Skocz do zawartości
Nerwica.com

torres

Użytkownik
  • Postów

    643
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez torres

  1. Ja jestem podobno dość przystojny a jakiś czas temu jeszcze dziwiłem się czemu dziewczyny wolą brzydszych kolegów. Potem to zmieniłem i już wiem, że nie to się liczy. Na kasę patrzą szmaty a nie kobiety. Chcesz być ze szmatą czy wolałbyś być z kobietą? :) Odpowiedź jest jasna więc nie szukaj takich, które patrzą na kasę.
  2. Czuję się wywołany do tablicy ponieważ sam sobie poradziłem z ciężką depresją, którą miałem jeszcze niedawno i pokonanie tego przyszło bardzo szybko. Depresja to nie rak tylko stan umysłu. I nie ma czegoś takiego jak depresja, która przychodzi z zewnątrz tylko jest odpowiedź organizmu na myśli. Nie widzę konkretów w tej wypowiedzi. To co napisałeś raczej świadczy o depresji i jej skutkach a nie przyczynie. A co do kobiet to nie lecą one na kasę i widzę tylko, że masz kiepski wzorzec. Kasa i osiągnięcia to pryszcz na dupie w porównaniu z tym co jest naprawdę ważne.
  3. Nie, może raczej żeby sie pożalić i żeby ktoś przeczytał. Nie da sie w takiej sytuacji pomóc...
  4. No a ja właśnie nie potrafię się skupić na sobie bo cały czas mam poczucie, że to egoizm i bezsens i do tego to jest bardzo złe.
  5. On pewnie o tym nawet nie marzy. Hmm jak ktoś marzy o byciu najlepszym to nie może być kim chce ale być dobrym w dowolnej dziedzinie zostać można jeśli komuś zależy.
  6. Można osiągnąć wszystko tak naprawdę tylko pytanie po co skoro ci ludzie z osiągnięciami i tak mają do dupy. Jeśli ktoś jest szczęśliwy to nie potrzebuje do tego osiągnięć i ja tym ludziom zazdroszczę.
  7. Ty też chyba nie zrozumiałeś mojego ostatniego posta bo chodziło mi o to, że każdy kto dyskutuje na jakiś temat myśli, że ma rację a inni nie więc nie rozumiem tego argumentu. Zobacz sam napisałeś czyli uważasz, że ja nie mam racji a Ty ją masz :) A w temacie religii na 100% mam rację bo twierdzę, że nie wiem co jest po śmierci. Nikt z nas nie wie więc jeśli ktoś mówi, że wie to znaczy, że się myli. A niebo i piekło to właśnie taki wymysł dla ludzi, którzy nie chcą nie wiedzieć i wolą myśleć, że wiedzą
  8. wysłowiona, Potrafię tylko nie chce. A ja właśnie myślę nad tym jak to zrobić żeby się chciało a nie jak to robić. zujzuj, Nie nie istnieje bo wszyscy wszystko już odkryli i zastosowali. W sumie dziwni ci naukowcy, że chcą odkryć jeszcze rzeczy, których nikt nie odkrył skoro zujzuj, wie, że już wszystko zostało odkryte Z jakimi modelami? Zgodnie z psychologią człowiek nabywa upodobania w procesie wychowania. Tutaj jedynie chodzi o zmianę tych upodobań, przeprogramowanie tego programu, który mamy wpojony w dzieciństwie. Wiadomo, że tak się musi dać tylko jeszcze nie odkryliśmy jak. Podobnie jest z leczeniem raka - wiemy jak on powstaje i na jakiej zasadzie powinien działać dobry lek ale nie mamy jeszcze takiego leku i nie potrafimy go zrobić. Nie piszę o emocjach tylko o tym co je poprzedza. Zakochanie się to nie emocja. Emocja to miłość, złość, radość co jest skutkiem naszych upodobań w zależności od tego jak się życie potoczy. W ten sposób jesteśmy zupełnie nieodpowiedzialni za emocje i za swoje życie. Albo będzie dobrze albo źle i to od nas nie zależy. Czy to nie okropne taki brak kontroli? To tak jakby wybrać się żaglówką w rejs i chcieć dojechać z pkt A do pkt B i liczyć, że wiatr zawieje akurat w tę stronę a nie w inną. Nie wyjdę na dwór z zamiarem zakochania się ale mam w głowie obraz dziewczyny idealnej i zakocham się jeśli jakaś realna dziewczyna będzie miała cechy pokrywające się z tym. I wszystko jest zdane na przypadek czy taką spotkam czy nie. W moim przypadku na pewno nie więc jest to pisane na cierpienie. A jeśli zmienię ten obraz na taki występujący co jakiś czas w przyrodzie to na pewno taką osobę spotkam. No póki co sposób nie istnieje ale moim zadaniem życiowym jest odkrycie go i wtedy będzie istniał. Albo mi się to uda czym zyskam szansę na dobre życie albo będę spisany na straty. To moje być albo nie być. Mam z góry stwierdzić, że taki sposób nie istnieje i się zabić? W sumie można bo szanse na odkrycie tego sposobu są małe ale jakieś istnieją. Ostatnia drużyna w tabeli też ma małe szanse na wygraną z liderem ale czasem się to zdarza. Nie, patologią mojego umysłu są złe programy, które trzeba przeprogramować. Do tego jest potrzebna metoda, o której piszę. Bez niej nigdy się nie zakocham, nie będę miał pasji, nie pójdę do pracy. Skoro piszesz, że się tego nie da zmienić to jako psycholog poleciłbyś mi samobójstwo czy jednak lepiej żebym uznał, że się da i szukał sposobu?
