
ska1977
Użytkownik-
Postów
221 -
Dołączył
Treść opublikowana przez ska1977
-
Ja często miewam sny, w których wiem, ze śnię. Ale niestety nie mogę robić tego co bym chciał :) A czytałem, że są osoby, które śnią świadomie, np. w odpowiednim momencie dają sygnał jedną powieką. Można też poznać o czym śnią - wszystko na podstawie badań fal mózgowych.
-
No, krótko, to może niepotrzebnie się wciąłem z moją wizją
-
Ja też z początku tak zaczynałem, nie wiem ile już chodzisz na terapię ale ja dopiero jak się wygadałem o tym, co mnie najbardziej bolało - czyli objawy i lęki - to dopiero padło pytanie o relacje i związki.
-
Również witam. Rozmowa o minionym tygodniu daje wiele pod warunkiem, że skupiasz się na relacjach a nie na objawach i na tym co np. jadłaś. Ja z tym miałęm wielki problem ale jak zacząłem gadać właśnie w tym stylu, to wiele dobrego z tego wyszło. Na początku też lubiłem rozgadywać się na objawach, na tym czego się boję, jakie mam lęki, jak to fajnie jest po Xanaksie - ale to mnie nie posuwało do przodu. Musisz opowiadać o bliskich ci osobach, nawet mało istotne szczegóły z twojego punktu widzenia mogą mieć znaczenie i wyleczą cię. Mnie też pomogło takie coś, co psycholog mi mówił odnośnie objawów: spróbuj wyjść z siebie i spojrzeć na siebie z góry - jak ty wyglądasz, jak się zachowujesz - ale patrz bezstronnie jakbyś to nie była ty tylko nieznana osoba... czy to nie śmieszne, co widzisz?
-
Dodam jeszcze, że mimo terapii i uwolnienia się od tego, że nerwica zamykała mnie dla świata (i świat dla mnie) wciąż czasem powracają mi objawy - najbliższe Waszym to ostatnio skurcze dodatkowe serca ale już wiem z czego to wszystko wynika. Być może zrzucając wszystko na nerwicę przeoczę jakąś prawdziwą chorobę ale chyba lepsze to niż stagnacja, frustracja i "nic-nie-robienie".
-
Przestańcie skupiać się na objawach i na tym, jakie leki Wam pomogą. Jedyny sposób na wyjście z tego to psychoterapia. Ja chodziłem 2,5 roku i dopiero wtedy udało mi się wyjść z takiego myślenia, jakie Wy prezentujecie. Piszecie, że Wasze życie wygląda różowo i modelowo - oczywiście z wyjątkiem nerwicy. Ale na 100% jest coś co Was uwiera, z czym Wasza podświadomość sobie nie radzi - i tylko psychoterapia może pomóc to wydobyć. To setki wygadanych godzin ale warte tego wysiłku. Leki to tylko skromny dodatek - ja też brałem Paroksetynę i doraźnie Xanax ale uważam, że to tylko aby się czuć bezpieczniej, ale to temat na jeszcze inny wątek.
-
Nie śpisz w ogóle czy tylko masz problemy z zasypianiem? Bo to chyba dwie różne sprawy.
-
Ze 3 tygodnie trzeba mu dać...
-
Ja na początku miałem tylko mdłości, ale chyba przez to, że za dużo się ulotki naczytałem :) potem spoko, na tyle, że już drugi rok biorę ten specyfik...
-
Może naczytałaś się ulotki za bardzo, wkręciłaś sobie, że te objawy muszą wystąpić? Inna sprawa, że trzeba się namęczyć, żeby parogen zadziałała, ja już go biorę drugi rok w rożnych dawkach, a początki były ciężkie...
-
Ja średnio siedziałem godzinę, nawet jak "tylko" po leki przychodziłem, zawsze się rozwijało - no, ale to prywatnie było...
-
Ja tak mam 2, 3h przed planowanym WYJŚCIEM z pracy - da się przeżyć, ale jest to bardzo przykre. Na razie nie znalazłem rozwiązania...
-
Byłem szczęśliwym człowiekiem, gdy po szczytowej dawce 30mg Parogenu zszedłem na 20 a potem na 10. Na tej najmniejszej dawce byłem ponad miesiąc, w końcu postanowiłem zupełnie rozstać się z paro. Po 3-4 dniach od tej decyzji zaczęły mnie jednak męczyć dziwne objawy - jakby mój mózg nie nadążał za zmysłami, np. wzroku. Odwracam głowę a mój mózg reaguje na to z ułamkosekundowym opóźnieniem. Do tego takie niby zawroty głowy, nie powodują nic w stylu przewracanie czy zachwianie, ale są uciążliwe. Z początku zrzucałem winę na niewyspanie, bo przez ponad tydzień miałem problem z tzw. dosypianiem, czyli budziłem się ok. 5 rano i nici ze snu. Ale nawet po solidnie przespanej nocy te niby zawroty i oszołomienie nie mija. No to rozważam powrót do 10mg, może ktoś coś dodać od siebie, czy takie objawy mogą mieć związek z odstawieniem paro? Dodam, że lęk czy nerwowość raczej nie występują. Nawet te objawy za bardzo mnie nie męczą w psychicznym sensie, ale w fizycznym tak.
-
Za Freud'em: marzenie senne jest wytworem własnej aktywności psychicznej śniącego. U mnie koszmary biorą się z nieuświadomionych lęków - dopiero po przebudzeniu wiążę elementy snu z tym co przeżywałem w poprzednich dniach. Takie sny zazwyczaj bardzo dobrze pamiętam.
-
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
ska1977 odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
Senność i zmęczenie ja też dzisiaj czuję - nie wiem czy przez to, że ostatnie dni kiedy to budzę się o 5 czy przez dzisiejszą większą dawkę paroksetyny (20 > 30 mg).