów? Ja przed dalszymi udaje, ale przed przyjaciółmi i rodzicami juz bym nie dala rady, czasem tylko troche ukrywam, udaje ze nie jest baz tak zle, ale ogólnie wiedza co mi dolega. Dlugo jestes juz na lekach prawda? Nie myślisz o zmianie skoro lęki trwają ?
  3. Niczego sobie nie wymyślasz, na pewno idź do lekarza, bo potrzebujesz tego. Ludziom ciężko jest zrozumieć takie stany, dopóki sami ich nie doświadczą. Tylko sama zdecyduj - psycholog i długie rozmowy, grzebanie w życiu, uczuciach, wydarzeniach, odpowiedzi na duuuużo wnikliwych pytań czy psychiatra i leki. czy może obydwie rzeczy. dla mnie psycholog to kiepska opcja, ale mam złe doświadczenie i w przypadku mojej nerwicy grzebanie jest bez sensu, bo jej przyczynę dokładnie znam, a może Tobie akurat jest potrzebne poszukanie z kimś przyczyny tych stanów trzymaj się!
  4. Hej wszystkim, dzisiaj moja nerwica ma tak 'bolesny' dzień, że muszę odezwać się do kogoś kto rozumie, co się czuje. To pytanie jest bardzo trafne i sporo uświadamia - ja cały czas funkcjonuje z uczuciem, że boli mnie noga, której uraz miałam rok temu i przez niedopatrzenia lekarzy nie mogłam go wyleczyć przez pół roku (fizjoterapeuci twierdzą, że już teraz nie ma co mnie boleć) Myślę, że to z złamanie z przemieszczeniem na mózg, bo dla mnie było jak wyrok - musiałam zrezygnować ze sportu i pracy, w której byłabym cały czas na nogach. na inne bole, a jakieś tam też mam, nigdy nie reagowałam w takich hipochondryczny sposób dzisiaj czuje się jakbym chodziła po linie, cały dzień gniecie mnie lęk, odczuwam każde najmniejsze ukłucie jak chodzę po mieszkaniu. płaczę z tęsknoty za moim życiem
  5. Don Kamillo , Lu_80 haha, bardzo konkretna odpowiedź chociaż mi chodziło raczej o sposób myślenia mada1987 no bo każdy człowiek, nawet 'najzdrowszy' musi mieć czasem te muchy w nosie i dobrze, bo tak jak mówisz, nie może być zbyt kolorowo i ja dzisiaj na zdecydowanie większym ogarze niż wczoraj! chociaż upał daje w dupe coraz bardziej do tego pierwszy raz od bardzo dawna oglądam coś na czym jestem w stanie się naprawdę skoncentrować, a nie uciekać ciągle do swoich najczarniejszych myśli - polecam Wam, jeśli macie podobny problem, serial Black mirror, naprawdę torpeda, pochłonął mnie całkiem i zamiast przewijać w głowie swoje schizy wieczorem myślałam o tym, co obejrzałam
  6. Dziżas jak można bać się chodzić. nigdy bym nie uwierzyła, jakby mi ktoś powiedział rok temu, że wkręci mi się coś takiego. to jest okropieństwo, przyszedł dla mnie dzień załamania i zwątpienia, że to kiedykolwiek minie jak się pocieszacie w takich najnajgorszych chwilach?
  7. Lu_80 to brzmi pocieszająco, dzięki w takim razie esci działa nierówno - dzisiaj jest taki dzień, że ledwo jestem w stanie przejść z łóżka do łazienki, nie wiem jak wczoraj mogłam zasuwać po mieście. mieliście tak w pierwszych tygodniach leczenia, że dzień, dwa było jakby lepiej, potem kolejne dwa znowu jakby nic nie ruszyło?
  8. Powiem Wam, że hydro fajnie działa na mnie jak wezmę przed snem, spokojnie zasypiam i przesypiam noc, a na następny dzień wstaję w lepszym stanie, taka jakaś wychillowana, to bardzo dalekie od normalności, ale bliższe 'napięcia' niż 'lęku', a to już coś. Ale boję się, że za często będę z tego korzystać, teraz mogę się tłumaczyć stresogennym okresem w życiu, ale za dwa tygodnie już nie będzie usprawiedliwień. A może ten lżejszy lęk to jednak rozkręcanie się esci ? byłoby ekstra. za tydzień będzie 6 tygodni brania (2 tygodnie 15 mg), więc wypadałoby, żeby coś zaczęło się dziać -- 02 lip 2015, 16:22 -- Czy hydroxyzinum może działać paręnaście godzin uspokajająco? Bo ja cały dzień chodzę jakaś bardziej ogarnięta niż zwykle. Czy może powinnam zacząć wierzyć w zbawienne działanie esci ?
