Skocz do zawartości
Nerwica.com

Asmo

Użytkownik
  • Postów

    559
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Asmo

  1. Tak wpadłem na to że same smutne wpisy na tym forum wynikają z tego że za dużo sie nie napisze w dobrym samopoczuciu. O czym mam pisać? Że byłem dziś w biedronce po napoje? W obuwniczym po wkładki do butów? Mecz otwarcia mundialu obejrzałem? A kogo to obchodzi? Objawy chorobowe sie najciekawiej opisuje a w dobrym samopoczuciu ich nie na. No chyba że mania. Wtedy też jest "ciekawie". Od kiedy biorę venlę jestem wieczorem zmęczony bo coś robię za dnia a nie tylko gniję. Mówię jutro wojne to spróbuję bez kwety spać bo mogę sobie pozwolić chwilę dłużej zasypiac. No ale sie nie da. Fizycznie zmęczony ale psychicznie coś nie tak. Zamykam oczy i sie nie da. Kręce sie i ruszam nogami i rękami jak ćpun na detoxie. Chyba jednak potrzebuje takiego umysłowego ukojenia. Tą zmułę po kwecie odczuwam jak fazę. Ukojenie dla umysłu i spokój. Jestem ciekaw ile mi ta kweta blokuje dopaminę. Była rozmowa że mało. Ja jeszcze biorę karbę tonami która niby ja obniża więc biorę tak naprawdę mniej niż 100mg. Chętnie bym odstawił kwetę i sprawdził po czasie ale kłopoty ze snem mogą spowodować większe straty. Było parę dni rewelacyjnych teraz mam lekką zniżkę ale bez tragedi. No zobaczymy. Wizyta za ponad tydzień. Nie jest u mnie rewelacyjnie ale dla mnie ulgowo po tym co przeżywałem. Teoretycznie nadaje sie do zwiększenia dawki venli ale lekarka chyba sie będzie bała. Pozatym to chyba dopiero dwa tygodnie. Może lek sie jeszcze lepiej rozwinie. Nie wiem. Na tą chwilę dopierdala mnie samotność i jak widzę fajną laskę na ulicy to myśli że nawet na mnie nie spojrzała a wtedy rodzi sie poczucie nie atrakcyjności brak pewności siebie zrezygnowanie i wiadomo co dalej. Przecież nie będę siedział non stop w bunkrze by nie narażać sie na takie bodźce. Nawet samobój mi przejechał dziś przez myśl choć wiem że bardzo bardzo daleko było do czynu ale te myśli nie są dobre. Poza tym byłem dziś nerwowy dla otoczenia. To wszystko to złe znaki. Mało nie wyjebałem żulowi pod biedronką jak zapytał mnie o zeta. Zbluzgałem go jak szmate zamiast olać. Ale generalnie zawsze mam wrogie nastawienie z góry. Czasem jest mocniejsze. Zasypiam bo kweta już mnie glebuje.
  2. Stan pani Kowalczyk jak, jej osiągnięcia oraz treningi i całego jej FB nazywać depresja to tak jak nazwać dziw.kę relaksacyjną terapeutką. Zauważcie jaki to jest konglomerat. Zlepek nie pasujących do siebie elementów. Intensywne treningi, oraz te wpisy z fb to depresja? Nie wiem po bo głosi takie androny. A to że była u specjalisty i brała leki jeszcze o niczym nie świadczy. Może sie jej coś wydawało. Jeśli miała depresję to gdzieś kiedyś i tylko przez chwilę. Lubię ją ale dla mnie to jakieś kuriozum. I tyle. Nic więcej. Jutro ochłodzenie i mam wolne a że zdrowie sprzyja zabiorę sie za jakieś zaległości w domu i załatwie zaległą sprawę na mieście. No i zaczyna sie mundial więc postanowiłem że będę oglądał wszystkie mecze które będę miał możliwość będę czytał na ten temat w internecie i prasie. Ot takie zajęcie by nie myśleć ile jeszcze potrwa moja poprawa. Nastrój dobry brak lęków ale za dużo myślę że jestem samotny że nie mam gdzie i do kogo wychodzić z domu że ciągle siedzę w bunkrze bo nie mam znajomych i tylko chodzę do pracy z psem i do sklepu i że w ten sposób mi życie ucieka. Ale wiele obaw rodzi sie gdy jesteśmy sami. Będę próbował coś pozmieniać w tym swoim życiu. Oby sie tylko faza nie zmieniła.
