
Rebelia
Użytkownik-
Postów
3 632 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Rebelia
-
To zależy z kim rozmawiam i w jakim celu. Ale generalnie jeśli to rozmowa z cyklu jakiś ważniejszych, to zastanawiam się, jak mnie odbiera. Tyle, że nie w trakcie samej rozmowy, ale już po, kiedy zejdzie ze mnie stres. W trakcie nie zdarza mi się to praktycznie wcale, gadam, co muszę, czasem pierdoły dla podtrzymania konwersacji. Nad tymi pierdołami myślę potem.
-
Emocjonalna niedostępność
Rebelia odpowiedział(a) na Wjesiekke temat w Problemy w związkach i w rodzinie
U mnie była więź. Nie od początku, ale po jakimś czasie z przyjemnością chodziłam do gabinetu, traktując go jako swego rodzaju oazę pełną ulgi nawet po trudnym okresie. Pod koniec terapii w sumie gadałam z terapeutką na różne tematy, niekoniecznie związane ze mną. -
Calineczka1990, Albo walić doktorat U mnie totalnie odwrotnie, mój wyraz twarzy w formie naturalnej mówi tyle, co "boże, jakiś ty jest nudny człowieku" albo "weź się tym długopisem zadźgaj człowieku". Pewnie dlatego nikt mnie nie zaczepia i ludzie z góry mają mnie za osobę niesympatyczną. Czyli ideolo do windykacji
-
luk_dig, no cóż, mnie życie nauczyło odpowiadać wymijająco na pytania dla mnie niezbyt wygodne. Najgorszym pytaniem z kanonu jest chyba, ile chciałby pan/pani zarabiać. Zawsze znajdzie się ktoś, kto powie mniej, a ty krzykniesz za dużo i jest problem.
-
Zależy w jakim sensie kiepsko wychodzisz. Nieśmiałość, dukanie w odpowiedziach na pytania, czy coś jeszcze innego.
-
deader, najlepsza reklama ever to był jakiś chelat magnezu, myślałam, że wygryzę głośniki, kiedy słyszałam po raz 1029010 tego dnia podniecony głosik jakiejś baby. Szkoda, że takich reklam w radiu nie puszczają: [videoyoutube=35VPGzpHAvg][/videoyoutube]
-
Nerwica Natręctw - Moja historia, objawy, co zrobić...
Rebelia odpowiedział(a) na madeline20 temat w Nerwica natręctw
Kiedyś miałam takie schizy, że potrafiłam się w połowie drogi do pracy wracać do domu i sprawdzać, czy zamknęłam drzwi. Albo ulotnić się wcześniej, bo byłam przekonana, że okna są otwarte albo czajnik na gazie. Z czasem ograniczyło się do kilku lotów po mieszkaniu, żeby sprawdzić wszystko, czasem wracałam sie ze schodów. Obecnie robię jedną rundkę, jedno naciśnięcie klamki. Nie mam pojęcia, jak się z tego "wyleczyłam", więc nie doradzę. Prawdopodobnie olałam kilka razy kwestię latania po mieszkaniu, kiedy biegłam załatwiać ważne sprawy (umierając przy tym z niepewności). Mam za to inne problemy, których tu publicznie nie będę recytować, ale natręctwa z cyklu śmiech na sali. Kiedy opowiadam o tym komukolwiek, to zastanawiam sie, czy płacze ze śmiechu czy z żalu nade mną, a może wszystko jednocześnie. -
Moim zdaniem spaghetti, tylko ten rokpol mnie tu mierzi. Muszę kiedyś spróbować camemberta wsadzić do jakiejś potrawy, biorąc pod uwagę jak fajnie się pod skórką topi na ruszcie :)
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
Rebelia odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Grr wrrr grrr.... Męczą mnie okrutne wyrzuty sumienia i nad ranem miałam całą serię koszmarów. W sumie nie lubię siebie za to, że nawet przekręcenie prawdy, nie czyste kłamstwo, tylko pominięcie pewnych szczegółów przyprawia mnie o wyrzuty sumienia. -
Sayace, duże, brzydkie, smutne miasto
-
Kestrel, no, świetne rozwiązanie, nie ma co Ale ja poważnie pytam, jak odpędzić od siebie ten strach przed bieganiem w trybie solo, nie w kontekście dresiwa, bo z tym sobie poradzę, gorzej ze strachem hm... że ktoś zauważy, że się pośmieje, że takie bydle właśnie leci przez kosmos, czy coś.
