
noszila
Użytkownik-
Postów
548 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez noszila
-
Zespół jelita drażliwego-początki zaburzeń
noszila odpowiedział(a) na Katarzyna80 temat w Pozostałe zaburzenia
Nie mam stwierdzonego IBS, ale mam mnóstwo dolegliwości ze strony układu pokarmowego/trawiennego, głównie w sytuacjach stresujących. Borykam się z depresją i w zasadzie zarówno jedno zaburzenie jak i drugie, w różnych postaciach dokucza mi odkąd sięgam pamięcią. Więc tak, idą w parze. -
Nie "olewają". Wiesz na pewno, że nikt nie będzie zbyt pochopnie wyskakiwał tutaj z diagnozą, bo ani niektórzy nie mają do tego kompetencji, ani też przecież poprzez kilka postów na odległość nikt nie jest w stanie stwierdzić dokładnie w czym tkwi problem, bo gdyby to było takie proste, to większość z nas po kilku wiadomościach tutaj siedziałaby już dawno radosna z nosem w swoich sprawach. Problem jest złożony, potrzebujesz fachowej konsultacji moim zdaniem.
-
Nie do pomyślenia, żeby nie można było szybciej dostać się do specjalisty :/ jeśli jednak masz możliwość ewentualnego dojazdu, to chociaż podzwoń po bliskich ale mniejszych miejscowościach, bo np. w moich stronach można do psychiatry na NFZ dostać się w ciągu miesiąca, czasem szybciej nawet i każda wizyta jest refundowana, więc warto popytać po okolicznych miastach.
-
W zasadzie zacytowałabym całą Twoją wypowiedź, bo podpisuję się pod nią rękami i nogami czymkolwiek by się jeszcze dało! Lepiej bym sama tego nie ujęła. Samo sedno. Zgadzam się całkowicie!!
-
Tylko 1 wizyta za darmo? A kolejne? To prywatna przychodnia? A nie masz możliwości dojechać chociaż do jakiejś innej miejscowości żeby móc szybciej skorzystać z pomocy psychologa?
-
Niby depresja, ale po kilkunastu latach nie jestem już pewna
noszila odpowiedział(a) na noszila temat w Pozostałe zaburzenia
Z ojcem nie utrzymuję kontaktów. Mieszkam tylko z matką. Nasze stosunki są hmm poprawne. Dawniej matka była kłębkiem nerwów, ciągle krzyczała, dołowała mnie, całe nasze życie kręciło się wokół alkoholika więc wiadomo, nie muszę tego streszczać. Nie chcę jej obwiniać ale owszem, wielokrotnie swoimi komunikatami dawała mi do zrozumienia jakie zero ze mnie, które tylko brudzi i przeszkadza. Dziś po rozwodzie się uspokoiła, teraz żyje jakąś utopią z cyklu "mam tylko ciebie, jesteś sensem mojego życia". I co? i to też wywołuje u mnie wkurwa! Mimo wszystko, teraz kiedy tylko mam okazję łapię się na tym, że mówię jej głosem, powtarzam jej teksty dosłownie skopiowane, tylko teraz jest zamiana ról. Mam jednocześnie poczucie winy i głupią satysfakcję........ -- 15 paź 2014, 14:54 -- No nie mogę, po prostu nie mogę, szlag mnie trafia. Oczywiście tylko moja matka jest ofiarą bo to ona miała trudne dzieciństwo, ona miała męża alkoholika przy którym 'musiała' trwać tyle lat, to ona straciła syna w wypadku, to ona jest znerwicowana i niedoceniana całe życie. A ja powinnam ją wspierać, być dla niej oparciem, dawać jej nadzieję i w żadnym wypadku nie sprawiać żadnych zmartwień! Dosyć, mam dosyć, k.rwa naprawdę mam dosyć!! -- 15 paź 2014, 14:56 -- A tak naprawdę to mam ochotę stanąć przed matką i przed ojcem i wykrzyczeć im prosto w twarz, że mnie zniszczyli, że byłam tylko ich zabawką, na którą mogli zrzucać odpowiedzialność za swoje niepowodzenia, krzyczeć, żalić się na siebie nawzajem, wyzywać, poniżać!! Po co im było dziecko, po co ja się pytam?!!! -- 16 paź 2014, 19:14 -- Wiem, wstrętna jestem i przepojona negatywnymi