  3. Tańczący co do ryb nie mam chęci coś. Dziwna sprawa. Nie potrafię sobie tego wyjaśnić. Nawet pokusiłbym sie o stwierdzenie że wędkowałem tylko w okresie hipomanii. Potrafiłem w grudniu chodzić po kolana w śniegu nad rzeka szukać sandacza. Strugałem sam zajebiste woblery które łowne były. Nakręcony byłem. A gdzie to teraz jest? To były tylko wyskoki które też potwierdzają chorobę. Dużo by pisać co wyczyniałem. Końcówka grudnia godzina 23 śnieg a ja chodzę ze spinningiem i próbuję złowić sandacza. Tak teraz myślę że chyba mnie pojebało. Dużo takich histori. I dużo też by pisać że świadczyło to o chorobie i że na ryby nakręcałem sie jedynie w hipomaniach. Co do rzeki jestem na etapie że wolę nad nią posiedzieć z psem albo z kimś pogadać. Wolf ja też czasem na nocki robię i lekarz nie zalecił wtedy brać kwety. To strzał w kolano. Zasnąłbyś na stojąco. Biorę rano jak schodze z nocki by szybko zasnąć i mieć nie przerywany sen żeby wypocząć bo bez nie potrafię spać po nocy. Oczywiście lekarka powiedziała że to może powodować swego rodzaju rozregulowanie ale analizując zyski i straty mam tak brać. Czyli wtedy kiedy śpię w domu. Same pracowanie na nocki to rozregulowanie bo my chadowcy powinniśmy mieć uregulowany cykl dobowy. Wyjątkowo źle znoszę upały. Uwielbiam jesień i te temperatury. Zdycham okropnie. Dobrze że chociaż na głowie jest spoko i jak muszę bez problemu wychodzę z chaty jakby mi nic nie dolegalo. Jeszcze nie jest super ale poprawa spora. Dodatkowo po venli widzę że sie więcej pocę. Więc więcej potu spływa po plecach do rowu. Chyba sobie tam zainstaluje fosę
  4. Biorę venlę jakieś dwa tygodnie i wyciągnęła mnie z totalnego syfu depresji i stanów lękowych w których mnie mogłem wyjść z domu. Wszystko sie dosłownie odwróciło i żyje zupełnie inaczej. Mi lekarka powiedziała że lek szybko zaskoczy i tak jest. Reszta leków które biorę możliwe że też ma na to wpływ. Żyć nie umierać. Nabrałem ochotę do życia. Trwa to dopiero kilka dni ale mam nadzieję że sie to utrzyma. Myślę że venla ma tu spory udział bo takiego samopoczucia od kiedy zaczęłem gorzej chorować to ja jeszcze nie miałem. Odczuwam co to normalność a smakuje mi pięknie.
