
tomakin
Użytkownik-
Postów
738 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez tomakin
-
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
tomakin odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
Teoretycznie rozwolnienia mogą być wywołane tylko nerwicą, ale dużo prawdopodobniejszy jest inny scenariusz. Jakaś choroba (nawet jakaś kompletnie błacha, chociażby nietolerancja glutenu czy alergia na mleko) wywołała problemy z układem pokarmowym, zaczęły się rozwolnienia, zaczęło się słabe wchłanianie. W efekcie w końcu doprowadziło to do uporczywych biegunek, czego efektem było dalsze wypłukiwanie składników odżywczych (głównie minerałów, wapnia, magnezu, cynku, one błyskawicznie z organizmu znikają w czasie biegunek). W efekcie pojawiła się nerwica - ona zawsze się pojawia, gdy cynku czy magnezu zaczyna brakować w organizmie. Jedno jest pewne - jeśli od kilku lat masz biegunki, to masz naprawdę zdrowo "przetrzepany" organizm z niektórych składników odżywczych, naprawdę byłoby baaaaardzo dziwne, gdyby to nie skończyło się silną nerwicą Po prostu komórki nerwowe zaczynają obumierać z głodu (a kto się tego domyśli, mając pełny żołądek?), reagują stresem i paniką, człowiek głupieje i zaczyna szukać chorób - bo wie, że COŚ jest nie tak, ale nie wie co. Jeśli ten scenariusz jest prawdziwy, w ciągu kilku tygodni zapewne udałoby się "uleczyć" tą całą nerwicę i przy okazji rozwolnienia. Jeśli jesteś zainteresowany zapraszam na prv bądź do wątku "zanim zdiagnozujemy nerwicę", oczywiście wszystko za darmo Tak czy tak składniki mineralne i niektóre witaminy powinieneś uzupełnić, kilkuletnie biegunki wywołują wręcz stan zagrożenia zdrowia i życia - bez odpowiedniego "odżywienia" organizm staje się bezbronny, siada system odpornościowy, pojawiają się choroby zwyrodnieniowe z których czasem naprawdę ciężko się wyleczyć. -
Nic "tu" schizofrenicznego nie zobaczysz, bo takie rzeczy musi ocenić fachowiec widząc pacjenta twarzą w twarz. Faktem jest, że marihuana potrafi potęgować procesy demencyjne w stanach schizopodobnych (autyzm i rozszczepienie), jest to bodajże jedyny jej faktycznie istniejący poważny negatywny wpływ na zdrowie człowieka. Nie ma co dywagować czy taki proces tu zachodzi czy nie zachodzi, tylko iść do DOBREGO specjalisty i się upewnić.
-
Oho, kochana maryśka... niestety, ale to zielsko ma takie właśnie właściwości - 20 osób pali i nic im nie jest, ale u tej jednej konkretnej potrafi wywołać stany schizopodobne. Nie jest to jeszcze schizofrenia, ale powinieneś pogadać z dobrym psychiatrą - jak każdy psychodelik, marihuana może schizofrenię wywoływać. Nie da się tego zdiagnozować przez internet. Równie dobrze może to być zwykły, "niegroźny" zespół ataków nerwicy lękowej - marihuana potrafi wywołać silny atak lęku, który potem się "utrwala". Rozregulowuje też gospodarkę kanaboidami w organizmie - te substancje występują naturalnie w ciele człowieka. Myślę, że sytuacja z dziewczyną nie jest tutaj PRZYCZYNĄ Twoich problemów. Przyczyna to zapewne przepalenie się trawką, które sprawiło, że kompletnie rozwalił Ci się umysł. Prawdę mówiąc to nie trawka jest tu odpowiedzialna a jeden z dodatków do niej, domieszka dodawana przez dealerów, ale nie ma to większego znaczenia. Przy takim rozjechaniu umysłu na wszystko będziesz reagował stresem, nerwami, atakami lękowymi. Jak uregulujesz sytuację z dziewczyną, pojawi się coś innego. Jak dla mnie to sprawdź u dobrego psychiatry czy to nie są początki schizofrenii - to obecnie naprawdę bardzo łatwo się zalecza, druga rzecz - jakby okazało się, że to "tylko" nerwica, postaraj się ułożyć z powrotem gospodarkę kanaboidami - dużo spokoju, bardzo, ale to bardzo zdrowe jedzenie - zwłaszcza omega 3 które jest "pokarmem" dla mózgu i pozwala odbudować neurony, spore ilości magnezu które pozwalają "wypocząć" komórkom nerwowym. Więcej masz podane w linku w moim podpisie. Niepokojące jest to, że trwa to tak długo - po "przejaraniu" się z reguły wszystko powinno w ciągu około pół roku wrócić do normy. Nie bawiłeś się przypadkiem amfą, która potrafi utrwalić efekty takich eksperymentów? Jest jeszcze jedna możliwość - czasem mamy "uczulenie" na drugiego człowieka, ciągłe przebywanie z tą właśnie osobą jest dewastujące dla naszego zdrowia, tak fizycznego jak i psychicznego. Chodzi tutaj o związki chemiczne, które są przez nasze ciała wykorzystywane do komunikacji międzyludzkiej - coś jak feromony. Ale to taka "ostatnia deska ratunku", bardzo mało prawdopodobny scenariusz.
