Skocz do zawartości
Nerwica.com

nerwa

Użytkownik
  • Postów

    4 912
  • Dołączył

Treść opublikowana przez nerwa

  1. Paulina8102, ja w sumie tez w pewnym momencie cieszylam sie z nerwicy :) Tzn. cieszylam sie z tego, ze dzieki niej (a meczylam sie z bardzo silna agorafobia i lękami), patrze na wszystko inaczej. Bo po terapii wszystko mi przeszlo, i np. jechalam sobie autobusem i myslalam.... zajebiscie! jak ja sie ciesze, ze sobie jade tkaim autobusem bez lęku. Ludzie siedza obok i nawet nie wiedza jakie maja sczescie, ze moga sobie spokojnie jechac :) Albo wlasnie jechalam do innego kraju sama i tez mysallam - kurde, nie wychodzilam z domu jakis czas temu, a teraz sama podrozuje. I serio, dopiero wtedy docenia sie tow szystko, czego nie widzi normalny czlowiek, ktory tego nie przezyl. No i tak sie cieszylam, z 10 lat. A potem znow pojawily sie komplikacje w zyciu, problemy, i w efekcie lęki :-/ wrrrr
  2. alu, ja mialam ostatnio taka sytacje, ze jechalam samochodem, byl upal, i stalam w wielkim korku przed duzym skrzyzowaniem. Zaczal mi sie powoli lęk i juz wiedzialam, ze dobrze sie to nie skonczy (a w samochodzie zdarza mi sie to naprawde rzadko!). Co gorsza, nie moglam nigdzie zjechac ani nic, bo bylam otoczona samochodami. Wiec tak stalam i stalam i zaczal sie MEGA atak paniki. Juz myslalam, zeby po prostu wysiasc z tego samochodu na srodku ulicy. Ale tego tez sie balam, bo wtedy to dopiero bylaby cala akcja! Wiec siedzialam, nei wiedzailam co sie dzieje dookola, to bylo straszne. No ale panika jak to panika, to apogeum trwalo moze 1-2 min. Potem wszystko przeszlo i bylo ok. Wiec sobie pomsyallam, ok. przezylam, nie ucieklam (bo nie mialam gdzie), wiec da sie. I dlatego np. teraz jak poszlam na ten spacer, to pomyslalam, ze dobra, jak mialaby byc panika to neich bedzie. Wiem, ze nie umre, nic mi sie nie stanie, co najwyzej bede miala tylko ten mega silny lęk, ale co najwyzej przez krotki czas. Ale.... takie myslenie mi w ogole nie pomaga Mimo, ze wiem, ze to "tylko" lęk, to jakos i tak, gdzies dalej, po prostu czuje sie tak "na granicy". Pomiedzy lekkim lękiem a duzym. I wiem, ze wystarcza sekundy, zeby to poszlo w tą gorsza strone. Wiec mimo, ze wiem ,ze te ataki sa do przezycia, to jakos nie jestem w stanie tego ogarnac teraz. A juz raz, 10 lat temu, udalo mi sie pozbyc dziadostwa na dluuuugi czas. A jeszcze z ciekawostek - podczas gdy ciezko bylo mi isc do pobliskiego sklepu (na pieszo) i zrobic zakupy, bylam w stanie (jak mnie ktos zawiozl na lotnisko) przeleciec 2000km sama samolotem hheh No i tak to wyglada.
  3. bezsilna_22, no to dobrze ze znalezli, bedziesz brala leki i wytepisz to i tyle :)
  4. Paulina8102, super!!! :))) A jaki sport dokladnie? bieganie? Tez sie zastanawiam nad czyms, ale nie mam w ogole kondycji... dodatkowo staram sie przytyc :-/ alu, no mam tak samo :) A ja wlasnie przed chwila postanowilam isc na spacer, bo tak deszczowo itd. I jakos z czasem bylo mi juz dosyc goraco i juz zaczynal sie lęk. No i wrocilam. Potem spojrzalam na mape i to bylo 300m od domu. Nie wiem... wkur... mnie to strasznie. Bo to taki dziwny lęk, ktory jakby caly czas gdzies tam jest. I jak wychodze, to tylko czekac az sie uaktywni. A najgorsze, ze przez to nie chodze na zadne towarzyskie imprezy, bo albo nie chce pic (bo samochodem), albo jest problem z zaprkowaniem gdzies w okolicy zawsze. A jak trzeba dojsc dalej, to juz nie chce :)