  5. Jako że w temacie sie przyjęło pisanie o samym syfie ja napisze coś pozytywnego i mam nadzieję że zostanie to odebrane na pokrzepienie serc. Jutro mam wolne jako że czuje sie bardzo dobrze zaplanowałem sprzątanie pokoju po depresji i lekach oraz sprzątanie rybka w akwarium ale uniemożliwi mi to pogoda. Jutro na dworzu znowu będzie taka piz.da jak dziś. Jest w mieszkaniu tak gorąco że jajecznicę bym usmażył na ścianie parkiecie lub suficie. Leże właśnie w łóżku nic nie robię a sie pocę. Czy siedzisz czy leżysz to i tak do rowu kapie. Zaraz kociokwiku dostanę. Staram sie teraz codzień coś planować. Bo teoretycznie poprawnie funkcjonuje. Jako że pół dnia przespałem bo byłem po nocce nie chciałem sie zbyt obciążać chciałem iść wieczorem z psem posiedzieć nad rzekę sie zrelaksować. Pogoda mi nie pozwoliła bo pies chyba gorzej zdycha niż ja. Ale skoro takie pomysły będę wprowadzał w czyn to mogę śmiało powiedzieć : chwilowo ozdrowiałem chwilowo bo wiadomo że choroba jest przewlekła i nawrotowa ale nie myślę o tym tylko korzystam z tego co jest. Czuje sie pewniejszy siebie a to bardzo zajebiste uczucie i wiele bym dał by sie utrzymywało. Dobrze jest
  6. Od dłuższego czasu wszystkie spotkania mi przechodzą koło kluka. Jak nie wredna choroba to praca. Ale najprawdopodobniej dwa ostatnie weekendy czerwca będę miał wolne więc powinno udać sie spotkać. Tańczący trzeba wkońcu coś opierdolić razem
  7. Co do kwety ja biorę już 5 miesięcy i bardzo dobrze mi służy. Sam ustalam o której chcę skończyć dzień i zasnąć. Tabletka 20min i jestem stracony. Śpię bez przebudzenia do budzika a jeśli bez budzika to jakieś 10h. Od początku brania dostałem od lekarki możliwość żąglowania dawką miedzy 25-100 z zastrzeżeniem że max 100. I bardzo często sie zdarzało że brałem nie regularnie raz 25 innym razem 75 w zależności jak byłem rozbudzony gdy chciałem sie położyć. Różnicy nie czułem żadnej w każdej z sfer. Wg lekarki żąglowanie dawką w tym zakresie nie powinno negatywnie na mnie wpływać i faktycznie tak było. Pierwsze półtora tygodnia faktycznie byłem za dnia zamulony jak dziadka staw ale później to zniknęło. Teraz zamuła mnie trzyma jakieś 8 do góra 10 godzin po wzięciu więc jak idę rano do pracy to staram sie za późno nie kłaść bo rano jadąc do pracy muszę sie mocno koncentrować żeby komuś w dupe nie wjechać. Dla mnie kapitalny lek na spanie. Nie wyobrażam sobie zabrać go z mojego menu. Ponadto działa stabilizująco i przeciw maniakalnie w mojej dawce prędzej nasennie ale tym bardziej teraz biorę tylko 100 przy venli. Lekarka twierdzi że w tej dawce nie ma możliwości by kweta ściągała mnie w dół i mnie nie ściąga. Nie przytyłem ani grama po kwecie ani po karbie. Czuje sie super. Pojechałem do miasta załatwić dwie sprawy i nie stanowiło to żadnego problemu. Jutro idę do pracy i to też nie stanowi żadnego psychicznego problemu. Poprostu pojadę i będę pracował. Uśmiecham sie. Nawet wstępnie ogarnąłem bałagan z biurka i szafek i resztę pokoju też zrobię bo zapuściłem ostatnio. Nic mnie już nie blokuje przed tym. Nie jestem zlękniony i czuje sie jakby pewniejszy siebie. Więc "prozac" działa. Ręce mi sie okropnie trzęsą. A pozatym źrenice jak na avatarze Chodzę tak naćpany tymi wszystkimi lekami że święto
  8. Od wczoraj odczuwam wielką poprawę. Zero leków. Energia jak u normalnego człowieka i nastrój wporządku. Miałem wczoraj bardzo trudny dzień w pracy i umysłowo i fizycznie i poradziłem sobie na 5. Momentami organizowałem wspólną pracę z koleżanką żeby mam szło lepiej bo była presja czasu i zdawało to egzamin. Wcale nie byłem nakręcony tylko jakoś wszystko było normalnie. Skoro na koniec dnia odczułem zmęczenie i nie miałem już na nic ochoty tzn że jest wporządku. Choć nie koniecznie moja praca to praca marzeń ale byłem zadowolony z zasadności i efektywności pracy. Wracając autem do domu jechałem sobie 40-50 powolutku obserwując miasto i ludzi, przy dobrej muzyce i strasznie mnie to mocno zrelaksowało. Przepiękne uczucie. Oby takich chwil jak najwięcej. Mam ochotę zalać samochód i powtórzyć manewr ale tak po 22 jak będzie ciemno mniejszy ruch. Czuje że mogło by być jeszcze przyjemniej. Może to takie nietypowe ale wytłumaczyłem to sobie że jeden lubi jeździć rowerem a ktoś inny samochodem. Skoro coś sprawia przyjemność to uważam że należy to robić. Także uważam że venla wraz ze zwiększeniem dawki do 150 najprawdopodobniej zdaje egzamin. Boję sie żeby mnie nie wykopało w górę bo ostatnie dwa dni były piękne. Być może jest to naturalny stan i chyba jest a ja ostatnio byłem pod kreską albo dziebko pod kreską dlatego błędnie mogę sie obawiać wyskoku bo z doła wejście w normalność jest szokiem. Lekarka twierdzi że jestem pod dobrą ochrona więc nie powinno być niespodzianek a ja staram sie nie nakręcać i powoli podchodzić do wszystkiego bo dziesięć rzeczy na raz zmiany życiowe i nakręcanie sie wiadomo czym mogą skutkować. Jestem mądrzejszy więc wiem na co uważać. Przybyło sił i wiary!