-
Nikomu nie przeszło, powiadasz... a ilu spróbowało? I w jaki sposób to robili, bo to też ważne. Terapia uzupełniająca magnez (jeśli występują niedobory) to coś, co potrafi przeprowadzić jeden lekarz na pięciu, trzeba odpowiednią dawkę magnezu ustawić - przynajmniej 300 mg dziennie, zadbać żeby nie wypłukało wapnia, żeby nie wypłukało witamin z grupy B... nieczęsto zdarza się lekarz który potrafi tym odpowiednio pokierować. Zazwyczaj kończy się na 1-2 tabletkach dziennie, co jest dawką po prostu śmieszną, po czym zaczynają powstawać mity na temat "nieskuteczności magnezu". Poza tym, jak mówiłem, magnez to tylko jedna z możliwych przyczyn nerwicy, fakt że chyba najczęściej spotykana, ale są też inne. Pewnie i są też takie na które jedyna rada to psychoterapia, ale - podkreślam to jeszcze raz - nie spotkałem się do tej pory z taką. Zawsze okazywało się, za każdym razem, że osoba z "nerwicą" była na coś chora albo miała jakiś inny problem ze zdrowiem fizycznym, który to problem doprowadził w końcu do rozwoju nerwicy. Chętnie przekonam się, że taka "nerwica" sama z siebie też istnieje. Przekonać mnie jest bardzo łatwo. Wystarczy spróbować "leczyć" się moimi metodami, one są całkowicie darmowe - i po miesiącu powiedzieć, że nie pomogło
-
Nikt nie odpisuje, bo tego się nie da przeczytać. Jeszcze raz przeczytaj co napisałeś, na spokojnie, popraw błędy, zastosuj znaki interpunkcyjne, porób akapity.
-
Nie przejdzie nerwica po magnezie? Na tym forum masz wypowiedzi kilkunastu osób, którym przeszła, nawet tydzień temu wpisał się gość któremu nerwica zaczęła mijać po 2 tygodniach terapii. Każda nerwica, która jest wywołana niedoborem magnezu, przejdzie po uzupełnieniu tego niedoboru, nie ma bata żeby nie. Jak jest wywołana czym innym to nie przejdzie, czasem trzeba uzupełnić hormony tarczycy, czasem wytępić kilka bakterii, czasem uregulować stosunek omega 3 do omega 6... różne rzeczy się robi aby przeszła nerwica. Od kilku miesięcy różni ludzie zgłaszają się do mnie z nerwicą lękową, w każdym, ale to w KAŻDYM przypadku był jeden z poniższych scenariuszy: - pomogłem wykryć jakieś schorzenie które nie było nerwicą - i tutaj jest naprawdę całkiem spora grupka osób, co świadczy o poziomie opieki zdrowotnej w naszym kraju - diagnoza rozwalenie zdrowia syfiastym jedzeniem, "pacjent" zastosował się do rad dotyczących zdrowego odżywiania plus czasem suplementacji i nerwica minęła - "pacjent" olał zalecenia dotyczące zdrowego odżywiania i jego stan się nie zmienił Do tej pory nie spotkałem ani jednego przypadku, w którym "nerwica" byłaby chorobą wywołaną np przeżyciami z dzieciństwa czy w inny bzdurny sposób, który wmawiają psycholodzy. Każdy z nas miał nieprzyjemne przeżycia jako dziecko, tylko dziwnym trafem nerwica lękowa pojawia się tylko u tych, którzy na coś zachorują... i znika, gdy to wyleczą. Jasne, pewnie takie przypadki są, nie mówię że nie. Tyle, że jeszcze takiego nie spotkałem. Oczywiście żaden psycholog tego nie potwierdzi - bo jakby potwierdził, odciąłby się od źródła kasy, czyli od CIEBIE. "Bo nie chodzi o to, żeby złapać króliczka, ale żeby go gonić". Na koniec do przemyśleń: "System opieki zdrowotnej w Starożytnych Chinach. Pacjent płacił swojemu lekarzowi (nazwijmy go - Rodzinnemu) gdy był zdrowy, gdy zaczynał chorować - przestawał płacić. System ten więc zdecydowanie silniej niż w dzisiejszym świecie motywował lekarzy do zgłębiania wiedzy i podnoszenia kwalifikacji." Pozdrawiam i życzę wysokich zarobków, pan psycholog buduje nową willę pod warszawką więc potrzebuje
