Skocz do zawartości
Nerwica.com

dusznomi

Użytkownik
  • Postów

    644
  • Dołączył

Treść opublikowana przez dusznomi

  1. Ewita1, i jak wszystko dobrze, wstrząsu nie było? a kolorek wyszedł? jak tam dzisiejszy dzień wam minął nerwuski ???
  2. ja rozumiem doskonale, męczę się pare lat już! w sumie wyszło przypadkiem, a czasem nawet żałuję, ze poszłam się przebadać. Jeździłam ze znajomą na badania jak była w ciąży i wpadłam raz na pomysł, że też się przebadam, mimo, że nic mi nie dolegało w sumie....wolałabym czasem o tym nie wiedzieć i żyć. Tyle badań ile musiałam przejść, boże...były tyg, gdzie krew mi pobierano po kilka razy! Badania na wszystko co tylko możliwe. Czekanie na wyniki...to dopiero stres. Rok starań o dziecko i sugestia inseminacji, ale do tego badanie męża potrzebne i tu patrz...3% żywych plemników, a tym ruchliwych 18%- to dopiero był płacz...z tych naszych inseminacji nici! Ale chyba teraz też nie dałabym rady być mamą, co to za matka, co egoistycznie patrzy tylko na siebie, kontroluje własne ciało co minute!!! Dziś poszłam do gina i tez usłyszałam wiele ciekawostek na temat mojego zdrowia, wiec zaczynam maraton "hormonalny" od nowa! Jakoś mnie to już nie stresuje, nie boli!!! bardziej martwie się tym, czego tak naprawdę żadne badania u mnie nie potwierdzają...zawały i te inne śmieszne stany :)
  3. evvelinka, boże...kochana...przykro mi! ja też mam z tarczycą coś nie tak, endometrioze ma moja mama, wiem jak cierpisz, bo widzę po niej! Co do jajników... no ja mam wielotorbielowate- ksiazkowy obraz PCOS ( policystyczne jajniki) na prawym mam 11, a na lewym 17 torbielątek jestem już po laparoskopii (mialam w lutym) elektorkauteryzacja zadziałała tak, ze teraz walcze raz na jakis czas z trbielami krwotocznymi- ale skutecznie (odpukac). Co do dzieci...moja droga, ja nie mam owulacji, a stymulując mnie tez rzadko kiedy się pojawia, moj mąż ma bardzo złe parametry nasienia, jestesmy po inseminacjach i dzis np. dostalam 2 raz w tym miesiacu okresu tez nie bede miala dzieci- i juz w rodzinie kilka brzuchów, znajome tez dzieciate, albo w blogoslawionym stanie i te pytania "A WY?", "ZEGAR BIOLOGICZNY TYKA"....ch*j że tyka, niech tyka...boli, oj boli to bardzo...ale co, ludzie mają wieksze problemy. Jest jeszcze in vitro, a jak nie to tyle małych serduszek do pokochania w domach dziecka!
  4. no ja swoich raków się pozbyłam, wszystkie w rzece gdzie ich miejsce. Zawały mam nadal, bo z serduchem jakieś akcje, dziwnie bije, jakieś ma uskoki, raz szybko, tu znów za wolno. Ciśnienie to ja mam takie piękne, że rzadkość :D:D morfologia- cudo, elektrolity- bajka, próby wątrobowe - też śliczne echo serca, ukg- bosko- zero odchyłek, tylko częstoskurcz nadkomorowy- i tu się zaczęła lawina...jak mam duszności- a mam ciągle- zaraz się boję że to wina serducha! jestem okazem zdrowia, tak naprawdę nie wiem co to ból, ja nawet w życiu nie miałam anginy, nie wiem jak to mieć 40 st, gorączki, wysypkę, kolkę nerkową, krwawienie z nosa, złamanie jakieś, zapalenie czegokolwiek...wiem co to przeziębienie... no i bezpłodność bo mam PCOS, ale to fizycznie nie boli wcale! byle ukłucie, byle co...wprowadza mnie w panikę, jakieś duszności, które generalnie chyba nimi nie są tak naprawdę, skoro żyje!!! mówię, chodzę, czasem biegam, pływam..żyję, czyli oddycham...teraz mnie np. kłuje cała lewa str. klatki piersiowej, serce też jakoś durnie boje...o ile to serce, bo ponoć czuje się je w okolicy mostka, a ja czuję dokładnie na lewej piersi takie dziwne przeskoki, wtedy robi mi się na sekunde niedobrze...ale wiecie co.. nie chce mi sie juz tym martwić! naprawde, kilka tyg temu juz bym jechala na pogotowie, a teraz ...juz naprawde mi sie nie chce!
  5. ja..to przy najbliższej okazji kupuję książkę o nerwicy i będę studiować, jak mnie franca zna na wylot to ja ją tez będę. Wszytsko fajnie...kazdy mowi uspokoj sie to nerwica, a jak nie? a jak to cos innego? moze te miliony razy to nie był zawał, ale to co bedzie milion pierwszym akurat zawalem sie okaże ?!? To tez zycie w starchu...ze oleje cos, jakis symptom, a on okaże sie czyms innym niz to cholerstwo!
