Skocz do zawartości
Nerwica.com

aptasia

Użytkownik
  • Postów

    1 042
  • Dołączył

Treść opublikowana przez aptasia

  1. większość osób chudnie bo ponoć mają jadłowstręt. ja akurat przytyłam, ale to dlatego, że mając depresję prawie nic nie jadłam więc siłą rzeczy jak mi się poprawiło to z 42kg (166cm) przytyłam do 55 bo poczułam się na tyle dobrze by regularnie jeść. :) wlasnie mialem tak , ze dzien nie wzialm na drugi pyk na noc i na 3 dzien tez nie bralem moze to przez to bo teraz 2 dni na bierzaco i jest git xD najgorsze jest to ze chyba jestem uzalezniony.... co nie boli oczywiscie od serty... ;/ no to masz odpowiedź :) btw. sertralina nie uzależnia.
  2. terapeutka Ci nie powiedziała, ze dla DDA typowe jest, ze wiaża sie osoba uzalezniona, niestabilna, po prostu - jako DDA powtarzasz schemat relacji wyniesiony z domu rodzinnego ? niektórzy terapeuci/psychiatrzy nie uznają syndromu DDA
  3. może to by Ci pomogło: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/14246/kobiety-ktore-kochaja-za-bardzo a jeśli nie, odpowiedz sobie w duchu ile strat emocjonalnych czyni w Twoim życiu taki związek? jakie masz z niego korzyści? Co on Ci daje?
  4. no to co innego - jeśli czujesz się coraz gorzej. A lekarz o tym wie? co w ogóle bierzesz?
  5. ja pracuję. piątek ew mam wolny. Ale bawcie się dobrze :*
  6. ja nie miałam żadnych testów. ale po jednym spotkaniu na bank nie dostaniesz żadnej diagnozy, zresztą nawet idąc do psychologa oni uprzedzają Cię, że sam wywiad będzie trwał pewnie z cztery najbliższe spotkania zanim zaczniecie własciwą terapię więc nie ma szans żeby ktoś po godzinie rozmowy zdiagnozował Ci zaburzenie osobowosci, zwłaszcza, że jest ich pare, niektóre są do siebie podobne więc to wymaga czasu. A nawet jeśli uzyskasz jakąkolwiek diagnozę to co ona dla Ciebie zmienia?
  7. aptasia

