
noszila
Użytkownik-
Postów
548 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez noszila
-
Dlaczego nie potrafie podejmować decyzji?
noszila odpowiedział(a) na live temat w Pozostałe zaburzenia
Bipolarny, skąd ja to znam, nic dodać, nic ująć, jakkolwiek nie wybierzesz tak będą wątpliwości, czy ta druga opcja nie była jednak lepsza -
Bardzo dziwne uczucie w głowie, jakby "motylki"
noszila odpowiedział(a) na Minesweeper94 temat w Pozostałe zaburzenia
Właśnie, o co chodzi z tą wiarą i jej rzekomym związkiem ze sprawą? Zaciekawił mnie temat, bo mam podobne odczucia w głowie, które nazywałam takim mrowieniem, albo uczuciem przelewania się zagęszczonej wody w mózgu. Trudno to opisać słowami. Czasem towarzyszy temu jakby dreszcz, takie otrząśnięcie się. -
Niby depresja, ale po kilkunastu latach nie jestem już pewna
noszila odpowiedział(a) na noszila temat w Pozostałe zaburzenia
Zapoznam się na pewno. Dziękuję :) -- 14 paź 2014, 19:42 -- Czytam....i to takie dziwne uczucie, jakby ktoś napisał o mnie, wylał wszystkie moje 'brudy' na ten elektroniczny papier, tak wiele się zgadza, tyle w tym prawdy, tyle wspomnień i przeżyć, to się dzieje cały czas, ja to znam... -
Poczucie obrzydzenia i niesmaku do gatunku ludzkiego
noszila odpowiedział(a) na temat w Pozostałe zaburzenia
Po pierwsze, to "zrobił-A i dosiadł-A", jestem dziewczyną a konkretnie nie miałam na myśli na pewno tego, żebyś do tej osoby się dosiadał czy nią zajmował; chodziło mi tylko o to, żeby po prostu kogoś z góry nie oceniać, jeśli nie zna się powodu. Na pewno przyznam Ci rację, że również poczułabym się nieswojo w takiej sytuacji z tym, że u mnie to wygląda nieco inaczej i nie tyle jestem zła na taką osobę, lecz burczę w myślach lub pod nosem do siebie np. "czemu to zawsze mnie musi spotykać?!" Ostatnio miałam taką sytuację: spacer z psem, w oddali pod drzewem leży człowiek, ludzie go omijają. Pewnie założyli z góry, że to pijak. Owszem, okazało się, że tak było. Ale zawsze to mógł być ten jeden na tysiąc, który np. zasłabł, potknął się i uderzył w głowę, może miał cukrzycę, padaczkę itp. itp. Stereotyp może kogoś zabić a przynajmniej pozbawić pomocy. Dlatego z ciężkim sercem powlokłam się z psem do tego gościa i po wymianie zdań udał się chwiejnym krokiem w stronę domu. Ale właśnie idąc do niego mamrałam do siebie "czemu nikt nie podejdzie, czemu właśnie ja, nie znoszę pijaków, ale jeśli to co innego, kurde, ale czemu akurat ja, w nosie mam tego gościa, obcy facet, pewnie jak zwykle się wygłupię, jeszcze z daleka będą patrzeć" itd itp monolog "wariata" wiem więc mniej więcej co czujesz w takich sytuacjach. Na pewno nie powiem, że powinieneś był zrobić tak czy inaczej. Nie. Po prostu w moim mniemaniu z góry wystawiłeś w swoim umyśle tej kobiecie negatywną ocenę tylko dlatego, że zapewne niechcący, przypadkowo zakłóciła Twój spokój. Bo jeśli miała poważny problem to może nawet Ciebie nie zauważyła. Możemy tylko gdybać. Nie wiem, czy jasno się teraz wyraziłam :) A może właśnie powinieneś popracować nad jakimś konstruktywnym, zdrowym wyrażaniem złości? Bo jak się tego nazbiera, będzie coraz gorzej. Złość, której nie daje się ujścia wcale nie znika. Przeciwnie, gromadzi się, kumuluje i albo w końcu skutkuje niekontrolowanym wybuchem przy byle okazji, albo uderza w inne miejsce i daje objawy np. w postaci dolegliwości somatycznych. Ciekawe określenie -
Niby depresja, ale po kilkunastu latach nie jestem już pewna
noszila odpowiedział(a) na noszila temat w Pozostałe zaburzenia
