Skocz do zawartości
Nerwica.com

libertynka

Użytkownik
  • Postów

    1 892
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez libertynka

  1. nie wiem czy bym chciała introwertycznego inżyniera, w gruncie rzeczy jestem wybredna, ale to sobie akurat cenię - wolę być sama niż z pierwszym lepszym, więc albo jeden na milion albo nikt. z drugiej strony jestem też tolerancyjna i jak kogoś akceptuję to po całości, więc ten jeden na milion może mieć milion wad. ale nie wyobrażam sobie siebie z inżynierem, musiałabym być mocno zaślepiona miłością
  2. ladywind, nie robiłam testów, ale psychiatra mi mówił o schizotypowym zaburzeniu osobowości. z tym, że ani nie dał mi leków, ani nie wysłał mnie na terapię, kazał mi żyć "a jak coś się będzie działo to przyjść".
  3. Kalebx3, ale przytulić możesz przyjaciela a seks to bardziej skomplikowana sprawa, przecież nie chodzi się do łóżka z każdym, kogo się lubi
  4. Kalebx3, nie wiem co tam sugerujesz, ale dla mnie bliskość jest ważniejsza niż seks
  5. Ketmia, wezmę pod uwagę, dzięki. mam psa i 2 koty, pies śpi ze mną całą noc, no ale to nie to samo
  6. Monar, wrzuciłam dla Ciebie w wątku Ludzie z forum
  7. kupiłam sobie wosk do brwi, rozświetlacz, cień do smoky w chłodnym odcieniu ciemnego brązu i czarną kredkę. fajnie się rozmawiało z ekspedientką w Douglasie. poczułam się bardziej kobieco, i tak, jakbym nie musiała się tej kobiecości wstydzić, jakbym miała do niej prawo. i jakby zabawa makijażem nie była niczym źle ocenianym. wróciłam do domu i zaraz wszystko wypróbowałam, dobrze, że miałam odpowiednie pędzle. i przy całym moim braku akceptacji siebie muszę jednak powiedzieć, że nawet podoba mi się to, co widzę w lustrze. to jednak prawda, że dobry makijaż czyni cuda
  8. lukk79, nie mam problemów z mówieniem o sobie i swoich odczuciach, nie mam problemu z nawiązywaniem więzi pod warunkiem, że trafię na inteligentnego i otwartego słuchacza, który będzie chciał mi pomóc, będzie autentycznie życzliwy i ludzki. pokaż mi takiego terapeutę. ja trafiałam na niedo*ebane pi***. niezainteresowane moimi problemami, wszystkowiedzące. 45min i wypad. a ja mam tyle do opowiedzenia, tyle historii, przeżyć, przemyśleń, wątpliwości, podejrzeń i wniosków do zweryfikowania, że mogłabym przez rok codziennie mówić, gdyby ktoś chciał słuchać. całe życie zajmowałam się introspekcją, zadawaniem sobie pytań o taki a nie inny stan rzeczy, to jest po prostu żenujące jak na terapii robią ze mnie tępą, nieświadomą niczego neurotyczkę. ja jestem czymś więcej niż przypadkiem wpisującym się w ramy danego zaburzenia. tylko nikt do tej pory nie zadał sobie trudu, żeby to zobaczyć. nie wiem, może coś się przez ostatnie lata zmieniło w psychoterapii. będę u psychiatry to może spytam o skierowanie. pomyślę.
  9. próbowałam terapii parę razy, najdłużej z pół roku. nic z tego nie wyszło choć mi zależało i się starałam. może na nieodpowiednich terapeutów trafiałam.
  10. Candy14, do końca życia bałabym się, że to stracę, nie umiałabym stworzyć zdrowego związku, a jak trafię na nieodpowiedniego faceta to związek będzie przypominał prostytucję opłacaną bliskością.
  11. Przytulanie jest fajne i przyjemne, ale później jestem rozbita na miliony kawałeczków. Im dłużej mnie ktoś przytula, tym dłużej później się zbieram do kupy. Rozwala mnie to, totalnie rozwala. W dzieciństwie prawie nie byłam przytulana. Jak się urodziłam to matka złapała żółtaczkę, mnie wynieśli na inny oddział i nie byłam w ogóle karmiona piersią. Później pamiętam tylko sporadyczny kontakt z ojcem, jak siedziałam mu na kolanach i się przytulałam. On z nami nie mieszkał, wpadał czasem, ostatnie przytulenie kojarzę gdzieś w wieku wczesnoprzedszkolnym, miałam 3-4 lata. Pewnego dnia ojciec zniknął. Matka mi oznajmiła, że wyjechał do pracy za granice i nie będzie go nie wiadomo ile, pół roku, rok. Nie pożegnał się ze mną, ani nie uprzedził, ani nie wytłumaczył. Moja matka była zimna i nie okazywała uczuć, nie dotykała mnie wcale, często myślałam, że się mnie wstydzi. Ojciec jak wrócił z zagranicy to był równie zimny i nieprzystępny, często mnie wyśmiewał i mówił wprost, że jestem głupia. Przez kolejnych kilkanaście lat życia nie pamiętam, żeby ktoś mnie przytulił ani objął, czy choćby poklepał po ramieniu. Po prostu zero kontaktu fizycznego ani bliskości. Dopiero na studiach poznałam kogoś, kto z powrotem nauczył mnie dotyku. I co tu dużo mówić, dałam się wykorzystać. Moje pragnienie bliskości było interpretowane przez facetów wiadomo jak. Dlatego unikam związków - potrzeba bliskości nigdy nie zostaje zaspokojona a jedynie odczuwam negatywne skutki "odstawienia". Jak mnie ktoś przytula to jest jedyny moment w życiu, kiedy czuję się naprawdę bezpiecznie, wyłączam się i odpływam w błogi spokój. Jak bliskość się kończy to jestem strasznie rozbita, roztrzęsiona, w kawałkach. W momencie ponownego przytulenia od razu się uspokajam, jak dziecko przystawione do butelki. I jak mam szanse przytulać się do kogoś godzinami to to robię i jest przyjemnie, ale wszystko się kiedyś kończy i wpadam wtedy w pustkę. Chce mi się płakać i odczuwam różne niefajne rzeczy. Dodam jeszcze, że na co dzień jestem samodzielna i niezależna, i całe życie byłam sama. Dopóki nikt mnie nie przytula to jest wszystko ok. Co ważne - nie uzależniam się od konkretnej osoby, tylko od samej bliskości. Właśnie sobie uświadomiłam, że przeżyję życie unikając bliskości. Ale czy w takim razie mam szansę na pozbycie się permanentnego wewnętrznego smutku? Czy człowiek sam może poradzić sobie z zaniedbaniami z wczesnego dzieciństwa? Czy powinnam pogodzić się z samotnością i nigdy się z nikim nie wiązać?
  12. Tez marze o tatuażu nie ma na co czekać, nie boli aż tak bardzo potwierdzam, nie boli, trzeba robić!
  13. nie mam dzisiaj na co jęczeć, zapowiada się fajny sylwester
  14. libertynka

