Skocz do zawartości
Nerwica.com

julie

Użytkownik
  • Postów

    348
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez julie

  1. Dokładnie, pamiętam piosenkę Sonique z której to jeden wers zapisał mi się w pamięci: "what ya feel is real" to co czuję w danej chwili jest dla mnie najprawdziwsze na świecie i na pohybel wówczas wszystkim teoriom. naukom, etc. Co do sportu-prawda, ruszam już od jakiegoś czasu d*** i niezaprzeczalnie jestem zdrowsza :), choć przyznam się że nie odnalazłam tego czego najbardziej szukam-sensu życia i jakiegokolwiek szczęcia w nim; pzdr kochani :)
  2. julie

    Przemijanie życia

    to prawda, już nie raz myślałam nad tym i zastanawiałam się, czemu nie mam żadnego pożytku z własnej emocjonalnosci i depresyjnego charakteru-poza rzucaniem mnie na kolana,doprowadzaniem do weltschmerz'u i pokazywaniem mi że jestem nikim nie mam żadnego pożytku z mojej ciemnej strony osobowości wielcy ludzi byli często depresyjni czy lękowi, z tą różnicą że owe nastroje coś im dały (wenę twórczą)...a większosć z nas?.... nic z tego, k#$#@ mać nie ma, tylko ból, ból, ból przeplatany parszywą nadzieją; szkoda słów...
  3. Pchła, doskonale Cię rozumiem; sama studiowałam, tyle że 1,5 roku, nawet układało mi się z ludźmi i na studiach jako tako; nie mniej jednak zanim zaczęłam naukę, pracowałam ok roku za granicą i bardzo to przeżyłam (ciężka robota, z dala od domu + parę cięższych przeżyć), tak że po powrocie trudno było mi się przyzwyczaić do życia w kraju; ostatecznie szkoła zaczęła bardzie mnie wkur*** niż satysfakcjonować, podnobnie ze wszystkim naokoło-rzuciłam ją w "kibinimatry" i jestem ze średnim wykszt czyli z niczym, ha; a miałam kiedyś taki zapał do nauki i życia-strach to stwierdzić ale wypliłam się doszczętnie i dziś w wieku 22 lat jestem kłębkiem zrezygnowanych z życia nerwów; a na samo słowo szkoła robie się chora...; chyba ta zagranica tak mnie znerwicowała; zresztą może życie w ogóle; jeśli jesteś zadowolona ze studiów to super!, masz jakąś motywkę do nauki:) a tak wiele osób studiuje bo po prostu nie wie wie na dobrą sprawę co ze sobą zrobić; więć trzymaj się i walcz:) dla siebie i dla swojego życia:) mimo wszystko:) a co do rodziców to też mnie rozumieli...przez jakiś czas, a teraz twierdzą że jestem leserem i pierdzielę gupoty i żebym żyła "jak moje koleżanki", których notabene już nie mam bo mają swoje życie; dowcip i tragikomedia zarazem, nikt Cię nie rozumie, nawet Ty sam(a) chwilami; powodzenia & greets
  4. i ja mam podobnie-22 lata i zmęczona kompletnie życiem staram się to zmienić i wiem że nikt ani nic nie zrobi tego za mnie, ale świat mnie przytłacza i daje od czasu do czasu kopas w dupa* żeby nie było za miło; nie wacham się powiedzieć, że czuję się wręcz staro, jakbym przeżyła co najmniej ze 100 lat...co za obłęd! to przez tempo życia i nieustanne zmiany, człowiek nie może temu all podołać; greets
  5. hahaha! dobrze powiedziane osobiście staram się być na codzień miła i nikogo nie urażać, ale w głębi irytuje mnie wiele rzeczy i podszyta jestem nieufnością;
  6. julie

    Fobia społeczna!

