Skocz do zawartości
Nerwica.com

torres

Użytkownik
  • Postów

    643
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez torres

  1. Nie, ja miałem bardzo dobry kontakt z rodzicami w dzieciństwie. Pustka pojawiła się dość niedawno, wcześniej nawet jej nie było kiedy myślałem, że znajdę taką dziewczynę kiedyś ale to opierało się na naiwnych przesłankach.
  2. torres

    Idealizm

    Tylko ja widzę to tak, że wyzbycie się ideałów to stanie się kimś kim teraz gardzę i upadek człowieczeństwa. Dla takich ludzi jak ja najlepiej by było gdyby świat był lepszy. Jeśli nie będzie to ja się nie potrafię dostosować do tego żałosnego kurwidołka i żyć jak egoista, którym teraz gardzę. Dlatego pozbycie się ideałów nie jest dobre. Najlepsza jest dla takich osób śmierć bo przecież świat się nie zmieni.
  3. Nie no bez sensu. Każdemu może się nie udać samobójstwo i to nie oznacza, że ktoś jest od razu śmieciem. Ja też się tego boję a za śmiecia się nie uważam. W sumie powinniście mieć wszyscy w dupie co pomyślą ludzie po nieudanej Waszej próbie. Dużo gorsze jest np spowodowanie u siebie kalectwa i ja tego się boję najbardziej.
  4. Pewnie nic nie pozostało. Pytanie tylko co Cię powstrzymuje? Ja bym to zrobił, czasem powstrzymują mnie myśli o bliskich a czasem nawet one się wyłączają ale i tak nie potrafię tego zrobić bo nie mam skutecznej metody.
  5. U mnie najśmieszniejszym objawem jest to, że czasem muszę coś zrobić żeby było dobrze. Takie proste rzeczy jak np, że drzwi muszą być zawsze zamknięte a papier w kiblu musi być odwrócony tak żeby nie dotykał ściany. Ale najgorzej jak np mam jechać autobusem a muszę przejść przystanek na nogach żeby było dobrze albo powiedzieć do kogoś coś obraźliwego. Czasem mam tak, że pomyślę o czymś negatywnym i potem czuję lęk, że ta myśl spowoduje, że będzie źle. Albo oglądam mecz i jak myślę, że przegrają a potem rzeczywiście przegrywają to czuję, że to przeze mnie, że tak myślałem Albo jak postawię mecz to jest podobnie bo gdybym nie postawił to by wygrali Nie wiem jak można być tak pojebanym jak ja
  6. hamster91, mam bardzo podobnie tylko przyczyny samotności są inne. Kilka rzeczy to jakbym czytał siebie nawet :) Powiem Ci, że masz ułatwione zadanie bo nieśmiałość można pokonać. Ja mam odwrotnie niż Ty, nie jestem nieśmiały i nawiązywanie kontaktów idzie mi bardzo łatwo ale w tej masie dziewczyn nie ma odpowiedniej dla mnie więc każdą z góry traktuje jak koleżankę i przez to mam kilka przyjaciółek i dobrych koleżanek. Zadanie dla Ciebie to pokonanie nieśmiałości. Jeśli to zrobisz to znajdziesz dziewczynę. Jakie to proste co nie? Tu sytuacja zależy od Ciebie. A jak pokonać nieśmiałość jeśli chcesz wiedzieć to napisz PW do mnie :)
  7. U mnie na szczęście depresja nie zabija inteligencji. Ale zabija chęć poszerzania wiedzy. Dużo mniej czytam bo nie mogę się skupić ale mam dziwne wrażenie jakby kojarzenie faktów było teraz u mnie mocniejsze, poglądy i wyrażanie myśli klarowniejsze. Bo mam teraz dużo więcej przemyśleń niż kiedy byłem szczęśliwy. Poza tym więcej doświadczeń. Od jakiegoś czasu w każdej dyskusji, w której ktoś ma inne poglądy potrafię po prostu zmasakrować tę osobę i użyć takich argumentów i sformułowań, że druga osoba albo nie wie co powiedzieć albo zaczyna mnie obrażać osobiście czym przegrywa dyskusję. Przy okazji mam większy poziom agresji w stosunku do głupich ludzi, mam wszystko w dupie więc nie hamuję się i mówię co myślę. Jakieś minimalne plusy z tej depresji jednak są ale wolałbym być jednak szczęśliwy niż mądry. P.S. Teraz nawet mam w sumie tematy do rozmów. Co prawda więcej narzekam ale bardziej błyskotliwie i dokładnie potrafię opisać otaczający mnie zły świat.