emocjami...delikatnie mówiąc :/ patrzę na poprzedniego posta i nic nie rozumiem co się dzieje... w piekle się będę smażyć naprawdę... -- 19 paź 2014, 22:11 -- Słuchajcie kochani, znowu odsmażam wątek, ale ręce mi opadają... Krótki tytułem wprowadzenia: setaloft start od 50mg, zwiększony do 100mg, przez wylądowanie na pogotowiu zmniejszony do 50mg; dalej sama zeszłam stopniowo na 25mg a z kolei od 10ego tego miesiąca nie biorę już wcale nic a nic, więc dziewiąty dzień jestem bez tabsa. Ogólnie licząc od tej nieszczęsnej nocy na pogotowiu wychodziłam z leku stopniowo przez miesiąc, więc chyba to, co się dzieje ze mą nie jest jakimś objawem odstawienia? A dzieje się to, że mam np. kilka dni doła, nie mam siły nawet wstać, snuję się jak cień jakiś, zmęczy mnie zrobienie kanapki. Potem przychodzą dni kiedy świruje, robię więcej, na raz, mam oczy jak 5 złotych ALE do tego niestety dochodzi tzw. wkurw. Czyli sobie np. robię coś tam, coś tam i nagle JEB! nie wiadomo z czego mam takie napięcie i taką złość czuję, że klnę jak szewc i z trudem się powstrzymuję, żeby czegoś nie rozwalić. Potem mija jakoś i jest ok. Nie wiem skąd te wkurwy, nie wiem od czego ale już nie ogarniam, są strasznie męczące i w dodatku bez wyraźnego powodu. Jak już jest bardzo źle to łapię szybko hydroxyzynę chociaż zeby to uspokoić. Co robić? -
Oki, to...idę odkurzyć czy coś....serio, nie ironizuję. Co do leku, dobrze wiedzieć, konsultacja z lekarzem i myślę, że wszystko da się jakoś ustawić. W sumie teraz już łatwo się denerwuję więc nie wiem jak by to na mnie wpłynęło, ale też człowiek sam siebie obserwuje i nie mieszkam też sama, więc chyba dałoby się odpowiednio wcześnie zaobserwować, że coś jest nie tak i zareagować. Chyba z dnia na dzień nikogo nie uszkodzę a SSRI to dla mnie tylko i wyłącznie skutki uboczne :/
-
Niby depresja, ale po kilkunastu latach nie jestem już pewna
noszila odpowiedział(a) na noszila temat w Pozostałe zaburzenia
A mógłbyś skonkretyzować dla jasności? chodzi o zamknięcie przeszłości, tak? -
Niby depresja, ale po kilkunastu latach nie jestem już pewna
noszila odpowiedział(a) na noszila temat w Pozostałe zaburzenia
No właśnie, wydaje mi się, że jest inaczej, bo choroba jest okropna, to siedzenie na tyłku, ciągły strach, dni zlewające się w jeden, każdy taki sam, nic się nie dzieje, monotonia, zero pozytywów. Czy organizm jest aż tak głupi, że woli wybrać to właśnie?? A co do "nowej silnej Ja". Nie wiem na czym mam ją zbudować. Ta stara była tworzona przez lata przez całą masę ludzi, jak Titanic, który w zderzeniu z górą lodową życia poległ. Dryfuję teraz po oceanie jako setki szczątków, niektóre leżą na dnie, niedostrzegalne. Mój statek budowali pewnie amatorzy, niezgrani ze sobą. Z tych starych części już nic silnego nie złożę, a skąd wziąć nowe? Nie urodzę się drugi raz... -
No i żeby niczego nie ukrywać, w tym momencie właśnie zaczynam odczuwać złość. Oczywiście nie na Ciebie beladin, tylko na to, że wszystko wydaje się być proste a jednocześnie nieosiągalne. W głowie słyszę "ale do jasnej chol... nie mogę się ruszyć z miejsca! Jak mam podjąć aktywność jak wciąż jestem zmęczona?!". Broni się paskudztwo przed zmianą. Chciałabym wrócić do ćwiczeń, ale przy wysiłku, nawet schylaniu kręci mi się w głowie, co wywołuje dyskomfort i strach. A śpię już tyle, że nawet łóżka nie chce mi się składać, bo i tak się nie opłaca a poza tym nie mam znajomych, nikt nie przyjdzie, nie trzeba. Aha i czemu taka opinia o Wellbutrinie??