-
No, z reguły "tylko nerwica" okazuje się czymś kompletnie innym, najczęściej niegroźnym i wyleczalnym bądź zaleczalnym w parę tygodni. Niemal każda przewlekła choroba objawia się silną nerwicą. Oczywiście psychoterapia pomoże w takim wypadku, tak samo jak np (jak ktoś tu kiedyś napisał) przy bolącym zębie po 3 miesiącach wmawiania sobie człowiek przestanie na ten ból zwracać uwagę. Ale ja uważam, że lepiej jednak wybrać się do dentysty i sprawę załatwić w 20 minut, chociażby po to, żeby uniknąć ryzyka wywiązania się ogólnoorganicznej infekcji beztlenowymi bakteriami żyjącymi w zepsutym zębie - czyli popularnej sepsy. Proponuję na początek stronkę www.nerwica.vegie.pl - a w razie jakbyś chciał skorzystać z rad nie-lekarza, za to darmowych, to służę na prv
-
Niekonwencjonalne metody leczenia nerwicy lękowej
tomakin odpowiedział(a) na drań temat w Medycyna niekonwencjonalna
Eh, pewnego pięknego dnia znajdziecie metodę która kompletnie rozreguluje wam organizm i się obudzicie na intensywnej terapii. Albo w ogóle nie obudzicie. Strach człowieka ogarnia jak widzi, co niektórzy w siebie wlewają i jakim szarlatanom oddają pieniądze. Ja póki co staram się bić rekordy, jeden gość po 2 tygodniach zdrowego odżywiania moją metodą czuł się prawie zdrowy i nerwica lękowa chwilami kompletnie zanikała, następnego postaram się jeszcze szybciej -
nie "użytkownicy" ale ciągle te same 2 osoby, które nigdy nic mądrego nie powiedziały, ale zawsze się czepiają i wciskają swoje 2 grosze. Owszem, nie podoba mi się to, dziwię się tylko że moderator staje w obronie trolli. Sprawa jest prosta, dziewczyna miała problemy z nielegalną substancją, o takich substancjach na studiach nie uczą bo nie wolno - i piszę to jako były koordynator stowarzyszenia na rzecz racjonalnej i efektywnej polityki narkotykowej. Skierowałem ją do miejsca gdzie znajdzie specjalistę. Tyle zrobiłem ja, co zrobili inni? Nic. Ale oczywiście na moją głowę sypią się gromy. Myślę, że to specyfika naszego "polskiego piekiełka", taką już nacją jesteśmy - polak wszystko zrobi, aby sąsiadowi dopieprzyć, nawet jakby sam miał na tym stracić. I nikomu nie postawiłem DIAGNOZY, no chyba że rzecz jest naprawdę oczywista tak jak w tym wątku. Flashback to flashback, osławiony już niedobór magnezu to niedobór magnezu, symptomy takich rzeczy są tak oczywiste że naprawdę nie da się tego z niczym innym pomylić. Jak jest coś bardziej podejrzanego odsyłam do odpowiedniego specjalisty albo zlecam odpowiednie testy, ot co. Dla przykładu jedna koleżanka, której wmawiano nerwicę (także na tym forum, bodajże czy nie mafju ją przekonywał że nie warto się badać?) okazała się chora na ciężką chorobę autoimmunologiczną. I owszem, jestem tu aby