  5. ehh... ja sie ciesze, ze jestem w stanie chociaz normalnie jezdzic samochodem. Autobusami nie dalabym rady na pewno Jakos tak mam dziwnie, ze jak sie oddalam od domu na pieszo, to mam lęk, ale jak samochodem - to jest ok. Chyba tylko dzieki temu, w miare normalnie funkcjonuje.
  6. Mi najbardziej pomagalo, jak sie zmuszalam do aktywnosci i nie myslalam o oslabieniu (traktowalam to jako nerwicowy objaw), i wtedy zawsze w koncu mijalo. Ale fakt, jeden z gorszych objawow, niby psychiczne, ale to jest takie realne, i tak silnie odczuwalne... :-/
  7. Tak, u mnie slabosc to byla dosc czesta sprawa. Teraz ostatnio juz dawno nie mialam, ale miewalam tak, ze w ciagu miesiaca polowa dni to byla slabosc (wiem, bo zaznaczalam az w kalendarzy) :) Nie mialam w ogole sily, jak wchodzilam po schodach, to czulam takie mega zmeczenie w nogach, ogolnie wszystko mnie meczylo. Nawet jak lezalam na lozku i n ic nie robilam, to czulam wszechogarniajaca slabosc (tak w miesniach szczegolnie).
  8. alu, no to pewnie zalezy od osoby i problemu. Jak dla mnie to sa dwie opcje: 1) jak ktos ma taka fobie bardziej "sytuacyjna", ze np. pogryzl go pies wiec sie boi psow. Albo po wojnie PTSD - to wtdy bardziej zmiana myslenia, bo to wynika z takich nabytych reakcji i trzeba je po prostu z powrotem zmienic. 2) jak ktos np. tlumi swoje emocje, albo ma traumatyczne przezycia ktore nie do konca ma przeproacowane itd. I z tego powodu pojawiaja sie u niego rozne fobie, depresje, nerwice itd. To wtedy moim zdaniem, jak sie zmieni tylko myslenie, czy reakcje w danej sytuacji, to te "nieprzepracowane sprawy" i tak dadza o sobie znac wczesniej czy pozniej w innej formie. Czyli np. ok, osoba juz nie bedier skupiona na chorobach, bo bedzie miala nawkladane do glowy racjonalne myslenie na ten temat. Ale np. nagle zacznie mieć ogólne stany lękowe, albo depresyjne. Ja np. wiem, ze u mnie podlozem najrozniejszych rzeczy, są raczej sprawy emocjonalne. I na terapii w ogole nie zajmowalam sie objawami, tym ze sie boje o swoje serce, albo ze boje sie isc do sklepu. Bylo skupienie na roznych sytuacjach, relacjach, uswiadomienie sobie roznych przezyc itd. I po takiej terapii (fakt, trwalo to 3 lata, ale ja nie jestem zbyt rozmowna i trudno mi przychodzilo docieranie do penwych rzeczy), ja po prostu nie czulam potrzeby zeby np. zwracac uwage na serce. A nie zajmowalam sie tam wcale tlumaczeniem sobie, ze serce mam zdrowe, czy robieniem badan, czy chodzeniem do sklepu coraz dalej od domu. Po prostu jak zaczelam ogarniac sprawy emocjonalne, to juz ten efekt uboczny (skupienie na chorobach, czy lęki) same przeszly. W ogole mnie nie obchodzilo jaki mam puls, albo nie przejmowalam się jak nagle zaczynalo się kołatanie. Ale mowie, zalezy pewnie kto ma jaki problem.
  9. ale ja wam powiem, ze mi sie wydaje, ze dlugoterminowa jest najlepsza, bo siega do zrodel. A te objawy skads sie przeciez biora. I wydaje mi sie, ze jesli zmienimy tylko myslenie - np. dotyczace chorob. To wtedy to i tak pojdzie w inna storne i zaczna sie na przyklad natręctwa czy cos. Zmienimy myslenie dot. natręctw, to pojawią się lęki itd. No ale to tylko moje zdanie, bo z drugiej storny takie terapie krotkoterminowe sa dosyc skuteczne (zastanawiam sie tylko wlasnie - na jak dlugo?)
