Skocz do zawartości
Nerwica.com

absolulu

Użytkownik
  • Postów

    181
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez absolulu

  1. Proponuję 2 zmiany: 1 - wprowadzenie na forum działu pt. 'psychofarmakologia' lub coś w ten deseń, gdzie dyskutowane byłyby mechanizmy działania leków, badania, innowacje itd. ALE dział ten podlegałby ściślejszej moderacji niż pozostałe - tzn. w założeniu miałby opierać się na dyskusji opartej o argumenty poparte wiarygodnymi badaniami, a posty nic nie wnoszące bądź do dyskusji byłyby usuwane. Myślę że w ten sposób wielu użytkowników bardziej skorzystałoby z forum, bo w obecnych tematach dot. leków jest dużo chaosu i oczywiście subiektywne opinie oraz mnóstwo dezinformacji. 2 - obecnie istnieje dział 'medycyna niekonwencjonalna', proponowałbym dodatkowy podział w dziale 'leki/indeks leków' na 'leki / terapie off-label'. W ten sposób użytkownikom forum łatwiej byłoby znaleźć stosowne informacje odnośnie powszechnie stosowanych preparatów i nie byłyby wymieszane z tymi mało popularnymi/niespotykanymi/nieznanymi dla polskich psychiatrów/lekarzy . Tutaj znowu prosi się o większy porządek niż w dziale 'medycyna niekonwencjonalna' gdzie często o dowodach naukowych zwyczajnie nie może być mowy. W dziale terapii off-label mogłyby się znaleźć substancje które są stosowane w psychiatrii pozarejestracyjnie ALE znowu jest to poparte dowodami naukowymi. Mogłyby się znaleźć w niej też wątki dotyczące substancji ziołowych/nootropowych, które mają udowodnione działanie i pomagają pacjentom z problemami psychicznymi w codziennym funkcjonowaniu. Inaczej rzecz ujmując chodzi o to żeby pewne wartościowe terapie np. kwasy Omega 3 w wysokich dawkach nie były wymieszane z akupunkturą (brak dowodów naukowych na jej działanie). TL;DR Proponuję oddzielenie oficjalnie zarejestrowanych leków od substancji stosowanych pozarejestracyjnie oraz utworzenie merytorycznego działu pt. 'psychofarmakologia', podlegający ściślejszej moderacji i opartego na dyskusji opartej na dowodach.
  2. Tak, tym bardziej, że żadna literatura nie jest podlinkowana. Wiarygodne źródła na PubMed-zie. Oczywiście że jest: http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/18534556 wystarczy kliknąć w tekście na "Bipolar Disorder" itd.
  3. Panie, nic nie poradzę że większość sensownych opracowań i nowe badania powstają na zachodzie i w języku angielskim. Niestety ale jeśli ktoś chce być na bieżąco z nowinkami, to musi operować w anglosaskim. Mówię tu szczególnie o lekarzach i innych pracownikach służby zdrowia, a jak jest ze znajomością języków w PL, każdy wie. No ale, może to będzie impuls i motywacja dla Ciebie do nauki
  4. Zrobiłem internetowy risercz tego specyfiku (głównie reddit, longecity i parę forów). Szczerze mówiąc jest stosunkowo mało opinii na jego temat, mimo że substancja jest w obrocie już parę lat. Znalazłem parę bardzo pochlebnych opinii, jednak większość tych pozytywnych mówi raczej o subtelnym działaniu. Było też trochę mówiących o braku jakiegokolwiek działania. Ciężko też wskazać jakąś grupę docelową, która korzystałaby z tego leku i na jakie dolegliwości się one skarżyły. Jedna niepokojąca sprawa, to jakiś mechanizm ladastenu (chyba gromadzenie się amyloidu), którego działanie może leżeć u podstaw rozwoju alzhaimera, ale możliwe że to tylko taki nic nie znaczący straszak: Ogólnie, jeśli ktoś dotarł do badań na ludziach, to niech podzieli się linkami. W każdym razie na papierze wydaje się być wręcz wonder-drugiem, tym bardziej że jest OTC. Myślę że warto spróbować in vivo -- 03 maja 2016, 15:42 -- Znalazłem jeszcze jedną informację, w Rosji lek ten jest stosowany we wskazaniach: F06.6 Organiczna chwiejność afektywna [asteniczna] F 48.0 Neurastenia Z 54.0 Okres rekonwalescencji po zabiego
  5. Ciekawy wpis odnośnie NAC: https://www.psychologytoday.com/blog/evolutionary-psychiatry/201201/problems-i-have-nac Mechanizm działania: Prawdopodobne zagrożenia:
  6. Jest jeszcze niestety ten typ konowała, który na cytowanie artykułów czy deklamowanie Stahla, niezależnie od tego czy jest rozgarnięty, czy nie, odpowie Ci że i tutaj 2 opcje: 1) tak naprawdę to nie wiadomo jak to z tym wszystkim jest (hehe) i swoje zdanie mam 2) ja tutaj jestem od leków i leczenia a jak się nie podoba to idź pan se gdzie indziej
  7. Dobrze prawisz, historyjki to żaden problem. Do jednego prywaciarza już dzwoniłem i oczywiście wielkie obruszenie na hasło metylo . Najgorsze jest to że człowiek rzeczywiście chce sobie jakoś pomóc a nie przyćpać, a pewnie w dużej większości przypadków lekarz spojrzy na ciebie jak na rekreacyjnego ćpuna. Te stronki typu oglaszamy24 na w 80-90% jakieś wałki (chociaż sam nie próbowałem). No i, o ironio, jest to lek przeznaczony docelowo dla dzieci, nie mówiąc już o milionach recept w USA na ten specyfik. No ale w naszym socjalistycznym kraju pacjenci są traktowani jak bezmyślne kurczaki czy trzoda chlewna.