reklamować swoją stronkę - bo na niej zapisałem to, co wg mnie jest "przepisem na wyjście z nerwicy lękowej", jak na razie zadziałało w każdym przypadku który zdecydował się ten przepis sprawdzić na sobie. Naprawdę nie widzę powodu dla którego nie miałbym reklamować stronki, która ZA DARMO może kogoś wyleczyć z ciężkiej choroby. Nawet gdyby wyleczyła jedną osobę, byłoby warto. A jak na razie wyleczyła wszystkich którzy spróbowali. I można krzyczeć, tupać nóżkami i pisać po 500 razy że nerwica nie zniknie po wyregulowaniu metabolizmu i uzdrowieniu ciała, a pomimo tych wszystkich krzyków na forum widzę już kilkadziesiąt osób całkowicie wyleczonych takimi metodami (wątki zanim zdiagnozujemy nerwicę, magnez). A jak przyjrzy się ludziom którzy twierdzą że "suplementacja nie pomaga bo ja próbowałem", to widać że była to suplementacja na zasadzie "lekarka zdiagnozowała mnie wahadełkiem więc na pewno miałam dobrze dobrane suplementy" - przypadek autentyczny z tego forum, bodajże sprzed tygodnia. Sorki, ale takie rzeczy trzeba umieć robić to raz, a na dwa - trzeba ustalić co tak naprawdę pacjentowi dolega. Naprawdę dziwne by było, aby komuś z zaburzeniem pracy tarczycy (pabloooo z tego forum, wątek sprzed 3 dni) pomogło łykanie magnezu. Yo, tyle w temacie, koleżance która temat założyła radzę 1. zignorować trollowisko które się zrobiło 2. znaleźć psychiatrę, który regularnie ma do czynienia z użytkownikami narkotyków i umie radzić sobie z flashbackami, które są stanem specyficznym dla LSD, występują tylko po tym psychodeliku i nie mają nic wspólnego z innymi zaburzeniami emocjonalnymi.
-
O, psychiatrzy uczą się o wpływie LSD na psychikę? No, bardzo ciekawe... a ja myślałem, że praktyczne zajęcia z tym środkiem, czyli jedyne jakie w ogóle mają jakikolwiek sens, są NIELEGALNE. No no... czego to człowiek się dowiaduje na stare lata. Mafiu, w każdy prawie temat gdzie ja się wypowiadam wcinasz się i próbujesz swoje mądrości spod budki z piwem wtrącić. Masz coś do powiedzenia w temacie? Masz coś dziewczynie do zaproponowania? Ja jej podałem gdzie może poszukać specjalisty, powiedziałem co jej tak naprawdę dolega - i potwierdzi to każdy psychiatra ze specjalizacją w postępowaniu z uzależnionymi. Chcesz się założyć? Po hus się tu wcinasz? Co masz do zaproponowania dziewczynie? Potrollować sobie chcesz? Nie masz gdzie się wybić to próbujesz na forum internetowym? Ile już tą nerwicę leczą ci Twoi znajomi mający kontakt z super specjalistami? Ile za to płacą? Jakie mają skutki uboczne? Ostatni człowiek który spróbował mojej terapii po 2 tygodniach miał już okresy całkowitego wyzdrowienia, przypuszczam że za 2 następne tygodnie będzie już zupełnie zdrowy, kosztowało go to w sumie 10 czy 20 zł - chociaż można też powiedzieć że nawet na tym zarobił, bo wywalił z diety parę drogich potraw. Skutki uboczne - znaczna poprawa ogólnego stanu zdrowia i zanik problemów z układem pokarmowym. Masz jego post w temacie "zanim zdiagnozujemy nerwicę" A teraz grzecznie tup tup tup, leć do psychologa, zapłacić mu 100 zł i wykupić lekarstwa za następne 100, jeszcze 2 lata i pewnie poczujesz poprawę...
