
Agnieszka_Kk
Użytkownik-
Postów
716 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Agnieszka_Kk
-
Mam nieco inne zdanie. Ta rutyna, o której piszesz jest potrzebna, dzięki temu są stałe godziny brania leków, co jest bardzo ważne w chorobie. To tez daje poczucie bezpieczeństwa. Rozumiem, że każdy może inaczej na to patrzeć. Mi osobiście pobyt w szpitalu pomógł, odeszły mi różne obowiązki, które mnie przeciążały, mogłam odpocząć od życia. Niestety trudny jest też sam moment wyjścia ze szpitala, bo trzeba się nauczyc funkcjonować w życiu, które już nie jest takie bezpieczne jak pobyt w szpitalu.
-
Poczucie winy w plecaku - relacja z matką, parentyfikacja
Agnieszka_Kk odpowiedział(a) na Jekaterina temat w DDA/DDD
Przeczytałam do końca to co napisałaś. U mnie było podobnie z tym powiernictwem i nadal jest z niektórymi sprawami, np. z manipulowaniem przez wzbudzanie poczucia winy. Moja matka już nie mieszka z ojcem od kilku dobrych lat, ale pewne przykre zachowania jej zostały tak jak to poczucie winy. Mnie to boli, jednak już potrafię rozpoznać te destrukcyjne zachowania i nie wkręcać się w jej gierki. Z moją mamą jest dobrze tylko wtedy, gdy robię coś po jej myśli, jak nie to jest niemiła, stosuje wtedy przemoc psychiczną, własnie sobie to uświadomiłam. Na ten moment jestem zależna finansowo od niej, bo mam kłopoty ze zdrowiem. Marzę o usamodzielnieniu się. Na korzyść u ciebie jest to, że wyprowadziłaś się już z domu, to jest już dużo. Czy masz pracę? Mogę polecić ci książkę o toksycznych rodzicach "Toksyczni rodzice" Susan Forward. Mnie pomogła w zrozumieniu kilku rzeczy związanych z moją matką. Życzę ci dużo siły do pracy nad sobą i dobrych mimo wszystko relacji z rodzicami w przyszłości. -
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
Agnieszka_Kk odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
Być może jest tak jak napisałeś, że mam tylko wrażenie, że ciśnienie jest wysokie. Chociaz też ja mam od około półtora miesiąca kłopot z ciśnieniem, wiem, bo mam mierzone. Ale niegdy nie mierzyłam w momencie ataku paniki. Dzięki za odniesienie się do mojej wypowiedzi. Współczuję twojej sytuacji. -
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
Agnieszka_Kk odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
U mnie atak lęku wygląda tak, że zaczyna mi się robić gorąco i podnosi mi się ciśnienie, wzrasta temperatura w mojej głowie. Wtedy myślę sobie, że zaraz mi sie coś stanie, że umrę. Nieprzyjemne :| Widzę, że pomaga mi terapia i wyrażanie zalegających uczuć. -
Ja też mam ten lęk, ostatnio się bardziej uaktywnił :|
-
Gratulacje!
-
Zazdroszczę tym, którzy wyzdrowieli. Ja mam takie pesymistyczne nastawienie, dość dużo przykrych doświadczeń mnie spotkało w krótkim czasie w tamtym roku i to jakoś osłabiło moją wiarę w wyzdrowienie. No, ale nie poddaje się, może wiara wróci za jakis czas...
-
Agnieszka 31 może nie masz nikogo obok siebie, bo obecna relacja zajmuje ci w głowie za dużo miejsca? Bez względu na to jaką podejmiesz decyzję dotyczącą związku, dobrze jest mieć wsparcie w postaci jakiejś koleżanki. Ludzi można poznać na różne sposoby. Jest dużo osób, ktore mają podobne problemy. Może jakaś grupa wsparcia dla osób z twoim problemem?
-
Dzięki za przywitanie :)
-
Cześć, dzięki za zainteresowanie. Z moim ukladaniem życia jest tak, że chciałabym za szybko je poukładać. Moje życie było w rozsypce przez około 1,5 roku, więc nie da się w kilka tygodni dokonac zmian. Brakuje mi cierpliwości.
