Skocz do zawartości
Nerwica.com

take

Użytkownik
  • Postów

    4 068
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez take

  1. Według mnie możesz mieć jakiś rodzaj "aspergera". Może się wydawać, że go masz. Ja mam diagnozę zespołu Aspergera od kilku lat mimo tego, że nie mam książkowych objawów. Czy masz problemy z kontaktem wzrokowym, robieniem "dziwnych" czy "głupich" min? Czy masz tendencję do chodzenia bez celu, zabawy przedmiotami w rękach? Czy sprawia ci problem znoszenie bodźców sensorycznych lub dyskomfortu fizycznego? Masz lub miałeś jakieś natręctwa?
  2. Dlaczego napisałeś, że Asperger jest wykluczony? Po twoich postach widzę, że mógłbyś otrzymać tę diagnozę. Miałem poród o czasie i 10 punktów w skali Apgar, ale przy długości ciała 53 cm ważyłem tylko 2150 g (wyraźnie za mało, jak na wiek płodowy i długość ciała). Przez ponad miesiąc po porodzie byłem poza domem. Przypuszczam, że hipotrofia mogła mieć w moim przypadku wpływ na zaburzenia psychiczne. Mam diagnozę zespołu Aspergera (a poza tym zaburzeń schizotypowych i OCD) i do programowania mnie nie ciągnie.
  3. W ostatnim czasie miałem taki okres, w którym chodziłem do spowiedzi co około 2-3 dni. Niepokój związany z możliwością kary boskiej może być ewidentnie nieprzyjemny.
  4. Moja natura nie chce się pogodzić z tym, że ktoś został potępiony na wieki. Nie życzę nikomu męki po śmierci. "Przerażają" mnie męki piekielne czy nawet czyśćcowe. Zdecydowanie nie chcę ich doświadczać.
  5. Ja mogę myśleć, że mam osobowość schizoidalną zamiast zdiagnozowanych zespołu Aspergera i zaburzeń schizotypowych. Sporo cech zespołu Aspergera do mnie nie pasuje, do schizofreników też nie pasuję. "Klasyczna" więź z innymi ludźmi zdaje się być "nieobsługiwana" przez moją psychikę. Ale kategoria zaburzeń osobowości wygląda na za mały "kaliber" na takiego "dziwaka" i "gamonia" jak ja.
  6. Moje myśli mogą "buntować się" przeciwko Piekłu, jego istnieniu. Wolałyby, aby każdy bez względu na ziemskie życie był zbawiony na wieki. Obawiam się, że idea piekła wzbudza u mnie nieumiarkowany niepokój czy lęk przed boską sprawiedliwością i skrupuły. Szkoda, że zło w pewnym sensie odniosło absolutne zwycięstwo przez zaistnienie wiecznego potępienia. Szkoda, że niektórzy aniołowie upadli. Ja w ogóle nie znam "smaku życia", w przeciwieństwie do moich rodziców, którzy wykonywali wiele prac. Ja robię mało pożytecznych rzeczy w domu, oni - dużo. Nie umiem palić w piecu czy prać. Moja psychika nie widzi w tym jakiegoś szczególnego problemu - nie przejmuje się tym. Nie chcę, aby moi rodzice czy rodzeństwo poszli do Piekła. Mogę współczuć całej ludzkości. Jestem taki nędzny. Tak łatwo grzeszyć.
  7. W ostatnim czasie zdarzyło mi się chyba sześć razy być u spowiedzi w ciągu piętnastu dni. Nie wiem, czy nie muszę iść znowu. Magiczne natręctwa to nie jest mój jedyny problem. Mam "sprzeciw" "logiki" wobec tradycyjnego nauczania o Piekle. "Budzi ono niepokój". Wolałbym świat bez grzechu. Bez zła. Bez bólu. Bez nieczystości. Bez potępienia. Bez winy i kary. Świat, w którym każdy byłby zbawiony i ani jedna osoba nie byłaby potępiona na wieki.
  8. Groźba wiecznego potępienia zniechęcać może do małżeństwa i rodzicielstwa. Jeżeli miałbym żonę czy potomstwo, to z pewnością nie chciałbym, aby ktokolwiek z nich poszedł na wieczne potępienie. Strach przed wiecznym potępieniem mógł opanować mój umysł. Obawiam się, że to nieumiarkowany strach przed boską sprawiedliwością. Straszność kar piekielnych jawi się dla mojego nędznego umysłu jako coś traumatycznego. Nie życzę nikomu doznawania kar piekielnych! Także tym, którzy najbardziej mnie skrzywdzili, zadali mi najwięcej cierpienia! Występuje konflikt między tym, co mówi mi "własna logika" a tym, co głosi dogmatyka. Z "własnej logiki" wynikałoby, że potępienie żadnego człowieka nie powinno być dopuszczone. Ona jest za radykalnym uniwersalizmem zbawienia - czyli że nawet Szatan będzie zbawiony na wieki, w nieskończoność. Czyli mojemu umysłowi "wydaje się", że KAŻDY powinien być zbawiony na wieki (zwłaszcza każdy CZŁOWIEK). Ta logika mojego nędznego umysłu de facto odrzuca "szansę" na wieczne potępienie, zwłaszcza związane z mękami czy anihilacją. Taka myśl się u mnie pojawiła: "wieczne potępienie jednego człowieka jest większą tragedią niż śmierć bilionów ludzi mających łaskę uświęcającą, nie wymagających oczyszczenia w Czyśćcu". Albo nawet: "jeden gwałt czy stosunek sodomski jest czy przynajmniej może być większą tragedią niż śmierć bilionów ludzi mających łaskę uświęcającą i nie wymagających oczyszczenia w Czyśćcu".
