Skocz do zawartości
Nerwica.com

ryska

Użytkownik
  • Postów

    393
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ryska

  1. almohada dokładnie, cała ja. Też chciałabym wiedzieć jakie są na do sposoby (bez leków!).
  2. Zbychu 1977 no to pocieszyłeś Void23 ! Ja znam dwa przypadki, że osoby miały depresję i nerwice lub fobie, stwierdzone w młodości (jako dzieci lub nastolatki). I nie były wcześniej hospitalizowane a mimo to dostały najwyższy stopień. To wszystko zależy od komisji. Ale próbować warto, bo może się udać.
  3. Void23 moim zdaniem nie jest ważne kiedy ponowiłaś leczenie, ale od kiedy w ogóle masz problemy. To, że musiałaś wznowić leczenie świadczy o tym, że to dotychczasowe nie pomagało i jednie Ci się pogarsza. Myślę, że powinnaś powiedzieć lekarzowi, bo i tak on będzie musiał wypisać papiery. Może przecież przeczytać w historii Twojej choroby jak się zaczęło, jakiego leczenia próbowałaś i jakie to efekty (słabe) przynosi i oceni Twój stan obecny. Chyba zauważy, ze nie dajesz teraz rady, więc jak miałby chcieć, żebyś normalnie funkcjonowała?!
  4. Void23 jak najbardziej masz szanse i na orzeczenie i na rentę. Prawdopodobnie dostałabyś znaczny stopień i całkowitą niezdolność. Znam podobne przypadki. Nic nie zaszkodzi spróbować.
  5. mark123 myślę, że jeśli ktoś przez wiele lat miał do czynienia z przypadkami takich zaburzeń (i zna dokładnie historię życia i objawów danej osoby), to nie ma większych trudności w ich rozpoznaniu.
  6. nie-smutna IBS nie zawsze jest efektem zaburzeń ze strony psychiki. Te problemy moga być powiązane i często są, ale nie musi tak być. U mnie rozwinęło się już w niemowlęctwie, zaraz po porodzie, więc nie ma o czymś takim mowy. I powiedziałabym raczej, że to te fizyczne problemy mocno wpłynęły na rozwój tych psychicznych. Leki na IBS w zasadzie nie istnieją, ona działają na różne elementy działania przewodu pokarmowego, ale nie odwrażliwiają jelit. W moim przypadku sama dieta (choć bardzo restrykcyjna) znacząco zmniejszyła dolegliwości. A całkowicie chyba nigdy nie daje się ich wyleczyć. (Oczywiście stres w danej sytuacji pogarsza objawy.)
  7. ryska

    Łaskotki :(

    Ja tez mam straszne łaskotki, na całym ciele i chciałabym się ich jakoś pozbyć!!! Są jakieś terapie odwrażliwiające na dotyk, może to by pomogło. Tylko co powiedzieć terapeucie, żeby na taką skierował? Czy łaskotki to w ogóle problem z psychiką? One mogą świadczyć o jakimś zaburzeniu lub same w sobie mogą być zaburzeniem?
  8. Mój brat ma zespół Aspergera. W dzieciństwie w domu zachowywał się niżej krytyki, rodzice chodzili z nim do psychologów. Ale tam zachowywał się jak bardzo inteligentne i otwarte dziecko i nic mu nie rozpoznali (taka specyfika choroby) i nie wierzyli jak mama opowiadała im co on wyprawia w domu. A te 20-30 lat temu to nie była popularna diagnoza. I tak męczyliśmy się z nim wszyscy aż kilka lat temu jego żona go zdiagnozowała i wszystko się wyjaśniło. Jak poszedł do tych pedagogów, psychologów, którzy mieli z nim do czynienia i spytał, to powiedzieli, że no tak, przecież on ewidentnie ma aspergera. Ale wtedy nic nie wspomnieli. Drobnostka. A gdyby wtedy zaczął terapię, to byłoby o wiele lepiej. Wychowywanie się z bratem z niezdiagnozowanym aspergerem to nic przyjemnego.