Chętnie pozwoliłabym na zamknięcie w szpitalu, ale niestety nie mogę sobie obecnie pozwolić na taki "luksus", po prostu muszę być w domu, bo mimo mojego stanu są pewne obowiązki, którym po prostu muszę podołać. Ale z tym wykresem- skalą samopoczucia to całkiem dobry pomysł. Spróbuję. Ajj bo widzisz, nawet jeśli w liceum to było faktycznie chad, to otoczeniu po prostu z radością uznało, że wreszcie zachowuję się przyzwoicie i nie siedzę na tyłku w domu. Do czasu heh, w pewnym momencie zaczynało im to przeszkadzać. Dziękuję za odpowiedzi. -
Niby depresja, ale po kilkunastu latach nie jestem już pewna
noszila odpowiedział(a) na noszila temat w Pozostałe zaburzenia
No właśnie w temacie chad, hipomanii, borderline i podobnych jestem kompletnie zielona, dlatego nie chcę sama popadać w jakiś obłęd i dopatrywać się na siłę u siebie jakichś zaburzeń bo wiem, że niektóre są charakterystyczne dla różnych jednostek chorobowych. Niestety mam też problemy z pamięcią i lokowaniem zdarzeń w czasie tzn. np. nie umiem określić jak długo trwał jakieś epizod, kiedy się zaczął, kiedy skończył. Jeśli nie zapiszę czegoś na kartce z datą, to po prostu nie jestem w stanie określić, czy to było 3 czy 5 dni temu ani jak długo trwało... Czasem taki napad trwa tak długo, aż w końcu nie poczuję, że robi mi się słabo z przemęczenia i muszę usiąść. Po prostu zapominam nawet coś zjeść, napić się, po prostu biegam i coś robię. Ale chyba na ogół jest to kwestia kilku/nastu godzin a nie dni. Przynajmniej nie w ostatnim okresie. Bo nieco wcześniej, np. w latach licealnych kilka miesięcy doła i na zmianę kilka miesięcy aktywności. -
Niby depresja, ale po kilkunastu latach nie jestem już pewna
noszila odpowiedział(a) na noszila temat w Pozostałe zaburzenia
Zdarzały się momenty, kiedy wpadało się w chęć działania, nagle wszystko trzeba przestawiać, meble w mieszkaniu, rzeczy w szufladach, skarpetki kolorami układać a bluzki wieszać wg długości rękawa. Posprzątam, wypiorę, przemebluję, klamkę naprawię, drzwi pomaluję, firanki powieszę, okna umyję, auto ogarnę tra la la la a potem jeb padam na twarz i długo długo nie robię nic, bo nawet zrobienie sobie kanapek bywa męczące.... Mówiłam lekarzowi o tym, ale słyszę wtedy, że jestem po prostu histeryczką (histrionikiem?... anyway...), że wymyślam sobie problemy i zaburzenia, a mam tylko depresję i po prostu MUSZĘ dalej cierpliwie przyjmować leki i czekać no i nie przejmować się tyle wszystkim, mniej się przejmować, więcej cieszyć (tylko do chol.... nie potrafię się cieszyć!!), doceniać każdy piękny dzień życia... Depakiniarz, być może spróbuję jeszcze raz innego lekarza, ale...tylu już ich było.... ponadto na samą myśl o kolejnych próbach nowych leków i kilku tygodniach na wdrożenie, na efekty, jak nie zadziała albo będą skutki uboczne (zawsze jakieś mam...) i zanim z nich wyjdę.... No przypadek beznadziejny ze mnie, wiem, domyślam się. Czasem naprawdę widzę tylko jedno dobre wyjście z sytuacji, to wyjście bez powrotu... -
Niby depresja, ale po kilkunastu latach nie jestem już pewna
noszila opublikował(a) temat w Pozostałe zaburzenia
Moi drodzy, na początku z góry przepraszam, jeśli swoim tekstem powielę jakiś wątek. Przejrzałam mnóstwo różnych postów na forum w wielu działach. Zajrzałam i do nerwicy i do depresji, DDA, zaburzeń osobowości i .... no właśnie... i wielkie nic. Zacznijmy od początku. Wiem, że nikt z Was mnie tutaj nie będzie chciał diagnozować, ale...może jednak pokusicie się w oparciu o swoje doświadczenia? Prośba wynika z tego, że od kilkunastu już lat błąkam się po lekarzach, psychiatrach, psychologach, terapeutach, nawet pobyt na oddziale zaliczyłam, całe mnóstwo leków a nadal jest źle. Przede wszystkim mam przyklejoną łatkę depresji a nie jestem pewna, czy to odpowiednie określenie. Postaram