-
Niby depresja, ale po kilkunastu latach nie jestem już pewna
noszila odpowiedział(a) na noszila temat w Pozostałe zaburzenia
beladin, rodzice się rozwiedli, z ojcem nawet kontaktów nie utrzymuję bo jest dla mnie nikim, nie chcę go znać. Mieszkam z matką. No i tak, poziom rozumu i logiki - masz rację, to przeszłość, ważne jest to co tu i teraz; ale poziom emocji - nadal to wszystko czuję, słyszę te głosy, na tym się ukształtowałam, od dziecka mi to wtłaczano... załącza się jakiś hmm opór przed zdrowieniem? Nie wiem jak to nazwać. Sytuację widzi się jako beznadziejną. Czasem myślę, że najlepsza byłaby jakaś amnezja, totalne wymazanie z pamięci przeszłości. Hipnoza jakaś czy coś :/ -
Tak, pytałam o ten lek, bo szukałam czegoś na bazie dopaminy. Nie jestem lekarzem, ale kilkanaście lat wtłaczają we mnie wyłącznie SSRI, tylko nazwy handlowe się zmieniają, a we mnie nic, co najwyżej skutki uboczne męczą, więc chciałabym spróbować czegoś nowego. Żadnej motywacji, chęci do działania i tak jak piszesz lucy1797 ten strach, krzywda... Co do ceny to jestem w stanie ją przyjąć, byleby dostrzec efekty. Nie wiem tylko, gdzie znajdę lekarza, który mi to przepisze, bo niestety każdy jest uparty na SSRI a jedna pani doktor nawet na mnie nakrzyczała, że jestem bezczelna sugerując lek, bo to ona skończyła medycynę a nie ja :/ Humor jakże bym chciała żeby wrócił, humor i radość..
-
Niby depresja, ale po kilkunastu latach nie jestem już pewna
noszila odpowiedział(a) na noszila temat w Pozostałe zaburzenia
beladin chcesz powiedzieć, że poprzez takie pozytywne słowa w swoim kierunku lucy1797 może podświadomie próbować siebie 'naprawiać', rekompensować jakieś braki dla zachowania tej równowagi, tak? Chciałabym umieć sobie coś dobrego powiedzieć :/ Czyj głos?...wiem, wiem....w domu zawsze wyzywano się od najgorszych, mi też się oberwało i to całkiem niedawno zresztą od własnego niestety 'ojca', który aż wstyd cytować co powiedział. No ale skoro całe życie wszyscy mnie tak określali, nazywali, deptali to jak teraz nagle mam zmienić nastawienie do siebie? Jak mam nagle uwierzyć, że to, co mi wtłaczano przez 20parę lat lat nie jest prawdą? Nierealne :/ a może taka jest prawda właśnie. -
Rozumiem chyba, co masz na myśli, tylko problem tkwi też w tym, że z jednej strony nie mam motywacji do działania, chęci a z drugiej strony też czuję wciąż zmęczenie fizyczne, zawroty, które przeszkadzają mi np. w podjęciu jakiejś aktywności, czy znalezienia hobby, zajęcia czymś myśli. Nie mogę sobie poradzić z tym głupim chronicznym zmęczeniem. Brałam nawet serie zastrzyków wzmacniających, witaminy, magnez, potas itp. Wyniki badań krwi mam w normie a męczy mnie