    ja mam wrażenie że nie warte jest nawet funta za******** kłaków: starasz się tak bardzo coś osiągnąć a mimo to życie w realu pokazuje Ci, że zawsze znajdą się lepsi co wyrzucą cię z siodła, bądź nie pozwolą nawet do niego wsiaść->tak było in my case at least; sprawdź jakiekolwiej ogłoszenie o pracę: szukamy ludzi zmotywowanych, zdeterminowanych i (coraz częsciej pojawia się w ogłoszeniach) lubiących współzawodnictwo-płaca uzależniona od osiąganych wyników; z jednej strony to nawet fajnie, ale z drugiej prędzej czy później czeka wypalenie zawodowe I guess-najlepiej prowadzić własny biznes:D jeśli dam ogłoszenie że potrzebuję ludzi do pracy to napewno napiszę, że zatrudnię normalnych ludzi ---- EDIT ---- ja mam wrażenie że nie warte jest nawet funta za******** kłaków: starasz się tak bardzo coś osiągnąć a mimo to życie w realu pokazuje Ci, że zawsze znajdą się lepsi co wyrzucą cię z siodła, bądź nie pozwolą nawet do niego wsiaść->tak było in my case at least; sprawdź jakiekolwiej ogłoszenie o pracę: szukamy ludzi zmotywowanych, zdeterminowanych i (coraz częsciej pojawia się w ogłoszeniach) lubiących współzawodnictwo-płaca uzależniona od osiąganych wyników; z jednej strony to nawet fajnie, ale z drugiej prędzej czy później czeka wypalenie zawodowe I guess-najlepiej prowadzić własny biznes:D jeśli dam ogłoszenie że potrzebuję ludzi do pracy to napewno napiszę, że zatrudnię normalnych ludzi ---- EDIT ---- ja mam wrażenie że nie warte jest nawet funta za******** kłaków: starasz się tak bardzo coś osiągnąć a mimo to życie w realu pokazuje Ci, że zawsze znajdą się lepsi co wyrzucą cię z siodła, bądź nie pozwolą nawet do niego wsiaść->tak było in my case at least; sprawdź jakiekolwiej ogłoszenie o pracę: szukamy ludzi zmotywowanych, zdeterminowanych i (coraz częsciej pojawia się w ogłoszeniach) lubiących współzawodnictwo-płaca uzależniona od osiąganych wyników; z jednej strony to nawet fajnie, ale z drugiej prędzej czy później czeka wypalenie zawodowe I guess-najlepiej prowadzić własny biznes:D jeśli dam ogłoszenie że potrzebuję ludzi do pracy to napewno napiszę, że zatrudnię normalnych ludzi ---- EDIT ---- ja mam wrażenie że nie warte jest nawet funta za******** kłaków: starasz się tak bardzo coś osiągnąć a mimo to życie w realu pokazuje Ci, że zawsze znajdą się lepsi co wyrzucą cię z siodła, bądź nie pozwolą nawet do niego wsiaść->tak było in my case at least; sprawdź jakiekolwiej ogłoszenie o pracę: szukamy ludzi zmotywowanych, zdeterminowanych i (coraz częsciej pojawia się w ogłoszeniach) lubiących współzawodnictwo-płaca uzależniona od osiąganych wyników; z jednej strony to nawet fajnie, ale z drugiej prędzej czy później czeka wypalenie zawodowe I guess-najlepiej prowadzić własny biznes:D jeśli dam ogłoszenie że potrzebuję ludzi do pracy to napewno napiszę, że zatrudnię normalnych ludzi
  7. w całej swej prostocie zbyt trudne do zrozumienia ale co do szczęścia to masz rację: wszystko wkoło może się walić, palić a człowiek może mieć ten wewnętrzny spokój...tylko jak go osiągnąć>?< po 20 latach medytacji czy może dopiero przed śmiercią jak nie pozostaje nam nic innego tylko pogodzić się z tym co jest? ja chyba jestem niereformowalna jeśli idzie o szczęście
  8. julie

    zadajesz pytanie

    aktualna książka którą czytasz to...
  9. szczerze to ciężka sprawa z tym wyleczeniem-sama rozdrapuję skórki koło płytki paznokciowej albo jakiegoś strupka na głowie i nie wiem czy chcę się z tego wyleczyć bo wtedy ilekroć przyjdzie mi intensywnie pomyśleć :) albo zestresuję się to pewnie zacznę sięgać po papierosy, bo co innego? homeostaza w ograniźmie musi być:) mi ją zapewniają obgryzione skórki i podrapana główka
  10. julie

    Nerwica eklezjogenna

    ->Nie chcę nudno powtarzać za Marksem że religia to opium dla ludu, ale po przeczytaniu tego artykułu przyszło mi to od razu na myśl; dobrze jest wierzyć w Boga, bo po prostu łatwiej się żyje, ale jeśli ktoś wychował się w ultrakatolickiej rodzinie i to może być zwyczajnie skrzywdzony (pójdę z ukochanym do łóżka przed ślubem i zaczną zżerać mnie wyrzuty że przed a nie po:); miałam kiedyś taką schizę na temat Boga jak byłam nastolatką (mimo iż wierzący to rodzina jakoś nie bardzo była): że wszystko widzi, to co robię źle (np niechlujnie posprzątam jak mnie mama prosiła o dokładność-"Bóg to widzi i mnie ukarze" tak się myślało na szczęście przeszło mi z wiekiem; ->na forum pojawił się już temat z nerwicą na temat Boga, można by podczepić pod niego Twój wątek scrat:)
  11. julie