  6. ja np. panicznie się boję gdzieś jechac....wczoraj z teściową jechałam do spzitala odwiedzić babcie, ponad 80 km. już na początku czułam gorąc w klatce, serce waliło, pociłam sie...ale mówię sobie " helloooo jedziemy do szpitala, tam lekarze są, pomogą..." i jakoś dojechałam :) ale...jak mam jechac gdzieś indziej...szaleje...coś okropnego!
  7. evvelinka, o sepsa...nie miałam jeszcze, ale np. jak było głośno o ptasiej grypie, wchodząc do sklepu otwierałam drzwi łokciem w bluzie, czy kurtce...nie gołą łapą, nie dotykałam obręczy idąc gdzieś po schodach...nosiłam żel antybakteryjny i chusteczki atybakteryjne ;D jak jakis debil, myłam raczki co minuta :) czasem to sie z siebie śmieje już! ale to smiech przez łzy!!!
  8. moniaeire, własnie od kilku miesięcy mam tak jakbym oddychała do połowy, a czasem nawet i tylko 1/3 płuc...dziadostwo cholerne! ile jeszcze się będę z tym użerać!
  9. evvelinka, TO TWOJA NERWICA WIDZE CI PREZENT FRANKA SPRAWIŁA....współczuje, doskonale znam to uczucie...to coś okropnego! tez od razu mam ochotę jechać do szpitala. Ogólnie czuje się dużo dużo lepiej jak widzę szpital, karetkę czy cokolwiek co może mi pomóc w razie...kolejnego "zgonu"...co za podłe życie!
  10. wiecie co mnie ostatnio troszkę dobiło....mój mąż powiedział do mnie " gdzie jest ta kobieta którą poznałem, pełna humoru i energii"...kurde...no gdzie? pewnie gdzieś tam jest...nie ma nic gorszego, niż życie w bańce lęku, to cis okropnego bać się CIĄGLE! wsłuchiwać w każde uderzenie serca, oglądac swoje ciało, kontrolować każdy ruch, bać się zjeść coś, napić czegoś, wyjść gdziekolwiek czy z kimkolwiek się spotkać...milion myśli dziennie, z czego 99% to ciąg medycznych formułek: zawał, udar, częstoskurcz, rak płuc, astma, alergia, jezusie ....umierałam już na wszystko! Przezyłam raka jelit, płuc, wątroby, trzustki, mózgu, krtani...stwardnienie rozsiane, tętniaka, białaczkę, czerniaka....milion zawałów...udarów, wylewów...oh....jestem niezniszczalna chyba
  11. mam identycznie, z tym, że te najgorsze stany dopadły mnie teraz i mam dni lepsze i gorsze, generalnie tak jak już kiedyś pisałam gdyby mnie nie męczyły te cholerne duszności to czułabym sie świetnie. A tak to co chwilkę mierze ciśnienie, sprawdzam puls. Boje się własnego cienia...wkręcam zawały, udary, raki (nieboraki). Mam dni w których zapominam o swoim codziennym umieraniu, a mam takie kiedy najchętniej wzięłabym leżak i przesiedziała pod szpitalem, bo....przecież mnie szybko uratują w razie udaru, zawału, wylewu i innych popapraństw! Mam dopiero 26 lat i czuje się zła na siebie, że zamiast cieszyć się życiem i te młode lata prze szaleć, zwiedzać świat, bawić się ze znajomymi ja spędzam w objęciach strachu...w sumie nie uzasadnionego... Kilka tyg. temu z Holtera wyszedł mi częstoskurcz nadkomorowy- oczywiście już an niego umarłam milion razy, dziś mój chory mózg wkręcił sobie bradykardie... a jak mi wyszło tętno 56- zawał, ale przeżyłam- jak wszystkie inne w swoim życiu, a miałam ich tysiące :) teraz tez mam sensacje z serduchem, wrażenie jakby sobie jakieś przystanki robiło, czy coś...duszności oczywiście tez mam, przecież duszę się nieustannie od kilku miesięcy leków nie biorę....bo się ich boje, zresztą boje się już prawie wszystkiego także generalnie STRACH to nieoderwalny element mojego życia. Cieszę się tylko z tego, że ostatni atak zabójca był jakieś 4 miesiące temu i niech już dziad nie wraca! Też mnie nudzi ta nerwica, bo cholerka każdy dzień jest identyczny, tak samo się kończy i tak samo zaczyna :) to samo boli, kłuje, tu się dusze, tu mnie coś smyra, tu się drapię, tam mnie strzyka...ileż można... mieszkam z babcią i mam dziwne przeczucie, że ona ma więcej wigoru niż ja! A TO JA WPROWADZIŁAM SIĘ DO NIEJ ŻEBY SIĘ NIĄ ZAJMOWAĆ!
  12. Ewita1, ja tez pale...astma, odma, rak, alergia....przechodziłam wszystko!
  13. Ewita1, ja mam to cholerstwo całą dobę od kilku miesięcy, czasem głupie uczucie że to już ostatni oddech!!! meczę się okropnie!!!