  8. Vi vi, depresja może być z różnych powodów i w moim przypadku właśnie z tego, inni ludzie mogą być szczęśliwie zakochani i mieć depresję z innego powodu a jeszcze inni mogą być sami i nie cierpieć na depresję. No ale u mnie jest tak a nie inaczej. jetodik, z tymi wymaganiami to bardziej skomplikowane. Wygląd to głównie twarz i juz pod tym względem podoba mi się bardzo mało kobiet, dużo mniej niż innym facetom z tego co widzę po rozmowach. Tak jak już tu pisałem, że widziałem w życiu 4 takie dziewczyny na ulicy. Tak czysto seksualnie oczywiście pasuje dużo więcej kobiet ale na związek nie. A charakter? Na pewno łagodny. Kobieta musi być miła i uśmiechnięta, nie może mieć zbyt dużo męskich cech. Musi mieć podobne do mnie podejście do miłości, nie może podchodzić do tego pragmatycznie i ja dla niej też nie mogę być z braku laku tylko z miłości. Następna sprawa to poglądy podobne do moich i pasowałyby podobne zainteresowania i upodobania. Taka osoba nie istnieje więc to, że będę sam jest pewne.
  9. vifi, Nie. Tak jak napisałem, każdy wierzy w inne historie i każdy ma różne priorytety. Dla mnie priorytetem jest miłość i bez tego nie widzę sensu. Depresja jest tym spowodowana - świadomością, że nie znajdę takiej kobiety jakiej bym chciał. Może więc obecnie zniekształcać myśli ale nie wzięła się ze zniekształconych myśli bo to włąśnie myśli wymyślone podczas braku depresji spowodowały chorobę. Tak... Byłem zdrowy, szukałem i nie znalazłem. Nawet zbliżonej chociaż trochę osoby do tych wymagań jeśli chodzi o cechy poza wyglądem. Z samego wyglądu też jest bardzo ciężko ale już się takie trafiły. 4 razy w życiu widziałem ideał czyli kobiety, które z wyglądu pasują mi do związku i miłości. Nie tyle bezsensowna w ogóle co bezsensowna dla mnie. I uczucie pustki jest własnie nie do zniesienia. Nie chcę być sam i nie chcę związku z braku laku. A nie mam innego wyboru. Co tu jakakolwiek terapia może pomóc? Jedynie może leki dostanę silniejsze, które wytłumią na chwilę objawy depresji ale na głębszym poziomie zmiany są niemożliwe.
  10. jetodik, dzięki, spróbuję poszukać tej książki na ebookach i znaleźć ten rozdział. Z tego co ja czytałem w różnych ksiażkach ludzie przewaznie mają problem z akceptacją siebie i od związku oczekują właśnie akceptacji od drugiej osoby i pewnego rodzaju kontraktu. I to rzeczywiście jest coś od czego można się uniezależnić. U mnie to wygląda inaczej. W jaki sposób? TEUFEL, sercem zgadzam się z tym co piszesz a rozum podpowiada, że może być inaczej i to tylko nasze zniekształcenia myśli. W zasadzie mózg rozwinął się w procesie ewolucji a empatia jest skutkiem ubocznym a nie celem.
  11. TEUFEL, a może własnie człowiek powinien być skrajnym egoistą i to my jesteśmy słabymi jednostkami przez to, że tak nie myślimy i własnie to świadczy o chorobie?