    Przemijanie życia

    Arturk: -wcale nie uważam się za mądrą ani wykształconą, (mądrych i pretensjonalnych wykształciuchów to mamy dziś na pęczki:), a agnielskich zwrotów używam bo lubię ten język i często nie mogę znaleźć polskiego odpowiednika i jest taki miszmasz jak słusznie zauważyłeś->jeśli Cię to irytuje to przykro mi, ale nie zamierzam się zmieniać :) -co do kombinowania to masz rację, ale chyba taka nasza ludzka natura: wątpić, szukać dziury w całym :) gdyby jednak nie dziura w całym to pewnie do dzisiaj siedzielibyśmy w jaskiniach wierząc, że zncznie bezpieczniej jest się nie wychylać i siedzieć cicho o pustym żołądku niż próbować złapać jakiegoś wielkiego zwierza; -wracając do wiary w Boga jednak-najpiękniejsze jest w niej to, że nikt ani nic na tej Ziemi nie może Ci jej odebrać ani narzucić, tylko Ty sam:) inni mogą mówić, gadać, pisać o Bogu/wierze co chcą i jak mądrze chcą ale to Ty sam ostatecznie wierzysz (lub nie) i daje Ci to wolność od tego całego syfu dyskusji i dlatego wiary nie imają się moim zdaniem teorie i jest ona kwestią prostą: wierzę/nie wierzę a jak już nas tam będą zbawiać i czy na podstawie wiary a nie np całego spectrum innych czynników to Bóg jedyny wie:) i niech tak pozostanie:) dlatego nie pisz proszę, że zbawieni będą tylko Ci co uwierzyli a nie widzieli bo sam pretendujesz w tym momencie do pozycji mądrego wykształciuszka-teologa&demagoga który opiera się na wiedzy i pewnej demagogii ("będzie tak a tak") a nie na wierze -wierzysz w Boga to super, ale resztę pośmiertnego Osądu pozostaw Bogu; greets
  12. a ja dzisiaj cholera czuję się lekko i pełna sił-to dlatego że wczoraj odchorowałam depresyjnego doła żeby były już tylko dobre dni, dobrzy ludzie, miłe zdarzenia...ja chcę tak na co dzień i wiem że niegdy by mi się nie znudziło!!!
  13. julie

    zadajesz pytanie

    pokochać i otworzyć się ufnie na życie-to chyba mi się nigdy nie uda ->piosenka która szumi Ci ostatnio w uszach...
  14. ja tak mam i cała gama ludzi którym nie chce się odpisać co do sensu życia-w pewnym momencie dopadł mnie bezsens, a dokładnie gdy biegałam za wartościami doczesnymi- w pewnym momencie stwierdziłam że cały ten świat to jeden wielki syf; ciężka sprawa... jak to wszystko tereaz poukładać jak w nic sie już nie wierzy-ani w siebie, anie w ludzi ani w miłość-czysta znieczulica...bo co innego? jeśli nie będę oziębła to za każdym razem gdy wyjdę z domu rozryczę się jak bóbr bo na każdym rogu widzę nieszczęśliwych i wykrzywionych przez życie ludzi i modlę się żebym sama taka się nie stała; jak tu żyć jak wszędzie dookoła tylko niepokój i lęk i większośc ludzi ledwie zipie (jeśli nie z biedy to z innych zgyzot) jak byś szczęśliwym jak na świecie jest tyle zła...sama już nie wiem, może widzę tylko to co siedzi we mnie w każdym razie zobojętnienie pozwala mi trochę przeżyć, ale gdy dochodzą do mnie uczucia wyższe, chęci i pragnienia to zaczynam się po krókim czasie wściekać i frustrować bo przez skórę czuję że otacza mnie zewsząd fałsz, lęk i zakłamanie;
  15. Anna R piękny avatar:) -a ja nie mam żadnych natręctw z wyjątkiem swoistego bezruchu jaki dopada mnie w napadach deprechy: potrafię zesztywnieć na kilkanaście minut z bólu; -kiedyś jednak też miałam obsesje ze sprawdzaniem czy wszystko jest powyłączane, pozamykane i to po kilka razy jakibym nie wierzyła własnym oczom, etc. dzisiaj w porównaniu z ubiegłym czasem jestem pod tym względem niechlujem i to mnie cieszy
  16. a mi się zdarzało mieć fantazje seksualne w dzieciństwie...tak, tak, byłam mała i często wieczorem wyobrażałam sobie że kocham się z jakimś silnym facetem (nie był to jednak nigdy mój ojciec); heh, brzmi okroponie, bo skąd w dziecku takie myśli? u mnie wzięło się z TV i faktu, że znalazłam u brata w biurku gazetki z pięknymi paniami just naked-i masz Ci, wyobraźnia pracowała-po czasie jak dorosłam czułam do siebie niesak, aż do czasu lektur Freuda:wszystkie dzieci są istotami seksualnymi (co oczywiście nie znaczy że można je krzywdzić, mam na myśli, że mogą pojawiać sie u nich fantazje seksualne). Tak samo jest z ludźmi dorosłymi-faceci mają kompleks Edypa, to i kobiety mogą mieć swój kompleks-jeśli jednak trwa to u Was dłużej i przeszkadza Wam zyć to straight away do lekarza-szkoda życia; greets
  17. julie

