Skocz do zawartości
Nerwica.com

miniu89

Użytkownik
  • Postów

    72
  • Dołączył

Treść opublikowana przez miniu89

  1. Witam wszystkich po długiej przerwie. Wiele się wydarzyło od czasu kiedy byłem na tym forum, wiele złego i dobrego. Jednak nie miałem ochoty na to aby pisać cokolwiek i gdziekolwiek. Obecnie przeżywam silną nerwicę natręctw, które są połączone z osobowością borderline. Cały mój problem polega na tym, że obsesyjnie myślę o tym aby zapaść na jakieś choroby psychosomatyczne, chorobę serca, samego mózgu i w ogóle myślę o uszkodzeniu sobie całego organizmu. To jest jedno a drugie to kompulsje, które mają za zadanie ten cel osiągnąć... Przez wiele już lat mam hiper i hipowentylację, które niszczą mnie z roku na rok i wiedząc o tym nie mogę nic zrobić bo jest to już silniejsze ode mnie w wielu momentach. Kiedy udaje się odwrócić od tego uwagę to i tak o tym obsesyjnie myślę żeby to robić i to jest błędne koło...
  2. miniu89

    Witajcie-POMOCY !!!

    Witaj magiczny76 Czytając Twojego posta miałem takie wrażenie, jakbym widział siebie jeszcze sprzed miesiąca, kiedy utrzymywała mi się bardzo długo apatia, zniechęcenie i brak motywacji do tego by móc żyć. Wiem jakie to jest trudne bo sam miałem trudną przeszłość ( niedojrzałą emocjonalnie mamę i ojca, który nadużywał alkoholu robiąc awantury mamie i mi) Niestety nie pozbędziemy się konfliktów, czy urazu z dzieciństwa a pewne cechy osobowości, które się kształtują przez lata dają swoje odzwierciedlenie w teraźniejszości. Zmagasz się naprawdę z wieloma problemami ale widzę, że mimo wszystko walczysz ze swoją chorobą, bo wyraziłeś swoje najgłębsze uczucia, Moim zdaniem powinieneś teraz pomyśleć o tym, co mógłbyś zrobić dla siebie. Na pewno powinieneś zacząć próbować zaakceptować siebie, czyli wszystkie swoje emocje, dobre i złe co nie jest łatwe, ale pomyśl:" czy nie warto?" Wiem że dystymia powoduje przewlekłą niechęć, niemoc i brak radości z życia i trwa bardzo długo, nie raz całe życie, a zaburzenia osobowości uniemożliwiają w znacznym stopniu funkcjonowanie bo sam mam zaburzenia osobowości typu borderline, gdzie mam stany depresyjne w których potrafiłem dzień w dzień, z miesiąca na miesiąc i z roku na rok leżeć w łóżku. Nie miałem nigdy hobby tak jak Ty, przez 30 lat swojego życia. Dopiero teraz zacząłem szukać sposobu na odreagowanie trudnych emocji pisząc różną twórczość, a wierz mi, że nie było to łatwe...Wszystko było bezsensowne typu:" po co żyć?"Moją radą, jaką mogę Ci dać od serca, to zacznij myśleć pozytywnie, nawet w chwilach, kiedy czujesz, że nie masz siły a przy poczuciu pustki: wytrwaj ją, wierząc w to, że będzie lepiej, nawet wtedy gdy wiesz o tym, że tak do końca nie będzie, bo masz takie negatywne stany, które mogą bardzo długo się utrzymywać, pomimo leków jakie bierzesz. Piszesz, że miałeś okresy, w których pracowałeś. Świetnie, to znaczy, że miałeś motywację i nie jest tak, że było zawsze źle, ale do czegoś dążyłeś. Nie każdy jest uśmiechnięty i czuje radość w swoim życiu. Ja też bardzo długo nie odczuwałem ani przyjemności ani radości ani motywacji. Trzeba mieć nadzieję i uwierzyć w siebie, co z pozoru wydaje się być niemożliwe, ale uwierz mi, że ja tak po wielu latach zrobiłem i nawet jak jest ze mną bardzo źle i się czuję fatalnie to mam ten swój "promyk", który zapala się w moim umyśle i to, co sobie postanowiłem, że będę myślał inaczej, mimo wszystko pozytywnie daje mi siłę. Życzę Ci z całego serca spokoju magiczny76 Pamiętaj że jak chcesz to możesz zawsze do mnie napisać na priv.
  3. "Droga" Kiedy zaczynasz swą drogą kroczyć wszystko może Cię zaskoczyć wtedy umysł się buntuje a człowiek to różnie czuje Siłą chęci można wiele wyznaczać wciąż nowe cele bez nich pustka, nicość, niemoc nawet względem siebie przemoc czas najwyższy zmieniać siebie szukać pomocy w potrzebie a gdy już brakuje siły nie poddawaj się mój miły...!
  4. miniu89

