Skocz do zawartości
Nerwica.com

eligojot

Użytkownik
  • Postów

    710
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez eligojot

  1. Ale czemu się uczepiłaś tego kręgosłupa? Gdyby tak było, to najpierw pojawiłyby się zawroty głowy, a od nich dopiero mdłości, a nie na odwrót.
  2. Zapewne jak połowa forum borykająca się z nudnościami miałaś gastroskopię, która jak zwykle wyszła dobrze. Mylę się? Jeżeli żołądek jest zdrowy, dwunastnica, przełyk, nie ma wrzodów. polipów, uszkodzeń, to nie ma prawa być mdłości organicznych. Po prostu nie ma takiej możliwości. A jak np. w pracy niespodziewanie musisz odebrać telefon i zajmiesz się rozmową to też masz mdłości? Ja np. nie boję się, że zemdleję albo się uduszę albo zejdę na zawał. Boję się, że zwymiotuję. Prawdopodobnie u Ciebie, jak u mnie, to myśl jest tak zakorzeniona jak to jak mam na imię i nazwisko. Tzn. że jeżeli coś się złego ze mną stanie, to napewno będą to wymioty. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:56 am ] A kiedy ostatni raz zwymiotowałas? Bo ja 4 lata temu, gdy miałem grypę jelitową, choć ciągle wydaje mi się, że już jest tak blisko...
  3. Dobrze, że dziś idziesz do psychiatry. Zadaj mu to pytanie czy mdłości mogą być od kręgosłupa. Psychiatra ma również wiedzę z neurologii, zatem napewno udzieli profesjonalnej odpowiedzi. Lęk przed mdłościami i wymiotami to też mój konik, boję się tego zawsze i wszędzie. Gdy siedzę w domu to tego nie ma, gdy jadę autobusem lub siedzę na wykładzie modlę się tylko żebym nie dostał mdłości albo wymiotów. Jedni skupiają się na pracy serca, a my na pracy żołądka - taka nerwica. Uważam, że nie ma sensu wydawać niepotrzebnie pieniędzy na badania, które tylko my uważamy za słuszne, bez konsultacji z lekarzem. Trzymaj się!
  4. Widzę, że jesteś dość wiarygodnym źródłem informacji o boreliozie, a ta choroba jak fatum widzi nade mną i był czas, że ciągle o niej myślałem. Oczywiście byłem u zakaźnika, ale powiedział, że żadnej boreliozy tu nie widzi. Jednak po przeczytaniu wiadomego forum, przestałem wierzyć w poprawną diagnozę. Ze strony, która stworzyłeś jasno wynika, że borelioza to poważna choroba w sensie takim, że nie wystarczy złe samopoczucie, aby ją podejrzewać. Co prawda nie czuję się idealnie, ale nie mam opuchniętych stawów, zapalenia nerwów czy brzęczenia w uszach. Praktycznie nie mam objawów neurologicznych (np. zawroty głowy, podwójnego widzenia). Co do bólów, to też ich nie mam, może lekkie trzeszczenie szyi, ale na pewno nie taki ból karku, że nie można podnieść głowy z poduszki. Moje spowolnienie raczej wynika z depresji niż takiego zmęczenia, że nie można wyjść z domu ani do kuchni... Myślę, że to raczej wyklucza boreliozę jak na razie.
  5. Moze i masz rację - tylko osoba mająca problemy ze snem może zrozumieć jaka to męczarnia nie spać. Czy Wam również po nieprzespanej nocy jest niedobrze, zimno, kręci się w głowie i ma się mdlości?
  6. Doradźcie! Mam ogromny problem z zasypianiem, ale to jakos niweluję tabletkami. Gorsze jest to, że od jakiegoś tygodnia budziłem sie równo o 4 rano i nie mogłem usnąć dalej i tak aż do rana... W weekend dostałem silnego ataku paniki połączonego z depresją, manią, nadpobudliwością psychoruchową i generalnie wszystkim. Skończyło się wizytą na pogotowiu i zastrzykiem z Relanium. Czy te problemy ze snem mogły być zwiastunem nadchodzących problemów?
  7. Leczyłem się też Efectinem. Miałem jedną bardzo natrętną myśl przez którą myślałem, że jestem bliski zwariowania. Rzeczywiście Efectin ją wyciszył, ale dopiero po jakiś 2-3 miesiącach. Teraz ta myśl jeszcze czasem powraca, ale jest dużo słabsza i łatwo-zwalczalna. Nie jestem teraz na psychotropach.
  8. Moniczka, od kręgosłupa na pewno nie ma mdłości, a jeżeli już by wystąpiły to po wypadnięciu dysku, a przy czymś takim na pewno byś nie mogła normalnie funkcjonować, chociażby z powodu bólu, braku czucia w rękach czy strasznych drętwień kończyn. Kręgosłup jest odpowiedzialny za zaburzenia czysto neurologiczne (rdzeń kręgowy), a nie mdłości. Te mdłości to objaw nerwicy. Zrób eksperyment, czy nie przechodzą jak ktoś niespodziewanie zajmie Cię czymś, albo odwrócisz uwagę. Gdyby były organiczne, to ich ulżenie nie wchodziłoby w rachubę. Rozważałaś może migrenę?