    123

    kurczę, z ciebie faktycznie ciężki przypadek widzę dookoła wiele kobiet w krótszych (nie męskich) włosach. O żadnej z nich nie powiedziałabym, ze wygląda jak facet, wręcz przeciwnie. A widze tez dziewczyny z zaniedbanymi dłuższymi włosami, które wcale nie wyglądają kobieco, tylko tak jakoś, aseksualnie... ja się bardziej kobieco czuję w krótkich włosach :) w dłuższych wyglądałam nijako, krótkie włosy+ makijaż podkreślający oczy to jest to
  15. libertynka

    123

    Mówiąc krótko - nie mam na myśli męskiej fryzury, tylko kobiecą. Nie ostrzyżenie na zapałkę, tylko coś fajnego i modnego. Ja kiedyś nosiłam dłuższe włosy, które mi ewidentnie nie pasowały. Potem je skrócilam, eksperymentowałam z różnymi długościami (krótko - nie znaczą męsko) i byłam dużo bardziej zadowolona, niż z tych długich. popieram, też mam krótkie włosy i dobrze się w nich czuję, zawsze można pokombinować i zrobić bardziej z pazurem, poza tym do krótkich włosów jest więcej kosmetyków, różne pasty, gumy itp można uzyskać fajne efekty
  16. libertynka

    123

    Aurora92, czemu chcesz wyglądać jak inne dziewczyny? każdemu pasuje co innego, niektóre np wyglądają najlepiej w krótkich włosach (jak Halle Berry)
  17. libertynka

    123

    Aurora92, można iść do fryzjerki i kosmetyczki na makijaż :) dla chcącego nic trudnego
  18. libertynka

    123

    Aurora92, jasne, miałam tak samo, czemu to miałoby być nienormalne? gdyby mnie wykładowca nie wykorzystał to może byłabym teraz 28-letnią dziewicą, która się nigdy nie całowała
  19. libertynka

    123

    Aurora92, ja jak miałam 21 lat to byłam jeszcze dziewicą i gdyby nie mój wykładowca od literatury to pewnie jeszcze długo bym nią była, bo nikt na mnie nie zwracał uwagi, więc się nie przejmuj, niektóre kobiety jako nastolatki wyglądają średnio i dopiero z wiekiem pięknieją, po 25 r.ż dopiero widać ich urodę, ja mam 28 i teraz mogę powiedzieć, że jakoś tam się utożsamiam ze swoją kobiecością, bo wcześniej mnie faceci trochę przerażali i nieświadomie tworzyłam dystans, więc spokojnie wszystko przed Tobą, a po 30 to dopiero się zacznie życie seksualne
  20. libertynka

    123

    Aurora92, ale to nie znaczy, że tak będzie zawsze, na mnie w szkole też nie zwracali uwagi, a jak kończyłam studia to się zmieniło i nawet parę związków mi się przydarzyło, rysy twarzy się zmieniają z wiekiem i człowiek się inaczej czuje sam ze sobą, no i na pewno znajdą się amatorzy Twojej urody :)
  21. libertynka

    123

    Aurora92, a dlaczego uważasz, że nie masz żadnych szans?
  22. libertynka

    123

    ja jestem. i śmiem twierdzić, że mam najgorzej z was wszystkich, bo moje szanse na satysfakcjonujący związek są znikome.
×