  9. devnull masz dużo racji. Często słyszę o nadopiekuńczej matce i braku ojca (jego obojętności, nieingerowaniu). A nawet jeśli nie jest tak dokładnie, to przynajmniej niewłaściwy stosunek, styl wychowywania, atmosfera w rodzinie bardzo znacząco wpływają na powstanie lub ujawnienie się i nasilenie zaburzeń. To tacy rodzice powinni chodzić na terapię i nauczyć się szacunku do dzieci, jak się nimi prawidłowo zajmować. A nie, żeby potem dzieci cierpiały przez ich nieudolność, brak zainteresowania, złe traktowanie, apodyktyczność.
  10. Psychoanalepsja_SS nie, nie opisywałam wcześniej sytuacji. To wszystko jest pogmatwane. W skrócie - jeśli w ogóle byłoby nas stać na samodzielne mieszkanie i utrzymanie się gdziekolwiek oddzielnie, to jeśli jedna z nas wyprowadzi się z mieszkania to druga też będzie do tego zmuszona chyba, że spłaci równowartość połowy mieszkania współwłaścicielowi. A na to też nas nie stać. A co do ludzi, na których można polegać, to na rodzinę nie mogę liczyć, a już na pewno nie w takim zakresie, w jakim bym potrzebowała. A znajomych nigdy nie miałam. "Dorobiłam się" kilku w zeszłym roku, ale to agorafobicy (przypadkiem tak wyszło na serio), więc nie przyjdą do mnie ani nie zamieszkają ze mną, żeby mi pomagać na co dzień. A ja też rzadko ruszam się z domu. Terapię (pierwszą w życiu) zaczynam w lutym, ale zanim doczekam się efektów (o ile w ogóle takie efekty będą) to pewnie jeszcze bardziej będę się wkurzać całą sytuacją. W każdym razie, dzięki za zainteresowanie.
  11. Psychoanalepsja_SS Dzięki za odpowiedź. Niestety tak podejrzewałam, że radą będzie terapia i wsparcie znajomych tak to zazwyczaj jest na tym forum. Ale nawet moja odwaga i podbudowanie wiary w siebie nic nie da, bo jestem od niej ze względów fizycznych zależna. I jak się zacznę stawiać a ona się obrazi to koniec, nikt mi nie pomoże.
  12. Widzę, że na rozwiązanie problemu z nadopiekuńczą matką doradzacie wyprowadzkę. Moja jest dodatkowo oziębła emocjonalnie, kontrolująca, wyśmiewa mnie, zaniża moją samoocenę wmawiając mi, że nic nie umiem. Mam tak wyprany mózg, że nawet boję się zrobić sobie samej herbatę, czy wyjść bez jej wiedzy z domu, bo boję się jej reakcji, komentarzy, pytań. Nie mam odwagi na postawienie się jej, bo to przyniosłoby kolejne przykre konsekwencje (np. przestałaby się do mnie odzywać i nie miałabym nawet do kogo gęby otworzyć, doszłyby kłótnie i dodatkowe napięcie między nami, odmówiłaby mi pomocy w sytuacjach, w których byłaby mi ta pomoc rzeczywiście potrzebna). Jesteśmy od siebie zależne finansowo, zostałam wplątana w intrygę z mieszkaniem i nie mogę go opuścić (matka też nie), ponadto potrzebuję pomocy matki ze względu na chorobę fizyczną. I jak mam się wyrwać z takiej sytuacji?
  13. Rozumiem. Jednak nie można zakładać, że będzie się dziedziczyło takie zaburzenia bez końca i że dziecko (lub jego dzieci) w ogóle będzie chore. Tym bardziej, że otoczenie ma duży wpływ na ich ujawnienie i nasilenie. A ludzie zdrowi nie mogą mieć pewności, ze ich dziecko nie zachoruje.