    Kumulacja stresu

    Bardzo wzruszył mnie Twój post, bo gorszej rzeczy nie ma jak całkowity brak zrozumienia. U mnie jest podobnie, chociaż nie tak samo. Mieszkam z ojczymem, z którym od lat już praktycznie nie mam tematu. Jak miałem jakieś jak on to mówi zawsze:- "nerwy!-swoim jeszcze bardziej nerwowym tonem od mojego, to wówczas duszę w sobie swoją wściekłość, złość na niego mając negatywne uczucia...Wtedy przeklinam gadam na niego do siebie i to mi pomaga w sytuacjach, kiedy wiem, że ojczym nie jest mi w stanie pomóc, bo pokazanie mojego " ja " jest równoznaczne w takim wypadku z awanturą a moim lękiem przed odrzuceniem. Moja mama niby mnie rozumie ale nigdy nie potrafiła zrozumieć moich stanów drażliwości. Jak to okazuje to komentuje to jak tylko potrafi, nie raz nawet mi "dogryzając". Też mam tego dość, ale mi pomaga właśnie to, że mam chęć do tego żeby to w sobie pokonać, tą całą niechęć i złość do swoich rodziców, co rodzi u mnie niestety też ambiwalentne uczucia. Szczerze mówiąc współczuję Ci, bo najgorszy jest brak zrozumienia, kiedy nie ma się jak wygadać przed rodziną. Masz braci, ja też mam, jednego jest młodszy i żonaty a mnie traktuje jak powietrze, zupełnie już o mnie zapomniał. Więc rozumiem to, że nie masz dobrych relacji z braćmi. Trzymaj się i głowa do góry, nigdy się nie poddawaj
  5. Witaj Natallia97 Doskonale Ciebie rozumiem, bo sam przez taki stan przechodziłem. Jest to bardzo trudne do zniesienia jak się jest tego wszystkiego świadomym. Z uczuciem odrealnienia zmagałem się trzy lata temu przez rok czasu i miałem przy tym ograniczoną świadomość. Podobne leki brałem, też chlorprothixen, depakine i clopixol depot Były to leki, które wpłynęły na objawy zaburzeń dysocjacyjnych, ale długo utrzymywała się blokada emocjonalna. Trwała ona praktycznie w całości do sierpnia tego roku, kiedy to lekarz zmienił mi leki na paroksetynę, absenor i zostałem przy chlorprothixenie. Te leki mnie odblokowały, stałem się taki sam jak kiedyś, zanim miałem dysocjację. Jeśli chodzi o ataki zbliżone do padaczki to też je kiedyś miałem. Były one bardzo silne, uniemożliwiając mi jakiekolwiek funkcjonowanie, pojawiając się w dzień po kilkanaście razy. Rozumiem Cię doskonale i wiedz, że można z tego wyjść. W naszym wypadku, oczywiście poza lekami przepisanymi przez lekarza psychiatrę, trzeba stale odwracać uwagę od niechcianych myśli i uczuć, bo to one wywołują objawy tego rodzaju nerwicy psychosomatycznej... Mi się udało opanować te ataki, ale nadal mam same objawy konwersji, gdzie moje ciało odmawia mi posłuszeństwa, nie mając prawidłowej koordynacji ruchów kończyn dolnych... Ale nie myślę już o tym na co dzień. Nauczyłem się żyć inaczej, bardziej pozytywnie myśleć i nie skupiać się tak bardzo na swoich objawach jak kiedyś. Nerwica natręctw jest inna bo dotyczy sfery myślenia a w dysocjacji reaguje zarówno umysł jak i ciało... czego nie da się całkowicie opanować( natręctwa też miałem w przeszłości i są nawroty pod postacią wypowiedzi mojego ojczyma, którego słyszę w myślach jak mi rozkazuje, ale się do tego już przyzwyczaiłem... Życzę Tobie abyś wyszła z odrealnienia i depersonalizacji i żeby ta okrutna nerwica nie rujnowała Ci życia No i żeby nowy lek zaczął działać tak jak byś tego chciała