nawet wejście po schodach na 2 piętro. Nie ogarniam tego. Nie wiem jak ruszyć z miejsca. Najgorsze, że np. jesienią zeszłego roku wzięłam się za plan ćwiczeń fizycznych, jakieś 4-5 dni w tygodniu ćwiczyłam regularnie, wprowadziłam lepsze odżywianie, do pracy pieszo lub rowerem, czułam się jak na haju, niepohamowanie. Aż nagle wielkie bum! Wszystko runęło, nawet nie miałam ochoty zrobić sobie kanapki, ba! wyjść po chleb było ciężko... Rozmawiałam wtedy właśnie z terapeutką. Mówiłam, że tak bardzo brakuje mi roweru, że nie umiem tego zrozumieć, że niedawno nawet po nocnej zmianie w pracy rankiem wsiadałam na rower i robiłam chociaż 10km, łapałam słońce, robiłam zdjęcia a teraz rower w pajęczynach stoi! Ale powiedziała wtedy, że po prostu muszę się zmusić, wsiąść na rower i nie użalać się tak bo mam dwie ręce, dwie nogi itd itp....... nie pomogło... mark123 napisałeś: "mam ochotę zadać cierpienie" - znam to uczucie, nieprzyjemne bardzo :/
-
Poczucie obrzydzenia i niesmaku do gatunku ludzkiego
noszila odpowiedział(a) na temat w Pozostałe zaburzenia
Obecnie nie chodzę do terapeuty po tym jak stwierdziła, że po prostu uważam się za lepszą od innych, manipuluję innymi na swoją korzyść i odgrywam rolę ofiary by zyskać aprobatę bo tak mi wygodniej. Jakoś nie idzie mi na tych terapiach. Na poprzedniej z kolei wpadłam w pułapkę i mówiłam to, co pani P chciała słyszeć, żeby sprawiać jej radość...wiem, głupie... Wiem, jak Ci ciężko, rozumiem to. Tak logicznie to na pewno też zdajesz sobie sprawę z tego, że powinnaś ufać sobie, bo nie można swojej wartości opierać tylko i wyłącznie na opiniach innych, bo nie dosyć, że te opinie są naprawdę różnorodne i jest ich mnóstwo, to jeszcze zwyczajnie nie nadążysz się dostosowywać do ludzkich oczekiwań bo i te ulegają przemianom. A wreszcie i przede wszystkim, to nie żyjesz przecież po to, żeby spełniać oczekiwania innych ludzi. Najlepiej byłoby stanąć przed prawdziwym lustrem i powiedzieć: "dobrze robisz, bądź sobą". Tylko, że tej jednej osobie trudno jest uwierzyć :/ -
Niby depresja, ale po kilkunastu latach nie jestem już pewna
noszila odpowiedział(a) na noszila temat w Pozostałe zaburzenia
Jejjj głupio było mi napisać, ale też potrafię wyzwać się nawet tak jak piszesz, czyli "k.rwo, s.ko" itd.... czasem dochodziło bicie po twarzy i rękach... Cóż, leczę się już jakieś 13 lat i zawsze słyszałam tylko >depresja<, mimo, że zgłaszałam podobne objawy, zmiany i gwałtowne wahania nastrojów. Fajnie, że idziesz do psychologa, może powie Ci coś więcej, może rzuci jakieś świeże spojrzenie na sprawę. -
Poczucie obrzydzenia i niesmaku do gatunku ludzkiego
noszila odpowiedział(a) na temat w Pozostałe zaburzenia