  12. vifi, Tylko moje. Każdy żyje swoją historią, a ja mam taką, że najważniejsza w życiu jest miłość. Można ale nie kiedy ma się główne przekonanie, że miłość jest najważniejsza. I tutaj normalna praca z przekonaniami nie pomaga bo to główne przekonanie, na którym opiera się całe moje myślenie, moje życie i wszystkie inne cele i przekonania. No mógłbym również szukać dziewczyny i jej nie znaleźć ale właśnie doszedłem do wniosku, że na pewno nie znajdę więc nie warto szukać igły w stogu siana. Wiem, to kolejna rzecz, która mnie denerwuje u ludzi. Bez tego gatunek ludzki by wyginął. Człowiek ma za zadanie się rozmnażać, a że nie każdy ma wysoką wartość na rynku matrymonialnym to musi obniżyć wymagania, druga strona robi to samo i są ze sobą z braku laku, bez miłości i ze strachu przed samotnością. U mnie to tak nie działa. Nie mam strachu przed samotnością jako taką tylko odczuwam brak konkretnej osoby pasującej do wymagań. Mając wybór bycia z kimś z braku laku po obniżeniu wymagań lub samotność wybieram to drugie. Sensem nie jest dla mnie związek tylko miłość. Wiem, że jestem coś wart tylko życie nie jest dla mnie nic warte. Miłość nadałaby mojemu pustemu życiu sens. Ludzie z reguły są nastawieni na to żeby brać a ja chciałbym kogoś obdarzać tym uczuciem i dawać coś z siebie. Wszystko co można brać każdy człowiek jest w stanie zdobyć. Można mieć kasę, związek (nie miłość tylko związek, rozgraniczam te dwie kwestie), pozycję społeczną i zawodową. Jednocześnie dla mnie nie ma to żadnego sensu. Nie chcę tego i nie potrzebuję nikomu niczego udowadniać. Nie mam potrzeby zaspokajania swojego ego związkiem tylko mam w głowie wyobrażenie kobiety, z którą bym chciał być i za tym tęsknię i tego mi brakuje. Jest jedna osoba, która tak wygląda (nie znam jej osobiście i nigdy nie poznam) i może też gdyby nie wizja takiego wyglądu idealnie pasującego do tych wyobrażeń też cierpienie byłoby mniejsze, a tak to widzę co chciałbym mieć i co tracę. Żyć może. Wszystko może tylko po co? Ja sensu w tym nie widzę. Mam namiar na podobno dobrego terapeutę i pewnie z tego skorzystam chociaż nadziei nie widzę już żadnej. Nie wiem, odkąd pamiętam takie miałem. Tylko, że kiedyś naiwnie wierzyłem, że znajdę taką kobietę. Nie wiązało się to z żadnymi logicznymi przesłankami tylko takim stwierdzeniem "skoro sensem mojego życia jest miłość a się urodziłem to muszę tę miłość w przyszłości znaleźć i istnieje jakieś przeznaczenie i Bóg pewnie tak to zaplanował". Wydoroślałem z takiego myślenia, przestałem wierzyć w Boga, skalkulowałem sobie szanse spotkania takiej kobiety i już wiem, że zawsze będę sam. QAbled, Nie czuję się osamotniony z powodu depresji bo to depresja powstała na skutek samotności.