  14. No a mnie od zawsze się marzy, żeby mieć dziecko. Przez pewien czas (jakoś na początku studiów) próbowałam się pogodzić z myślą, że nie mogę/ nie powinnam mieć dzieci, żeby nie przekazać im dolegliwości fizycznych, ale ostatecznie stwierdziłam, że to często dziedziczy się po dziadkach a nie rodzicach no i wczesna interwencja (jeśli wiem, że mogą odziedziczyć skłonności) może takie dolegliwości niemalże wyeliminować. A od paru tygodni zastanawiam się, czy ja w ogóle dałabym sobie radę zająć się takim dzieckiem. Mam doświadczenie w opiece nad dziećmi, ale skoro kilka miesięcy temu mi się pogorszyło, być może już nie polepszy, być może już zawsze tak będzie (albo i jeszcze gorzej) i nie jestem w stanie zająć się sama sobą to tym bardziej nie podołam zajmowaniu się i właściwej opiece nad dzieckiem. Mam nawet wątpliwości czy byłabym w stanie je pokochać, obdarzyć odpowiednimi uczuciami i przekazać odpowiednie wzorce, bo ja takich nie zaznałam, nie doświadczyłam. I to dla mnie taki kolejny cios – nie dość, że mam problemy sama ze sobą, nie ze swojej winy, to jeszcze pewnie będę zmuszona zrezygnować ze swojego największego marzenia i to tym bardziej mnie dołuje. Poza tym żeby mieć dziecko potrzeba dwojga a ja mam problem z nawiązaniem jakiejkolwiek znajomości, nie poznaję nikogo. Jak patrzę na szczęśliwe rodziny, pary z dziećmi to dopada mnie ogromna frustracja, mam ochotę się rozryczeć, staję się roztrzęsiona, bo mi prawdopodobnie nigdy nie będzie dane zaznać takiego szczęścia a oni pewnie nawet często nie zdają sobie sprawy z tego, że mają tak niesamowite szczęście, dla nich to coś zwyczajnego a dla mnie nieosiągalnego. natrętek - wiadomość na privie.
  15. natrętek też dobrze powiedziałeś :) Niby można nauczyć się z tym żyć, ale nie ma wytchnienia. To bezustannie ciągnie w dół, wyczerpuje coraz bardziej, dręczy. Ciągle trzeba walczyć i zużywać na to mnóstwo energii, którą można by wykorzystać do czegoś innego, zwykłego życia, do osiągania czegoś ponad normalność a nie do prób dociągnięcia do normalności chociaż raz na jakiś czas. Czasem zastanawiam się jak by to było, gdybym chociaż na jakimś etapie mojego życia była zdrowa, jak wiele mogłabym osiągnąć, co zrobić. I dołuje mnie to. Tym bardziej, że predyspozycje, z którymi się rodzimy to jedno, przypadek, ale gdyby nie zły wpływ otoczenia (w tym rodziców), to może przynajmniej nie byłoby ze mną aż tak źle, może te predyspozycje by się nie ujawniły lub chociaż nie w aż takim nasileniu.
  16. Zazdroszczę ludziom, którzy się niczym nie przejmują, nie boją się niczego, nie mają żadnych problemów zdrowotnych. Ale zazdroszczę też niektórym z zaburzeniami, chorobami, którzy zaczęli chorować kiedyś w swoim życiu, mieli atak choroby, pojawiła się ona nagle. Bo oni przynajmniej wiedzą, pamiętają jak to jest żyć normalnie, doświadczyli normalności, tej "beztroski" i wiedzą, że mogą do tego dążyć, jak wygląda ich cel. (oni pewnie mogą powiedzieć na odwrót, że mają gorzej, bo wiedzą, co stracili a ja jestem przyzwyczajona). A ja nigdy nie czułam się dobrze, od zawsze żyłam w ciągłym strachu, zdenerwowaniu, stresie, napięciu. Nigdy nie mogłam od tego odpocząć. Wyzdrowienie byłoby dla mnie czymś nieznanym i poniekąd straciłabym wtedy część swojej tożsamości, nie byłabym już do końca sobą. A przynajmniej tego się trochę obawiam. Moje przeżycia, wrażliwość, lęki mnie stworzyły i dzięki nim jestem dziś taka jaka jestem.
  17. olazprzedszkola napisałam do Ciebie na privie.