  9. opinia koali od nerwowo bolącej nóżki o hydro: po wzięciu 15 mg wieczorem przed stresującym dniem, ten dzień zniosłam dobrze, jakby na lekkim uspokojeniu, dzisiaj od rana czułam się okropnie, bo od kilku dni pobolewała mnie łydka (bez ściemy), poszłam z tym do fizjoterapeutki i przyznała, że coś jest naruszone, ale powiedziała, że bez problemu udało się jej to poluzować i już nie ma co boleć. mój pojebany mózg tego nie kuma i od rana koduje stan i nogi (kostki) i łydki. odkurzając byłam bliska paniki, a popołudniu byłam umówiona na pochodzenie po sklepach z mamą, więc wzięłam 25 mg hydro i... nic to nie dało. cały czas senność taka, że ledwo wyszłam z domu, w sklepach ciężko, stres niezbity, łydka 'boli', takie pojebane uczucie jakbym miała ją krótszą Oo więc dzisiaj hydro nie pomogło, ostatnio trochę, więc idąc tym tropem, może jutro będzie lepiej:))
  10. Pablo5HT1, na jakiej uczelni uzyskałeś dyplom z medycyny ? jakoś przez miesiąc na ssri bardzo dobrze zdałam sesję, skończyłam pisać pracę dyplomową, która mi wyszła całkiem nieźle i to wszystko raczej tylko mi pomagało odciągnąć myśli, a nie leżeć i patrzeć na sufit myśląc 'jeny jeny jestem na leku, więc nic nie zrobię' piszesz, że brałes leki nieuzależniające i nic Ci nie pomogły to co to były za leki? witamina C faktycznie nie uzależnia chociaż moja mama bierze od 30 lat i twierdzi, że bez niej naczynka jej pękają sorry coś mi się żart wyostrzył na tych zamulaczach:) i wątpię żeby benzo niszczyły działanie ssri, wtedy lekarze, którzy faktycznie wiedzą o co w tym wszystkim chodzi, nie zapisywaliby takich połączeń
  11. KoalaLala, średnio po pół tabletce około 7 godzin . Całej raczej obecnie nie biorę , bo to byłoby za dużo .Twoje wybudzanie nocne może być spowodowane Escitalopramem , ew. jego zbyt wysoka dawką . poza tym na sen najlepiej działa na mnie clonazepam ( ćwierć tabsa ). Fakt ,że trzeba zwiększać jego dawkę z czasem , ale mam na to sposoby ,że jak zaczyna rosnąć tolerka na clono , to zmieniam na inny lek i tak lawiruję ,,,itd . Ostatnio w ogóle nic nie biorę na sen . Zasypiam o 23-24 na fotelu przed telewizorem. Mysle, ze dawka nie, do dzisiaj bralam 10 mg, od teraz 15 bo na 10 nie mialam nawet najmniejszego uczucia poprawy, wiec 5 by raczej w ogóle nie miało szans. Na obsesje raczej 15 się przepisuje, psych mi powiedzial. A przebudzanie w nocy mam juz od dłuższego czasu, dużo przed esci
  12. Dzięki za rady, skonsultuje za miesiąc z lekarzem to wszystko, chociaż może nie będzie juz potrzeby #nadziejaumieraostatnia Wychodzi na to że mój lekarz ma tradycyjne podejście do leków. Ale ja mu ufam, bo widzę, że koleś bierze na poważnie moją obsesję i rozumie co mi się dzieje w głowie. A doraźnym i na sen i tak chce się tylko wspierać czasami Ponad połowkę Hydro (około 15 mg odkroiłam) wzięłam wczoraj wieczorem, po godzinie zasypiałam, ale wybudzałam się w nocy, a wstać i tak musiałam o 6, ale jakoś poszło. Więc bez szału, ale sny miałam jak nigdy wyraziste i ciekawe (apokalipsa zombie)
  13. Czytam tez opinie że hydro dziala dobrze nie tylko uspakajaco ale tez na sen, jak z tym? Jutro rano mam hiper ważny egzamin i juz mnie sciska ze strachu na myśl i o egzaminie i o jutrzejszym chodzeniu, bo przy uczuciu stresu mój lek przed chodzeniem tez wzrasta. Zastanawiam się czy juz spróbować hydro na uspokojenie czy za bardzo mnie nie uśpi na egzamin
  14. brałem . Klasyczne benzo o profilu nasennym . Ogólnie dobry lek , jeśli chodzi o zapewnienie sobie snu , jednak szybko rośnie przy tym benzo tolerka . Tak więc bierz go jak juz naprawdę nie będzie szło zasnąc bez tabletki. I zaczynaj od połówki tabletki ,,, będzie za mało dołożysz . Moim problemem ze snem jest raczej to, ze wybudzam sie codziennie nad ranem i leze kilka godzin z lekiem, chciałabym to uregulowac i spać do której mogę. Planuje brać w dni, w które 'potrzebuje byc wypoczęta, ale nie musze sie rano zrywac'. Ile godzin byles w stanie po tym przespać?
