Skocz do zawartości
Nerwica.com

eura28

Użytkownik
  • Postów

    113
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez eura28

  1. Jakbym miała taką sytuację w kinie, że chłopak musiałby wyjść z takiego właśnie powodu i wprost by mi powiedział dlaczego (brak klucza + współlokator będący mendą ), to by mi nie przyszło do głowy, żeby się obrażać. No ale właśnie, powiedziałeś jej szczerze o co chodzi? Bo jak wyszedłeś ot tak, to nic dziwnego, że nie była zachwycona... Odzywała się i proponowała rozpoczęcie od nowa, czyli raczej nie jesteś jej kompletnie obojętny. Ja na Twoim miejscu bym jeszcze spróbowała i spotkała się z nią parę razy, ale jeśli ciągle będzie miała "focha" i nic nie będzie przechodzić, to może lepiej dać sobie spokój i poszukać kogoś mniej chwiejnego emocjonalnie...
  2. Ja w takich krytycznych sytuacjach biorę kartkę i rozpisuję, że np. tego dnia ogarnę daną rzecz, kolejnego inną etc... Polecam tę metodę.
  3. eura28

    ot

    Ciekawy temat Też dorzucę swoje trzy grosze z perspektywy takiego właśnie niezbyt urodziwego dziewczęcia: W czasach podstawówki i gimnazjum nieźle mi dokuczano (ale to żadna rewelacja, bo takie coś często spotyka brzydkie osoby). Uwzięła się na mnie taka szkolna elita - grupka bogatych dziewczyn i chłopaków; wszyscy piękni, świetnie ubrani i przy kasie. Pozostał mi wielki uraz i kiedy natykam się na tego typu osoby, to podświadomość mi mówi, żebym wiała, bo potencjalnie mogą być wredni i mi zaszkodzić, tak więc unikam ich, albo bywam bardzo wredna na pokaz, żeby jak najszybciej zniknąć im z oczu. Tak więc nie wynika to z tego, że ja jestem wredna, arogancka i się wywyższam, ale raczej z tego, że się podświadomie bronię. A może też troszkę zazdroszczę urody? Oczywiście nie generalizuję, że jeśli ktoś jest ładny i bogaty, to musi być wredną suk*/chuj**, ale niestety życie mnie nauczyło, że często tak bywa. Szkoda mi tylko kilku osób z przeszłości, które faktycznie nie miały wobec mnie żadnych złych intencji, ale zostały przeze mnie "odesłane z kwitkiem". A co do takich przypadków wywyższania się i dokuczania innym, jak wspomniał Autor tematu - najlepiej je olać Nie wiem, jak nisko trzebaa upaść i jak źle czuć się we własnej skórze, żeby tak docinać innym...
  4. Daj sobie troszkę czasu na ochłonięcie, a potem po prostu usiądź i się zastanów, jak rozwiązać to wszystko. ~~~~ Nie cierpię tego, jak życie jest niesprawiedliwe. Rodzice mojej koleżanki pracują na kierowniczych stanowiskach w wielkich firmach i zarabiają masę pieniędzy. Zachciało jej się wyjazdu do stanów na miesiąc, albo samochodu na 18-stkę - oczywiście od razu wyłożyli $$$. Podczas gdy moi są tylko po zawodówce/technikum i mają jakąś tam byle jaką pracę (bo oczywiście mają zero jakichkolwiek ambicji i chęci rozwoju) i mi się nie mieści w głowie, że mogliby mi np. kupić iphona (standard w mojej byłej licealnej klasie...), a co dopiero zafundować wyjazd za granicę...
  5. W końcu zaczęłam znowu ćwiczyć i mam takie zakwasy na nogach i tyłku, że ledwo chodzę
  6. Jakiś czas temu też się cięłam, na udach. Ale ja raczej szłam w ilość.... Tak więc było ich kilkadziesiąt (setki?), ale dość płytkich. Na dzień dzisiejszy chyba pogodziłam się już z faktem, że zostaje mi chodzenie w długich spodniach do końca życia, bo chcę mi się rzygać jak patrzę na tę pochlastaną skórę. Z mojego doświadczenia mogę Ci polecić bio-oil (radzę poszukać na allegro, bo można go tam trafić o wiele taniej). Wiadomo że ich całkiem nie usunie, ale w moim przypadku są troszkę mniej widoczne, a to już coś... Jak Cię stać, to przejdź się do dermatologa/chirurga plastycznego/kosmetyczki, może coś doradzą?
  7. eura28