    ot

    Oddam d***ne chrono :)
  8. No właśnie... ta obsesja to chyba jest wpisana w skrajne przeżywanie uczuć. Ja kiedyś męczyłam się z nią rok po rozstaniu. bleah. Nie odstawiaj leków zazwyczaj nie kończy się to dobrze u nas. PS: http://web.archive.org/web/20130116033123/http://bpd.szybkanauka.net/
  9. Z tym bólem stawów to lunatic miał problemy, możesz go podpytać. jeśli chodzi o to mrowienie to też tak miałam przy zwiększaniu dawki, najgorsze, że to takie dziwne uczucie więc wprowadzało mnie w lekki stan dreralizacji i panikę {zawsze panikuję przy derealizacji: że stracę nad sobą kontrolę, albo na zawsze pogrążę się w tym stanie lub skrajnie, że już nie żyję ;/ } przeszło po ok 2 tyg. Ponoć też takie uczucie ma się przy rzucaniu sertry ale ja nigdy nie miałam akurat w takich przypadkach. A bierzesz ją regularnie? nie zapominasz o dawkach? jak długo?
  10. przepraszam, że tak późno odpisuję. Ja leczę się prywatnie, nie ma tam możliwości refundacji z NFZ. a terapia jest indywidualna. przynajmniej moja.
  11. Caipirinha, a jak długo się już leczysz? mi to się w ogóle wydaje, że lekarzom ciężko diagnozować bpd, wiesz, niby przeprowadzają wywiad, ale jak nie ma tam jakiejś ewidentnej autoagresji i ryzykownych zachowań to moim zdaniem praktycznie nie ma szans, że Ci wpiszą bpd. Może w szpitalu. Ale przy standardowych wizytach to na pierwzej/ch wizytach przeprowadzają wywiad, zbierają dane, a później już głównie pytają jak czujesz się po lekach, o uboki, blablabla, widują Cię raz na pare miesięcy, jak mają dostrzec takie subtelności jak zmiany nastroju? kiedy przy BPD zazwyczaj na wizycie opowiada się o tym jak TERAZ się czujesz, bo, mam wrażenię, zaburzenie to cechuje takie przeświadczenie, że tak już zostanie, np jest dobrze - hurra optymizm, blablabla i wydaje Ci się, że jesteś najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i już zawsze tak będzie, prestaje być ważne, że jeszcze wczoraj byłeś załamany. No i to bardzo utrudnia diagnozę. Dochodzi do tego różnicowanie ChAD od BPD, i pytanie gdzie np kończy się DDA/DDD a zaczyna BPD? nie są to niestety łatwe sprawy i diagnozowanie zab os. wymaga czasu. np. u mnie bpd 'zdiagnozowała' dopiero T. która była na bierząco z moimi OBECNYMI problemami, a nie tylko tymi które lekarz znał z wywiadu. Mogła obserwować w czasie teraźniejszym zmiany nastroju czy interpretacji niektórych zdarzeń...rozwoju relacji z innymi... i tak dalej. Chociaż dla mnie diagnoza postawiona przez psychologa-terapeutę nie jest jakaś wiążąca. nawet jeśli to psycholog kliniczny to jednak nie lekarz. Ale przynajmniej trochę pokazała kierunek terapii. Choć zgadzam się z twierdzeniem T. że ważniejsze od diagnozy która jest tylko nic nie mówiącą "efką" w Twojej karcie, jest odpowiednie 'zdiagnozowanie' TWOICH indywidualnych problemów i skupienie się na nich. W ogóle muszę wrócić na terapię.
  12. drzewko szczęścia jednak z tym S, to nie taka prosta sprawa jakby się wydawało. na szczęście. no ale niestety, tak to jest, że żeby poczuć, że jednak chcę żyć, muszę się targnąć. żeby poczuć, że kogoś kocham, muszę zerwać żeby poczuć, że chcę wrócić, żeby zobaczyć, że na czymś jednak mi zależy, muszę to spieprzyć żeby poczuć wolę walki o naprawienie tego. okropnie męcząca sprawa... Conessa, nie jestem pamiętliwa, zwłaszcza po lamo... po prostu było mi smutno czytając jak się męczyłaś z tym dupkiem więc wryło mi się w pamięć. heh, znam tą obsesję... najczęściej mija... ale niestety zwykle dopiero gdy się zakochasz w kimś innym. A poza tym jak się z tym czujesz? lepiej?
  13. terapię rzuciłam bo postanowiłam o S. i byłam wręcz pewna, że się uda więc napisałam mojej T. że dziękuję jej za poświęcony czas, że czuję się zdrowa itp, nie chciałam jej robić przykrości bo może by się martwiła gdybym nie przyszła na następne spotkanie czy coś. A psychiatrę rzuciłam, bo mimo całej wielkiej sympatii, jeśli płaci się za spotkanie 140zł a gdy chcę się umówić to najbliższe terminy są za miesiąc to pieprzę, na NFZ się krócej czeka :) No i miałam zły dzień, więc tupnęłam nogą. Zmieniłam lekarza, ale to też śmieszna sprawa bo nie miałam dowodu ani nic bo zgubiłam, przyjął mnie tylko dlatego, że wiedział o mojej próbie s. - dobry człowiek.
  14. Conessa, ten o którym kiedyś pisałaś w problemach w związku i rodzinie? Jeśli inny to wybacz ignorancję, chwilkę mnie nie było. Jak się czujesz? Jak sobie radzisz?
  15. może łatwiej byłoby Ci wchodzić 50->75->100 no ale czasem lepiej odpuścić i poszukać leku który Twój organizm lepiej będzie tolerował. ja leczę tylko depresję,ale czytałam, że przy nerwicach, lękach itp zwykle trzeba brać wyższe dawki niż 50mg więc chyba faktycznie nie ma co się tak męczyć przy zwiększaniu każdej dawki . A kiedy teraz idziesz do lekarza?
  16. wyszperane w necie: http://emocje.pro/category/problemy/osobowosc-borderline/ u mnie lipa. 3 miesiące było idealnie, pełna mobilizacja i koncentracja by walczyć ze swoimi słabościami, udawało się, aż małe gówno wszystko popsuło... kamyczek który wywołał lawinę, kłótnia o to, że mój facet nie odebrał telefonu, no i poszłoooo... zerwania, powroty... wszystko to z czym niby już się uporałam. Próba S. rzucenie terapii, rzucenie psychiatry... powrót do punktu wyjścia. 2/10 chujowe, nie polecam.
  17. zrób biochemię krwii pod kątem cukrzycy (osłabienie, senność, brak koncentracji etc.) a jak nic nie wyjdzie, idź do psychiatry.
  18. eeeeee? przecież to teraz dark velvet? weźcie nie straszcie bo naprawdę zrobiło mi się smutno
  19. jak będzie troszkę cieplej to ja też się piszę na spotkania z Wami :) Stęskniłam się! :)
  20. To raczej mało prawdopodobne, ale może działa na zasadzie placebo. Wmawiasz sobie, że ma działać i działa. Lamotrygina długo się rozkręca, miesiąc to krótko, żeby cokolwiek odczuwać - po dwóch można coś tam dopiero. oj to nie prawda, mnie na małych dawkach już po 2 dniach ładnie usypiał wierczorem. Szkoda, że później to minęło, ale i tak jakość spania się podniosła... wiecie, na sertrze prawie nie spałam ja biorę. i jest idealnie.
×