  8. Zna ktoś w Warszawie psychiatrę/neurologa który może wypisać osobie dorosłej metylofenidat (concertę) bez diagnozy ADHD? Na razie zadzwoniłem do jednego i wspominając o metylo powiedział "że nie przepisuje tego z przekonania". Znając zaściankowość i schematyczność lekarzy, podejrzewam że z większością będzie ta sama gadka i chodzenie do kogoś po omacku trochę mija się z celem. A może któryś z użytkowników coś doradzi. Piszcie tutaj a jakieś nazwiska to of koz na priv
  9. Mnie też zaciekawiłeś tą substancją, posłałem Ci jeszcze priv. Moje pytanie jeszcze - czy z redditowego researchu wynika że występuje tolerancja po jakimś czasie ?
  10. Zna ktoś w Warszawie psychiatrę który może wypisać osobie dorosłej metylofenidat (concertę) ? Tzn. żeby posiadał recepty RPW. Please info na priv
  11. No to badanie co Miko wkleił i Twoje, Grabarz, sugerują że mirta ma słabe działanie serotoninowe, które może być nieistotne klinicznie (tak jak wnioski tej pani). Szczególnie że jak rzuciłem okiem to są badania na szczurach. Działanie antydepresyjne i przeciwdziałanie kastracji po ssri to antagonizm receptorów 5HT + noradrenalina, no i może sedacja z antagonizmu H1.
  12. Przyznam że słabo znam się na zapalnej teorii depresji, ale z tego artykułu z Twojego poprzedniego posta wynika że citalopram zwiększa poziom kilku 'proinflammatory agents' podczas gdy escitalopram je obniża. Dalej napisane jest, że mirtazapina również podnosi kilku z tych agentów (czy nie jest to czasem powiązane z przypadkami kiedy mirta/miansa mogą obniżać odporność/prowadzić do agranulocytozy?) Nie brzmi to zbyt dobrze i wrzuca kolejny kamyczek do ogródka tego leku. Ale tak jak napisałem słabo znam ten temat, więc jeśli masz dobre rozneznanie to chętnie zapoznam się z Twoją interpretacją tej teorii i działania tych konkretnych leków. W tym drugim artykule to już takie bardziej rozmyte tezy: ogólnie SSRI obniżają te czynniki ale w niektórych badaniach brak istotnych statystycznie wyników.