  9. tomakin, dziękuję za informację, która mnie trochę uspokoiła. Ja również namiętnie czytałem forum wspominiane dot. boreliozy i odnalazłem wiele objawów u siebie - nawet parę miesięcy temu wybuliłem kasę na polecany tam test PCR, który oczywiście wyszedł negatywny. Zastanawiałem się też nad promowanymi tam chlamydiami, cytomegaliami i innymi koinfekcjami.
  10. Czy to działa też antydepresyjnie?
  11. Lekką nerwicę miałem już w wieku 15 - 16 lat, ale określiłbym to głównie jako nadwrażliwość na pewne sytuacje. Na studiach zaczęła się poważna depresja i silna nerwica lękową. Także będzie tego wszystkiego jakieś 7 lat.
  12. Pierwsze symptomy depresji i nerwicy pojawiły się u mnie jakieś 7 lat temu (miałem wtedy jakieś 15 -16 lat). Tłumaczyłem to albo chorobą lokomocyjną albo wrzodami żołądka albo stresem albo jakimiś niewyjaśnionymi problemami zdrowotnymi. Zauważyłem też okresy silnego przygnębienia, związane np. z jakimiś nieporozumieniami czy słabymi ocenami. Ale w ciągu 4 lata było ich razem może 6 - nie trwały dłużej niż tydzień. Gdy poszedłem na studia miałem spokój przez jakieś pół roku - wiadomo nowe otoczenie, wiele atrakcji itd. Podczas egzaminów "przesiewowych" ciągle się zamartwiałem, że to już ostatni semestr na tych studiach - jednak zawsze jakoś się układało. Jednak poczucie bezsensu zawsze towarzyszyło mi podczas egzaminów. Zero samozaparcia, ambicji, przeświadczenie, że i tak jestem skazany na porażkę. Po 1. roku doszła depresja podszyta lękiem, stagnacja, dekadencja. Podjąłem leczenie przeciwdepresyjne, przeciw-lękowe. Zaakceptowałem szereg czynników, zrozumiałem, że to życie nie jest idealne, ale trzeba jakoś iść naprzód. Pewnych spraw się nie przeskoczy, trzeba nauczyć się z nimi żyć, poznać swoje możliwości i swoje ograniczenia. Miałem parę miesięcy spokoju. Do wczoraj. Dostałem ataku lęków, manii, prawie zwariowałem. Od jutra znowu będę się leczyć psychiatrycznie. Brak słów. Po tym ataku nie wierzę w wyleczenie, są tylko okresy remisji. Boję się wszystkiego, że jestem na coś chory i niedługo będę wycofany ze społeczeństwa, że kiedyś trafię do zamkniętego ośrodka psychiatrycznego, że niedługo wyrzucą mnie ze studiów, że nie znajdę pracy, że zawiodę rodziców, że oni umrą i zostanę sam na tym świecie ze swoją zwichrowaną osobowością, że skończę w przytułku dla bezdomnych, albo że zupełnie się załamię i zwariuję. Nerwica na pewno miała związek z moim charakterem. Podejrzewam nawet, że miałem ADHD, jednak wtedy nikt nie znał tej choroby. Zawsze się denerwowałem łatwo, ale zawsze mogłem liczyć na rodziców, że oni rozwiążą, pomogą, przytulą. Teraz już trzeba brać życie we własne ręce i najpierw na "pomoc" przyszła mi nerwica, a teraz silna depresja. Walczę z nią każdego dnia, zmuszając siebie do rzeczy normalnych, codziennych, zwyczajnych. Mam nadzieję, że to da jakąś namiastkę normalności i wreszcie uwierzę, że tak może być, jak było dawniej... post edyt. zmiana tematu mod. Jaśkowa
  13. List powstał po tym jak u pisarza wykryto chorobę nowotworową.
  14. Wczorajszy wieczór był tragiczny. Dostałem strasznych lęków z jednoczesnym pobudzeniem psychoruchowym. Wziąłem tabletki nasenne, ale one nic nie pomogły. Musiałem chodzić w tą i z powrotem po pokoju. Gdy położyłem się do łóżka musiałem poruszać, prawie wierzgać nogami. Dopiero po 3 tabletce usnąłem. Dziś rano znowu niepokój, przytłoczenie i wewnętrzne rozedrganie. Pojechałem na pogotowie - dostałem Relanium w tyłek i receptę na uspokajacz. Leczyłem się na depresję i nerwice i myślałem, że to już przeszłość. Uważałem się za człowieka zrównoważonego i już nawet dość zdrowego, a tu taki klops. Obawiam się, że to był jakiś atak manii albo depresji dwubiegunowej. Byłem o krok od zwariowania. Nigdy w życiu nie czułem się tak przytłoczony i byłem praktycznie atakowany przez wszechogarniające mnie uczucie bezsensu. W poniedziałek idę do psychiatry.