-
Witam, witam :)
-
Dzięki za słowa wsparcia. Forum albo bardziej wypowiedzi ludzi juz kiedys mi pomogły. Być może i tym razem też tak będzie, mam takka nadzieje.
-
Witam. Wracam na forum po pprzerwie. W moim życiu wydarzyło się dużo. Jestem aktualnie na życiowym zakręcie... Mam nadzieję, że uda mi się poukładać swoje życie tak aby być zadowoloną z siebie. Aktualnie niestety odczuwam dużo nieprzyjemnych emocji. Życzę sobie i Wam zdrowia!
-
Inga abstrahując od mojej sytuacji to zgadzam się, byłam w terapii analitycznej, więc wiem dużo o mechanizmach obronnych. Ale bywają bardzo trudne sytuacje, gdy nie ma się realnie nikogo bliskiego, kto mógłby mądrze wspierać. I dochodzi do sytuacji, że zasoby takich osób się wyczerpują. Poza tym dziękuję za konstruktywne wypowiedzi.
-
Liczyłam się z tym, że mogą pojawić się krytyczne, mało konstruktywne wypowiedzi. Takie będę zgłaszać jako spam. Nie zgadzam się na nie. Przyjmuję tylko te, które są konstruktywne.
-
Też tak mam. Ja jestem od roku w kryzysie życiowym, który zaczął się najpierw od jednego kryzysu i pogłębił się później i teraz mam takie wrażenie jakbym była warzywem. Moje ambicje przestastają moje możliwości. Wydaje mi się, że to odwrócenie dobrego i złego, że to się wiąże z tym, że chore części osobowości "zalewają" człowieka i uczucia np. smutku, żalu, złości, bezradności stają się bardziej dominujące. U mnie pojawiło się zwątpienie w dobro, w to, że kiedyś wyzdrowieję i stąd droga łatwa do odrzucenia dobrych rzeczy.
-
Witajcie, Od roku mam sytuację bardzo trudną, z której nie potrafię wyjść, bo nie mam wystarczającego wsparcia w rodzinie. Moja sytuacja wiąże się z tym, że ponad rok temu psychoterapeuta popełnił kilka błędów w moim leczeniu, co spowodowało u mnie komplikacje, które uniemożliwiają mi polepszenie mojej sytuacji. Przez ten czas od tego przykrego wydarzenia żyję w ciągłym lęku o to, czy będę miała za co kupić jedzenie, zapłacić za czynsz. Brakuje mi stabilizacji i poczucia bezpieczeństwa. Chciałabym pomóc sobie i poprosić o wsparcie tutaj na forum. Zorganizowałam zbiórkę pieniędzy na leczenie i jeśli ktoś może wspomóc finansowo, udostępnić np. na facebooku, to będę wdzięczna. Pod tym linkiem znajduje się zorganizowana przeze mnie zbiórka https://zrzutka.pl/7j7zcc
-
Spacer.
-
Ja chyba też mam osobowość zależną/symbiotyczną. Czy to jest to samo? Mam tak, że wystarczy zwykle chwila rozmowy z kimś, a ja zatracam kontakt ze sobą i trudno mi myśleć samodzielnie, zwykle jest tak że w takiej sytacji w głowie mam to co mówi druga osoba, jej poglądy. Dzirje się to też, gdy jestem gdzieś i w pobliżu mnie jest jakąś osoba lub kilka oób, które rozmawiają ze sobą. Wtedy odruchowo skupiam się na rozmowie tych osób i tak podłączam się do nich. Ciężko mi z tym
-
moje wewnętrzne dziecko potrzebuje miłości i troski. Dawno się też nie bawiło beztrosko.
-
U mnie też jest tak, że mam natręctwa myślowe, związane z tym, że być może na jakiś czas będę musiała wrócić do domu, w którym mieszka matka. W domu nie mieszkam już od 9 lat, od momentu kiedy wyprowadziłam się na studia. Mam takie różne myśli natrętne, takie skrajne, że albo się dobrze dogadujemy i ona się o mnie troszczy albo się kłócimy. Mam też natrętne myśli związane ze szpitalem psychiatrycznym, że tam jestem. Mój ojciec ma różne zaburzenia i jest schizofrenikiem. Jako kilkunastoletnie dziewczyna musiałam patrzeć jak mój ojciec choruje. Do tego rodzina czasem porównywała mnie do ojca, że jestem do niego podobna. Nie lubię jak mnie ktoś porównuje do kogoś, każdy jest inny. Ktoś napisał, że płacze, żeby obiżyć napięcie. Też popłakuję, gdy za dużo czuję. Pomaga mi też muzyka relaksacyjna.
