Skocz do zawartości
Nerwica.com

libertynka

Użytkownik
  • Postów

    1 892
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez libertynka

  1. po narkozie ma się odruch wymiotny i sika się tą chemią, w sensie że siku ma taki chemiczny zapach. i pamiętam, że też mi trochę włosów wtedy wyszło. a to nawet nie była narkoza tylko głupi jaś+ znieczulenie miejscowe. czyli kilka zastrzyków w gardło. jak masz narkozę pełną to super, nic nie poczujesz :) tylko będziesz musiał się pomęczyć trochę po wybudzeniu, ale warto powalczyć z przegrodą nosową w sumie to nie takie straszne jakby się mogło wydawać. trzeba podejść realistycznie.
  2. też będę trzymać kciuki za wszystkich razem i za każdego z osobna :) -- 20 lis 2013, 17:20 -- Marcin20.04, jak miałam usuwane migdałki to osoba z moje oddziału miała w tym samym czasie robione te przegrody nosowe, wygląda to trochę niefajnie bo krew leci i się chodzi z głową owiniętą bandażem, ale może coś się zmieniło od lat 90 no i podobno trochę boli jak znieczulenie zejdzie, ale do wytrzymania. dasz radę :)
  3. no tak, w sumie znając życie to znów zasnę o 6 rano, więc cała noc przed nami
  4. ja nie bo jeszcze w pracy siedzę, za pół godz wychodzę
  5. PJT, mój wujek miał schizofrenię, ja mam tylko zaburzenia schizotypowe polecam tarota kasiątko, zaskoczyła mnie dzisiaj i oby się sprawdziło
  6. chodzę tylko do psychiatry (nie terapeuty) i psychiatra nie wypisuje mi leków a jedynie ze mną rozmawia, wyjaśnia, rysuje mi coś na karteczkach i każe przemyśleć pewne słowa-hasła. ale terapia to nie jest bo w sumie często nie daje mi dojść do słowa. byłam dopiero 2 razy i dotyczyło to bardziej wątpliwości co do diagnozy i wyjaśnienia na czym ona polega. nie mam złych doświadczeń z psychiatrami na nfz. jest taki wybór że można zmienić, ale trafiałam zawsze dobrze i teraz też jest w porządku. nawet trochę mi głupio, że za drzwiami wszyscy czekają w kolejce po recepty a ja siedzę u niego pół godziny i on mi gada i tłumaczy. nawet mówiłam, że tam ludzie czekają a on się kazał nie przejmować i sam się rozgadał. nie traktuje mnie lekceważąco, mimo że wyraźnie powiedział, że nie jestem chora, tylko mam predyspozycje przez te zaburzenia schizotypowe. i kazał mi przemyśleć co powiedział i wtedy przyjść.
  7. mi kasiątko stawiała tarota i w sumie tylko z ciekawości chciałam, bo co mi szkodzi :) no ale muszę przyznać, że się trochę zdziwiłam, dużo rzeczy się zgadzało i dało mi wiele do myślenia nad czym muszę popracować, nigdy bym nie powiedziała że kiedyś mnie tarot do siebie przekona warto spróbować
  8. ja byłam 2 razy u psychiatry i on to nazywa rozmową terapeutyczną, leków mi nie przepisuje tylko gada z pół godziny na nfz oczywiście
  9. idź do psychiatry, u niektórych ludzi narkotyki wywołują psychozy i inne rzeczy. spytaj lekarza co masz z tym zrobić.
  10. nie macie problemu z płaceniem ciężkiej kasy na prywatną? mi się zawsze wydawało, że ci prywatni terapeuci to tylko szukają frajerów i później na ich koszt wygodnie żyją. mnie zawsze terapeuci obrażali i mówili nieprzyjemne rzeczy nie patrząc na moje reakcje łącznie z trudnością w oddychaniu, poza tym jak na pierwszej wizycie konsultacyjnej słyszę, że co najmniej 2 lata raz w tygodniu po 100zł to mnie szlag trafia. skąd ona wie może mi się uda wpół roku. i płacić takim konowałom, za co? jeszcze jakby dobrze wykonywali swoją robotę, a nie 15min ciszy ja mam blokadę, czas leci a ona nic z tym nie robi. ja widzę sens tylko w terapii na nfz. mialabym inne podejście, że bezpośrednio za to nie płacę. wtedy jakby się jeszcze terapeuta angażował no to bym miała poczucie, że robi to z powołania i na prawdę chce mi pomóc, mimo że nie dostaje bezpośrednio do ręki tyle co ja w 1,5 dnia zarabiam.