  15. Trochę tolerancji. Gdzieś taki ośrodek musiał powstać. Tak samo można się skarżyć na sąsiedztwo zakładów psychiatrycznych czy ośrodków leczenia nerwic. A to już chyba by było trochę nie na miejscu. A co mają powiedzieć ci, którzy dzielą jeden budynek z pubami, dyskotekami lub sex-shopami?
  16. Nie przerywaj zażywania Seroxatu. To normalne, że na początku brania są takie skutki uboczne, bo psychotropy to silne armaty chemiczne. Gdy całe "kotłowanie" się organizmu zostanie wyrównane, to i objawy ustąpią. Najgorszy jest 1. tydzień. Niektórych psychotropy przez pierwsze 7 - 10 dni wprowadzają na płask do łóżka (wiem z autopsji). Odstawianie jest już lżejsze, ale też nie "miodzio".
  17. Wcześniej powtarzałem sobie: "Żyję, ale co to za życie". Dzisiaj już tylko: "Żyję.".
  18. Wiolu, ja mam podobne spostrzeżenia do Twoich. Czasami staram się postawić właśnie w sytuacji, że inni mają gorzej, a uczą się jakoś z tym żyć. Np. czym by była nerwica czy depresja dla osoby, która właśnie wyszła z białaczki albo została cudem odratowana na stole operacyjnym. Na pewno po takich przejściach nie wszystko jest z nią idealnie, nie czuje się wyśmienicie, a jednak docenia to życie w formie jakiej jest to jej dane. Może to głupie, ale czasem myślę, że i tak los był dla mnie łaskawy. W końcu mam pełną rodzinę, nie jestem sierotą, nie wychowywałem się w bidulu. Urodziłem się w miarę zdrowy, bez żadnych wad rozwojowych, nie ma zeza ani wodogłowia ani atopowego zapalenia skóry, wrzodziejącego zapalenia jelit... Po prostu próbuję być wdzięczny za to co mam, a nie wydziwiam, że inni mają lepiej, bo istnieje ktoś kto chciałby się ze mną na życie zamienić. Tak to sobie wszystko tłumaczę... A że to życie nie jest idealne... No cóż, marzenia nie są gorsze od rzeczywistości, są po prostu zupełnie inne.
  19. Ja mam zupełnie inne zdanie na ten temat. Sulpiryd należy do neuroleptyków i właśnie NIE UZALEŻNIA. Dostałem go od gastrologa, bo również leczy zapalenia w obrębie przewodu pokarmowego i po zaleczeniu odstawiłem go z dnia na dzień bez żadnych skutków ubocznych czy zespołu odstawiennego. Uzależniają benzodiazepiny czy chociażby wspomniany Seroxat. Zależy pod jakim kątem patrzysz na to i jaki stadium choroba ma. Nerwica może doprowadzić do zupełnego wycofania z otoczenia, bo może uniemożliwić nawet wychodzenia z domu (tak wysoki poziom lęku). Silna depresja prowadzi do prób samobójczych i śmierci w ich wyniku. Schizofrenia jest napiętnowana, bo to choroba "szalonych". Odbiera zmysły, mylnie interpretuje bodźce, wytwarza swój własny świat. Wszystko zależy od nasilenia choroby, każda może być utrapieniem.
  20. Jeśliby Bóg zapomniał przez chwilę, że jestem marionetką i podarował mi odrobinę zdrowia, wykorzystałbym ten dar najlepiej jak potrafię.
  21. Musisz zadzwonić do regionalnego oddziału NFZ i zapytać, ponieważ jesteś niepełnoletni, a do rejestracji zawsze wymagają dowodu osobistego.
  22. [Dokończ zdanie] Gdy już będę zdrowy, to ... 1. będę żyć dwa razy szybciej, aby nadrobić stracony czas 2. nikt i nic nie będzie mnie ograniczać 3. żadna sytuacja nie będzie wstanie mnie załamać 4. będę doceniać wszystko, co daje mi los i będę za to wdzięczny 5. szczęście będę odbierać jako brak niepowodzeń, a nie znalezienie garnca złota.
  23. To zależy czym te biegunki są spowodowane. Jeżeli psychiką czyli np. nerwica żołądka, zespół jelita wrażliwego to jak najbardziej. Ale jeżeli wynikają np. z alergii czy podrażnień albo zapalenia jelita, to nie tylko nie pomoże ale jeszcze je nasili, bo to silny chemicznie specyfik.
  24. Różnie jest z tymi lekami na schizofrenię, na pewno tak jak przy innych chorobach, zaburzeniach psychicznych trzeba trafić w lek. Pozytywem jest to, że wiele osób uzyskuje długie okresy remisji i tylko okresowo w późniejszym życiu musi brać leki.
×