  9. Fajnie więc, że moje zdanie ma dla Ciebie znaczenie i zdajesz sobie sprawę, że nie wiesz lepiej Skąd czerpię wiedzę? Interesuję się tym tematem, czytałem różne rzeczy, sam dochodziłem do wielu wniosków i słuchałem co mówią na ten temat mądrzejsi tego świata. Jeśli chcesz więcej podyskutować na ten temat to jest na forum wątek o religii. Tutaj już nie rozmywajmy.
  10. Ponieważ to zupełnie nielogiczne i niespójne, nie tłumaczy świata a poza tym zostało wymyślone żeby mamić ludzkie umysły. Np czyściec został wymyślony 4 grudnia 1563 na soborze Trydenckim.
  11. Nie da się tego w co nie wierzymy. Trzeba wznieść się ponad te granice. Światopogląd jest spójny - jesteśmy maszynami ale ten sposób istnieje i można maszynie właczyć taki tryb
  12. To nie wierz w to bo to bzdury. Kto to wymyślił? A reinkarnacja to tak naprawdę jedyna logiczna możliwość, która wszystko tłumaczy. Czy jest faktem nie wiadomo ale jako teoria jest idealna i jako jedyna nie do obalenia.
  13. Terapia srapia. Takie problemy samemu można rozwiązać W tym wątku nawet. Tylko trzeba pokonać swoje granice, zdać sobie sprawę, że one nie istnieją. Moim zdaniem problem autora wątku można zlikwidować przesunięciem palca w dupie i nie ma przy tym wielkiej filozofii, a na terapii można się z tym bujać latami a potem będzie za późno na to żeby cokolwiek robić. Napisałeś: "DLACZEGO JESTEM BEZNADZIEJNYM CZŁOWIEKIEM? JA NIE INNI, WSZYSCY INNI SĄ DOBRZY, TO JA JESTEM BEZNADZIEJNY." Ze zdania wynika, że: 1. Jesteś beznadziejnym człowiekiem 2. Wszyscy są dobrzy Dobrze wiesz, że to bzdura. Zacznijmy od obalenia pkt 2 bo to łatwiejsze. Serio wszyscy są dobrzy? Zobacz chociażby na wątki tu na forum jakie ludzie mają problemy. Wiele osób myśli podobnie jak Ty. Zobacz ja mam odwrotny problem - jak odnaleźć się w świecie gdzie zdecydowana większość ludzi to albo debile albo osoby, które są wartościowe ale nie zdają sobie z tego sprawy i chcą być tacy jak ta zdebilała większość. Spójrz na ludzi - większość to zwykły plebs. Przebiega to na zasadzie takiej, że ktoś chce np mieć dziewczynę ale dostrzega, że jest chujowy, ma pryszcze, mało zarabia, ma słabe geny i żadna kobieta go nie chce. Co robi taki człowiek? Ma 2 możliwości i zdecydowana większość wybiera obniżenie swoich wymagań i dostosowanie celów do swojego beznadziejnego wizerunku z własnej głowy. Tak robią ludzie bez większych ambicji, a muszą tak robić ponieważ to mechanizm gwarantujący przetrwanie gatunku. Z biologią się nie wygra. Te najlepsze kobiety są dla najlepszych, skoro ktoś nie może ich mieć to bierze te z półki, na której ceny nie są wygórowane ale i towary wybrakowane. Bogacz wchodzi do supermarketu, ogląda towary i stwierdza "mam tyle kasy a nie ma co kupić bo sama chujnia w tym sklepie". Średnio zamożny kupuje to na co go stać i jest w miarę zadowolony, kupując skodę nie myśli o tym, że jest gorsza od ferrari czy porsche. Biedak wchodzi do tego sklepu i kupuje harnasia bo jest najtańszy i jeszcze oddaje butelkę żeby mu na niego starczyło. Żebrak stoi pod tym sklepem i nie kupuje nic i myśli tak jak Ty. Myśli, że te towary są takie świetne i zajebiste, idealizuje je bo ich nie ma. Pojawia się myśl "jestem beznadziejny bo mnie nie stać". Prawda o tych samych towarach nadal jest taka sama - one