  15. cześć wszystkim, tutaj koala z od lęku połamaną nóżką. Dostałam od psychiatry taki zestaw (na drugi miesiąc leczenia): Mozarin 15 mg (bo na obsesje podobno 15 się daje), hydroxyzinum i na sen estazolam. o hydro czytałam dużo pozytywnych opinii., ale chciałam Was zapytać właśnie o działanie estazolamu, czy ktoś tutaj miał styczność i chwali sobie? u mnie ze snem naprawdę ciężko, więc liczę że to coś pomoże
  16. Mam dyzbiozę, candidę. To niszczy jelita. Kiedyś mogłam jeść wszystko, a teraz większość mi szkodzi. Kręgosłup złamany boję się Jakbyś miała złamany kręgosłup to byś teraz do nas nie pisała!! ale ja wiem zna ko mi cie co przeżywasz, pobolewają mnie ścięgna w chorej nodze i już mi przez to odwala, że wraca mi uraz nogi serio wiem co czujesz
  17. Patryk29 a przez dwa miesiące byłeś cały czas na tej samej dawce? jakiej ? ja zastanawiam się czy psychiatra dobrze zrobi jeśli zwiększy mi dawkę do 15 skoro jest szansa, że 10 by zaskoczyło po jeszcze kilku tygodniach. ale chyba nie jest tak, ze 15 mogłoby być ZA mocne i wszystko popsuć ?
  18. psychiatra nie zapisałam mi benzo ani niczego takiego, na sen też nic bo założyliśmy, że ureguluje się jak lek zacznie działać, ale myślę, że w poniedziałek poproszę go o coś na spanie, bo czuję się coraz bardziej przemęczona brakiem snu, a niedługo mam ważne egzaminy i chcę być w stanie jak najlepiej to ogarnąć. od benzo troche się boję uzależnić, a ja nie mam takich bardzo mocnych ataków paniki tylko stale utrzymujący się lęk, więc czy to by coś dało?