-
Celineczka, sorki, ale jeśli ktoś przyprowadza do lekarza dziecko z czerwonymi kropkami na całym ciele, gorączką, a w mieście panuje epidemia ospy wietrznej, zaś lekarz stwierdza, że to na pewno zapalenie gardła i przepisuje antybiotyk - to owszem, nazwę tego lekarza konowałem, nieważne czy na odległość czy nie. Jeśli ktoś flashbaki po kwasie nazywa "zespołem pourazowym" no to wyyyyybacz... kto dał mu dyplom? Może specjalistą z psychologii czy psychiatrii nie jestem, ale akurat o narkotykach wiem wystarczająco dużo aby pracę tego lekarza ocenić. seeenti, flashbacki mijają zazwyczaj same, terapia raczej nie będzie miała na nie żadnego wpływu - o ile leki które Ci przepisano nie są uzależniające ani nie mają skutków ubocznych. Po prostu wyjmą Ci trochę kasy z portfela i tyle. Mówię "zazwyczaj", bo akurat LSD ma tą przykrą właściwość, że potrafi ujawnić ukrytą schizofrenię. Mała szansa, ale jednak jest - żeby nie było że nie ostrzegałem. Na forum które wspomniałem możesz popytać o adres lekarza który z takimi przypadkami ma do czynienia na co dzień i będzie wiedział, co z tym robić. Przeciętny psychiatra LSD widział tylko na obrazku i o bardzo specyficznym wpływie, jaki ten środek ma na umysł ludzki, nie wiem kompletnie nic - albo co gorsza wydaje mu się że wie. Ze swojej strony jeszcze raz polecam dobre, zdrowe odżywianie - to co mózg potrzebuje aby porządnie pracować, oraz zajęcie się czymś co sprawi, że powoli zmieni się zaburzona struktura sieci neuronowej. Takie coś na pewno nie zaszkodzi.
-
Terapia najprawdopodobniej NIE będzie skuteczna, bo lekarz okazał się typowym konowałem, który zielonego pojęcia nie ma o środkach psychoaktywnych i ich działaniu. Stres pourazowy, dobre sobie... Odpowiedzialność za tą paskudną przygodę ponosi jak przypuszczałem LSD, czyli typowy halucynogen (nie narkotyk). Miałaś najzwyklejszego w świecie bad tripa, który jest uczuciem wyjątkowo nieprzyjemnym, ale też całkowicie, kompletnie niegroźnym. Absolutnie nic nie groziło Ci wtedy, absolutnie nic nie grozi teraz. W ogóle kto wpadł na pomysł żeby kwasa mieszać ze stymulantami, wiadomo że takie rzeczy często kończą się nieciekawie, ehhh... Parę słów o działaniu LSD - ten środek sprawia, że nagle tracisz zdolność do jednoznacznej oceny sytuacji. Dla przykładu, zwykły człowiek patrząc na stół widzi stół. Pod wpływem LSD zaczyna dostrzegać wiele innych znaczeń tego stołu - że to ścięte drzewo, że taki a nie inny kształt stół ma w naszej kulturze, że to kwadrat. że właściciel akurat taki stół kupił a nie inny - i tak dalej, i tak dalej. Problem w tym, że dzieje się to jednocześnie, w związku z tym niektórzy wpadają w panikę - co się dzieje z moim mózgiem, nie jestem w stanie kontrolować własnego umysłu, umieram etc etc. Stymulanty spotęgowały jeszcze ten efekt. Cały "trip" jest niezwykle podobny do ataku schizofrenii, w zasadzie to niewiele się różni. Najciekawsze (przynajmniej dla Ciebie) to to, że LSD jest w stanie zmieniać strukturę sieci neuronowych w czasie swojego działania. Problem w tym, że jednoczesne użycie stymulantów spotęgowało ten efekt. Takie zmiany mogą być pozytywne, mogą negatywne - z reguły są niewielkie, ale są. Innymi słowy kwas fizycznie zmienił Twój mózg i żadne leki czy terapie tutaj raczej nie pomogą. Działanie to jest CZASOWE, co oznacza że to przejdzie. Powinnaś raczej zatroszczyć się o "ułożenie" struktury neuronowej mózgu w jakiś rozsądny porządek, zająć np bardzo, bardzo intensywnie pracą, nauką czy treningami fizycznymi - sprawi to, że umysł zacznie się uczyć i dążyć do uporządkowania tego, co zostało rozregulowane. No i zdrowe odżywianie, zwłaszcza omega 3 (zerknij na stronkę w moim podpisie, tam masz