się w jak największym skrócie bo wiem, że może nie każdemu będzie się chciało to czytać. Naprawdę nie wiem już co robić i gdzie szukać pomocy... Od dziecka mnóstwo problemów, zero przyjaciół w szkole, docinki i przezwiska ze strony kolegów, podstawówka z wyróżnieniem, w gimnazjum nauka się posypała nieco w związku z ZSP po tragicznej śmierci brata. Po mniej więcej 10 latach biegania po lekarzach i przyjmowaniu mnóstwa leków, główne SSRI bo nikt nigdy nie chciał przepisać mi nic innego mimo, że to co brałam guzik pomagało, ktoś stwierdził, że stres pourazowy po śmierci brata to jedno, ale główny problem tkwi w tym, że jestem DDA. No fakt, ojciec chlał bez opamiętania i całą rodzinę miał gdzieś, ale nikogo to nie obchodziło. Zaczęła się więc terapia DDA. Szło całkiem nieźle. Pewne problemy dało się rozwiązać, ale wiele zostało. W końcu terapeutka stwierdziła, że już nic nie jest w stanie dla mnie zrobić. Ogólnie wyszło na to, że jestem wiecznie niezadowolona, nie doceniam tego co mam, jestem histeryczką i widzę tylko czubek własnego nosa.... Studia, pojawiły się lęki, fobia społeczna nie do wytrzymania, wyjście po zakupy graniczyło z cudem z powodu ataków paniki. Wylądowałam na 2 miesiące na oddziale z depresją. Ileż ja tam nakrzyczałam na niektórych, darłam się jak głupia, krzesłami chciałam rzucać, takie tam...... Wyszłam. W miarę mnie poskładali i kazali iść, żyć i nie wracać, bo "inni mają gorzej". Wróciłam po jakimś czasie do psychiatry. Setaloft. Przy 100mg wylądowałam na pogotowiu z drgawkami, bólami i zdrętwieniem kończyn i sercem, które miało ochotę wyrwać się na zewnątrz. Zeszłam do 50mg. Nadal nie czułam się dobrze, więc zeszłam do 25mg. Dziś nie biorę już nic. Od kilku dni. Na dzień dzisiejszy: nieumiejętność odczuwania radości, brak motywacji i chęci do działania, poczucie bezwartościowości, niechęć do życia, myśli samobójcze, okaleczanie się, złość, gniew czasem nad którym nie panuję, nadmierna senność, chorowitość, częste bóle głowy, problemy z układem trawiennym, bóle mięśni, zawroty głowy, chroniczne przewlekłe zmęczenie, wpadanie w złość bez powodu, czasem mdłości, niechęć do wszystkiego i do wszystkich. Po prostu błagam Was - pomóżcie, co o tym myślicie? -
A w depresji wystarczy przestać się smucić. A w nerwicy przestać się denerwować. beladin, gdyby to wszystko było takie proste :/ i nie mów proszę, że jest...
-
W realu bym takiego chciała
-
Pomysł jest całkiem dobry, żeby tylko jeszcze akurat nikt w pobliżu nie przechodził podczas takiej akcji heh. Tak sobie myślę, że mając taki problem jak autorka tematu, spróbowałabym z tym pociągiem, ale obawiam się, że będzie za mało wagonów i nie zdążę się wykrzyczeć
-
Poczucie obrzydzenia i niesmaku do gatunku ludzkiego
noszila odpowiedział(a) na temat w Pozostałe zaburzenia
Złości, która czasem być może już wychodzi z Ciebie różnym możliwymi ścieżkami. Złość, jeśli nie jest wyrażana właśnie jako złość, to może znaleźć sobie inne ujście i emanować jako nieco inna emocja lub odczucie. monooso, jak to jest w Twoim odczuciu? -
Poczucie obrzydzenia i niesmaku do gatunku ludzkiego
noszila odpowiedział(a) na temat w Pozostałe zaburzenia