  19. dzięki bardzo za motywującą odpowiedź , to wszystko prawda i dobrze to tak przejrzyście przeczytać:) ja w teorii to niby wszystko rozumiem, teraz siedzę i jest to dla mnie jasne i klarowne, ale jak wstanę to i tak poczuję się słabo (mniej lub bardziej, oczywiście zdarzają mi się normalniejsze przejścia i po mieszkaniu i na zewnątrz). jeśli chodzi o psychoterapię: chodziłam na nią, ale po kilku spotkaniach przerwałam, bo po każdym czułam się jeszcze gorzej. przyczyna mojej obsesji jest dla mnie znana: po urazie byłam bardzo zafiksowana na punkcie tego, żeby noga przestała boleć, bo chciałam wrócić do sportu i zacząć pracę, w której większość czasu byłabym na nogach i nie mogłam się pogodzić z tym, że nie przestaje boleć. dlatego ciągle o tym myślałam, rozpaczałam, zamykałam się w mieszkaniu zamiast na przykład spacerować co byłoby zdrowe dla nogi. psycholog do której trafiłam nie chciała się skupiać na samym problemie tylko grzebała w innych, ja się czułam jakby ktoś mi wyrywał zęby na żywca, męczyło mnie rozmawianie o przeszłości, np o tym że kilka razy w dzieciństwie widziałam jak dziadek-alkoholik robi awantury i to, według psycholog, może mieć wpływ na moje obecny stany lękowe... ja uważam, a nawet czuję, że wpływu nie ma żadnego i tak też uważa mój psychiatra, który w, przeciwieństwie do psycholog, czułam, że nie bagatelizuje problemu. więc do psychoterapii się zraziłam, ale mam swoje sposoby i małe kroczki (dosłownie:), żeby z tego wyjść - zaczęłam spacerować, trochę mi się obniża poziom lęku jak idę 'z wyboru' szczególnie po parku czy innym spokojnym miejscu plus udowadniam sobie, że godzinkę wędruje i 'ból' nie rośnie! parę razy wyszłam na rower, ale jestem jeszcze na etapie 'za długo pojeżdżę, to na pewno uraz wróci!!', myślę, że to z czasem minie, a i samo jeżdżenie ma dobrze działać na rozćwiczanie nogi według fizjot
  20. Cześć wszystkim, jestem na tym forum nowa, to jeden z moich pierwszych postów, mam zdiagnozowaną nerwicę lekową ale jest ona bliska hipochondrycznej. wkleję tutaj post który umieściłam w wątku o leku, który biorę. może ktoś z Was będzie umiał mi poradzić coś jak sobie z tym radzić, jaki lek sugerować psychiatrze, a może ktoś coś podobnego przeszedł i wie, jak z tym walczyć. uprzedzam, moja hipochondria jest dziwaczna. czuję bardzo mocny lęk przy chodzeniu , poruszaniu się, nawet takim króciutkim po mieszkaniu, między łóżkiem, a kanapą, ponieważ... boję się, że boli mnie noga. prawie rok temu złamałam ją, ale złamanie było niewielkie, noga nie spuchła, bolała dosyć mocno, ale dało się chodzić, więc lekarz pierwszego kontaktu nie uznała, że to poważniejszy uraz. dopiero jak po 2-3 miesiącach nie przestawało pobolewać ortopeda zlecił tomografię, na podstawie której uznał, że złamanie było, nieleczone samo się zrosło, ale nieprawidłowo i zalecił chodzenie o kuli przez kilka tygodni oraz dwa zabiegi fizykoterapeutyczne, ale to nic nie dało, ból, jak po urazie, wracał. dopiero w listopadzie trafiłam w ręce dobrego fizjoterapeuty, który rozpoznał, że w nodze wszystko jest 'skopane' - tkanki, powięzie, więzadła przez to, że długo nie było leczone i rozpoczęły się długie tygodnie pełnej fizykoterapii i masaży całej nogi. pod koniec lutego on i jeszcze jedna fizjoterapeutka, do której chodziłam, mówili, że w nodze wszystko jest okej, działa sprawnie i jeśli coś mnie boli, to to już nie jest nic szkodliwego i z czasem przestanie, żebym po prostu zaczęła normalnie funkcjonować i zapomniała o wyleczonym urazie. ja niestety nie zapomniałam i zapomnieć nie mogę do dzisiaj. w mojej głowie powstały myśli automatyczne i od paru miesięcy każda myśl, kiedy idę, jest poświęcona temu w jakim stanie jest moja noga. przy tym powstał bardzo duży lęk, czasem na granicy paniki, który nie mija kiedy siedzę, leżę. cały czas czuję w sobie napięcie, najgorsze są poranki, budzę się codziennie kilka godzin przed