
aptasia
Użytkownik-
Postów
1 042 -
Dołączył
Treść opublikowana przez aptasia
-
ewentualnie można alternatywnie zaparzyć garść suszonej melisy z dziurawcem i wypić przed snem . nie jest polecane mieszanie dziurawca z srri z tego co wiem.
-
teologię ateistów, czyli nauki przyrodnicze :) Ale już skończyłam :)
-
Mes, przeczytaj jeszcze raz moje wypowiedzi, może rano będziesz miał bardziej otwarty umysł i powiążesz ze sobą to co piszę, jeśli nie, podpowiem: chodzi o pogląd wyrażony w cytacie. Moim zdaniem jest on wyrazem ateizmu a nie agnostycyzmu. Zakładając że Bóg = stwórca, cytat który podałam, jest poglądem ateistycznym bo mówi, że Boga stworzył człowiek na swoje potrzeby. Prościej już nie umiem tego wytłumaczyć. I zastanawiam się czy jest sens dalszej dyskusji z osobą która na siłę próbuje kogoś deprecjonować nazywając dziewczynką. Ma to niewiele wspólnego zestylem rozmowy jaką prowadziłabym z przyjemnością.
-
nie, nie :) chyba nie zrozumiałeś mnie bo stworzyłam zdanie wielokrotnie zlozone, które ciężko jest zrozumieć o tej porze. Chodziło o to, że ateiści nie wierzą w Boga-stwórcę, ale tylko idiota zaprzeczy w istnienie Boga w ludzkiej świadomości :)
-
Wynika to z definicji Boga - Stwórcy. :) Poza tym, moim zdaniem, a-teizm to niewiara. A a-gnostycyzm to niemożność zweryfikowania (w tym naukowego) czy Bóg istnieje.
-
hm, gdybym napisała "jestem agnostykiem" nie byłoby dyskusji. Każdy mógłby tu nazwać rzecz po imieniu i w sumie na tym by się to skończyło. Pisząc cytat, właśnie, jak widać ją sprowokowałam. :) Agnostycyzm lub ateizm. Zależy jak na to spojrzeć. Jeśli uznać, że Bóg=stwórca świata, wówczas taki pogląd jest wyrazem ateizmu, zakłada bowiem, że to umysł człowieka, który musi nadać sens swojemu istnieniu stworzył Boga, nie odwrotnie.
-
depresja,moja choroba z którą muszą żyć inni-jak im to ułatw
aptasia opublikował(a) temat w Depresja i CHAD
Witajcie, rozmawiałam ostatnio z kolegą który opowiadał mi o depresji swojej dziewczyny. Pozwoliło mi to spojrzeć na swoją chorobę oczami 2giej osoby i... zrozumieć, że to choroba która jest uciążliwa nie tylko dla mnie. Wcześniej ten problem nie zajmował mnie wcale, gdyż dość egocentrycznie skupiałam się tylko na tym jak się (źle) czuję. Czy w jakiś sposób staracie się ułatwić osobom w waszym otoczeniu, zwłaszcza najbliższym, życie z wami i waszą chorobą? Zauważyłam, że zanim zaczęłam się leczyć miałam typowe odruchy, użalania się nad sobą, tłumaczenia wszystkiego depresją, nawet, co muszę stwierdzić z wstydem, jakieś próby manipulacji z tym związanej. A jak u was to było? i jak jest teraz? A może nie myślicie o odczuciach innych osób? Może są tu bliscy osób chorych na depresję i opowiedzą o tym ze swojej perspektywy? Co najbardziej ułatwiłoby życie z taką osobą? -
mój pogląd obrazuje cytat: "Bóg jest prawdziwy - ale stworzony być może przez nas." - Antoine de Saint-Exupéry :) Myślę, że to sedno sprawy.