    Pragnę umrzeć

    Eh... Ja mam podobną sytuację z ojcem. To dla mnie obca osoba przypadkowo żyjąca ze mną w jednym mieszkaniu. I to chyba stąd bierze się moja niezdrowa fascynacja facetami starszymi ode mnie co najmniej o te 10 lat, bo na rówieśników kompletnie nie zwracam uwagi. Autor powinien sobie chyba wynaleźć jakąś jedną konkretną terapię, której będzie się trzymał i "przemęczy" się na niej do końca, zamiast przerywać w trakcie. khaleesi, Wołanie o pomoc? Jeśli rozważamy takie "samobójstwa" odstawiane na pokaz, gdzie zamysł jest taki, żeby ktoś nas potem odnalazł i odratował, to ma to sens. Ale w przypadku tych "prawdziwych" (kiedy ktoś jest zdecydowany na śmierć i faktycznie aranżuje wszystko tak, aby go nie odratowano) to raczej ma to słabe odniesienie do rzeczywistości.... Przykładowo - jestem ateistką i uznaję taką opcję, że po śmierci może NIC nie być. Niby jak wtedy miałabym otrzymać pomoc, o którą rzekomo wołałam zabijając się, skoro bym nie istniała ? Wołaniem o pomoc może być prędzej sygnalizowanie innym swoich myśli samobójczych, ale sam akt jego dokonania to już chyba inna bajka.
  8. ( Dean )^2, Poprzeglądaj agencje, w internecie jest masa ogłoszeń. A jak nie za granicą, to może w kraju? Nie wiem gdzie mieszkasz, ale w większych miastach w wakacje zazwyczaj roi się w sklepach, kawiarenkach etc. od wywieszonych ogłoszeń, że kogoś szukają. Wystarczy się przejść i popytać. Ktoś ode mnie z rodziny kilka lat temu jechał na owoce do Norwegii z grupą znajomych. Wszystko załatwione bez znajomości, tak więc da się
  9. Marian_Paździoch, Zazdroszczę, że tylko 6. U mnie minimum to 8
  10. Napisałam to po przeczytaniu pierwszego posta i nie zauważyłam, że jest już dyskusja na 9 stron. Aranjani, chodziło mi o Autora, w sumie mogłam to zaznaczyć na początku
  11. Słuchaj, to może zaboleć, ale skąd masz pewność, że te wszystkie dziewczyny, które wg Ciebie okazują zainteresowanie (spojrzenia, rozmowy między sobą etc) robią to dlatego, że uważają Cię za atrakcyjnego? Może zupełnie odwrotnie... Nie piszę tego, żeby Ci dokuczyć, bo sama miałam w swoim życiu "brzydki okres" i nie raz mi się zdarzało wysłuchiwanie od losowych obcych ludzi na ulicy, że jestem brzydka i różne tego typu sytuacje... Poza tym wydajesz się strasznie zafiksowany na tym punkcie, prowadzisz jakiś specjalny dziennik, gdzie zapisujesz szczegółowo, ile dziewczyn na Ciebie spojrzało danego dnia, czy co? Ale z drugiej strony zdarzyło Ci się usłyszeć komentarze mówiące wprost o byciu brzydkim, więc coś może w tym być i to niekoniecznie związanego z np. twarzą? Dbasz o takie rzeczy jak fryzura, strój, cera i tego typu szczególiki? Może tu gdzieś leży pies pogrzebany? Najważniejsze jest to, jak Ty się czujesz ze sobą. Jeśli się sobie podobasz, to proponuję po prostu olać innych i nie zawracać sobie głowy. Nie dogodzisz wszystkim
  12. Skończyłam niedawno matury i teraz mam to samo, aczkolwiek mój rekord pobudki to 18:00 Ja Ci polecam następującą metodę: przemęcz się tak, żeby nie spać przez jedną noc. Będziesz na nogach te minimum kilkanaście godzin i następnego dnia padniesz spać wcześniej, niż normalnie byś to zrobił (ja kładłam się koło 20 zamiast koło 3 rano) potem sobie pośpisz i następnego dnia obudzisz się wcześniej. Potem tylko wystarczy utrzymać ten rytm, ale jak już wcześniej wstałeś, to wcześniej pójdziesz spać.
  13. Dopadła mnie straszna derealizacja, dosłownie nie ogarniam nic dookoła, jeszcze nigdy aż tak nie miałam Dosłownie mam wrażenie, że nie wiem, kim jestem i jak patrze w lustro, to nie czuję, że to ja.
  14. U mnie jest właśnie tak... I w moim odczuciu przemoc psychiczna jest dużo gorsza od fizycznej. Naprawdę czasami bym wolała, żeby po prostu matka kilka razy mi przywaliła, zamiast wygłaszania kolejnych uwag, jak to powinnam nie jeść przez kilka dni, żeby schudnąć, albo że się mnie wstydzi.