  6. "Wzgórze ciszy" I Było przecudne popołudnie, kiedy dwudziestoletnia Margarette szła do swojej pracy.Była asystentką pana Smitha, który był bardzo dla niej wymagający. Zawsze kazał jej wypisywać papiery do późnej nocy. Młoda dziewczyna nie miała w ogóle czasu na swoje prywatne życie. Margarette była od wielu lat bezdzietną mężatką, ale jej małżeństwo nie było za bardzo udane. Mąż wypominał jej to, że ma wysokie aspiracje względem siebie. Pewnego wieczoru, kiedy przyszła z pracy, zauważyła, że nie ma nikogo w domu. " gdzie on jest?"- głośno pomyślała." Czy coś się stało?" Okazało się, że mąż ją zostawił dla innej kobiety. Była to starsza o pięć lat od niej dziewczyna, którą znał jeszcze przed Margarette. Na stole, w kuchni znalazła list na pożegnanie, który rozwiał jej wszelkie wątpliwości... " Droga Margarette" Przepraszam Cię za to, że nie potrafiłem się przyznać do tego że mam inną kobietę. Mam nadzieję, że nie znienawidzisz mnie za to. Wiem, że bardzo mocno Cię zraniłem. Nie chciałem tego. Moja dziewczyna, z którą jestem, darzy mnie ogromnym uczuciem. Ty mi tego nigdy nie potrafiłaś okazać. Na tym kończę. Żyj sobie jak chcesz. Miałem już dość tych wszystkich Naszych kłótni, dlatego też się wyprowadziłem... Twój mąż Thomas Kiedy Margarette przeczytała ten pożegnalny list od swojego męża, to nie mogła w to uwierzyć, że człowiek, z którym żyła był dla niej zupełnie obcy. "Z kim ja żyłam przez całe swoje małżeństwo...?"- zastanawiała się młoda dziewczyna, która odczuwała teraz ogromną samotność. Nie dość, że miała wymagającego szefa w swojej pracy, to jeszcze została sama bez partnera. Margarette żyła w silnym stresie, który powodował u niej to, że była wszystkim zmęczona. Nie radziła sobie tak dobrze w pracy, zaniedbywała swoje obowiązki służbowe a szef widząc ją ciągle śpiącą, albo rozkojarzoną, zwolnił z pracy. Została bez żadnych środków do życia. Z każdym dniem jej problemy emocjonalne zaczęły się nasilać do tego stopnia, że musiała podjąć sensowne kroki, aby zmienić swoje życie i normalnie funkcjonować. Postanowiła wyjechać na jakiś czas w góry, gdzie mieszkała jej rodzina: matka Dalia i ojciec Walery. Wyruszyła w podróż najszybciej jak się tylko dało, nocnym pociągiem, tego samego dnia. Jechała całą noc i o godzinie dziesiątej rano była na miejscu. - Witamy Naszą kochaną Margarette!- przywitali się rodzice z dziewczyną. - Dzień dobry kochani!- odpowiedziała młoda kobieta. - Co się stało,że do Nas przyjechałaś?- spytała matka Dalia, poruszona odwiedzinami córki. Była to sześćdziesięcioletnia kobieta, która poza Margarette miała jeszcze jedną, starszą córkę Sarę. - Mamo!- krzyknęła przerażona dziewczyna. Mój mąż mnie właśnie zostawił dla innej kobiety i nie mam nikogo! Na dodatek straciłam pracę i nie mam z czego żyć w mieście. - Pomożemy Ci skarbie- rzekła czule mama zdruzgotanej Margarette. Chodź, uściskam Cię mocno. Dawno się nie widziałyśmy. Starsza siostra Sara mieszkała za granicą razem ze swoim mężem i dzieckiem, więc w ogóle nie odwiedzała swoich rodziców. Ojciec jak zobaczył swoją młodszą córkę, to się od razu popłakał ze wzruszenia i wyszedł do drugiego pokoju. Matka długo z nią rozmawiała, próbując pocieszyć, dodać jakiejkolwiek otuchy, aby zaczęła myśleć pozytywnie. Doskonale wiedziała, że sytuacja w jakiej się znalazła, nie była dla niej komfortowa. Jednak uważała, że nie ma tak w życiu, żeby nie było wyjścia i trzeba jak najszybciej zacząć działać, aby poprawić byt Margarette. - Słuchaj moja najdroższa córeczko- rzekł ojciec, który się uspokoił i przyszedł do pokoju gdzie siedziała dziewczyna ze swoją mamą. Powinnaś jak najszybciej zapomnieć o swoim mężu i zacząć żyć na nowo. Owszem, możemy Cię wesprzeć finansowo , ale musisz podjąć pracę w dużym mieście, bo tutaj w górach nie ma możliwości jej znalezienia. Skończyłaś dobre studia, więc masz wszelkie kwalifikacje. - Co Ty jej mówisz?