  9. Widmo z alkoholem mam takie same spostrzeżenia jak Ty. Tomekkkk tak Cię czytam i jakbym czytał o sobie. Same podobieństwa. Naprawdę. S jak... Co do autodiagnozy zawsze mówi sie o tych którzy zrobili to błędnie a nie mówi sie o tych którzy zrobili to poprawnie. Ja szukałem w necie co mi jest bo poprzednia lekarka nie umiała dokładnie określić. Wpisała mi w kartę F60 a mi nawet mocno pasowało borderline (choć kto wie czy i tego nie mam w komplecie). Nawet swego czasu zacząłem rozwiązywać test osobowości u psychologa klinicznego ale nie skończyłem potem poszła na urlop i temat sie rozmył. Sama zaproponowała test. Później trafiłem na ten temat zacząłem czytać w necie analizować przeszłość i pomyślałem chyba to mam. Nawet Dr Widmo wiedział że mam chad zanim postawiono mi diagnozę bo widział co tutaj wypisuje. Wysłał mnie na dyżur psych pojechałem i bez sugeracji opisałem objawy dostałem masę pytań i bez wątpliwości lekarka powiedziała że hipomania. I tak to było. Obecna lekarka bez wątpliwości szybko potwierdziła ta diagnozę.
  10. Padła decyzja lekarki o zwiększeniu venli z 75 do 150. Myślę że pomoże mi ten lek. Efekt pierwszego dnia jest taki że nie brałem benzo. Muszę sie przyzwyczaić do tej dawki bo czuć że ten lek ma moc. Łeb mi pulsuję oczy jak 5zl ciarki mi latają po plecach i czuje sie wytrzepany i naćpany. Mam nadzieję że jakoś pośpie bo czuje że może być słabo. Kweta mnie mocno usypia więc powinno być ok. Cieszę sie że lekarka postanowiła zwiększyć dawkę. Bo na 75 poza większymi źrenicami to nic nie czułem. Dawka poszła w górę bo wg niej powinny być pierwsze oznaki poprawy. Zresztą widzę że anty depy daje tak by sprawdzić najmniejszą skuteczna dawkę. Bez lęków dam radę chodzić do pracy. Wtedy pozostanie czekać na dalszą poprawę. Gdzieś czytałem że venla jest nie wiem czy polecana czy stosowana ale coś mi sie przewinęło jako jeden z iluś anty depów w chad. Ciekawe jak duże jest ryzyko manii. Mam nadzieję że lek mi pomoże bo jak mnie wystrzeli to sie wkurwię. Chce sie czuć zwyczajnie i dobrze oraz bez lękowo.
  11. Marwil stan stanowi nie równy. Niestety nie ma miarki by porównać kto był lub jest w gorszym. Czasami poprostu już sie nie da... Coraz gorzej. Zdziczeje. Naprawdę. Dziś bym uciekł z pracy. 0.50 clona pozwoliło mi w niej poprostu być. Kur.wa jak ja sie męcze. Czekam na wiatr co rozgoni... Ciemne skłębione zasłony...