budzikiem z uczuciem lęku, ucisku w klatce, duszenia. okropne jest to, że po domu nie mogę też poruszać się swobodnie, w kapciach po dywanie naprawdę mogłabym chodzić komfortowo, a nie umiem wstać bez pomyślenia o tym. nie mam żadnej kontroli nad myślami i odczuwaniem tego lęku. reaguje na każde najmniejsze ukucie bólu w nodze i kiedy chodzę i kiedy leżę, siedzę. plus ciągle jej dotykam, sprawdzam ją, kręcę i wiem, że w ten sposób te 'bóle' sobie wywołuje. fizjoterapeuci mówią, że po takim pechowym złamaniu zawsze mogę mieć tę nogę mniej sprawną i coś tam w niej czuć przy większym wysiłku itd, ale nie na tyle, żeby zniszczyć sobie tym życie. bo z życia wycofałam się kompletnie, bliscy wiedzą, że mam nerwicę i akceptują, że nie wychodzę na miasto itd. pojawiam się na uczelni tyle ile muszę, kończę pisać pracę licencjacką, ale jestem też przerażona myślą co dalej, że nie poradzę sobie z egzaminami na studia magisterskie, przeprowadzką. jestem w takiej sytuacji, że na razie nie muszę szukać pracy, ale przeraża mnie myśl, że kiedy, niedługo, przyjdzie na to czas, ja nie będę w stanie, bo każdy ruch wykonuje z lękiem. codziennie płaczę, zdarzyło mi się myśleć o samobójstwie, bo tak się nie da żyć. po miesiącu brania Mozarinu mam nasilone zawroty głowy, co szczególnie odczuwam przy chodzeniu i jest mi jeszcze ciężej, mam wrażenie, jakbym miała się przewrócić. to właścwie jest spory skrót całej mojej nerwicowo-nogowej historii, w takim skrócie rzecz może wydać się jeszcze dziwniejsza, bo nie tłumaczę tu kilku czynników, ale i tak się rozpisałam, a nie chcę nikogo zanudzać.
  21. świetnie, że masz taką pasję! ja nigdy nie miałam takiej na sto procent, ale przed urazem byłam aktywna, zaczęłam ćwiczyć, chodzić na siłownię i uczyłam się profesjonalnie kręcić hula-hop, a w planach miałam... squasha.... a teraz tego wszystkiego nie mam, wychodzę czasem na chwile na rower, to fizjoterapeuci mi zalecają, żeby rozćwiczać nogę, a ja... po takim rowerze panikuje, że teraz to na pewno mnie boli!! pewnie, pomoc od ludzi jest super ważna. ja akurat nie mogę narzekać na wsparcie od rodziny i przyjaciół. spraw 'sercowych' teraz totalnie nie mam w głowie, więc się nie przejmuje brakiem kogoś takiego. ja nie wiem kiedy u mnie byłoby doraźnie, ten poziom lęku raczej jest na stałym, wysokim poziomie, ale nie są to takie ataki, że przestaje panować nad tym co się dzieje. Ciebie coś takiego spotyka? -- 20 cze 2015, 21:27 -- Jest tutaj ktoś kto po prawie miesiącu (bez dwóch dni) na esci przechodził ciągle skutki uboczne? (zawroty głowy, osłabienie, zmęczenie, gorszy nastrój) a potem zaskoczyło?
  22. rozumiem, rozumiem, każdy ma jakąś spieprzoną historię. kurde, oboje jesteśmy bardzo młodzi a utknęliśmy w gównie. masz jakieś sposoby na wyciąganie się z tego chociaż chwilowe, jakieś odrywanie się ? mi się zdarzają 'lepsze' dni, wtedy odczuwam leciutką ulgę, spada mi poziom odczuwania stresu (śmieję się, że tego dnia nie idę na egzamin z życia, na który nic nie umiem, a na zwykłe kolokwium), nie budzę się aż tak przerażona i od razu chodzi mi się łatwiej, a w głowie jakieś przyjemne 'bzdurki' się pojawiają i myśli, że wszystko bedzie dobrze. mam wtedy siłę zrobić więcej, wyjść do miasta na dobry obiad, zadzwonić do znajomych. takie dni mam raz na tydzień, dwa. po nich jeszcze dzień, dwa jest w miarę, jestem trochę doładowana, ale wyładowuje się i znowu jest taki gównodzień jak dzisiaj - płacz, lęk, beznadzieja. i zmuszam się też do spacerów, 30-40 minut 'z wyboru' mogę przejść przy lekko obniżonym stresie, ale wtedy idę sama, z mamą albo kimś z najbliższych przyjaciół przed którymi się nie wstydzę braku koncentracji, nieskładnych zdań, potrzeby zmiany tempa itd. to też tylko po parku, spokojnym osiedlu, bo na ruchliwej ulicy albo w centrum handlowym panika rośnie jakby duża ilość bodźców źle na mnie działała. takie spacery mnie trochę też doładowują.
×