-
Sayace, jaką masz motywację, żeby wskoczyć w dres i pomykać po osiedlu? Szukam, szukam i znaleźć nie mogę. Teoretycznie teraz mogłabym wciągnąć swoje cichobiegi i wyruszyć w podróż po ciemnych uliczkach, ale: 1. nie chce mi się, 2. boję się ciemnych uliczek, 3. nie bardzo mi się widzi spotykanie kogokolwiek.
-
zima, a w jakiej branzy działasz?
-
zima, ja okrutnie nie znoszę nowych sytuacji, tzn ciężko mi przebrnąć przez początkowe dni. Później wpadam w wir pracy, wiem z kim pracuję i robi się lajcik. Kiedyś robiłam z jedną sucz, jak się okazało po jakimś czasie nie taka straszna była. Więc o ile przebrnę początki, to później już lepiej. Najgorzej - jak ze wszystkim - zacząć.
-
Oooo bieganie, temat rzeka. Codziennie mówię sobie, że znów zacznę truchtać. Moja koleżanka od dystansów odpadła, a sama nie mogę się zmotywować. Samej się nie chce, poza tym jakoś średnio widzę obserwowanie przez osiedlowych dresów, a do parku o tej porze lepiej nawet nie wbijać. Ech, życie. Kiedy brałam leki woda w organiźmie zatrzymała mi się na tyle wyraźnie, że wyglądałam jak pulpet, który spierdolił ze słoika.
-
Witam w klubie (częściowo), ale wiem o czym mówisz. A jak odezwie się już ktoś z pracy, patrzę na telefon i widzę numer mi nieznany, to serce od razu w gardle i zastanawiam się, odbierać czy nie. Raz z okazji totalnego zamurowania i strachu zanim nacisnęłam przycisk odebrania połączenia, telefon... przestał dzwonić. U mnie to raczej w mniejszym stopniu lęk przed odpowiedzialnością, prędzej strach przed tym, jak odbiorą mnie inni, bo gratisowo pewnosć siebie kuleje mi strasznie i pomimo poker fejsa czasem mam wrażenie, że ludzie w pracy mnie po prostu zeżrą żywcem. Nie wspominając o tym, że każde eleganckie ubieranie do roboty sprawia, że czuję się jak małpa na kiju.
-
Idąc tym tokiem myślenia, o faceta na poziomie też ciężko
-
Albo antykwariaty śmierdzące starą książką. Tak czuję się "jak w domu" można powiedzieć, spokojnie buszuję sobie w książkach, sprzedawca wypełnia sobie karty i fiszki, można spokojnie podejść do takiego i pytać, nikt nie wybuchnie nadmiernym odstraszającym entuzjazmem. Pewnie, wiem że to często gęsto obowiązek wielu pracowników, nie mniej jednak spotkałam się kiedyś z przypadkiem doskonale przygotowanej obsługi, która nie naruszała mojej strefy, nie sikała entuzjastycznym głosikiem i nie przeszkadzała mi w trakcie np. mierzenia gaci. Takie osoby powinny być w jakiś sposób uczulone, że jeśli stają trzy kroki od klienta, uśmiechają się obłąkanie i recytują formułkę głosem piszczącego dziecka na koncercie biebera to... no po prostu nie zadziała. Natomiast podoba mi się, kiedy obsługa stoi jakiś kawałek ode mnie, nie dotknie mnie na wyciągnięcie ręki, cicho i taktownie oznajmia, że w razie problemów czy czegoś jest tu i tam. I git, problem solved.