  12. Depakiniarz po hój Ty się z nią waflujesz?
  13. Miałem iść dzisiaj z koleżanka posiedzieć nad rzeka i pogadać o głupotach ale musiałem zrezygnować bo niedałbym rady. Po obiedzie zbierałem sie godzinę by wyjść z psem i nie mogłem. Wkońcu mówię zawalcze i wyjde i to był błąd. Wyszedłem i pędem w nimi lasek miedzy drzewa i czekanie aż pies sie wysra. Coraz większe przerażenie mnie ogarniało. Wkońcu mogłem iść do domu. Miałem jakieś 50 metrów do bloku a pętla ściskała mi gdykę coraz bardziej. Czas jakby stanął. Czułem że mam strasznie daleko do schronu. Prawie wyć zacząłem. Ścisnąłem mocno klucze od mieszkania które miałem w kieszeni i klatka po klatce niczym na pokazie slajdów zmierzałem w stronę bloku. Wkońcu sie udało. Przeżyłem horror. Ból w klatce niesamowity. W domu xanax i spać. Gdy wstałem nie wiele lepiej. Jutro mam iść do pracy nie wiem czy dam radę. Jeśli ten stan będzie sie przedłużał będę musiał z niej zrezygnować bo poprostu nie dam rady. Napisałem do lekarki ale cóż pomoże. Pewnie zaleci brać xanax i czekać aż zacznie działać ta mikro dawka venli. Nie daje rady. Naprawdę. Nie wiem bo robić. Będę ćpał benzo przez najbliższe dni bo inaczej zwariuje. Chyba tylko duże dawki benzo są w stanie mnie uratować. Odwrotu już nie ma.
  14. Ostatnie dni miałem chwilę jakby oddechu. Siedziałem dziś popołudniu przy komputerze grając w bzdurną grę i niby wszystko gra i niby o to chodzi aż tu bum... Spada na mnie wiadro czarnej smoły i siada mi coś na klacie. Znów sie odzywa te gówno co siedzi we mnie. Coś nie do zniesienia. Wieczorem miałem wyjść z psem. Podszedłem do okna zobaczyć czy pada i jak wyjrzałem dostałem umysłowego paraliżu. Musiałem wziąć xanax bo bym wykorkował. Wkońcu zebrałem sie z psem. Kaptur na głowie żeby nikt mnie nie oglądał i modlenie sie żeby pies sie wysrał żeby spadać do domu. Na ławce siedzą moi rówieśnicy gadają śmieją sie piją piwko. A ja co? Jestem samotny i chory. Żyje w innym świecie. Po drugiej stronie. Jem stos tabletek każdego dnia żebym mógł chociaż udawać że jestem podobny do wszystkich. Wyć sie chce...
  15. 8 piw wypiłem i muszę powiedzieć że do 4-5 czułem sie bardzo zrelaksowany natomiast później czułem sie pijany jakbym wypił wiele więcej. Jak położyłem sie do łóżka miałem lekkie drgawki i ogólnie mnie szarpało wewnętrznie. Na drugi dzień okropny ból głowy wstać nie mogłem z łóżka z powodu okropnych zawrotow głowy na tyle że do kibla bym nie doszedł. Po 2 godzinach stopniowo to malało. Ogólny bajzel w głowie i sprawność psycho motoryczna bardzo zaburzona. Ogólnie bardzo żadko pije alkohol ale poznałem już granicę. Zaznaczam że nie polecam picia alkoholu do żadnych leków. Opisuje jedynie moja reakcje która dotyczy mojego organizmu i może być zupełnie inna niż reakcja kogoś innego. Więc nie należy brać przykładu że mi nic nie było bo Twój organizm może inaczej zareagować.
  16. [videoyoutube=oPBXVFfWiNQ][/videoyoutube]
  17. Intel bo albo o tej sie kładę spać albo o tej mam czas w pracy coś naskrobać. Widocznie też o tej porze być może mam jakiś umysł sprawniejszy. Depakinarz trochę się zesrałem tym co napisałeś o książkach bo ja już półtora roku trzymam jedną i jeszcze sie nikt nie odzywał. Chyba wyśle ją im poczta. Jacy my wszyscy jesteśmy podobni w tej chorobie. Masa zaniedbań zapominanie o wszystkim i odkładanie wszystkiego na później.