Ja chyba tak mam, bo w realu prędzej emocjonalnie przejmę się "cierpiącym" przedmiotem niż cierpiącym człowiekiem. mark123 kłamstwem i obłudą wręcz byłoby gdybym powiedziała, że mnie nie zdarzają się takie sytuacje. W moim przypadku tylko częściej łapię się na tym, że los zwierząt zdaje się być dla mnie ważniejszy od ludzkich wydarzeń. Psy od dawna są moją wielką miłością i wierzcie mi, że nie mam problemu z obejrzeniem jakiegoś filmu, w którym pojawia się scena zabójstwa człowieka, ale kiedy tylko pojawia się motyw wyrządzania krzywdy zwierzakom np. psiakom, kociakom, koniom itp. itd. to porusza mnie to tak bardzo, że nie jestem w stanie oglądać dalej danego filmu nawet, jeśli była to tylko jakaś mała scena, niekoniecznie przewodnia. Ale dzięki takiej świadomości staram się chociaż nie umniejszać wartości człowieka, lecz widzieć problemy zarówno ludzi jak i zwierząt. Nie przejmuję się emocjonalnie jak to ująłeś "cierpiącym" przedmiotem, ale pamiętam, że w dzieciństwie często przepraszałam moje pluszaki jeśli np. zdarzyło mi się niechcący jakiegoś strącić z półki lub upuścić na podłogę -
Można udawać, ale w końcu to się na nas i tak odbije. Rodzina, cóż, albo Cię zaakceptuje albo i nie - ich wybór, nie masz na to większego wpływu. Mnie wspiera mama. Ojciec nas olał, poszedł do innej. Painka czasem problem w tym, że komuś się tylko wydaje, że nas zna i kiedy "nagle" pojawiają się problemy, to pojawia się też ogromne zdziwienie - jak to, dlaczego, skąd, nic nie wskazywało heh na pewno to znacie. Jeśli ktoś nie chce słuchać Twojej historii to go do tego nie zmusisz, bo będzie tylko "słyszał ale nie słuchał". Czasem po prostu przyjaciel lub nawet ktoś zupełnie obcy okazuje się być kimś lepszym do rozmowy. Dziękuje za powitanie :)
-
Poczucie obrzydzenia i niesmaku do gatunku ludzkiego
noszila odpowiedział(a) na temat w Pozostałe zaburzenia
Wybacz monooso, ale kompletnie nie rozumiem jak możesz zupełnie obcą kobietę nazywać nie dosyć że "starym babskiem" to jeszcze dawać do zrozumienia, że ktoś w "średnim" wieku jest już stary. Mówisz tak na dodatek o osobie, której kompletnie nie znasz, nie wiesz kim jest, jaką ma za sobą przeszłość, jakie doświadczenia, co przeżyła kilka godzin czy minut przed przyjściem do parku. Z góry zakładasz jej złe intencje widząc tylko kobietę, która płacząc, usiadła na ławce. Może wybrała ławkę obok bo chciała, żeby ktoś zwrócił na nią uwagę, owszem, ale może tylko czuła się tak źle, że po prostu nie chciała być sama i mieć świadomość, że po prostu w najbliższym otoczeniu jest jakaś osoba, jakiś człowiek, który ewentualnie mógłby jej pomóc, gdyby np. zasłabła. Wolałeś jednak skupić się tylko i wyłącznie na swoich odczuciach i jeszcze obarczać tą kobietę winą za swoje negatywne emocje. To, jak odebrałeś tą kobietę, to wyłącznie Twoja sprawa. W niczym się nie narzucała. Po prostu w pełni legalnie usiadła na zwykłej ławce w jeszcze bardziej zwykłym parku, dusząc w sobie jakąś swoją historię, która jak widać wylewała się już siłą na zewnątrz. Wydajesz mi się osobą, która nie chciałaby być przez innych oceniana z góry, na pierwszy rzut oka, bez bliższego poznania. A tu proszę... Przykro trochę, bo nikt nie mówi, że trzeba od razu rzucać się "na ratunek" obcej osobie, ale jakaś odrobina człowieczeństwa w człowieku... Powtórzę "nie znasz - nie oceniaj" - proste. Dziwi mnie dlatego, że wszyscy kompletnie zignorowali ten wątek sytuacji, jednocześnie z dużym zaangażowaniem wdając się w dyskusję na temat traktowania swoich telefonów komórkowych. Przedmioty stają się dla nas ważniejsze od ludzi. -
Witajcie, Mam 26 lat, płeć: żeńska, lokalizacja: woj. łódzkie; Zdiagnozowana depresja, leczenie od kilkunastu lat, mnóstwo leków głównie SSRI, również pobyt na oddziale psychiatrycznym. Poczucie bezsensu swojego życia, brak motywacji. To z grubsza ja. Witam wszystkich i pozdrawiam :)
-