  18. Ja miałam problemy gastryczne od niemowlęctwa, dlatego mówię, że u mnie przyczyna pierwotna była fizyczna. Ale rozpoznanie postawili mi dopiero rok temu. IBS nie musi być na tle psychicznym, ale to często współwystępuje. I oczywiście stres pogarsza objawy fizyczne a problemy gastryczne pogarszają psychikę. I dlatego często dają wtedy leki przeciwlękowe czy przeciwdepresyjne. Mnie też uprzedzili, że jeśli inne leki i dieta nie pomogą, to może się tak skończyć. Mnie debutir, probiotyki i wiele innych leków nie pomagało. Ale dieta tak. Ale jest to dieta bardzo restrykcyjna (również z powodu alergii). Nie tylko sama przeciwgrzybiczna. To jest bardziej skomplikowane. I nie będzie poprawy z dnia na dzień, potrzeba przynajmniej kilku tygodni. A i tak, w sytuacjach stresowych zawsze będzie gorzej. olazprzedszkola Nie można się z tego wyleczyć, gdybym zaczęła jeść normalnie, to wszystkie objawy by powróciły. Ale można to kontrolować i wyraźnie zmniejszyć dolegliwości. Wyraźne objawy zaczęłam mieć w wieku 15 lat, a takie, przez które nie mogłam normalnie funkcjonować od 19 r. ż.. Dwa lata temu byłam na kompletnym dnie. One są coraz gorsze! Dlatego trzeba to leczyć. Polecam jeszcze iść do dietetyka. Samodzielne próbowanie diet może doprowadzić do zbytniej utraty wagi. A dietetyk powinien najlepiej dobrać dietę. Jeśli naprawdę masz wrażenie, że to na tle psychicznym, to najlepiej połącz terapię z dietą i powinno być całkiem do wytrzymania. olazprzedszkola, Zazulka jeśli chcecie poznać szczegóły mojej diety, to na privie. Musiałam posiąść całkiem dużą wiedzę na temat żywienia, może wiem coś, co Wam jeszcze nie przyszło do głowy i nie próbowałyście. PS. Debutir nie jest lekiem na IBS. On tylko powoduje, że kosmki jelitowe są "powiększone", dzięki czemu przyswajają więcej wartości odżywczych, pomaga się utuczyć. Zapobiega niedożywieniu, bo wchłania się więcej składników. Trzoda chlewna jest nim tuczona.
  19. Twoje objawy wyglądają tak, jak moje kilkanaście lat temu. I co prawda pewnie wtedy już miałam nerwicę, ale pierwotna przyczyna była inna - alergie pokarmowe i IBS (zespół jelita nadwrażliwego). Oczywiście wizyta u psychologa czy psychiatry nie zaszkodzi, ale warto, żebyś wybrała się też do gastrologa i porobiła odpowiednie badania. Jeśli okazałoby się, że też masz IBS to bez wspomagania lekami na początku a potem odpowiedniej diety objawy będą się pogarszały. Nie warto zwlekać z wizytą u lekarza, diagnostyka i tak trwa długo.
  20. będzie leczeniem objawowym albo nawet może zaszkodzić na dłuższą metę. Rozreguluje serce i potem bez leków to już się nie obejdzie nawet, jak nerwicy się pozbędziesz. Właśnie dlatego sama też nic nie chcę brać.
  21. lunatic nic nie dostałam. Akurat jak bywałam u lekarzy, to nie miałam żadnych takich objawów. (Zdarzyło mi się raz, jak akurat potrzebowałam zaświadczenia do pracy, że jetem zdrowa, a lekarka sama sobie wyjaśniła, że to na pewno dlatego, że się spieszyłam na wizytę.) A na słowo żaden mi nie uwierzył. Nigdy nie miałam żadnych badań zleconych a tym bardziej przepisanych leków.
  22. lunatic Mnie jest zawsze zimno jak się stresuję, często aż widocznie drżę, trzęsę się, pocę się, czasem nawet mam gorączkę. I przyspieszone tętno zaraz po obudzeniu też mi się zdarzało (ok. 120/min. i walenie serca). Wtedy bardzo szybko kompletnie opadam z sił i ogarnia mnie poczucie niepokoju.