  13. torres

    Idealizm

    Zorientowałem się, że to dla mnie duży problem a jest on nie do przeskoczenia. Żyję ideałami, mam w głowie idealny obraz świata jak powinien wyglądać i jeśli tak nie jest to z tego powodu cierpię. Potrafię być smutny z tego powodu, że obcy ludzie się zdradzają, oszukują, okradają albo z tego, że tyle osób jest ogłupianych przez złe ideologie (lewicowe albo związane z religią), że dziewczyny sprzedają dla pieniędzy swoje ciało albo robią sobie sztuczne cycki lub usta. Jakoś cierpienie związane z wypadkami, głodem i chorobami mnie tak nie rusza jak ludzka zła wola. To, że są np zboczeńcy jak pedofile też nie jest większym problemem bo to jest poza ich wolą, natomiast jeśli ktoś z własnej woli postępuje źle, niemoralnie lub jest debilem to ja z tego powodu cierpię. Ostatnio głośno zrobiło się o programie Warsaw Shore, ludzie się z tego śmieją a mi jest smutno, że ludzie oglądają takie gówno i brandzlują bo jakaś banda matołów pije i się rucha. Poza tym idealizm przekłada się na inne dziedziny życia. Z tego powodu nie potrafię uznać nikogo za przyjaciela bo nikt nie spełnia kryteriów. To samo ze związkiem. Miłość jest dla mnie najważniejsza ale nie znajdę osoby, która by mi pasowała. A życie bez miłości lepiej żeby się szybciej skończyło bo nie mam zamiaru dłużej cierpieć z tego powodu. Czasem denerwuje mnie muzyka bo jedna nuta jest zagrana nie tak jak powinna. Oglądam mecz i denerwuje mnie to, że piłkarz podjął nie taką decyzję jak powinien nawet jeśli ta akcja kończy się golem. I teraz najbardziej pojebane, o tym nawet nie mówiłem psychologom bo dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że to jest bardzo dziwne. Czuję jakbym jako dusza pochodził z innego, lepszego świata i niektóre rzeczy tu na Ziemi są "stamtąd" i wtedy jest dobrze i czuję taki dziwny rodzaj ekscytacji i coś takiego jakbym to już znał. I np niektóre piosenki są tak zagrane, niektóre dziewczyny pasują mi wyglądem do tamtego świata, niektóre miejsca tak wyglądają, niektóre obrazki, samochody, czasem jedzenie i picie tak smakuje. I to wtedy pasuje do ideału. Jak nie pasuje to czuję jakiś dyskomfort w psychice z tego powodu. Jest na forum ktoś kto ma podobnie czy tylko ja jestem tak pojebany?
  14. Nie chcę żyć z samotnością bo za sens życia uważam miłość w związku damsko męskim. Nie wyobrażam sobie żyć i starać się o cokolwiek bez tej najważniejszej wartości. Można sobie z tym radzić, kiedyś np radziłem sobie z tym łudząc się, że kiedyś nie będę sam i to się odmieni. Teraz dobija mnie świadomość, że jednak to się nie odmieni. A dlaczego tak? Dlatego, że jestem pojebany w głowę, podoba mi się bardzo mało dziewczyn na tyle żebym mógł się zakochać. Musi być odpowiedni zbiór cech oczywiście bardzo rzadko spotykanych. Do tego mam nietypowe poglądy, spojrzenie na świat itd a dziewczyna musi być pod tym względem podobna do mnie. Do tego musi mieć odpowiedni charakter, a jeszcze przecież ona musiałaby się zakochać we mnie... Taka po prostu nie istnieje. W ogóle ludzi skreślam bardzo szybko, nie mam chyba prawdziwych przyjaciół chociaż jest aż kilka osób, które pewnie myślą o mnie jako o przyjacielu. Oni mnie lubią a ja ich akurat też ale nie potrafię uznać tych osób za odpowiednie chociaż do przyjaźni. Skoro z tym jest tak ciężko to co dopiero mówić o miłości. Zwykli ludzie dobierają się w zwykłe pary i mogą być szczęśliwi, a ja jestem niezwykły (pojebany).
  15. Też się zastanawiam po co żyć. Moja rozkmina jest taka: człowiek żyje po to żeby być szczęśliwym. Innego sensu z punktu widzenia człowieka być nie może. I to powoduje kurewski bezsens ponieważ ja wiem, że nigdy nie będę szczęśliwy. To jest niezależne od zewnętrznych osiągnięć. A celem gatunku jest przetrwanie i z tego punktu widzenia jestem jednostką bezużyteczną bo nie przekażę dalej swoich pierdolonych genów. Osobniki silniejsze z punktu widzenia ewolucji przetrwają a te słabsze wyginą. A ja jestem pod tym względem wyjątkowo dziwną jednostką bo teoretycznie nie jestem słabszy od innych tylko mam inne od nich rozkminy i wymagania od życia
  16. Nie chcę żyć z samotnością a wyjście z niej jest niemożliwe. Ja już chcę tylko umrzeć i nic więcej mi nie potrzeba. Tylko jak to jest, że życie jest tak kruche a ja nie wiem jak to zrobić żeby je zakończyć?