  9. Czytałem przed chwilą niekatolickie strony. Mój umysł krytykuje religię katolicką za nauczanie o piekle. Boję się, że popełniłem grzech śmiertelny i muszę iść do spowiedzi. "Prywatna" religia, która "wytworzyła" się w mojej mentalności głosi, że dla żadnego człowieka nie będzie wiecznego potępienia ani nawet mąk czyśćcowych, że po śmierci może być TYLKO lepiej niż za życia, w którym tyle cierpienia. Mentalność nie chce mąk piekielnych dla ani jednego człowieka. Wyrażam myśli, jakie mogą się u mnie pojawiać. Nie chcę być heretykiem czy gorszycielem. Chcę, aby każdy człowiek nie poszedł do piekła, "natura może nie chcieć pogodzić się z tym, aby choć jeden człowiek został potępiony na wieki". "Nie potrafię objąć ogromu grozy piekła". Co zrobić? Natura wolałaby, aby prawdą było to, że wszyscy ludzie pójdą do Nieba. Dla mojego umysłu pójście wszystkich ludzi do Nieba wygląda bardziej logicznie niż pójście chociażby jednego człowieka na wieczne potępienie. Można byłoby uznać, że "nie potrafię żyć z groźbą wiecznego potępienia". Niczego szczególnego w życiu nie osiągnąłem - nie zrobiłem prawa jazdy, nie miałem sympatii i nie mam, nie mam znajomych, nie miałem pracy zawodowej (na umowie, nawet cywilnoprawnej), nie napisałem pracy magisterskiej (chociaż napisałem i obroniłem pracę na studiach pierwszego stopnia i bardzo dobrze napisałem maturę). Pisanie pracy magisterskiej de facto mnie nie interesuje, mogę dojść do wniosku, że jej napisanie jest ponad moje możliwości i jeśli ją napiszę i obronię, to dokonam czegoś, co teoretycznie jest ponad moje siły.
  10. Dla mnie jako większa tragedia w pewnym wymiarze jawi się np. prostytucja czy cudzołóstwo aniżeli bałwochwalstwo czy morderstwo. Teoretycznie, bałwochwalca bijący pokłony idolom czy morderca pozbawiający doczesnego życia mnóstwo ludzi może nigdy nie dopuścić się cudzołóstwa, prostytucji, sodomii, gwałtu, jakiejkolwiek niegodziwości seksualnej. A jak gwałt, nierząd, sodomia, cudzołóstwo, współżycie kazirodcze czy wskutek uwiedzenia się wydarzą, to już pozostawiają po sobie coś w rodzaju trwałego śladu. Grzechy seksualne w pewnym sensie jawią się mi jako szczególnego rodzaju obrzydliwość. Płciowość człowieka związana jest z powołaniem do istnienia nowej osoby. Chcę całkowitego porządku w dziedzinie płciowości i powoływania do istnienia nowych osób. Nie chcę grzeszyć rozpustą. Nie chcę być cudzołożnikiem. Nie chcę masturbacji. Nie chcę pornografii (chociaż przyznaję, że swojego czasu niestety "próbowałem leczyć" moje zaburzenia seksualne pewnymi formami pornografii).
  11. Czyżby ta strona (http://www.rozmawiamy.jezuici.pl/forum/47/n/10867) popadła w herezję? Nie chcę też być tu tym, który posądza. Witam, i dlatego niektórzy teologowie, np. Wacław Hryniewicz, głoszą nadzieję powszechnego zbawienia i tego, że piekło będzie puste. Wierzę głęboko, że nadzieję na to ma również Pan Bóg. Jestem biblistą, a nie klasycznym teologiem, dlatego mogę jedynie zwrócić Pani uwagę na biblijne opowiadanie, które jasno jest skierowane na morał, który ma pomóc otworzyć się na drugiego człowieka, a piekło jest jedynie używanym obrazem. Tak też traktuje inne opisy piekła. Oto przypowieść (Łk 16): 19 Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień świetnie się bawił. 20 U bramy jego pałacu leżał żebrak okryty wrzodami, imieniem Łazarz. 21 Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza; nadto i psy przychodziły i lizały jego wrzody. 22 Umarł żebrak, i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany. 23 Gdy w Otchłani, pogrążony w mękach, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. 24 I zawołał: "Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i poślij Łazarza; niech koniec swego palca umoczy w wodzie i ochłodzi mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu". 25 Lecz Abraham odrzekł: "Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz przeciwnie, niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. 26 A prócz tego między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd do nas się przedostać". 27 Tamten rzekł: "Proszę cię więc, ojcze, poślij go do domu mojego ojca! 28 Mam bowiem pięciu braci: niech ich przestrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki". 29 Lecz Abraham odparł: "Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają!" 30 "Nie, ojcze Abrahamie - odrzekł tamten - lecz gdyby kto z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą". 31 Odpowiedział mu: "Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą"». Michał Karnawalski SJ, webmaster
  12. Jeszcze prawie trzy miesiące. W tym tygodniu zacząłem chodzić na oddział. Złożoność pracy magisterskiej mnie deprymuje i nie chce mi się nią zająć - to całe porządkowanie tekstu mnie "odpycha". Jak chodzę na oddział, to mam mniej czasu na zajęcie się studiami.
  13. Jestem znowu na oddziale dziennym. Źle wygląda mój poziom funkcjonowania. Nadal nie mam sympatii. Jeżeli będę mieć dzieci, to podczas urodzenia nie będą mieć tak młodego taty, jak synowie mojego ojca. U seksuologa miałem wizytę w tym tygodniu, niewiele z niej wynikło. Psychiatra z oddziału dziennego chciała telefon do seksuologa, on dał mi go i jej go przekazałem.
  14. take

    Skojarzenia

    problem zdrowotny
  15. take

    Skojarzenia

    ciało stałe
×