- powiedziała nerwowo matka Margarette. Czy nie widzisz, że ona cierpi? Musimy jej pomóc, a nie przemawiać jej do ambicji-dodała. Jak będzie gotowa na to żeby pracować, to sama ją sobie znajdzie. - Wiem, ja tylko chciałem...próbował się bronić mąż Dalii. Dziewczyna przeżywała silną depresję, w której nie potrafiła myśleć o swoich planach, nie miała na nic chęci ani motywacji do działania. Jednak miała nadzieję w sobie, że odnajdzie sens swojego życia. Mimo wszystko chciała być silna ,a z pomocą rodziców mogła odpocząć od okrutnej dla niej codzienności. Wydawało jej się, że nie ma tam swojego miejsca w tym dużym mieście, gdzie mieszkała. Zresztą gdzie by się nie rozejrzała, to widziałaby swojego męża z ów kobietą, którą kochał od zawsze. Ten fakt bardzo ją przerażał. Czuła silny lęk, którego nie była w stanie opanować. Matka próbowała przełamywać ten psychiczny ból swojej córki, ale bezskutecznie... Margarette spędziła sześć miesięcy u swoich rodziców, po czym zaczęła szukać innych dla siebie horyzontów w życiu po względnie ustabilizowanym nastroju. Odzyskała wiarę i siłę w to, że może rozpocząć swoje życie na nowo. Wróciła do swojego miasta, gdzie uprzednio mieszkała z mężem, wynajmując sobie nowe mieszkanie. " Chciałabym poznać jakiegoś mężczyznę, który by mnie szczerze pokochał..."- pomyślała sobie , po czym poszła do pobliskiego parku. II Po długim spacerze w parku młoda Margarette zaczęła intensywnie rozmyślać o swojej przyszłości. Musiała znaleźć sobie jakąś pracę, najlepiej w biurze, bo jej rodzina owszem chciała jej pomóc, ale ona doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że nie może być na ich utrzymaniu. Rozpoczęła przeglądanie różnych ogłoszeń w internecie i po kilku dniach znalazła sobie dobrze płatną pracę, na podobnym stanowisku. Tym razem miała wspaniałego szefa, który nie stawiał jej nie wiadomo jakich wymagań, więc nie odczuwała większego zmęczenia po całym dniu. Był to młody mężczyzna około trzydziestki, który nie miał żadnej kobiety. Żył samotnie i wiele godzin spędzał w pracy, zajmując się papierkową robotą. - Może napije się pani kawy?- spytał mężczyzna Margarette. - Z największą przyjemnością-rzekła dziewczyna. -Dzisiaj jestem bardzo senna i ciężko mi się pracuje przy biurku. - Nic nie szkodzi-odparł szef, który doskonale znał przeszłość młodej kobiety, że ma za sobą trudne chwile. - Może chciałaby pani o czymś porozmawiać?- spytał delikatnie, do niczego jej nie zmuszając. - Szczerze mówiąc odczuwam silną samotność i mam pustkę w głowie. Brakuje mi męża, który mnie zostawił dla innej kobiety. Nie wiem, co mam ze sobą robić w domu, jak przychodzę z pracy. Dobrze, że mogę chociaż z panem porozmawiać... Szef uśmiechnął się szeroko do Margarette, która poczuła wielką ulgę, kiedy zwierzyła się ze swoich osobistych problemów. Odzyskała większą motywację do pracy a mocna kawa, którą wypiła postawiła ją na nogi, dodając wewnętrznej energii. Po skończonej pracy poszła do domu. Wchodząc do bramy zobaczyła. że w skrzynce jest jakiś list.Wyjęła go nerwowo i otworzyła. Był to list od jej ojca, który napisał, że jej matka nagle zmarła. Margarette poczuła, że cały jej świat runął. Myślała, że za chwilę zapadnie się pod ziemię. Nie mogła uwierzyć, że straciła swoją najdroższą osobę, z którą była tak mocno związana emocjonalnie przez całe życie, od dziecka. Kiedy otworzyła drzwi i weszła