-
ja też... tzn. tak zadecydował lekarz, ale wstrzymam się z tym do przerwy świątecznej bo zwiększenie dawki z 25 do 50mg wywołało u mnie ostatnio średnio umiarkowane dolegliwości gastryczne i tępy, niezbyt nasilony ale za to stały ból głowy. Minęło po 2ch dniach, ale jednak, nie mam ochoty tego przeżywać w pracy, zwłaszcza, że teraz z 50mg wchodzę na 100mg. Lęki ustąpiły, depresja raczej bez zmian. Śpię mniej, ale wydaje mi się, że efektywniej, przynajmniej budzę się łatwiej. Ale nie wiem czy przerywany sen, po kilka godzin jest zdrowy.. mam pewne obawy. Mówiłam o tym lekarzowi, i chyba dlatego min. zdecydował się zwiększyć dawkę. Jak u was było po sertrze ze snem? PS: MałaMi, ja życzę Ci żeby to właśnie była ta optymalna dawka która przynosi ulgę :)
-
Filofobia, 'związkofobia', lęk przed zaangażowaniem...
aptasia opublikował(a) temat w Nerwica lękowa
Macie? Jak się u was objawia? z czego wynika? są tu osoby podobne do mnie? Chętnie podyskutuję nt tej przypadłości. -- 13 gru 2013, 01:15 -- naprawdę nikt? nic? To może zacznę temat. u mnie objawia się to tak, że: dystansuje się od osób które próbują się nadmiernie zbliżyć. Ciężko mi zaufać potencjalnemu partnerowi więc rzucam mu kłody pod nogi, testuje, przetrzymuje... jeśli się nie zniechęci a mi zacznie zależeć... wtedy dopiero zaczyna się prawdziwy koszmar. Ciągłe analizowanie jego zachowania i próba przewidzenia kiedy i jak mnie zrani, co skutkuje atakami paniki... paniki która jak huragan, niszczy i destabilizuje wszystko... W tej panice zrywam, burzę poczucie bliskości, mówię bardzo bolesne rzeczy żeby tylko zniechęcić tą osobę na tyle skutecznie by nigdy już nikogo z nas nie kusiło do powrotu, by nie było czego naprawiać... niestety zapętlam się w tym. Całe szczęście, leki mi pomagają na ten rodzaj lęku. Jak to jest u was? -
Asentra 100mg bez refundacji: 54zł z refundacją 36zł... Asentra 50mg bez refundacji 32zł Czysto teoretycznie zastanawiam się czy skoro jestem ubezpieczona w NFZ mogę iść do lek pierwszego kontaktu aby przepisał mi receptę. Do psych chodzę prywatnie do ośrodka który nie ma umowy z NFZem.
-
[videoyoutube=RVDc6bYy3j4][/videoyoutube]
-
bó, pracuję, lecz bawcie się dobrze :)
-
SRRI u mnie... libido... nawet większe niż wcześniej co chyba związane jest z ustąpieniem niektórych objawów depresji.. orgazm... to dość długa, wyboista (nie koniecznie przyjemna) droga która nie jest zwieńczona ani satysfakcją ani ulgą ze zdobytego szczytu. no cóż, coś za coś.
-
obawiam się, że nie zawsze wyprowadzka z domu jest rozwiązaniem naszych problemów. Mam wrażenie, że wręcz się one zaogniają. Już tłumaczę, na swoim przykładzie: mieszkając z toksycznymi rodzicami całą uwagę kierowałam na prorokowanie katastrofy. Wyczulona byłam na wszelkie symptomy zwiastujące wybuch złości mojego toksycznego ojca (choć czasem ciężko jest przewidzieć irracjonalne i pozbawione logiki emocje toksycznej osoby) wieczna analiza tonu, sposobu mówienia, siły zamykania drzwi od łazienki... miny przy obiedzie. Byliśmy wszyscy zaszczuci i sterroryzowani. Gdy się wyprowadził poczułam ulgę i nadzieję, że nasze relacje ulegną zmianie. Miałam nadzieję, że dystans pozwoli uzdrowić tą toksyczną więź. Niestety... Ani nie poprawiło to naszych relacji ani nie poprawiło mojego funkcjonowania. Gdy mieszkał z nami, całą swoją uwagę w domu skupiałam na diagnozowaniu zagrożenia, ale na zewnątrz budowałam poprawne i pozytywne relacje z innymi. Gdy się wyprowadził, moje relacje z innymi zaczęły być tak toksyczne jak relacje z ojcem. Ciągłe analizowanie zachowania ojca zastąpiło ciągłym analizowaniem zachowania chłopaka i próbą przewidzenia potencjalnego ciosu, zranienia i bólu. Relacje z innymi stały się powierzchowne i oparte raczej na dystansie niż bliskości. Tak jakby, znana z domu rzeczywistość, gdy przestała mieć rację bytu ze względu na wyprowadzkę ojca, zaczęła mi rujnować mój dotąd zdrowy świat, który wcześniej dystansowałam od sytuacji w domu. Teraz wszystko zaczęło się zlewać i przepełniać żalem i strachem. Być może to jedyna rzeczywistość w której jestem w stanie funkcjonować i stąd przeniesienie patologicznych zachowań na dotąd, poprawny świat zewnętrzny. Znacie to z autopsji?