  13. Nie powiem że w 100% zgadzam się z jej analizą, ale stawia ciekawe tezy i w moim przekonaniu są w większości dobrze uargumentowane. Przede wszystkim nie mówi że mirta nie ma działania sertoroninowego w ogóle, tylko że jest ono na tyle słabe że nie ma znaczenia klinicznego. Akurat argument że toksyczne dawki nie powodują zespołu serotoninowego jest dość przekonywujący (zwłaszcza że babka specjalizuje się w SS). Rozumiem że wpis z bloga naturalnie jest mniej wiarygodny, ale jest on poparty bibliografią a jej artykuł z identyczną tezą też leży na Pubmedzie: http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/16342227 Babka też nie próżnowała z researchem Abstrahując jednak od tego, artykuł nie jest krytyką leku i jego skuteczności jako takich. Jest krytyką podejścia 'me too' drugs i tworzenia nowych tworów, które niewiele różnią się od swoich poprzedników. Biorą pod uwagę profil receptorowy i jej argumenty, można skłonić się ku tezie że mirta niewiele różni się od mianseryny. Podobny przypadek jak citalopram-> escitalopram. Cytując tą panią: Tutaj drugi artykuł: http://www.psychotropical.com/mirtazapine-a-paradigm-of-mediocre-science Nie widzę motywów dla których miałaby ona lobbować jakieś sensacyjne doniesienia i dlaczego miałbym wątpić w jej zdolności analityczne i podejścia science-based. W końcu: 1) liczne artykuły psychofarmakoligczne 2) duże doświadczenie kliniczne 3) emerytura (doświadczenie + brak lobby) Jeszcze raz napiszę, możliwe że gdzieś są jakieś nieścisłości ale tezy które stawia są ciekawe i dobrze uargumentowane. W innym artykule pisze o wenlafaksynie i o tym że żaden to SNRI (w standardowych dawkach). Każdy kto ma trochę pojęcia o tych lekach i psychofarmie, patrząc na siłę oddziaływania (Ki values) na wychwyt zwrotny NE doszedłby do tych samych wniosków, ale papka marketingowa i (skostniałe) schematy leczenia będą śpiewać tę samą melodię: SNRI Idąc dalej, autorka stawia tezę, że jeśli wenla jest SNRI to sertralinę tym bardziej należałby nazwać SDRI, a jak jest każdy wie. Link do artykułu: http://www.psychotropical.com/venlafaxine
  14. Działanie na serotoninę (a właściwie jego brak): Główne działanie: Mianseryna jest silniejsza noradrenalinowo. Podsumowanie: Źródło: http://www.psychotropical.com/anti-depressants/other Autorka: I am Dr Ken Gillman, a retired clinical psychiatrist who publishes research analysis and reviews. I have published many scientific papers in the field of neuro-pharmacology. My papers have now been 'cited' (i.e. given as references in other papers) over 2,000 times (1,000 is the average for a professor at a good university).
  15. Grabarz zgadzam się z Tobą że badania, mimo wszystkich ich niedociągnięć stanowią najbardziej obiektywną wiedzę. Pozostaje kwestia optyki. Tak jak napisałeś benzowcowi, u niego narasta frustracja bo nic nie działa tak jak jest zapisane i co radzą psychiatrzy, a u Ciebie pokrywa się prawie wszystko jak w case study i inaczej patrzysz na to wszystko. Ta książka ustawia te optykę pod jeszcze innym kątem i niestety niesie sporo negatywnego przesłania z pewnymi nadziejami na poprawę stanu rzeczy - czyli przede wszystkim wymóg rejestracji wszystkich badań i obowiązku publikacji zarówno pozytywnych jak i negatywnych wyników. Niestety przemysł farmakologiczny to przede wszystkim biznes. Najwięcej kasy idzie w marketing, a najbardziej opłacalne jest tworzenie 'me too drugs' a nie innowacje. A najlepiej jeszcze tworzyć encjanomery, jak to zrobił Lundbeck z citalopramem/escitalopramem. Liczą się patenty i dobrze zrobiony marketing. Leczenie to efekt uboczny. Niestety ale taka jest rzeczywistość. 100% złorzeczenie na te leki jest niedorzeczne, ale tak samo niedorzeczne jest uderzanie w ludzi którym to nie pomaga a naprawdę mają depresję kliniczną, albo totalną anhedonię spowodowaną rozwaleniem gospodarki neuroprzekaźnikowej/układu nagrody, czy cholera wie czego. Obawiam się że tak jak na ssraje nie reaguje 30% a jakieś ~60% uzyskuję częściową poprawę a jakaś część tego remisję, tak gdyby wyciągnąć z szuflad wszystkie badania, łącznie z tymi negatywnymi wynikami, wszystkie te statystyki jeszcze poleciałyby w dół. No i w sumie jeszcze jedna zasadnicza sprawa, o której pisze Goldacre - jeżeli tworzy się lek na dane schorzenie i rejestruje