  14. kochani powiedzcie jak mam sobie z tymi dusznościami radzić? już nie wytrzymuje...tyle miesięcy...dzien w dzien!
  15. najważniejsze to poczuć BLUSA do terapeuty, niestety ja juz przerobiłam kilku i nic z tego! może w końcu trafię na kogoś kto faktycznie bedzie chciał mi pomóc a nie tylko zedrzeć ze mnie kase!
  16. ja mysle, ze dzisiejsze ostatnie przygotowania tak cie umecza ze zasniesza jak dziecko, mialam ten sam problem 1,5 roku temu, ale korona, ostatnie lataniny na sale, do kosmetyczki i inne takie, mnie wykonczyly. padlam jak dziecko, dzien slubu tez byl jednym wielkim maratonem, a jak juz PAN MŁODY przyjechal....blogoslawienstwo, kosciol, powitanie na sali itd. zapomnisz o lekach, stresach- bo zwyczajnie nie bedzie na to czasu :) dasz rade! A juz z góry życze Wam wszystkiego o czym marzycie, niech ta wspolna droga pelna bedzie milosci, szacunku, zaufania i radości ;*
  17. boże...co za dzin, wszystko mi dziala na nerwy, tu mnie kluje tam mnie boli...we łbie sie kreci...kazdy mnie drazni! dusze sie, zreszta jak codzien....mam dosc....dosc dosc dosc
  18. wiecie co, ja tez mojej nerwicy dziekuje za bardzo wiele. Ta choroba zrobila niezla selekcje w moim zyciu, nigdy jej przed nikim nie krylam, bo chcialam zeby kazdy byl przygotowany na szok kiedy dostane ataku, albo ze kiedy sie gorzej poczuje zeby nikt nie mial pretensji, ze musze wyjsc czy ze na chwile zamykam sie w sobie. I w ten oto sposob z obszernego grona przyjaciol- okazalo sie ze mam ich zaledwie kilku i to tez takich...juz nie do konca prawdziwych. Najwieksze oparcie mam w męzu i przy nim czuje sie bezpieczna! Zostalo pare osob na ktore moge liczyc i z ktorymi moge porozmawiac, a przede wszystkim sa to ludzie ktorzy chca mi pomoc! poza tym, dzieki tej cholerze czuje e jestem silniejsza, ze latwiej mi przejsc niektore problemy, godze sie z niepowodzeniami tez szybciej i szybciej znajduje rozwiazanie!
  19. przerabane...ale powiem ci, ze czasem wolalabym miec jakas chorobe i sie leczyc..miec cel, a nie budzic sie kazdego dnia i codzinnie umierac na cos innego, bac sie, ze zle diagnozuja...ze sie udusze...bo to cholerne uczucie mnie zabija...codziennie!!! czasem mam tak dosc, ze mysle o tym, zeby juz skonczyc z tym zyciem! i czuje zazdrosc...ze inni żyją, a ja tylko istnieje. Nie wiem czemu nas to spotyka, co zlego zrobilismy...
  20. kupmitrumne, a spirometrie mialam chyba juz milion razy :) gitara :) 97% a pale
  21. kupmitrumne, tak stwierdzono, kilku psychiatrów, kilku psychologów i masa innych dokorków! leków nie biore, bo sie ich boje...boje sie nawet wziasc apap, bo panicznie sie obawiam skutkow ubocznych!
  22. powiem wam, ze gdyby nie to beznadziejne uczucie ze sie dusze, to byloby wspaniale. Tylko to mnie meczy 24h/d, a tak poza tym juz reszta jakos odpuszcza, tu zaboli, tam zakluje, ale z tymi bolami sie oswoilam, chcialabym tylko zeby to poszlo w pizdu i mialabym zycie normalne. A tak to te lęki nie odpuszczaja, kazdego dnia od 6 miesiecy panicznie boje sie ze sie udusze. I mimo ze setki osob twierdzi ze to nerwica ja nadal nie wierze!!! Kiedy to minie...eh...
  23. nerwa, moja babcia mnie tylko wpedza dalej w nerwy, mieszkam z nia pod jednym dachem i wiecznie slucham jaka jestem głupia, ze te moje leki itd to przez to ze sama sie do tego doprowadzam...i tak mi klepie za uszami ze nie raz mam ochote wziasc sznur i do lasu!
  24. klaudek, mialam identycznie z moja mama, od tej pory boje sie ze znow dostane przy niej ataku. Zle to wspoimnam, strasznie po mnie jechała...czym nie poprawiała mojego samopoczucia....
  25. a ja wrecz przeciwnie, czuje sie odrzucana przez ludzi. Zwlaszcza jak juz powiem co naprawde mi dolega. Widze po nich niesmak i glupie usmieszki jak cos mi dolega....jest mi przykro i przez to izoluje sie od swiata! potracilam wielu pseudo przyjaciol, moze i to akurat dobra strona tej choroby! slyszalam o sobie wiele: wariatka, udaje zeby byc w centrum zainteresowania, zmysla, histeryczka. A tak naprawde atakow silnych dostalam 2 razy, raz przy mezu i raz przy mamie. Wiec co reszta moze wiedziec o mojej histerii
×