    ból istnienia

    hey nerwuss:) w wieku nastoletnim miałam podobne natręctwa-np. wszystko musiało być idealnie posprzątane i poukładane w moim pokoju zanim wychodziłam gdzieś w ważnej sprawie (egzamin), bo inaczej zdarzyło by mi się coś złego (obleję); dzięki Bogu przeszło mi samoistnie, ale niestety obecnie nabawiłam się obsesji niskiej wartości-właściwie mam wrażenie że zawsze we mnie była tylko teraz się ujawniła w całym splendzorze: "do niczego się nie nadajesz, wszyscy wokoło są lespi, zdolniejsi, bystrzejsi" i tak de facto nie mam chęci do życia (deprecha); wygląda na to jakbyś wzrastała w ultrakatolickiej rodznie, gdzie Boga uważa się za kogoś srogiego i karzącego, który nic innego nie robi tylko czycha by nas skarcić; nie mniej jednak nie chcę sie wymądrzać bo żaden ze mnie lekarz-powtórzę co życzliwi ludzie powyżej: udaj się do psychiatry, szkoda życia, które może i powinno być piękne dla nas wszystkich :) greets
  18. [quote name=".Tomek" Ja wysiądę nerwowo z innego powodu, ciągle wpadam w szał i wtedy tak się wściekam, że czasami się zastanawiam kiedy dostanę ataku serca albo coś Mam podobnie z tym sercem XD Tyle, że nie wpadam ciągle we wściekłość (ile w deprechę) jestem raczej przez większość czasu spokojna aż mi się zbierze-zazwyczaj raz w tygodniu (czasem raz na 2 tyg) mam depresyjnego doła i dopada mnie taki ból egzystencjalny że nie ma słów by to wyrazić; nie mniej jednak po takim katharsis mam siłę do życia...na nastęny tydzień i ciekawe, generalnie rzecz biorąc na jak długo jeszcze; greets
  19. julie

    zadajesz pytanie

    w lekkich adidaskach-i tutaj zdradzam swój styl: raczej sportowy skuteczny sposób na komary w nocy:
  20. julie

    zadajesz pytanie

    czas, bo po wszystkich kwiatkach jakie polecą pojawia się myśl, że to nie tak miało być i że to k* nędzy to ja jestem sama za siebie odpowiedzialna-później przychodzi spokój i jasnośc umysłu :) do następnego "naładowania" rzecz jasna... Wiem, że się powtarzam, ale niech mnie ktoś powie: jak poczuć się dobrze ze sobą i uwierzyć w siebie raz do grobowej dechy?
  21. julie

    zadajesz pytanie

    dawno temu indeed; czym się teraz zajmujesz (praca, studia) a czym chciałbyś?
  22. julie

    zadajesz pytanie

    no to może ja zadam jakieś pytanie bo kiedyś też zdarzyło mi się odpowiedzieć a nie zapytać... więc: jakie są Twoje pierwsze myśli gdy się budzisz?
  23. julie

    zadajesz pytanie

    niezależne pod każdym względem:) co chcesz tak naprawdę najbardziej w sobie zmienić?
  24. Zgadzam się, ale to zbyt lukratywny interes dla firm parajacych się tym niecnym procederem... Zresztą idąc tym tropem musielibyśmy pozamykać wszystkie fast-foody :) Żadna szanująca się spożywka nie może obejść się bez chipsów, ludzie może nie objadają się nimi nagminnie, ale chętnie je kupują, (wiem, bo mamy akurat spożywczy); zwłaszcza jak wystawi się im paczki na ladę, tak że koją w oczy to jakieś 40% ludzi dopowie: "a to może jeszcze te chipsy"; Z drugiej strony wyrobienie sobie silnej woli i spojrzenie z pogardą na ów chipsowy chłam to też powód do dumy, co nie? może więc niech je produkują bo koniec końców i tak je zbojkotujemy jak tylko wygra jasna strona naszej natury :) (no właśnie )
  25. julie

    zadajesz pytanie

    dobre pytanie :) niestety, od pół roku jestem wyprana z jakichkolwiek wartości i consequently jak śpiewał gdzieśtam kiedyśtam Slipknot: "my heros are dead, they died in my head" często miewasz bezsenne noce i jak sobie z nimi radzisz?
×