się go do leczenia, to nie powinno się wykazywać że jest skuteczniejszy niż placebo, tylko powinno się porównywać skuteczność do obecnie dostępnych, działających remediów. Tylko w taki sposób powstawałyby lepsze leki, a nie mniej lub bardziej udane kopie tej samej grupy leków. Niestety ale to ta trudniejsza droga i więcej pięniędzy na badania. A tak każdy większy koncern po Eli lilly zrobił swojego ssraja i akcjonariusze są zadowoleni Wycieczki osobiste nikomu nie pomogą więc starajcie się tego unikać. Pozdrawiam Edit: benzowiec nie uważam że jesteś frustratem, tylko że ta sytuacja Cię frustruje, a wnoszę po Twoich wpisach w innych tematach. Łączę się z Tobą w bólu, bo ja też się frustruje na swoje leczenie
  16. Nie mieszaj, co by nie było naukowca, ze swoimi analizami z szarlatanerią i homeopatią. Artykuł mówi o tym że skuteczność antydepresantów jest zawyżona w świetle badań, które przeanalizował, a nie że nie działają. Nie udzielam się za mocno na forum ale je przeglądam i widziałem sporo Twoich postów. Doceniam Twoje naukowe podejście i merytoryczne przygotowanie, oby więcej takich ludzi. Ja również staram się sceptycznie podchodzić do wszelkich rewelacji i badań. Ale nie można popadać w skrajności i ufać im bezgranicznie. Dlaczego? Nie będę tu tworzył elaboratu, ale polecę Ci książkę Bad Pharma Bena Goldacre. Z góry zaznaczam że nie jest to żadna szarlataneria, tylko sceptycyzm naukowy i wytykanie przemysłowi farmaceutycznemu i prawu farmaceutycznemi błędów i 'zaniechań'. To gruba cegła, ale w moim przekonaniu ta książka powinna być obowiązkową lekturą na studiach medycznych i pokrewnych. W następnej kolejności zamierzam się zabrać z Bad Science tego samego autora. Przynajmniej jedna z tych książek jest na pewno w j. polskim. Tobie również polecam. Łap zajawkę Nawet psychiatra u którego się leczę, z dużym doświadczeniem (kilkanaście lat ordynator w szpitalu) i mocno oblegany (chociaz w sumie to zaden wyznacznik), stwierdził że to co uprawia to nie jest nauka tylko bardziej szamanizm, bo tak naprawdę nie wiadomo dlaczego coś pomaga pacjentowi albo nie a dobieranie leków to w większości wypadków ruletka. To mnie trochę usadziło na ziemi, bo sam wcześniej chłonąłem artykułu, działania na receptory, układy nagrody, hipokampy, pre frontal cortex i srutu pierdziutu... Lekarze nie wiedzą, pacjenci tym bardziej, na jednego działa na innego nie. Jedno jest pewne - psychiatria jest nadal w powijakach i obecne medykamenty ze swoja paletą skutków ubocznych i średnią skutecznościa, moim zdaniem to poziom mierny, ewentualnie dostateczny na szynach. EDIT: Co do kwestii uzależnienia, to ja to widzę tak, jak było to opisane na końcu artykułu. 20% pacjentów pogarsza się po odstawieniu - syndrom odstawienny. Odstawiam, jest gorzej = uzależnienie; biorę znowu, jest ok = na pewno uzależnienie. Można to więc nazważ uzależnieneim psychicznym i myślę że wielu użytkowników tego forum doskonale wie o co chodzi, a już na pewno ludzie odstawiający wenlafaksyne
  17. Wiesz, możesz sobie zrobić test, ten lek się nie wkręca tak długo jak ssraje, w 10 do 14 dni max będziesz wiedział co i jak. Tylko zacznij od min dawki 2mg rano i 2mg po południu (max 14-15). Ale to tylko jeśli chcesz zaspokoić ciekawość i odhaczyć go ze swojej listy, bo generalnie nie polecam. Ostatni post w temacie z rebo - reboksetyna-edronax-t7395-490.html
  18. benzowiec, nie rób sobie tego i nie próbuj nawet reboksetyny - dlaczego - odsyłam Cię do swojego posta w temacie o tym syfie.
  19. Napiszę krótko i zwięźle. Rebo to gówno a nie żaden lek. Żadna substancja nie wpędziła mnie w taką bezsenność i depresję jak ona. Fakt, że następuje noradrenalinowe pobudzenie, ale nie przekłada się to na motywację i chęć do działania, ale powoduje nerwową czujność, wyciąga Twoje najgorsze rozkminy i nie daje spać. Nie pomagało mi 30mg mianseryny, gdzie normalnie 5-10mg usypia mnie jak dziecko. Serio, mocno odradzam. Zresztą w zachodniej prasie ten lek już dawno zyskał opinię SCAMU a Ben Goldacre w swojej znakomitej książce, "Bad Pharma" opisał przypadek jak to sam przepisał swojemu pacjentowi reboksetynę. http://blogs.scientificamerican.com/guest-blog/the-antidepressant-reboxetine-a-headdesk-moment-in-science/ Zachęcam do lektury artykułu i ksiązki. Pozdrawiam
×