do środka to się rozpłakała, nie mogąc opanować swojej rozpaczy. Chociaż jej mama żyła w górach, daleko od niej o pięćset kilometrów, to była między nimi znacząca więź... Margarette codziennie dzwoniła, troszcząc się o jej samopoczucie. Teraz ogarnęła ją jeszcze większa pustka.Młoda dziewczyna żyła z dnia na dzień, chodząc do pracy a wracając z niej płakała całymi nocami. Za niedługo był pogrzeb. Jej matkę Dalie pochowano tam, gdzie mieszkała, w górach. Ojciec przez całą ceremonię trzymał swoją młodszą córkę za rękę, aby móc ją uspokoić. Była w silnym szoku. Po pogrzebie Margarette wróciła do swojego domu razem z ojcem, który postanowił, że przez jakiś czas z nią zamieszka, zanim dojdzie do siebie. Dziewczyna nie chciała jego bliskości, ale w końcu się zgodziła. - Co Ty dziecko zamierzasz teraz robić?- spytał się ojciec dziewczyny. - Na razie myślę tylko o pracy a później, kto wie, może poszukam sobie kogoś, z kim mogłabym być w końcu szczęśliwa...- rzekła niechętnie Margarette. - Dobrze, że chociaż pracujesz, moja córeczko kochana- odparł zatroskany ojciec. III Po trzech tygodniach Margarette stwierdziła, że chce już mieszkać sama. Jej stan psychiczny znacząco się poprawił i mogła śmiało myśleć o swojej przyszłości. Zaczęła bardziej o siebie dbać, elegancko się ubierać, trochę malować, aby jakiś mężczyzna zwrócił na nią uwagę. Szef z którym pracowała zauważył metamorfozę swojej pracownicy i zaczął się nią bardziej interesować, czule z nią rozmawiać. Po kilku miesiącach Margarette zaczęła mieć głębsze uczucia do swojego pracodawcy, ale się tego wstydziła, bo wiedziała, że u niego pracuje, więc nie mogła sobie pozwolić na to, aby szczerze mu o tym powiedzieć, wyrazić co czuje do niego. Jednak młody mężczyzna zauważył, że dziewczyna jest rozkojarzona przy swojej pracy. - Czy coś się stało pani Margarette? - spytał czule jej pracodawca. - Nie...nic- odpowiedziała z nutą niepewności w głosie. - Jest pani taka zamyślona, że nie może się pani skupić na tym co robić przy dokumentach. - Właściwie to ma pan rację- rzekła Margarette. - No więc, o co chodzi?- spytał ponownie. -Widzi pan, panie Skalarski- tak miał na nazwisko jej szef. Chyba się w panu zauroczyłam, żeby nie powiedzieć, że jestem zakochana, bo to mocne uczucie. - Poważnie?- spytał zdziwiony mężczyzna, który nigdy w życiu nie miał żadnej kobiety i ciężko mu było zrozumieć, że ktoś może go darzyć jakimś głębokim uczuciem. - Tak, właśnie. Od jakiegoś czasu dużo o panu myślę i dochodzę do wniosku, że szef jest dla mnie taki miły, uczuciowy i uczynny. Nie wiem tylko , czy ma sens to moje uczucie. - A skąd pani może wiedzieć co ja czuję? spytał odważnie szef. - Właśnie nie wiem-rzekła dziewczyna, która miała gdzieś w sobie nadzieję, że mężczyzna czuje to samo do niej. Skalarski wstał z fotela, na którym siedział i skierował się w stronę Margarette. - Ja panią kocham!- rzekł podniecony. Dziewczyna słysząc te słowa, rzuciła się w jego ramiona i mocno go pocałowała. On też odwzajemnił jej uczucie. Od tamtej chwili byli razem. W pracy mieli do siebie stosunek czysto służbowy a w domu bardzo się kochali. Margarette wzięła rozwód ze swoim byłym mężem a po trzech miesiącach wzięła ślub kościelny , który uwieńczył ich wspólne szczęście. Młoda kobieta nie była samotna a cisza, której nie potrafiła znieść, raz na zawsze odeszła z jej życia. Po dwu latach urodziła dziecko, małego Wiktora, którego razem ze swoim obecnym mężem bardzo kochali, ciesząc się z chwil jakie zesłał jej los...
  7. miniu89