-
Robię postępy. Jest lepiej, ale wciąż pracuję nad sobą.
Agnieszka_Kk odpowiedział(a) na DOMINIKKKK temat w DDA/DDD
Wzruszyłam się trochę, gdy przeczytałam to co napisałeś. To też mnie dotyczy -
Ja tak mam chwilowo. Mam wrażenie, że przykrywam uczucia lękiem lub złością. Mam też taką potrzebę, żeby kontrolować swoje uczucia, ale w momentach gdy mam gorszy z nimi kontakt, czuję dezorientację. To przykrywanie uczuć złością lub lękiem wiąże się z tym, że uczucia pod nimi to smutek, żal, rozpacz, bezradność. Trochę mam obawy, żeby do nich zaglądać. A osobie, która tak ma dobrze jest okazywać zrozumienie, akceptację.
-
U mnie jest w ostatnim czasie tak, że skumulowały się we mnie uczucia i jakoś trudno mi je przeżywać, bo mam teraz trudny czas. I to jest złość, smutek, poczucie opuszczenia, żal, tęsknota. Dzisiaj odczuwam przemęczenie tym nadmiarem uczuć. Niby wiem, że dobrze jest uczucia wyrażać. Byłam w terapii grupowej przez niecałe 2 lata i zakończyłam ją około dwa i pół miesiąca temu w sytuacji dla mnie traumatycznej. Nie byłam na to gotowa i przeżywam tą stratę. Dzisiaj w nocy miałam płytki sen. Marzy mi się taka noc, którą przespałabym przez 8 godzin bez wybudzania się, bez uczucia, że że coś muszę.
-
Jest mi smutno Chciałam sprawić sobie trochę przyjemności i spontanicznie wsiadłam w tramwaj, a potem pociągiem chciałam pojechać i wysiąść w przypadkowym miejscu. Ale po wyjściu z tramwaju zaczęłam mieć wątpliwości czy to dobry pomysł, poczułam się spięta i ta odległość od domu wydała mi się duża, a ja taka samotna i bezranda. No i straciłam chęć. Od jakiegoś czasu mam kłopot, żeby być spontaniczną, radosną, mam problem z wyjściem z domu. Dobrze czuję się w domu i najbliższej okolicy albo w miejscach, które znam. Jak wróciłam to w domu była współlokatorka, która się wyprowadziła i czekała na osobę, która miałaby wprowadzić się na jej miejsce. Porozmawiałyśmy trochę, w zasadzie to ona mówiła więcej, a ja czułam się taka nieważna, jakbym była śmietnikiem. Miałam wrażenie, że traktuje mnie przedmiotowo, tak by tylko się nagadać, a to co ja dodawałam, było tylko dodatkiem. Złości mnie taka postawa. Kiedyś powiedziałam jej jak się czuję, gdy ona głównie mówi i co? Nie było dla mnie przestrzeni w tej rozmowie Podobnie zachowywała się moja mama. Chciałabym żeby ktoś z autentycznym zainteresowaniem zapytał co u mnie i wysłuchał. Czy to tak wiele? gdy dodawałam od siebie spostrzeżenia, to mówiłam szybko, bo czułam strach przed tym, że nie zdąże dokończyć. Tak mi się wydaje, że w ciągu dnia chciałam sobie udowodnić, że mogę być zadowolona. Ale mi wcale ten pomysł ze spontaniczną podróżą nie sprawił przyjemności. Pokazał mi moje ograniczenia Nie chcę robić nic na siłę Ja chyba uciekam od swoich uczuć, od poczucia winy, od smutku.. na siłę odgradzam się od nich, bo czuję strach przed tym, że ludzie nie będą chcieli mnie takiej smutnej, potrzebującej wsparcia, bezsilnej. Ostatnio nie akceptuję siebie, brzydzę się tego jak wyglądam. Czuję często pogardę do siebie, nie potrafię się sobą opiekować. Eh...