trochę o tym jak omega 3 skutecznie suplementować), do tego witamina B complex. I jeszcze raz - flashbacki po LSD są kompletnie, całkowicie niegroźne, tak samo jak niegroźna była ta przygoda którą przeżyłaś. To tylko i wyłącznie nieprzyjemne odczucia. A na koniec dodam, co pewnie jest niewielkim pocieszeniem, że mój pierwszy raz z LSD też skończył się bad tripem Za drugim było już OK, trzeciego nie było. ps. No ok, żeby już nie było - owszem, jest teoretycznie możliwość, że oprócz flashbacków masz też tzw zespół stresu pourazowego. Ale to NIE ON odpowiada za to, co teraz czasami odczuwasz. Co najwyżej, jeśli będziesz o tym za dużo myśleć i się wkręcać, to z czasem może się rozwinąć z tego nerwica.
-
Miałeś robione badania na tarczycę, wyszło że masz rozpieprzoną w drobny mak, przy chorobach tarczycy niemal zawsze występuje uczucie osłabienia i zmęczenia - zarówno przy niedoczynności, jak i nadczynności.
-
Ani jedno, ani drugie to się nazywa "flashback" i może to mieć każdy, kto bawi się narkotykami. Samo w sobie nie jest groźne, po prostu w 99,9% mija z czasem, ale przy niektórych dragach może mieć niezbyt wesołe konsekwencje, ze schizofrenią włącznie. Najważniejszego nie napisałaś - JAKI to był narkotyk? I czy w ogóle był to narkotyk, czy raczej psychodelik bądź stymulant? Tak czy tak psychiatra tu raczej nie pomoże, raczej spytaj na forach użytkowników narkotyków albo o radę, albo o namiar na specjalistę lekarza który potrafi radzić sobie z takimi problemami. Typowy psychiatra tylko spieprzy sprawę. Całkiem spore forum użytkowników narkotyków jest pod adresem hyperreal.info
-
Zakichać by się na wiosnę, znaczy zakochać chciałam napisać
tomakin odpowiedział(a) na temat w Problemy w związkach i w rodzinie
no, czyli 99% społeczeństwa, więc nie masz problemu -
Cieszę się, że pomaga Zrób jeszcze te badania o których mówiłem, na wszelki wypadek. Jakby jakieś jeszcze objawy zostały, warto będzie zrobić dodatkowe badania pod kątem innych niedoborów. Aha, jeszcze jeden szczegół - muszę to updatnąć na stronce, w diecie jak najmniej soli, jak najwięcej potasu (jest w bananach i pomidorach). Przypuszczam że w Twoim przypadku to jednak nie omega 3, ale samo siemię lniane które jest silnym środkiem przeciwzapalnym po prostu złagodziło rewolucje w układzie pokarmowym - a najprawdopodobniej to od nich właśnie brała się Twoja nerwica.
-
W czasie ataku nerwowego (albo w ogóle w sytuacji stresowej) następuje dość silny obkurcz naczyń krwionośnych oraz skurcze mięśni gładkich, efektem jest dużo dość ciekawych efektów - jeden z nich to np rozwolnienie, inny - opisane parcie na pęcherz, wszystkim zapewne znane jest uczucie "duszenia się", czyli efekt niedotlenienia niektórych rejonów ciała wywołane obkurczeniem naczynek krwionośnych, zapewne też większość zna efekt zimnych nóg czy rąk. Nie ma to nic wspólnego z psychiką, są to czysto mechaniczne reakcje. Problemem jest wkręcanie sobie takiego czegoś, wtedy jest już błędne koło - boimy się, że atak nerwowy wywoła chęć oddania moczu, a właśnie ten strach powoduje że pojawia się atak i organizm zaczyna produkować tego mocznika bardzo dużo. Natomiast jest możliwość, że masz delikatne schorzenia pęcherza które dość ciężko zdiagnozować - chodzi mi tutaj o zwyrodnienie błon śluzowych. Jeśli ulegają zwyrodnieniu, to z reguły wszystkie, dotyka to również skóry. Pierwsze co - miałabyś zapewne rano bardzo silną chęć oddania moczu, zaraz po obudzeniu, często nawet budziłoby Cię to godzinę czy dwie przed planowaną pobudką. Kolejna rzecz to objawy rozregulowania pracy pozostałych błon śluzowych i skóry - gardło, oczy, skóra głowy, żołądek, jelita... nie wiem czy jest sens wymieniać te objawy?