    Dubel

    "Jestem" Kiedy żyłem w swej niemocy nie szukałem już pomocy czekając na lepsze chwile milczałem nie robiąc niczego dla innych swym ciałem Każdy dzień był taki sam pomyślałem:"szansę sobie dam!" szeptem rzekłem dobre słowa i zacząłem żyć od nowa Teraz trwam w swej silnej woli choć mnie głowa już od myśli boli walczę dzielnie ze swym losem mówiąc nieraz coś pod nosem Chwile dobre są przecudne życie nie jest już tak nudne dzień po dniu mam swe marzenia mocno pragnąc ich spełnienia.... " Euforia" siła we mnie ogromna pomiędzy ciszą a krzykiem lgnie gdzieś me serce pokochałem siebie walczę śmiejąc się jakbym dylematów nie miał w głębi mej duszy tęsknię mocno za stanem błogim a tu nagle ona wtargnęła w me życie ma kochana, która mnie ceniła radości w cierpieniu dodała gdzie szczyty mógłbym zdobywać... Nie odchodź ode mnie, moja miła bądź nawet gdy sen nadejdzie wnet szybko się obudzę zacznę działać śmiało każda chwila przy Tobie, ma najdroższa daje mi promyk słońca możliwość spełnienia pustka dzięki Tobie odeszła....!
  8. "można więcej" Kiedy znów Cię chęć nachodzi aby działać w swoim życiu zacznij pozytywnie myśleć pędzić śmiało, szukać celów wiele chwil już upłynęło martwych dni, gdzie bierność była każdy moment w Naszym życiu daje siłę by sens znaleźć kiedy nie masz w cale marzeń otwórz na świat swój piękny umysł radość znów wróci do Ciebie gdy pomożesz komuś i sobie w potrzebie
  9. Witajcie Od jakiegoś czasu zacząłem tworzyć swój profil na youtubie, gdzie opowiadam o swoich emocjach jakie mam w borderline i o tym, jaką toczę codzienną walkę ze swoim życiem. Chociaż nie jest to takie proste to jednak mam nadzieję, że będzie coraz lepiej jeśli chodzi o mój nastrój. Niektóre filmy są oparte o moje doświadczenia z życia, mówią też o mechanizmach obronnych jakich używam aby się wewnętrznie wyciszyć, uspokoić. Zapraszam chętnych do obejrzenia cała prawda o autoagresji w borderline czy można kochać dziecko mając borderline? wpływ silnej apatii na codzienne życie co robić, kiedy nie czuje się żadnych uczuć do nikogo? zaburzenie konwersyjne- czy można sobie z nim poradzić? czy można żyć w blokadzie emocjonalnej, kiedy brakuje słów, aby wyrazić swoje uczucia? czasami warto przemilczeć niż wybuchnąć gniewem siła pozytywnego stresu, a podejście do życia, czyli jak eustres wpływa na Naszą psychikę i motywację? wpływ afonii szeptanej na psychikę człowieka trening samokontroli, czyli jak sobie radzić z silnymi emocjami?
  10. "Warto kochać" Kiedy nic nie czujesz poza pustką pokochaj na nowo siebie zacznij dobrą myśl znów w życie wplatać nawet jak ktoś zrani Ciebie nigdy nie rezygnuj z uczuć które dają sens dniom Naszym nawet jeśli czujesz niemoc szukaj w miłości swej drogi Kiedy dobro znów zawita radość z życia będzie istnieć poczujesz znów wtedy wolność tylko kochaj swoim sercem....
  11. Witaj Ja szczerze mówiąc nie chodzę na taką terapię, ale powinienem i powiem, Ci szczerze, żebym chciał. Jednak walczę sam i tak jak Ty piszesz, że Twoje problemy się rozwiązały. Terapia psychodynamiczna, z tego co słyszałem jest dobra, ale wszystko zależy od ogólnego nastawienia do problemu. Myślę, że takie rozmowy z terapeutą mają ogromny wpływ na Twój nastrój, bo jest to jakby ingerencja w to, co czujesz. Ja z żadnej terapii nie korzystam przy swoich zaburzeniach nerwicowych i borderline i każdego dnia toczę ze sobą walkę. Fajnie że jest u Ciebie ok i tak trzymaj, ale musisz pamiętać o tym, że problemy mogą powrócić. Powinnaś to mieć na uwadze, bo tak jest.Ale wtedy będziesz już na to gotowa i dasz sobie radę bo z tego co piszesz jesteś bardzo silna Pozdrawiam Cię
  12. " Euforia" siła we mnie ogromna pomiędzy ciszą a krzykiem lgnie gdzieś me serce pokochałem siebie walczę śmiejąc się jakbym dylematów nie miał w głębi mej duszy tęskniłem mocno za stanem błogim a tu nagle ona wtargnęła w me życie ma kochana, która mnie ceniła radości w cierpieniu dodała gdzie szczyty mógłbym zdobywać... Nie odchodź ode mnie, moja miła bądź nawet gdy sen nadejdzie wnet szybko się obudzę zacznę działać śmiało każda chwila przy Tobie, ma najdroższa daje mi promyk słońca możliwość spełnienia pustka dzięki Tobie odeszła....!
  13. miniu89