-
związki z osobami borderline/NPD, inne związki toksyczne(inf
aptasia odpowiedział(a) na defibrylator temat w Problemy w związkach i w rodzinie
ciekawe doświadczenie, spojrzeć na siebie z 2giej strony. -
A czy to przypadkiem nie jest tak, że zależy od tego czym jest wywołana depresja? Jeśli to depresja endogenna wywołana rozregulowaniem "chemii" mózgu to raczej praca z terapeutą niewiele pomoże. Jeśli to depresja egzogenna to branie leków bez przepracowania problemu raczej nie przyniesie długotrwałego ukojenia.
-
zapytałabym skąd wiesz, bo z podpisu wnioskuję, że wciąż się leczysz :) Może bym uwierzyła gdybyś była sugestywna, ale pewnie i tak zapytałabym lekarza :) Póki co chcę poznać opinię osób które działanie leku znają z praktyki a nie z medycznej teorii, dlatego pytam tu, a nie lek. :)
-
Kasia, nie wiem gdzie mieszkasz, ale na uniwersytetach przyrodniczych, na kierunku zootechnika jest semestr zoopsychologii prowadzony w formie wykładów, więc myślę, że śmiało można na nie chodzić w formie słuchacza po dogadaniu się z prowadzącym :) Co prawda jest to okrojone (w końcu jeden fakultet to mniej niż podyplomówka) i niektóre zagadnienia ciężko zrozumieć jeśli np. nie miało się wcześniej doczynienia np. z fizjologią ale zawsze to coś :)
-
Wracając do tematu który mnie trochę zaniepokoił: ktoś powyżej napisał, że przyjmowanie SSRI trwale może zmienić osobowość, w tym doprowadzić do zaniku motywacji i pozytywnych emocji. Zmartwiła mnie ta opinia, bo w takim razie, na dobrą sprawę, stan po leczeniu tak naprawdę, poza brakiem dyskomfortu psychicznego niewiele będzie się różnił od stanu przed leczeniem. Czy ktoś ma jakieś doświadczenia w tym temacie? czy np. sertralina niesie ze sobą takie ryzyko? Czy jest to norma czy raczej jakieś wyjątkowe przypadki?
-
Nie muszę, doskonale wiem czego chcę. Nie wiem czemu zakładasz inaczej, nie znając mnie nawet wirtualnie. Ale podpowiem Ci: chciałabym lepiej spać, nie walczyć ze sobą rano by wstać z łóżka, mieć siłę do życia, móc się skupić nad codziennymi czynnościami, np. w pracy. ot co. W niczym nie kłóci się to z obawą o brak motywacji i zobojętnienie.
-
Zmniejszenie neurotyzmu/zwiększenie ekstrawertyzmu. No jeśli takich zmian się obawiasz, cóż, są gusta i guściki. No ale przecież neuroza też ma swój artystyczny urok. takich zmian się nie obawiam :) Ale wcześniej były opisywane inne zmiany (trwałe) które niekoniecznie by mi się podobały. np. zobojętnienie, utrata motywacji, brak uczuć...
-
trochę się tym zmartwiłam bo w sumie lubię swoją osobowość. Czy wszystkie SSRI niosą ze sobą takie ryzyko? Chciałabym się dowiedzieć na ten temat czegoś więcej... i czy przebiega to w sposob niezauważalny czy ewentualnie można "w porę" zareagować na zachodzące zmiany?