  23. Żeby uściślić: z tego, co wiem, chorób psychicznych się nie dziedziczy, ale dziedziczy się skłonności do nich (jest większe prawdopodobieństwo zachorowania, jeśli ktoś w rodzinie chorował). PM Cool Lee jak sam zauważyłeś, wychowywałeś się w rodzinie dysfunkcyjnej. Na pewno jesteś DDD, ale myślę, że to pewnie nie wszystko. Obawiam się, że pomoc specjalisty może się okazać niezbędna. A z całą pewnością by Ci pomogła. Rozumiem Twoje obawy, że ktoś się dowie, to nie jest łatwa decyzja. Jeśli później miałbyś nie mieć do czynienia z Tymi osobami, o których obawiasz się, że się dowiedzą, to może jednak warto zaryzykować. A może nikt się nie dowie, nie zorientuje. Dobrze, że szukasz wsparcia na forum. Możesz też poszukać znajomych przez internet. Nawet takie wsparcie się liczy. Możesz też spróbować zadzwonić na telefony zaufania (podaję przykładowe, na tej stronie znajdziesz więcej): http://niepelnosprawny.org/telefony-zaufania#.VMKjWi7d7SY Telefoniczna Pierwsza Pomoc Psychologiczna 22 425-98-48 (opłata zgodnie z cennikiem Twojego operatora telefonicznego) Pn. - Pt. 17:00-20:00; Sob. 15:00-17:00 Infolinia przeznaczona dla osób z problemami psychicznymi lub ich rodzin (22) 885 84 83 "telefon 116 123. To pierwszy bezpłatny ogólnopolski telefon zaufania mający nieść wsparcie emocjonalne osobom dorosłym przeżywającym osobisty kryzys" "Antydepresyjny Telefon Forum Przeciw Depresji (22 594 91 00) oraz Antydepresyjny Telefon Zaufania Fundacji ITAKA (22 654 40 41). Na co dzień Antydepresyjny Telefon Forum Przeciw Depresji czynny jest w środy i czwartki w godz. 17–19, zaś Antydepresyjny Telefon Zaufania Fundacji ITAKA działa w poniedziałki między godz. 17 a 20." Zakładam, że niedługo kończysz szkołę średnią. Może masz rodzinę w innym mieście i mógłbyś się do nich przenieść lub wyjechać na studia, po prostu przeprowadzić się i usamodzielnić.
  24. Zupełnie, jakbyś opisywał mnie. Ale mi jeszcze nie postawili diagnozy, dopiero zaczynam przygodę z leczeniem. Podejrzenia są takie, jak mam w podpisie. No i prawdopodobnie przejawiają się tu elementy depresji. U mnie sytuacje z dzieciństwa, relacje z rodzicami i sposób wychowywania miały duży wpływ. Sam nic o tym nie napisałeś. A może poza predyspozycjami, z którymi się urodziłeś, masz jakieś problemy w domu, w szkole, które dodatkowo pogarszają Twój stan i sprawiły, że te objawy się nasiliły, ujawniły? Będziesz teraz zdawał maturę? Musisz zdecydować co dalej chcesz robić w swoim życiu? To też może wywoływać dodatkowy stres, który pogarsza sytuację.
  25. Nie wiem jak to jest z przyznawaniem niepełnosprawności w przypadku depresji, ale wydaje mi się, że ze wszystkimi swoimi zaburzeniami dostaniesz orzeczenie i to stopień znaczny. Pospolitość choroby nie ma nic do rzeczy. W orzecznictwie nie uznają orzeczeń z komisji ZUS-owskiej, bo ZUS orzeka nie tyle o samej niepełnosprawności (czyli chorobie), co o niezdolności do pracy, niezależnie od choroby. Natomiast podobno w druga stronę tak się może zdarzyć, że ZUS uzna orzeczenie z orzecznictwa lub przynajmniej bardzo będzie się nim kierował.
×