są wybrakowane, bogacz wyszedł z tego sklepu i trzasnął drzwiami, też nie zostawił tam grosza. Spójrz na ludzi - świat jest zdemoralizowany. Większość oszukuje, większość obgaduje innych, wykorzystuje ich do własnych egoistycznych celów. W telewizji sam sex, gwiazdy ze sztucznymi silikonowymi cyckami prężą się jak w burdelu i to jest na porządku dziennym. Chujowe społeczeństwo krytykuje każdą odmienność bo sami boją się zostać ocenionym. Ich działania opierają się na budowaniu swojego wizerunku tak żeby mieć zewnętrzne sukcesy, żeby inni widzieli. Nikt nie chce być gorszy od innych. Ty porównujesz się do tych wizerunków, sam takiego nie zbudowałeś i porównujesz maski i stąd myśl, że jesteś gorszy. Każdy ma to w co wierzy. Powiem Ci, że jesteś facetem więc masz łatwiej. Dziewczyna musi być ładna dla kogoś więc te brzydkie mają ciężką sprawę. A facet może nie być przystojny ale może zbudować swoją wartość i wtedy będzie miał powodzenie u dziewczyn i będzie dobrze postrzegany ale najpierw musi sam mieć poczucie własnej wartości. A co do pkt 1 opisz dlaczego uważasz się za beznadziejnego. Skąd u Ciebie to przekonanie? I co to znaczy "beznadziejny"? Zdefiniuj to słowo.
  14. W sensie tego co będzie po śmierci. Wg mnie możliwości są 3 - albo nie ma nic albo jest reinkarnacja albo jest coś czego teraz nawet sobie nie wyobrażamy.
  15. zujzuj, I do takich wniosków doszedłem, że świat jest bez sensu, zły, ludzie są źli i głupi i największym przekleństwem jest dostrzeżenie tego. Dopóki człowiek tego nie widzi i żyje w matrixie to ma szanse być szczęśliwym, a dostrzeżenie tego powoduje, że jest się mądrzejszym, zna się prawdę ale jest się nieszczęśliwym. Na dodatek nieszczęśliwym już do końca życia bo nie da się zlikwidować świadomości i znając prawdę wmówić sobie coś innego. Ale taka metoda musi istnieć. Nasze mózgi to nic innego jak skomplikowane maszyny, do których jest jakiś kod. My nie jesteśmy niczym innym tylko zwierzętami tylko w odróżnieniu od reszty wydaje nam się, że mamy wolną wolę i że coś od nas zależy - to kolejna iluzja. wysłowiona, ale to serio tak nie działa. Ja nie piszę wyłącznie o kasjerce w sklepie tylko ogólnie o większości ludzi. Wielu ma trudną pracę, rozwija się ale marzy o odpoczynku a swojej roboty nienawidzi. Ja pracy nie będę szukał. Nie mam do tego w ogóle motywacji. Szukam sposobu na motywację i na znalezienie w tym sensu i jeśli go dostrzegę to pójdę do pracy. Nie będę tracił swojego cennego czasu w i tak marnym już życiu i narzucał sobie ograniczeń i obowiązków skoro nie mam żadnych przyjemności a pracę w tym momencie widzę jak podlewanie roślinki - pracować po to żeby się utrzymać czyli podlać roślinkę ale nie liczą się tu żadne wyższe wartości i nie ma w tym żadnego sensu. Podnoszenie umiejętności nie da mi satysfakcji ponieważ nie porównuję się z innymi - a właśnie ten mechanizm motywuje przeciętnych ludzi, po prostu chcą być lepsi niż inni (albo nie chcą być najgorsi) i dlatego się w coś angażują. Z punktu widzenia słabej samooceny to co piszesz ma duży sens bo człowiek motywuje się właśnie w ten sposób. "nie będę siedział w domu bez pracy bo będę się czuł wtedy gorszy od innych" - więc idzie do pracy a tam znów "muszę robić to lepiej żeby nie być najgorszym" a jeśli się okaże, że tej