  11. mi zdiagnozował lekarz zaburzenia schizotypowe osobowości F60, po tym co wyczytałam na wikipedii się nie mogłam z tym zgodzić, dopiero cały rozdział opisujący do zaburzenie w książce "Zaburzenia osobowości we współczesnym świecie" wszystko mi wyjaśnił i naprostował. Mam lekkie zaburzenie, w książce opisane jako schizotypowy styl osobowości, czyli w większości wszystko się mieści w normie i daleko do patologii, no ale pewne cechy schizotypii mam. Zauważam swoje myślenie magiczne i nie podążam za nim, czasem jak np mam myśli, żeby akurat teraz w tej chwili nie jechać samochodem do sklepu bo "coś" się stanie ale to ignoruję i jadę. Ogólnie mam nadzieję, że nic po mnie na zewnątrz nie widać. Wyglądam i zachowuję się normalnie, tylko w głowie mam ciut popieprzone. Lekarz nie wysłał mnie ani na terapię, ani nie przepisał leków. Kazał żyć i tylko uważać na zbytnie emocje, stres. Żyć na luzie. Ponoć mam szansę przeżyć życie w miarę normalnie, bez rozwinięcia żadnego choróbska. Ale tak sobie myślę, że co to za życie. W tej książce piszą, że praktycznie nie ma szans na normalną osobowość, że są jakieś defekty strukturalne, schizotypowa logika myślenia, niezrozumiała dla innych, że z tym się nie da już nic zrobić i że leczy się tylko objawy, jak są jakieś poważne. Zauważyłam, że ostatnie kilka lat żyję normalnie (wcześniej bardziej mi odwalało) ale za cenę rezygnacji z siebie, bardzo się hamuję i ograniczam, nie pozwalam sobie na dziwactwa, nie wyrażam siebie, bo jak bym zaczęła to wyjdzie z tego sami wiecie co. No i teraz tak sobie myślę, czy dobrze robię? Bo co to za życie. Ugłaskane i na pokaz. Robię wszystko "jak trzeba", wtłoczyłam samą siebie w społecznie uznawane ramy i tak sobie egzystuję. Na szczęście te ramy rozumiem, wiem czego oczekują ludzie i potrafię się dopasować, to w sumie dobrze, bo gdybym tej zdolności nie miała to byłabym cięższym przypadkiem. Tak więc egzystuję sobie bezproduktywnie, a o jakimś osobistym szczęściu czy spełnieniu nawet pomarzyć nie mogę.
  12. [videoyoutube=iWGL3mPE114][/videoyoutube]
  13. Alehija, ja jestem z tych, którym się średnio podoba :) ale najważniejsze to żeby wyrażał Ciebie, moje tatuaże też nie wszystkim się podobają a ten co planuję to każdy mi się każe stuknąć w głowę
  14. mi się też ciężko goiło nawet mi się wydawało, że za ciężko jak na taki mały, Ty masz większy więc pewnie masakra z gojeniem, to jednak obciążenie dla organizmu, daj sobie czas, ewentualnie idź pokazać tego co robił niech oceni czy wszystko ok
  15. Tyrr, rób, ja mrożonkami kostkę obkładałam i było lepiej
  16. o ja pier/dole to na prawdę jest możliwe
  17. Kestrel, w sumie..... przynajmniej miałabym cel na 2014 i wreszcie motywację do nauki języka, motywację do zrzucenia kolejnych kg, no i rzec by można przygoda życia, tuż przed 30 r.ż. nie chcę się za bardzo nakręcać ale sama myśl o tym mnie nakręca
  18. mam rodzinę na dolnym śląsku 3godz samochodem od Pragi więc to by mi ułatwiało sprawę, a $ to problem względny, przecież pojechałabym bliżej wiosny/lata 2014 a do tego czasu coś się zorganizuje, takie rzeczy się planuje z wyprzedzeniem przecież :) w zimie nie ma co jechać bo i ryzyko na drodze i kiepsko się będzie goić pod ubraniem i trzeba się z myślą oswoić i sprawę 5 razy przemyśleć. w sumie chcę to zrobić tylko kwestia czy gdzieś w Polsce czy kopsnąć się do praskiego mistrza
  19. nie wiem czy jadę, nie wiem kiedy termin, zapytałam o to dopiero, kurcze, muszę się z tym przespać i z miesiąc pochodzić żeby mi się ułożyło w głowie :) dopiero dzisiaj się zorientowałam, że 80% tatuaży jakie mi się podobały przez wyszukiwarkę grafiki google to były autorstwa tego gościa, wiecie jaki burdel w necie podpisów przecież nie ma, i dziś nagle przez przypadek trafiłam na fejsie na te wszystkie tatuaże i jednym miejscu i się okazało, że jeden koleś je robi! a Praga nie jest na drugim końcu świata przecież :) kurde, kurde, musiałabym się podszkolić z angielskiego, bo nic nie pamiętam, nie mówiąc już o fobii przez mówieniem w obcym języku. znając siebie to w sumie jestem w stanie wybrać się w taką podróż, ale czy mnie wątpliwości po drodze nie zjedzą, tego nie wiem. no i kase trzeba by kombinować. nie wiem w sumie dość mam tego marazmu w moim nędznym życiu
  20. ej, sluchajcie napisałam do tego gościa od tych schizofrenicznych tatuaży i mi normalnie już odpisał a pisałam w sumie z ciekawości i nie mając nic do stracenia cena między 300 a 500 euro czyli podobnie jak w PL, polski bus ode mnie do Pragi 10,5godz o kurcze, nawet przez ułamek sekundy przemknęło mi przez myśl żeby to zrobić to by była chyba najbardziej odjechana rzecz w moim życiu w sumie nie wiem czy warto aż tak się fatygować, chociaż z drugiej strony moje zaburzenie schizotypowe do czegoś zobowiązuje
×