  15. Mnie to zawstydza, ale w tym negatywnym znaczeniu
  16. Tak, porównuję. I ciągle się zastanawiam, czym sobie zasłużyłam na urodzenie w takiej, a nie innej rodzinie... Albo dlaczego to akurat ja musiałam się urodzić z niektórymi chorobami, a inni nie. Ostatnio takim głównym źródłem frustracji są moje zęby. Wkur**a mnie, jak niektórzy ot tak mają piękne, prościutkie i śnieżnobiałe zęby, podczas gdy ja od dzieciństwa regularnie latam po stomatologach/chirurgach szczękowych/ortodontach/bóg wie gdzie jeszcze i wydaję fortunę, żeby choć trochę poprawić ich tragiczny wygląd, z bardzo nikłymi efektami (ALLELUJA WADY GENETYCZNE). Aktualnie szykuję się do operacji, ale i tak na tym się nie skończy. Jakbym podliczyła, ile moi rodzice łącznie już na to wydali, to wyszłaby równowartość nowego samochodu. Nie wspominając o tym, że praktycznie się nie uśmiecham, a jak już, to z zakrytą twarzą.
  17. Ja p******, czy moja matka nie może zrozumieć, że nie każdy jest ekstrawertykiem i niektórzy po prostu LUBIĄ siedzieć sobie w domu, albo spędzać czas samemu. Skończyły mi się matury i teraz regularnie mnie wypytuje, dlaczego ja nigdzie nie wychodzę i czy ja tak całe wakacje zamierzam. A dla mnie najlepszym odpoczynkiem jest właśnie takie przebywanie w samotności
  18. Posejdon, z tymi korkami to faktycznie dobry patent. Nie wpadłam na to, a tez akurat się wybieram na studia
  19. Nie mogłam się doczekać końca roku szkolnego, ale w praktyce jest tragicznie. Wtedy chociaż miałam jakieś rzeczy do roboty - nauka, chodzenie do szkoły, na matury etc. A teraz nie wiem, co będę ze sobą robić przez te kilka miesięcy.
  20. Ostatnio też się zastanawiałam, czy dałoby radę jakoś tak zorganizować samobójstwo, żeby moje organy nadawały się do przeszczepu
  21. Szkoda, że nie mogłabym się z kimś "zamienić życiem", żeby np. jakieś śmiertelnie chore dziecko wyzdrowiało, a w zamian ja w końcu umarła.
  22. Przeanalizuj sytuację ze studiami, a w szczególności powód ich zawalenia. Być może kierunek trochę się mija z Twoimi predyspozycjami/zainteresowaniami/możliwościami. Równie dobrze możesz nagle całkowicie zmienić koncepcję i zdać dodatkowo jakieś inne przedmioty. 22 lata to jeszcze nie tak dużo Zdarzają się osoby, które z różnych powodów zaczynają studiować kilka lat później, albo po prostu po zrobieniu jednego kierunku idą na inny. Jeżeli czujesz, że sam nie dajesz sobie rady z ogarnięciem wszystkiego i obiektywną oceną sytuacji, to poproś o spojrzenie z boku jakiegoś (mądrego) znajomego, albo psychologa. Miałam w przeszłości troszkę podobną sytuację - tzn. przez pewien okres czasu totalnie "miałam na wszystko wyjebane", robiłam różne rzeczy bez myślenia o konsekwencjach, a jak już coś miałam zrobić, to odkładałam to jak najdłużej się dało. Taka zabawa 24/7, co prawie poskutkowało zawaleniem roku w liceum. Ale u mnie to wynikło z dużych problemów na co dzień i był to sposób na odreagowanie i odcięcie się od tego, taka złudna ucieczka przed nimi, przez co one się tylko pogłębiały... Tak więc jedynym sensownym wyjściem jest aktualnie przysłowiowe wylanie na głowę kubła zimnej wody i przeanalizowanie wszystkiego. W sumie nie jest nigdzie powiedziane, że każdy musi skończyć studia, ale po przeczytaniu posta mam odczucia, że zależy Ci na jakiejś sensownej pracy, a one zwiększają na to szanse.
  23. eura28

    ot

    Połowa mojej byłej klasy w liceum zdawała na prawo. *bo ich rodzice są prawnikami i już szykują im miejscówki w swoich kancelariach
  24. eura28

    ot

    To ja z dwojga złego wolałabym być tępa, zepsuta, naiwna, rozpuszczona i pozbawiona moralności, ale z pieniędzmi.
×