-
No ostatnio z uwagi na depresyjne nastroje ostatnio mało muzyki słucham, tyle co na youtube poklikane. A szkoda, bo cisza w nadmiarze generuje mi bagno w mózgu
-
Z lżejszych klimatów podobał mi się jakiś nowszy kawałek alice in chains po reaktywacji, zaś katatonia średnio nie bardzo do mnie przemawia Reiben
-
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
Rebelia odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
Ojaaa, coś mnie trafi dzisiaj chyba... Podreptałam pod gorący prysznic, masażyki gąbkami, ogólny relaks po stresującym dniu i zaczątkach ataku. Wracam sobie do komputera ze szklanką wody, przepełniona świeżością i jebs... mail, na który czekałam i który strasznie mnie w sumie zdenerwował (ale nie było w nim nic do denerwowania, wyolbrzymiłam). I znów oczy jak 5 zeta, ciekawe, czy zasnę. -
Wodzenie oczami za mną mi nie przeszkadza (skupiam się na swoich zakupach), natomiast alergicznie reaguję na obsługę, która podchodzi do mnie i pyta "może w czymś pomóc?????". Wtedy walić zakupy, wychodzę, nie wiem czemu.
-
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
Rebelia odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
Ciekawostka sytuacyjna: o ile wszyscy moi zdrowi znajomi przed wystąpieniami publicznymi czują stres (norma), to ja w momencie kiedy widzę salę pełną ludzi, kiedy podchodzę do mikrofonu czuję się, jakbym przebiegła maraton, zaczynam się pocić, z automatu o ile makijaż zawsze był bezbłędny, zaczyna mi po prostu spływać z ryja (czuję nadmierne wydzielanie sebum), nogi jak z waty, nie wspominając o tym, że przed widzami nie mogę trzymać podniesionej kartki, bo ręce latają mi jak w jakimś stadium parkinsona. Zastanawiam się, czy kiedokolwiek się z tego wyleczę. Ten przykład jest mega podbramkowy, bo wystąpienia zdarzają się ledwie kilka razy w miesiącu, nie codziennie, ale w innych sytuacjach obcowania z ludźmi też mnie często gesto coś takiego łapie nawet fejs tu fejs. nervka, nie dostaję od razu ataków paniki, ale kiedyś wsiadałam tylko drzwiami, gdzie nie stał nikt w okolicy, nie wspominając o młodych wracających ze szkoły (w sumie do tej pory mam wrażenie, że się ze mnie śmieją, pomimo że wiem, że to zwyczajna bujda). Kiedy nie dało się wylosować wejścia odludnego, szybko wbijałam z partyzanta i kitrałam się w części autobusu, która nie wymagała ode mnie przesuwania, przepuszczania i generalnie szara myszka mode on, spuszczona głowa albo gapienie się za szyby, zero lustracji pasażerów. No i standardowo, pociłam się jak świnia, kiedy musiałam z tobołami podróżować wypchanym autobusem. -
Yy, no dobra, i tak jest lepiej bo mi się trochę zdanie o samej sobie zmienia na przestrzeni czasu, karcę się w myślach, w stylu "patrz na rozmówcę, a nie w ziemię" i różne takie duperele, no sami kumacie, próby walki z tym stanem, żeby jakoś zminimalizować strachy małe i duże w kontaktach z innymi. Swój na swego trafi, jak to mówią, bo po zastanowieniu się, dostrzegam pewne zależności, w sensie, to widać kiedy ktoś ma wybujałe ego i pewność siebie zabijającą otoczenie, nie wpadłam na to, że rozpuszczam takie informacje zwrotne dookoła siebie. Damn
-
Ej, wiecie co, dzisiaj zaobserwowałam jedną rzecz i zaczęłam się nad nią zastanawiać. Myślicie, że ludzie silniejsi psychicznie, bardziej pewni siebie i swoich racji wyczuwają w jakiś sposób to, że znajduje się obok nich ktoś słabszy? Dzisiaj miałam takie wrażenie, niby poker fejs, ale czułam, że oni wiedzą o moich słabościach i przez to być może czułam się jak się czułam, trochę hm, nie na miejscu i w złym czasie widząc ich siłę. No wiecie, oni rosną w oczach, a ja przez to stawałam się coraz bardziej mała przy nich, ktoś kuma o co mi chodzi?