    Dubel

    "Jestem" Kiedy żyłem w swej niemocy nie szukałem już pomocy czekając na lepsze chwile milczałem nie robiąc niczego dla innych swym ciałem Każdy dzień był taki sam pomyślałem:"szansę sobie dam!" szeptem rzekłem dobre słowa i zacząłem żyć od nowa Teraz trwam w swej silnej woli choć mnie głowa już od myśli boli walczę dzielnie ze swym losem mówiąc nieraz coś pod nosem Chwile dobre są przecudne życie nie jest już tak nudne dzień po dniu mam swe marzenia mocno pragnąc ich spełnienia.... " Euforia" siła we mnie ogromna pomiędzy ciszą a krzykiem lgnie gdzieś me serce pokochałem siebie walczę śmiejąc się jakbym dylematów nie miał w głębi mej duszy tęsknię mocno za stanem błogim a tu nagle ona wtargnęła w me życie ma kochana, która mnie ceniła radości w cierpieniu dodała gdzie szczyty mógłbym zdobywać... Nie odchodź ode mnie, moja miła bądź nawet gdy sen nadejdzie wnet szybko się obudzę zacznę działać śmiało każda chwila przy Tobie, ma najdroższa daje mi promyk słońca możliwość spełnienia pustka dzięki Tobie odeszła....!
  14. "Jestem" Kiedy żyłem w swej niemocy nie szukałem już pomocy czekając na lepsze chwile milczałem nie robiąc niczego dla innych swym ciałem Każdy dzień był taki sam pomyślałem:"szansę sobie dam!" szeptem rzekłem dobre słowa i zacząłem żyć od nowa Teraz trwam w swej silnej woli choć mnie głowa już od myśli boli walczę dzielnie ze swym losem mówiąc nieraz coś pod nosem Chwile dobre są przecudne życie nie jest już tak nudne dzień po dniu mam swe marzenia mocno pragnąc ich spełnienia....
  15. To świetnie, bo ja też biorę 40 mg paroksetyny i czuję się rewelacyjnie po niej jeśli chodzi o nastrój. Powróciła mi wola walki w życiu normalnie:) Też wstaję wcześnie rano i cały dzień mam wypełniony różnymi zajęciami Pozdrawiam Cię Elme:-)
  16. To może być po lekach ale niekoniecznie. Ja też miałem różne lęki i inne objawy takie jak zlewne poty. Teraz na chwilę obecną już nawet o tym nie myślę tak jak jeszcze miesiąc temu, że nie wychodziłem nawet z pokoju do kuchni tylko siedziałem w jednym, ale to nieważne/ Arusie082, pamiętaj o tym żeby brać systematycznie leki i nie eksperymentować samemu, bo to Ci zaszkodzi. Uczucie lęku może być polekowe ale też...nerwicowe, A jak wiesz, przy silnych emocjach w nerwicy też może być lęk ...który paraliżiuje.Co bym Ci mógł poradzić? Nie spiesz się tak bardzo z odstawieniem leków jak na razie, tylko bacznie obserwuj to co się z Tobą dzieje.Jeśli nic nie pomoże walcz o to, szukaj rozwiązań poza lekami bo same leki też potrafią nakręcić. Wszystko to zależy od rodzaju leku, jaki bierzesz.Tylko mi się tutaj nie poddawaj Życzę Ci powodzenia .
  17. Witaj Elme:-) Najważniejsze, że bierzesz leki i dążysz do swojego upragnionego celu. Nie można być idealnym i od razu odnosić wielkiego sukcesu
  18. Witaj Heledore:-) Świetnie, że nie dałaś się impulsom, bo oto właśnie w tym chodzi, żeby w takich chwilach to opanować. I jak się z tym czułaś, że udało Ci się je pokonać? Ja mam za sobą całe spectrum autoagresji, którą pokonałem a w najtrudniejszych chwilach, kiedy wzrasta napięcie nawet już nie myślę o tym żeby się niszczyć. Mam na to inne, zdrowsze sposoby, na rozładowanie emocji negatywnych z czego się cieszę....
  19. Musi być Ci bardzo ciężko z lękami. Współczuje Ci, że jesteś w tym wszystkim sam. Ja pomimo tego, że mam rodzinę to nie okazuję swoich emocji i walczę sam, bo nie za bardzo jestem rozumiany...Tak, masz rację, leki można stopniowo odstawiać, ja też tak robiłem będąc na wysokich dawkach chloroprothixenu i pernazyny ale nasiliły mi się przez to objawy pozapiramidowe, pod postacią mimowolnych ruchów warg, języka, palców rąk, okresowej sztywności mięśniowej kończyn dolnych... Jeśli chodzi o szpital i pobyt w nim to jest to dobre rozwiązanie. Mi też się tak wydawało i tak myślałem jak Ty ale to jest niestety na jakiś czas a potem jest jeszcze trudniej jak się wyjdzie, Uwierz mi, bo leżałem wiele razy uciekając w szpital psychiatryczny. Jednak zrozumiałem że to nic nie da, a życie które mam w ciągłym stresie musiałem i muszę akceptować. Czego Tobie życzę przyjacielu:-)
  20. Witaj Arus082. Jeśli o mnie chodzi, to ja bym nie ryzykował, bo każdy lek działa inaczej. Jednak nagłe odstawienie leków, które są stabilizatorami jak depakine nie powinno się nagle odstawiać, Hydroxyzyna nie jest z kolei silnym lekiem, ale nie znam Andepinu. Powinieneś porozmawiać z lekarzem co do tych leków, jakie masz brać. Trochę mnie dziwi to, że lekarka nic nie powiedziała, bo to jest bardzo ważna informacja, ale nie mi tutaj osądzać Twojego lekarza...
  21. miniu89

