Dla mojej psychiki kary piekielne, o których mowa w tradycyjnym nauczaniu, jawią się jako nieopisane okrucieństwo. Po co ci ludzie mają cierpieć? To nie my wybraliśmy świat, w którym żyjemy. Dlaczego mamy mieć możliwość doznawania czegoś tak nieprzyjemnego, i to bez korzyści dla siebie z tego? "Moja mentalność" nie zgadza się na karanie grzeszników mękami piekielnymi. Chce nawet dla najgorszego grzesznika wygód i radości, chociaż grzechu nie chce.
Z definicji Stwórca nie może być sadystyczny. Nie wierzę w to, że Stwórca ma jakieś negatywne przymioty.