osobie dobrze idzie to jest motywacja do bycia coraz lepszym, w końcu najlepszym - wszystko po to żeby móc porównać się z innymi i wygrać. Ja piszę o czymś zupełnie odwrotnym. Najpierw komuś coś się podoba i dlatego ta osoba się w to angażuje a rozwija sie nie po to żeby być lepsza od innych tylko temat ją ciekawi i chce go coraz bardziej odkrywać. Zobacz jak dobrze to widać u małych dzieci. One angażują się w różne rzeczy, które im się podobają mimo, że nie mają żadnych umiejętności w tej dziedzinie i chcą je zdobyć bo coś im się podoba. I to zawsze działa na zasadzie podświadomego impulsu. Kiedyś jako dziecko nigdy nie grałem w piłkę ale kiedy zacząłem grać to mimo, że jeszcze nie umiałem to od razu mi się to spodobało. Pewnie gdybym został piłkarzem to teraz nie miałbym tych dylematów. Teraz myślę o muzyce - nie umiem grać ale wiem, że gdybym umiał sprawiłoby mi to przyjemność. Póki co nie mogę się jednak przemóc żeby się nauczyć więc nie jest to ta sama pasja jaka była w przypadku piłki. Chodzi o to, że to się od razu wie a nie trzeba się w nic angażować i próbować. Podobny przykład u mnie jest jeszcze z pisaniem bo podobno dobrze mi to wychodzi. No i przez jakiś czas pisałem, wychodziło mi to dosyć dobrze ale czułem się po tym zmęczony i nie miałem później na to ochoty. W końcu przestałem mimo zdolności w tym kierunku bo nie ma właśnie tej pasji. A ludziom się to podobało i jakaś satysfakcja z tego była. Ale zabrakło właśnie pasji więc wiem, że przynajmniej w moim przypadku Twoje rady nie będą skuteczne. Motywacja musi być najpierw. To tak jak z piękną dziewczyną, którą widzę pierwszy raz i od razu ją chcę, a brzydkiej nie chcę nawet kiedy ją poznałem i ma idealny charakter. To przychodzi od razu, z góry a nie pod wpływem działania.
  16. Czego konkretnie nie wiedziałeś bo nie rozumiem?
  17. To Ty piszesz, że nie zmienisz zdania, niezależnie od faktów
  18. Wiele jest sytuacji nie do rozwiązania. Moja jest dla mnie okropna a dla kogoś może nie być taka zła z boku. W sumie niektórzy mają gorzej. Ale czasami samobójstwo jest ostatnim logicznie poprawnym wyjściem tylko, że ludzie postępuja nieraz wbrew logice.
  19. Nie wiem, może ktoś to zrobił ale maks 1 -2 osoby. Przeważnie jak ktoś o tym mowi to tego nie robi chociaż jedna osoba z forum (akurat nie pisząca chyba w tym wątku) podejrzewam, że to zrobiła. Z logicznym wyjściem to tak jest. Moja sytuacja jest taka, że racjonalnie i logicznie myślący człowiek powiedziałby "chłopie idź się zabij bo już nie ma dla Ciebie ratunku". Sam to wiem, że powinienem się zabić bo to jedyne wyjście ale nie potrafię tego zrobić więc nie ma sensu o tym myśleć. I już nie myślę. Ja wiem, że już w tym życiu jestem spisany na straty i nic nie zrobię ale postanowiłem dożyć je do końca. Chyba, że by mi bezdomność zajrzała w dupę.
  20. zujzuj, to prawda, że dużo myslę i analizuję ale to chyba akurat dobrze. Co do piłki - to jest naprawdę bez sensu. Lubię ją bo w dzieciństwie się zainteresowałem i gdybym został piłkarzem pewnie byłoby ok ale skoro nim nie zostałem to już ciężko będzie cokolwiek w tym kierunku działać. marimorena, chodzi mi o znalezienie metody pozwalającej na dowolne przesuwanie rzeczy z obszaru, na którym nam nie zależy do tego, na którym nam zależy i odwrotnie.