Zima, a czy w ogóle w nerwicy psychoterapeuta może pomóc bez leków? To, co opisała Neafia w wielu miejscach zbiega się z moimi odczuciami i doświadczeniami, jednak nikt nigdy (mimo ponad 10-letniego leczenia) nie pokusił się nawet o próbę zdiagnozowania u mnie nerwicy; łatka depresji od początku już chyba do końca życia i wciąż tkwienie w SSRI-ach... Z pomocy psychoterapeuty też wielokrotnie korzystałam, ale zauważyłam, że podobnie jak Neafia wielu rzeczy nie mówiłam, a jak już mówiłam, to często łapałam się na tym, że bardzo dokładnie obserwuję terapeutę, jego oczekiwania, jego cele i po prostu staram się je zrealizować by uzyskać jego zadowolenie i pochwałę. Krótko - mówię to, co T chce usłyszeć. Wiadomo, że sama przez to nie uzyskuje pomocy ale to silniejsze ode mnie. Aż trudno uwierzyć, że T można tak stosunkowo łatwo wkręcić i przekonać, że się zdrowieje.... Neafia, nie uważaj się za nudziarę, bo każdy z nas ma coś ciekawego do powiedzenia, może czymś zainteresować innych. Poza tym, na czym opierasz to przekonanie, skoro nie dajesz sobie nawet szansy, żeby zobaczyć siebie z innej strony? Nie pozwalasz sobie na rozwijanie kontaktu z innymi. Strach przed porażką potrafi być silny i odbierać chęci do podejmowania wyzwań, ale próbuj, próbuj! Jeśli ktoś uzna Cię naprawdę za nudziarę to tylko dlatego, że po prostu nie będziecie mieć wspólnych tematów. Ale sądzę, że do takiej sytuacji nie dojdzie, bo skoro jak sama piszesz, jesteś dobrą uczennicą i szkoła to Twoje całe życie, to z pewnością tematów do rozmów Ci nie brakuje. Wyjdź z cienia i nie daj się stłamsić póki jeszcze myśli samobójcze są "tylko" myślami. Wiem, że trudno jest żyć z rodzicami, którzy nie są zadowoleni z Twoich osiągnięć, ale to są ICH wygórowane oczekiwania. Być może sami nie spełnili swoich marzeń i chcą teraz za wszelką cenę wtłoczyć Cię w ramy, które same sobie kiedyś zbudowali, a których nie osiągnęli. A może po prostu wyznacznikiem wartości drugiego człowieka jest dla nich tylko to, co ktoś osiągnął w dziedzinie edukacji, kursów, szkoleń, dodatkowych zajęć... Nie wiem, gdybam, bo ich nie znam. Robisz, co możesz, ale pamiętaj, że może się okazać, że zatracisz siebie próbując osiągnąć cel, postawiony przez rodziców jako poprzeczka nie do osiągnięcia. Zastanów się nad tym, co TY lubisz, czego TY pragniesz, co TY chcesz w życiu osiągnąć, bo przyjdzie dzień , w którym stwierdzisz, że jesteś kimś uplecionym z czyichś upodobań, pragnień i chorych niespełnionych ambicji. Będziesz się moja droga zastanawiać kim TY tak naprawdę jesteś. Okaże się, że zawiodłaś tak naprawdę SIEBIE, czyli osobę najważniejszą, o którą musisz dbać, bo z tą osobą będziesz do końca życia, 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Otoczenie, znajomi - będą się zmieniać; rodzice - kiedyś ich zabraknie; z czym wtedy zostaniesz TY??? Kochana, działaj dla SIEBIE bo jesteś tu najważniejsza! Usiądź, pomyśl co lubisz czy kochasz robić i rób to. Bądź sobą, prawdziwą a znajdą się ludzie, którzy pójdą taką ścieżką z Tobą i będą Cię wspierać.
-
Poczucie obrzydzenia i niesmaku do gatunku ludzkiego
noszila odpowiedział(a) na temat w Pozostałe zaburzenia
Meg1985, jeśli to pozory, to podtrzymują je przez kilkanaście czy kilkadziesiąt lat? Całe mnóstwo otaczających osób żyje caaaałe życie na pozorach?? To może to POZORY to jakieś dragi? Albo może nowy gatunek grzybków halu? Gdzie to rośnie? :/ Ja się zgodzę z lucy1979. Też wolałabym już być taka inni. Nie wyróżniać się swoją odmiennością. Widzieć wokół mniej. Żyć normalnie jak każdy przeciętny człowiek, który nie myśli o takich pierdołach jak ja :/ -
Zgadzam się z Tobą, tylko czasem brakuje pomysłów, jak pozbyć się właśnie tych problemów, skoro i chęci już brak :/
-
To nadal niewiele :/ dziwna jest ta obojętność. Z jednej strony patrząc jest chociaż lepsza, niż złość, żal, smutek czy gniew. Albo co gorsza razem wzięte. Przynajmniej więcej spokoju w człowieku...