-
Inteligencję należy udowodnić, a nie chwalić się nią Proszę bardzo: pewien Polak powiedział "wszyscy Polacy kłamią" - kłamał czy mówił prawdę? ps. będę jechał po lekarzach którzy widząc np mocno zaawansowane hashimoto czy toczeń układowy zdiagnozowali nerwicę. Żadne piski, płacze ani tupanie nóżkami tego nie zmieni. Sorki, ale mamy w kraju kompletną paranoję - ludzie dziękują lekarzom za to, że ci w ogóle raczą wykonać swoją pracę, w Polsce liczba udowodnionych błędów w sztuce lekarskiej jest dziesiątki razy niższa niż za granicą... sorki, ale stosunek społeczeństwa do lekarzy nie bierze się znikąd, ogromy odsetek to zwykłe konowały które dostały dyplom z punktów za pochodzenie społeczne a obecne prawo nie pozwala ich wykopać ze stołków, chociaż w innym kraju już dawno zgniliby w więzieniu. I nie, nie pojechałem teraz po "wszystkich lekarzach".
-
To znaczy, że wykonuje się teraz 2krotnie mniej operacji? Bo biopsji wykonuje się 2 krotnie mniej, więc siłą rzeczy liczba operacji również musiała spaść. ps. znowu Twoje kłopoty z myśleniem dają znać o sobie - w którym miejscu "jadę po wszystkich lekarzach"? Jadę i to zdrowo, ale po monopolu koncernów farmaceutycznych i po tych lekarzach, którzy koncernom przyklaskują (np tych którzy stawiają mammografię wyżej niż termografię), no ale zauważenie tego faktycznie może być trudne.
-
O, już wiem o co chodzi z biopsją, chodziło o to, że się jej nie wykonuje - to pewnie o tym badaniu było w artykule (sorki, ale czytałem go daaaaawno temu i nie pamiętam dokładnie): A teraz proszę porównać koszty biopsji oraz koszty leczenia. Right, częste biopsje spowodowałyby, że zaoszczędzono by mnóstwo kasy, zaś dziesiątkom tysięcy kobiet oszczędzono by cierpienia albo i śmierci. Ale... lekarze by nie zarobili tyle, co zarabiają teraz Czyli wszystko się zgadza. Umieraj, ale najpierw oddaj nam swoje pieniążki. Aha, jeszcze 2-3 słowa o biopsji: O, a tutaj o termografii: http://www.faceci.com.pl/guzy_piersi.html
-
A tego to nie wiem, zapewne nie albo nie dość skutecznie - gdyby wykrywała z takim prawdopodobieństwem jak trzeba, napisali by o tym w Lancecie.