  21. Ta szukać, ciekawe gdzie. Samobójstwo jest bardzo logicznym wyjściem ale strzelam, że z osób piszących w tym wątku nikt się jeszcze nie odjebał :) Więc skoro się tego nie potrafi zrobić trzeba szukać innych rozwiązań. Ja znalazłem i z dwojga złego chyba to lepsze niż samobój.
  22. monk.2000, ja jestem nieszczęśliwy z tych dwóch powodów właśnie. Tzn bardziej z braku miłości bo mam przeczucie, że brak pasji bym ogarnął gdyby nie to. Po prostu wiem, że musi istnieć jakieś rozwiązanie tego problemu. zujzuj, zaburzenia teoretycznie tylko nerwica natręctw, depresja (z tym sobie w sumie sam poradziłem) więc obecnie tylko ta nerwica. Dlaczego uważasz, że nie mam kontaktu z sercem? Właśnie mam i muszę go ograniczyć a bardziej skupić się na innych rzeczach, które są realne. Po co mam cierpieć z braku miłości skoro mogę obrócić miłość w coś na czym mi nie będzie zależało? Skoro nie da się czegoś mieć to trzeba zrobić tak żeby przestało mi na tym zależeć bo inaczej nie mam szansy nawet na przeciętne życie a co dopiero mówić o szczęściu. Pytasz o NLP - właśnie to o czym piszę jest brakującym mi ogniwem w tym wszystkim. Tam są narzędzia do skutecznej zmiany a mi brakuje motywacji do zmiany. Można modelować kogoś szczęśliwego to będzie się sprawiać wrażenie osoby szczęśliwej a mi chodzi o ten wewnętrzny stan. Szczęście jest stanem naturalnym, to nic ponad to co czlowiek ma. Jedynie ludziom wiele rzeczy w szczęściu przeszkadza - niezaspokojone potrzeby, pragnienia, marzenia. Trzeba usuwać co przeszkadza zamiast dodawać. To tak jakbyś miał bułke z zepsutym serem i zamiast wyrzucić zepsuty ser dodawałbyś ketchup, szynkę, sałatę żeby była lepsza. A co do szukania - jak, gdzie i czego szukać? Nie będę przecież po kolei próbował wszystkich czynności, które teraz uważam za bezsensowne i i tak się do nich nie zmuszę. Tu trzeba zmienić coś tak żeby samo się chciało. marimorena, nie oczekuję cudu tylko znalezienia jakiegoś pomysłu, który pozwoli zmienić to o czym piszę. To jak z samochodem bez paliwa - dostaję rady to jedź a paliwo się pojawi. Niestety to tak nie działa, najpierw trzeba zatankować.
  23. wysłowiona, to co piszesz jest tak abstrakcyjne, że aż dziwię się, że ktoś tak serio myśli Ja nie piszę, że coś jest komuś przeznaczone tylko, że zainteresowanie czymś przychodzi automatycznie. Albo się coś spodoba albo nie. Robienie czegoś nie sprawia, że się to zaczyna lubić. Wiele osób nienawidzi swojej pracy, wiele z nich ma ją ciężką, trudną i są w niej dobrzy ale tego nienawidzą. Wiele osób ma obojętny stosunek do pracy i traktuje ją jako coś niezbędnego co przyniesie pieniądze. Zdecydowana większość ludzi (ciężko o badania na ten temat ale strzelam, że 99%) nie lubi swojej pracy, ludzie często nie mają też żadnej pasji po pracy. Przeciętny człowiek żyje z dnia na dzień a ich marzenia ograniczają się do pieniędzy, spokojnego bytu, spokoju od pracy w ogóle, miłości. Rzadko ktoś ma pasję, którą jest pochłonięty a jeszcze rzadziej dla kogoś ta pasja jest jego pracą. To co Ty piszesz miałoby sens gdyby każdy człowiek był zadowolony z tego co robi, przynajmniej na jakichś trudniejszych stanowiskach ale tak nie jest. Można niespodziewanie odkryć w sobie jakąś pasję ale to się zbyt rzadko zdarza żeby na to czekać. Nie każdy jest Hopkinsem dlatego szukam metody żeby samemu zaszczepić w sobie pasję do czegoś. Poza tym chodzi mi o też o inne sprawy np zdejmowanie ważności z różnych kwestii jak np miłość. Myślę, że to bardzo możliwe, że pasja sama by u mnie powstała gdyby zeszła ważność z miłości. W tym momencie właśnie to mnie blokuje, że miłość uważam za jedyną ważną kwestię a nigdy jej nie zaznam więc pozostają mi same nieważne rzeczy.