Może nie ufasz sobie? Nie wierzysz w słuszność swoich działań, decyzji, nawet prowadzonej rozmowy. Aprobata innych jest tak ważna, bo pozwala Ci poczuć się akceptowaną, lepszą, zobaczyć siebie jako ciekawą osobę w oczach innych ludzi. A powinniśmy sami potrafić akceptować siebie. -
Niby depresja, ale po kilkunastu latach nie jestem już pewna
noszila odpowiedział(a) na noszila temat w Pozostałe zaburzenia
Ajj bo ja siebie nie lubię, nie znoszę wręcz, co by nie powiedzieć, że nienawidzę. Czasem nawet w myślach albo pod nosem (kiedy się zdenerwuję) mówię do siebie np. 'ty idiotko, kretynko, jak zwykle wszystko zepsułaś, do niczego się nie nadajesz, idź się rozpłacz najlepiej, nic innego nie potrafisz" itd itp. I obawiam się, że stan ów zmianie nie ulegnie. Beznadziejny przypadek. -
Masz rację, czasem kiedy otwieram oczy już wiem, że coś poszło nie tak, że za chwilę zaleje mnie właśnie ta fala bo powodów znajdą się setki. Z czego wynika pragnienie ciszy i spokoju? Cóż, jedna terapeutka mówiła, że uciekam przed odpowiedzialnością, że nie chcę dorosnąć (mam 26 lat), bo tak jest mi wygodnie, robić z siebie ofiarę, popłakać, poużalać się nad sobą i uzyskać przez to współczucie i litość oraz zainteresowanie swoją osobą, bo na tym mi rzekomo tylko w życiu zależy... Czy chodzi o to? Wiadomo, że samemu trudno się z taką "diagnozą" pogodzić, kiedy stawia ona mnie w bardzo niekorzystnym świetle. Osobiście powiedziałabym, że za pragnieniem ciszy i spokoju stoi całe dotychczasowe życie pełne konfliktów, awantur i kłótni w domu, w rodzinie z problemem alkoholowym, w szkole... Krzyki były zawsze i wszędzie, dookoła. Ale jako dziecko alkoholika trzeba było siedzieć cicho, bo płacz, narzekanie i krzyk były 'nagradzane' tym samym. Opinia z zewnątrz vs. odczucia z wewnątrz. Obiektywnie tego nie ocenię. Nic dodać, nic ująć. Mam dokładnie tak samo.
-
Niby depresja, ale po kilkunastu latach nie jestem już pewna
noszila odpowiedział(a) na noszila temat w Pozostałe zaburzenia
Może masz rację; czasem czuję się jak dziki zwierz, który agresywny jest tylko dlatego, że się boi; a innych reakcji użyć nie potrafi. Strachu swojego też do końca nie rozumie, bo boi się wszystkiego - ludzi, otoczenia, przyszłości. A czemu się boi? Bo jest nikim i wie, że nie poradzi sobie sama w życiu. Amen. -
No to nie wierzę. Wręcz jestem pewny, że coś się pojawia ..jakieś uczucie, myśl, wizja dotycząca przyszłości Z tym denerwowaniem się jest czasami tak, jak z tikiem nerwowym. Ot, taki odruch, impuls w mózgu, uderzenie gorąca, zaciemnione pole widzenia i pragnienie ciszy, spokoju, zniknięcia wszystkiego i wszystkich wokół.
-
Dlaczego nie potrafie podejmować decyzji?