-
Ja mojemu budowniczemu domu zawdzięczam to że żyję. Gdyby ten dom się zawalił, nie pisałbym tu Temu kolesiowi co składał mój samochód też dużo zawdzięczam. Co by było, jakby się koła w czasie jazdy odkręciły... Chciałem również podziękować, korzystając z okazji, temu kto położył ulicę pod moim blokiem. Strach pomyśleć co by było, jakby założył tam wilcze doły. Ale nie zrobił tego, za co dziękuję. Innymi słowy - LUDZIE, nie dziękujcie komuś za to, że zrobił coś, co jest jego psim obowiązkiem. Płacicie za to, wymagacie, tu nie ma miejsca na szacunek, wdzięczność czy inne tego typu relacje. Pretensje można mieć jeśli kolo coś spieprzy, ale jeśli zrobi dobrze - to dostaje za to WYPŁATĘ, tak samo jak - za przeproszeniem - operator walca. Nie mam zamiaru dziękować każdemu walcowemu że mnie nie przejechał, nie mam zamiaru dziękować każdemu lekarzowi za to, że mnie zdiagnozował / wyleczył. Sorki, to jego zawód. Co innego jakby po godzinach zrobił to za darmo. ps. dla zainteresowanych, artykuł o raku piersi był w Lancecie - takie najbardziej prestiżowe czasopismo medyczne, oczywiście prestiżowe na świecie, nie u nas w kraju. Był napisany na podstawie badań zebranych przez dziesiątki lat, wszystkie można sprawdzić w MedLine. Wniosek jest jeden - wykrywa się nieszkodliwe guzy i wycina jako złośliwe, bo za to dostaje się kasę. Co tutaj jest istotne - po pierwsze, niezłośliwy guz potraktowany skalpelem z bardzo dużym prawdopodobieństwem odrośnie jako złośliwy, po drugie jest możliwość oceny czy dany guz jest złośliwy czy nie, są specyficzne badania - ale ich się NIE WYKONUJE. Bo gdyby je wykonywać, to co prawda zwiększyła by się liczba pacjentów którym uratowano życie, ale zmniejszyłby się przepływ kasy z kieszeni podatników do kieszeni szefów koncernów medycznych. Po szczegóły odsyłam do Lancetu, będzie bardzo łatwo znaleźć bo artykuł wywołał prawdziwą burzę, tytuł - coś w stylu "przegrana wojna z rakiem"
-
Droga miłośniczko teorii Marksa i Lenina Nie ma czegoś takiego jak "szanowany zawód" i "nie szanowany zawód". Czy raczej nie powinno być. To jest myślenie socjalistyczne, które kiedyś mooooże będzie z tego narodu wyplenione - ale obawiam się, że będą musiały wymrzeć ze 2 pokolenia co najmniej zanim zanikną efekty tego, co Rosja nam zrobiła. Na szacunek zasługuje tylko i wyłącznie CZŁOWIEK - i albo jest to człowiek uczciwy, albo jest to człowiek nieuczciwy. Nie spodziewam się, że to zrozumiesz. ps. coraz głośniej mówi się o błędach w diagnozie nowotworów - ludzie z całkowicie nieszkodliwymi guzami, które NIGDY by ich nie zabiły, są krojeni, poddawani chemii, naświetlani lampami. Wszystko po to, żeby wyciągnąć więcej i więcej kasy. Statystycznie kobieta która odmówi operacji raka piersi ma WIĘKSZE szanse na przeżycie niż taka, która się na tą operację zgodzi.
-
Przepraszam, w jakim "innym kraju" jedni ludzie są szanowani bardziej niż inni z powodu tego, że wykonują taki a nie inny zawód? OK, w rosji i w krajach "pochodnych", z systemem socjalistycznym faktycznie tak było - nie płaciło się niektórym tylko ich wykorzystywało, to i rozpowszechniało się bajeczki o "szacunku jaki im się należy". Mnie osobiście nie interesuje ile ktoś lat na studiach spędził, mnie interesuje co on może mi zaoferować. Jaki towar wystawia na rynek za który ja zapłacę - bądź nie zapłacę - moimi wypracowanymi pieniędzmi. Prawda jest taka, że szacunek powinien być wyrażany w jeden, jedyny sposób - płaceniem za oferowane usługi. Póki co lekarze nie oferują usług tylko do nich ZMUSZAJĄ, to zasadnicza różnica. I póki jej nie zrozumiesz, faktycznie nie ma większego sensu kontynuowania tej wymiany zdań. Rak socjalizmu strawił nasz naród do samej kości, niestety. ps. nie sugeruj że mam "poglądy identyczne jak niektórzy politycy" bo - wybacz - ale uważam, że nie po prostu nie jesteś w stanie pojąć moich poglądów, na tej samej zasadzie na jakiej 99% użytkowników tego forum nie byłoby w stanie pojąć ogólnej teorii względności.
-
a czemu nie? Jeden robi dla innych coś dobrego, drugi robi coś dobrego. Tyle że jeden oczekuje że będą go jak półboga traktować który oh ah jak się poświęca.