  17. Marne to pocieszenie bo cierpieniem jest każda sekunda. Leczenie jest niemożliwe bo nigdy nie pogodzę się z samotnością
  18. Kilka razy już prawie podjąłem decyzję o samobójstwie ale tak naprawdę nie wiem jak to zrobić. Boję się, że będę żył długo i nie będę potrafił się odjebać. Najlepiej strzelić sobie z pistoletu w głowę ale nie mam skąd wziąć pistolet. Przedawkowanie leków jest niebezpieczne bo można się obudzić ze zniszczonymi nerkami i wątrobą albo co gorsza uszkodzić mózg i zostać roślinką.Najlepszy byłby zastrzyk tylko znów problem jest z dostępnością substancji. Skok z wysokości to ryzyko umierania w bólu. Pozostaje powieszenie się ale tego też się boję, że może się nie udać
  19. Wydaje się, że sięgnąłem dna. Jeśli będzie gorzej to wtedy... pewnie samobójstwo. A na terapię chyba pójdę chociaż nie wiążę z tym wielkich nadziei.
  20. Chcieć się zmienić a mieć możliwość zmiany to też różne tematy. To co powoduje u mnie samotność jest nie do zmiany więc musiałbym się z tym pogodzić ale nigdy się nie pogodzę. Nie mam złych doświadczeń takich jak Ty masz z toksycznymi frajerami, a to pewnie ułatwia pogodzenie się z samotnością
  21. Poznaję siebie codziennie i akurat samoświadomość mam bardzo dużą (to zdaniem wszystkich psychologów, z którymi miałem do czynienia). Mechanizmy mojego toku myślenia też są czymś na czym się codziennie skupiam. Swoje zachowania i myśli też rozumiem. Problemu z pewnością siebie nie mam... Więc chyba terapia mi nie pomoże na moje problemy.
  22. Dobra ale na czym konkretnie polega ta terapia?
  23. Mi psycholog powiedział, że na NFZ to dupa nie terapia (a przynajmniej on nie zna żadnego dobrego terapeuty na NFZ). A mogłabyś mi powiedzieć co takiego na tej terapii mówiliście, że teraz tak Ci się odmieniło myślenie? Ja myślę, że dla mnie żadna terapia nie będzie skuteczna bo dodatkowo mam zaburzenia osobowości, które polegają na tym, że neguję wszystko co mówi terapeuta i zdaniem kilku psychologów, z którymi miałem do czynienia widzę świat zerojedynkowo. Ale widzę go tak bo tak po prostu jest. Albo coś jest dobre albo złe. Albo czarne albo białe. Prawda jest jedna i nie leży pośrodku a kiedy o tym mówię to wg psychologów mam zaburzenia więc po prostu nie chcę mieć z nimi do czynienia bo żaden mi nie udowodni, że jest inaczej.
  24. Byłem u psychiatry, który zapisał mi jedynie sulpiryd (nie pomogło). U psychologa byłem kilka razy ale ten skierował mnie do kogoś innego (płatna terapia). Nie widzę jednak szansy na to, że coś mogłoby pomóc. tu już nie ma ratunku i pomóc moze jedynie śmierć ale martwi mnie to, że jestem młody i jeśli nic się nie zdarzy to mogę jeszcze trochę pożyć. A raczej powegetować.
  25. Wycięte jelito grube i zamiast niego jest sztuczny zbiornik z kawałka jelita cienkiego i tam teraz tworzą się stany zapalne. Ale to akurat ma tutaj najmniejsze znaczenie, najgorsze już za mną jeśli o to chodzi. Za to z psychiką jest gorzej niż było kiedykolwiek i lepiej już nie będzie
×