  18. Jem grzecznie dropsy i dni mijają. Lęki zniknęły niemal całkowicie od pierwszego dnia venli jakiś fenomen. W pokoju dalej syf mi się ogolic nawet nie chce ale przynajmniej jak trzeba iść do sklepu to idę więc jest progres. Momentami nawet zapominam a całym umysłowym syfie. Ktoś z boku by powiedział że to i tak depresja ale porównując stan przed paru dni to i tak dla mnie jest nieco ulgowo. Myślę że za miesiąc będzie już fajnie o ile coś mi sie znów nie zaindukuje. Powiem tak co do indukcji wg mojej lekarki to i tak chad. Zapytałem czy ją napewno jestem na to chory. Pomijam fakt że ja miałem w przeszłości jeszcze z dwie hipo co prawda nie diagnozowane ale mur beton hipo. Powiedziała że skoro miałem hipo po moklobemidzie to mam chad. Zapytała też czy w przeszłości - czyli w moim przypadku wiek poniżej 25 bo tyle mam - byłem jednostajny czy były okresy że wesoły aktywny i okresy kiedy byłem smutny i miałem mniej siły na wszystko i czy jestem wstanie bez wahania odpowiedzieć że odróżniam takie okresy. Odpowiedziałem że tak. Usłyszałem że napewno mam chad.
  19. A powiedzcie mi czy ktoś ma grupę inwalidzką na chad? I czy ciężko ją otrzymać? Zawsze to by mi pomogło z praca może bym znalazł coś lżejszego umysłowo gdzie lepiej bym sobie radził bo w obecnej pracy ze względu na jej specyfikę z objawami w gorszych stanach jest mi ciężko lub biorę wolne i wtedy nie zarobkuję bo na śmiechowej pracuje i wkońcu może bym miał umowę o pracę. Póki choroba nie zniszczy mnie do końca chce pracować ile utargam.
  20. Nie mam ochoty czytać 700 stron czy mógłby ktoś kto bierze dłużej napisać jak to jest z apetytem? Czy na początku tylko jest mniejszy a później wraca do normy? I czy słabnie przy zwiększaniu dawki? Jestem na 3 dniu dopiero i generalnie pierwsze dwa obniżony apetyt a dziś już wrósł co mi sie nie podoba dlatego też pytam. I czy ktoś przy dłuższym braniu zauważył ten spadek masy ciała? Biorę 75mg
  21. Kolejny dzień bez lęków. Łapie oddech i cierpliwie czekam na poprawę choć już jakaś jest bo pojechałem do miasta załatwić jedną zaległą sprawę. Xanax całkowicie odstawiony więc to świadczy o poprawie co prawda nie wielkiej ale kroczek w przód. Czuje się naćpany tymi wszystkimi lekami...
  22. Jak da piąty to też będę jadł. A co mam do stracenia? W dniu w którym dowiadujesz sie o chad tracisz wszystko. Więc możesz być już spokojny. W życiu już nic więcej nie stracisz.
  23. jack no tak tylko że jak w określonym czasie mi nie pomoże to wiem że lekarka zwiększy dawkę a jak to nic nie da to zmieni lek a w twojej sytuacji to już pisałem że bym kociokwiku dostał i zmienił lekarza. Ale Twoje życie to Twoja sprawa. Lady komu Ty mówisz o cierpliwości... Depresja życia trwała 9 miesięcy. To było sto lat temu czyli jak miałem 18. He he. A z czym tu sie pilnować? Wkońcu jestem nienormalny
  24. Coście tak cicho elito elit? Sobota wieczór pewnie wszyscy sie gdzieś świetnie bawią. Bardziej kretyńskiego żartu nie byłem w stanie wymyśleć. Ja od dziś biorę venlę i jestem posrany z radości bo przeżyłem dzień bez lęków, xanaxu, ospałości, i nie miałem aż tak zwieszonej pizdy na ryju jak ostatnie dni. Wiem że raz nie zawsze a dwa nie wciąż ale wg lekarki powinienem szybko odczuć poprawę. Znowu tli sie nadzieja na choć chwilę oddechu i normalnego życia. Głodny jestem życia. Wkońcu biorę 4 leki. Przecież to powinno coś działać na litość boską. Upadki i wzloty...
×