-
Poczucie obrzydzenia i niesmaku do gatunku ludzkiego
noszila odpowiedział(a) na temat w Pozostałe zaburzenia
Też się właśnie brzydzę sobą... -
Jedyne co się więc zmienia, to tylko nasz wiek?? :/
-
Pasuje, wszystko niestety pasuje.... Ale wiecie co, to chyba w jakiś sposób ewoluuje, bo jeszcze jakiś czas temu człowiek płakał z bezsilności, ze smutku i żalu, a dziś...cóż...nawet płacz wydaje się bez sensu, bo i po co? Nie mogę, nie potrafię. Wszystko, nawet dni, zlały się w jedną całość , nic ich nie oddziela, są takie same....tak samo obojętne i przytłaczające...
-
Nie wiem czego chcę,do czego dążę,co chcę osiągnąć,po co żyj
noszila odpowiedział(a) na PM Cool Lee temat w Pozostałe zaburzenia
Ktoś z was przyjmował może Wellbutrin XR (Bupropion) ? -
Nie wiem czego chcę,do czego dążę,co chcę osiągnąć,po co żyj
noszila odpowiedział(a) na PM Cool Lee temat w Pozostałe zaburzenia
Podpinam się pod wątek, gdyż doskonale opisuje również mnie i moje odczucia. Mam 26 lat, stwierdzoną depresję, chociaż nie jestem pewna, czy to wystarczająco trafne zdiagnozowanie. Wszystko wydaje mi się bez sensu. Wszystko, co dotyczy mnie i mojego życia. Nie jest tak, że głoduję, nie mam się w co ubrać i śpię w melinie (tam raczej nie byłoby internetu ha...haha.....taaaa :/ ). Ktoś powie więc, że powinnam się cieszyć z tego co mam, bo "inni mają gorzej". Ale to strasznie oklepane. Wszyscy mówią "bo trzeba się cieszyć, mniej narzekać, doceniać" etc..... Tylko, że właśnie w tym tkwi sedno problemu. Ja nie potrafię się cieszyć. Radość dla mnie nie istnieje. Ludzie wokół śmieją się, żartują, a ja się zastanawiam, czy za chwilę coś gdzieś nie pierdutnie. I z czego się cieszyć? Jak to zrobić? To nie jest tylko kwestia podejścia "a bo od dziś będę się cieszyć i chodzić z bananem na twarzy; będę się tak szeroko uśmiechać, że aż mi ósemki będzie widać! (pomijając, że musiałam je usunąć)." Zdarzają się lepsze momenty, czy nawet dni, ale to jest właśnie kwestia chwili, ulotnej.. W końcu znowu wszystko spada w dół, cały nastrój, wszystko. Właściwie gdyby nie pies, nie wychodziłabym z domu już chyba wcale. Lekarze pakują we mnie od lat tylko i wyłącznie leki oparte na serotoninie. Nudne to już. Jak to ma niby działać? Jak z SSRI mam się cieszyć, skoro nic mi się nie chce, w niczym nie widzę sensu? Czasem myślę, że lepiej byłoby spróbować czegoś opartego na dopaminie, która motywuje, a właśnie tej motywacji mi tak bardzo brak na co dzień. Przecież gdybym podejmowała działania, to i nastrój byłby lepszy automatycznie. W drugą stronę to nie działa. Sztuczny, plastikowy uśmiech wywołany serotoniną nie starcza na długo, skoro i tak nic mi się nie chce...w niczym nie widzę sensu. Ostatnio brałam Setaloft. Ponieważ po 50mg nie było jakiejś poprawy, zwiększono dawkę do 100mg, przez co wylądowałam w środku nocy na pogotowiu: serce chciało mi wyskoczyć, całe ciało zdrętwiało i bolał mnie każdy mięsień, ręce wykrzywiło mi tak, że trudno było cokolwiek chwycić w dłoń. Czasem po prostu mam wszystkiego dosyć. Co to za życie. Marna egzystencja... Czy wiecie coś może na temat leków z dopaminą? Naprawdę już mam alergię na serotoninę. Jakieś pomysły, własne doświadczenia? :/ pozdrawiam