noszila odpowiedział(a) na live temat w Pozostałe zaburzenia
A tu widzisz szkoły same zadecydowały, czy mnie chcą czy nie a tak serio, to kierowałam się ogólną opinią szkoły wśród znajomych oraz tym, że ktoś z mojej rodziny tam uczęszczał i dużo mi o placówce opowiadał. Na coś zdecydować się trzeba, jasne, ale może prosta sztuczka? Weź 3 karteczki, na każdej z nich zapisz kierunek studiów. Potem wylosuj jedną i gotowe. Zrzucasz odpowiedzialność z siebie na ślepy los. Pytanie tylko, czy tego chcesz? Czy chcesz możliwość podjęcia samodzielnej decyzji oddać bez walki przypadkowi? Nie mówię, że to będzie złe działanie, czasem przypadek potrafi poprowadzić nas lepiej, niż świadomy wybór (jeśli wierzyć w przypadek i istnienie świadomych wyborów ). Chociaż jak znam życie, to sytuacja może wyglądać tak: Przykładowo napisałeś "administracja, architektura, informatyka". Losujesz. Fanfary, wybrałeś "administrację". Z ulgą wypuszczasz powietrze z płuc. Udało się. Wybór (traf?) dokonany. Ale, ale...co to? Nagle pojawia się myśl "ale czemu nie architektura? może wolałbym...". Jedni wybierają studia wg swoich zainteresowań i pasji, inni - wg zapotrzebowania na rynku pracy. Jedno jest pewne - wątpliwości w naszym życiu są elementem nieodłącznym. Zawsze ciekawi nas "co by było gdyby...". Pomyśl, czy wolisz iść w stronę zainteresowań, czy rynku pracy i wybierz kierunek. Jeśli w trakcie studiowania okaże się, że to nie jest właściwa ścieżka - zdążysz ją zmienić, spokojnie. A zawsze zdobędziesz jakieś doświadczenie. Podobno ważne jest, by nie stać w miejscu. -
Masz rację, można. Faktycznie po dotarciu do świadomości, że sytuacja jest bezsensowna może nastąpić pewien 'błogostan' mówiący "aha, czyli to nie było nic poważnego", jednak rzeczywiście prędzej pojawi się nowy wkurw i myśl "to po kiego grzyba się tak rzucałam? Szaleństwo grrr!". Możesz mi wierzyć lub nie, ale mam problem z określeniem w danym momencie co mnie tak w ogóle wkurza. Dźwięk kapania...po prostu ta głupia woda (heh woda jest wodą, nie wiem skąd pomysł że jest głupia) sobie tam kapie, uderza o wannę, zostawia na niej ślad, hałasuje, z twardej wody na wannie robi się osad, kamień, zacieki... No i widzisz, pisząc to, dostrzegam bezsensowność tego opisu, sytuacji, jakieś szaleństwo, zaburzenie nawet i .... wkurw? Hmm....
-
Poczucie obrzydzenia i niesmaku do gatunku ludzkiego
noszila odpowiedział(a) na temat w Pozostałe zaburzenia
Ciekawe właśnie, bo tak na moje oko to przecież, by 'wywinąć się' z tej sytuacji właśnie nie musiał robić żadnego przedstawienia. Wystarczyło ignorować kobietę, jakby jej tam nie było (uznać ją za sobie obojętną) lub zwyczajnie wstać i odejść. Ale musiał pojawić się przymus wewnętrzny do odegrania scenki z telefonem, która to okazała się być niemałym wysiłkiem i jednocześnie jedyną rzeczą, jaką monooso był w stanie zrobić - jak to ujął - dla tej kobiety by nie odczuła, że opuszcza to miejsce właśnie z jej powodu. Monooso ? :) -
beladin, trudno mi odpowiedzieć na to pytanie w kwestii ogółu, mogę tylko powiedzieć, że ja osobiście czasem mam wrażenie, że tak jest właśnie, że tego nie kontroluję, że dociera do mnie to wszystko dopiero po fakcie, kiedy już fala złości przejdzie przeze mnie, kiedy odpłynie zbierając się w kolejną falę... bodziec (często przypadkowy) --> wkurw/irytacja --> wyobrażenie zniszczenia --> wewnętrzna walka --> wynik walki (dobry/zły) --> świadomość bezsensowności sytuacji Są momenty, kiedy irytuje mnie nawet kapanie wody ze 'słuchawki' prysznicowej i szczerze mówiąc mam ochotę wtedy ją wyrwać i rzucić nią o podłogę, usłyszeć ten brzęk, hałas, zniszczyć, zepsuć, pozbyć się źródła irytacji wyobrażam sobie jak to robię, paskudne myśli. Taka myśl jest jak wściekły pies próbujący zerwać się z łańcucha i chce zamienić się w czyn, trudno ją utrzymać. Na dodatek to się dzieje bardzo szybko i nawet nie ma czasu na analizę; bodziec jest jak błysk, który dalej wywołuje reakcję łańcuchową..