    Samotność

    Witam:-) Nerwica w połączeniu z depresją jest trudna do zniesienia. Jesteś jeszcze młoda i na pewno sobie poradzisz z tym problemem, tylko musisz odnaleźć swój cel w życiu. Piszesz, że chodzisz na Studium. To świetnie, bo możesz zdobyć jakieś wykształcenie i mieć jakąś przyszłość. Ja niestety nie miałem i nie mam takiej możliwości edukacji, bo mam trudną sytuację w domu, małe dziecko którym się zajmuję, a po drugie nie mam głowy do nauki ze względu na rozkojarzenie i brak możliwości kodowania sobie nowych informacji. Walczę sam z codziennością i jest ciężko, naprawdę momentami w silnym stresie, ale nie poddaję się. Mam podobnie jak Ty. Otwieram się do ludzi ale miałem też i taki okres w swoim życiu( trwało to 3 lata), że miałem silną emocjonalną blokadę, gdzie milczałem tylko myśląc o tym, żeby nastała noc, bo było mi wtedy lżej, jak spałem. Nie robiłem nic, kompletnie. Nie to co teraz... Mam ten najtrudniejszy okres za sobą okres depresji na tle zaburzeń osobowości po przeżytej psychozie, która trwałą dwa lata, a po niej nasiliły się objawy negatywne pod postacią silnej apatii, anhedonii i braku woli... Zacząłem jednak się zastanawiać i wszystko analizować, podchodzić ostrożnie i z większą rezerwą do swoich emocji negatywnych. Są to są, bo takie jest moje życie. Ważne jest aby tylko nie wybuchnąć silnym gniewem, agresją bo wtedy miałbym spore kłopoty ze swoją egzystencją całościowo. W nerwicy tak jest że trzeba ją zaakceptować, aby się z niej wyzwolić. Ja osobiście mam nerwicę konwersyjną i borderline, więc nie jest łatwo pokonać histerii, ale jest to możliwe, zwłaszcza, że przechodzi ona w somatyzmy na tle silnego stresu, który trwa wiele lat... Trzymam za Ciebie kciuki i życzę wytrwałości w dążeniach do celu:-)
  22. Witajcie:) Ja po trzech latach braku jakiejkolwiek egzystencji, zacząłem na nowo żyć. Walczę ze swoimi emocjami jak nigdy dotąd, jak dawniej, mając silną motywację. Zrezygnowałem z leżenia w łóżku w ciągu dnia, wziąłem się ostro do pracy nad sobą, a stres jest pozytywny, możliwy do zniesienia. Mam w końcu kontakt z ludźmi, mogę się otworzyć na rodzinę, zajmuję się całym domem , dzieckiem i widzę dla siebie szansę na przyszłość.... Pozdrawiam:-)
  23. Nie przejmuj się. Jeśli chodzi o natręctwa muzyczne to też je mam. Uruchamiają sie piosenki ni z gruszki ni z pietruszki, które słucham od czasu do czasu a nawet te, które słyszałem dawno temu. To zależy. Ja nie mam na to sposobu. Kiedy do tego dochodzi to muszę to przetrwać i to mija. Później wraca ale wiem że nie będzie stale. Masz rację. Jest to męczące, ale można z tym wytrzymać. Ty masz wiele różnych natręctw, które jak sam piszesz pokonałeś. Musisz się do tego przyzwyczaić i uznać to za myśli, które w końcu przejdą. Życzę powodzenia:-)
  24. Ja na przykład tak mam, że nie potrafię powiedzieć tego, co myślę i to w sobie tłumię, wyżywając się później na samym sobie. Wiem, że to jest głupie, ale czuję tak silną potrzebę wyładowania się na sobie, że nie mogę wręcz wytrzymać
×