  24. Ciekawe, ja np byłem dobry z matematyki ale jej nie lubiłem. Ogólnie tak było z całą szkołą. Czekałem tylko na koniec lekcji żeby iść na boisko. A żeby móc się do czegoś zmusić trzeba mieć początkową motywację. Są 2 rodzaje motywacji - od i do. Motywacja od ogólnie jest tą gorszą, a Ty to teraz proponujesz. Hmm na mnie ten rodzaj motywacji działał żebym wykonał zadanie ale nigdy nic mnie na tej zasadzie nie zainteresowało. Szukam motywacji "do". Zacząć coś robić jako motywacja negatywna przed skutkami nicnierobienia nie rozwiązuje problemu, o którym piszę. Chciałbym czegoś co nada sens a nie bezsensownych działań w ucieczce przed cierpieniem związanym z biedą i tym, że się nie utrzymam. I nie przeceniam serca. Talent bierze się własnie z tego, że serce komponuje się z tym czego ktoś się nauczył. Ci, którzy tego nie mają mogę mieć duże osiągnięcia w różnych dziedzinach ale artystami nie będą. Nadal nie mają pasji, są rzemieślnikami. Można w ten sposób nawet dorobić się fortuny ale wtedy motywacją są pieniądze więc nadal nie bierze się to z niczego i jedynie z działania. Tomcio Nerwica, co do nawyków to możesz je kontrolować. Ja w zasadzie nie mam takich odruchów gdzie mózg się wyłącza. Może też brak tego automatyzmu powoduje dodatkowe problemy ale z tym nic nie zrobię. Nie mam automatyzmu, wszystko musi być przemyslane. Ale co konkretnie miałbym zrobić żeby się przekonać? No właśnie i o tym mówię, że tak to jest naturalnie. Pytam w wątku jak to zrobić sztucznie. Naturalnie jest tak, że to samo przychodzi i nagle coś się komuś spodoba. Co z ludźmi, którzy tego nie mają? Bez sensu radzić im żeby działali skoro nawet nie mają obranego kierunku ponieważ nie mają w nim motywacji.
  25. zujzuj, w tym problem, że nie widzę sensu pracować po to żeby mieć na używki. Lubię to ale jak tego nie mam to jest ok, a w sumie to teraz nie pracuje a to mam Ja nie chcę być w niczym najlepszy tylko chciałbym poczuć w czymkolwiek sens. wysłowiona, z tym tekstem zupełnie się nie zgadzam. Najpierw jest motywacja, potem działanie. Nigdy nie jest odwrotnie i co więcej nie da się tak. Spróbuj zrobić coś bez motywacji, chociażby wychodzić codziennie na spacer w to samo miejsce. Najpierw jest wewnętrzny cel, czyli to kółko w którym są rzeczy, na których mi zależy. Z tego może urodzić się coś większego ale musi być cel, np pieniądze czy coś innego. A z pasją to jest tak, że np w dzieciństwie bardzo lubiłem grać w piłkę i to stało się wtedy moją pasją. Samoczynnie. I teraz poczułem to i wiem, że sensowna pasja musi wychodzić z serca a konkretniej z tego kółka, w którym są wsadzone wszystkie rzeczy, na których nam zależy. I pytanie jak coś tam wsadzić. Na pewno nie działając bo do działania potrzebne jest właśnie to żeby to było tam wsadzone. Wybieram sobie dziedzinę, w której chcę coś robić i mogę wtedy najwyżej zostać solidnym rzemieślnikiem, ci którzy mają to w sercu mają tę iskrę bożą. Słychac to po ich muzyce, widać po ich poezji czy tekstach. Widać to po piłkarzach. Niektórzy uwielbiają grać w piłkę a poza tym całe życie imprezują, inni są profesjonalistami, prowadzą sie sportowo i dzięki temu są solidnymi średniakami, którzy niekoniecznie sa tym pochłonięci i po karierze chętnie zajmą się np wędkowaniem albo ekonomią. Przynajmniej mieli motywację żeby zarobić pieniądze, a co jak nawet tej motywacji nie ma? Mam czekać na koniec oszczędności, trudną sytuację finansową żeby iść do pracy w wieku 30 lat? Wtedy zahaczę najwyżej o jakieś rzemieślnictwo, nadal bez pasji i sensu życia.
×