  10. kroopka, w terapii duzo zalezy od czlowieka (czy pomoze czy nie). Jeden moze isc i nic nie skorzystac (bo jest nastawiony anty i nie chce wspolpracowac z terapeutą), a drugi faktycznie przepracuje swoje problemy, ogarnie siebie i wtedy skorzysta. Niektorym przychodzi to latwo, innym trudniej, na pewno tu najwiecej zalezy od osoby, bo terapeuta sam neistety nic nie zdziala. "Jak w tym dowcipie: Ile psychoterapeutów potrzeba, zeby zmienić zarówke? Wystarczy jeden, ale pod warunkiem, że żarówka chce się zminić" (co wcale nie jest tkaie oczywiste... :) ) Ale wg mnie to jest jedyna metoda na pozbycie sie takich "akcji". Mozna oczywiscie brac leki i "tlumic" takie myslenie, ale dla mnie to jak zapijanie alkoholem problemow, albo branie leku przeciwbolowego na zepsuty ząb...
  11. ugh, chyba jedynie nie-zwracanie uwagi i nie-wkrecanie się w to jest najlepsze :) Ja jak zaczynam sprawdzac i myslec o tym, to jest tylko gorzej. Niektorzy tak maja, ze bardziej czuja rzeczy z ciala, inni, ze w ogole (i nie zwracaja na to uwagi), ja podejrzewam, ze w tym watku to kazdy czuje i to mocno
  12. ugh, ja tak mam. W ogole podobno sa ludzie ktorzy czuja jak im serce bije, a jest sporo osob ktore nie czuje :) ja mysallam, ze kazdy czuje.
  13. Ja to w ogole siedze w pracy, wykonczona po ataku. I moglabym ejchac do domu, ale na zewnatrz jest straszny upal, ze boje sie, ze jak wsiade do samochodu to bede miala od razu atak. Wiec tak siedze, czekam az sie ochlodzi... ale nie wiem jak dotrwam do tego czasu :-/
  14. alu, moz byc atak! A moze to ze teraz ta slabosc masz itd. To wlasnie po tym ataku wczesniejszym? Bo ja teraz tez czuje sie fatalnie, takie mam mega oslabienie, roztrzesienie, niedobrze mi tez. Nie mam sił!!! I tak czuje, ze ten atak mnie sieknoł.
  15. oskaka, najwiecej informacji wzielam chyba z terapii :) Tam sie zaczelam skupiac na emocjach. Terapeutka pytala, co czulam w jakiejs sytuacji, ja mowilam - nie wiem :) Ale potem powoli sie juz uczylam zwracac uwage i odkrywac co czuje. Czyli juz nie tlumilam tych emocji tylko raczej staralam sie je sobie uswiadamiac. I z czasem, jak zaczelam je normmalnie przezywac (i te obecne, i te z przeszlosci) to zaczelo byc duzo lepiej - i lęki zaczely po prostu znikac. Teraz po wielu latach, znowu powrocilam na zlą droge chyba Znow pojawily sie trudne sytuacje, ja chyba nie do konca je 'przezywalam' i takie efekty. Ale staram sie tez jak najwiecej o tym myslec. Zadawac sobie pytanie "co czuje?". Bo jesli o mnie chodzi, to ewidentnie objawy biora sie z tych tlumionych emocji. (Nawet kiedys podczas ataku paniki, zaczelam myslec co czuje, jakie emocje itd. I momentalnie przeszedl atak. Szkoda, ze dzisiaj zapomnialam tego zrobic, jak mnie złapalo ).
  16. Ja dzisiaj mialam klasyczny atak, stojąc w korku. Nie bylo lekko, bo stalam na srodku wielkiego skrzyzowania, nie moglam w zaden sposob zjechac (bo wszedzie byly samochody dookola). Myslalam, zeby wysiasc z samochodu, ale co... zostawic samochod na srodku ulicy? Tez bez sensu :) Tym bardziej, ze zaraz by bylo "przedstawienie". Wiec siedzialam, juz nic nieogarnialam co sie dzieje dookola, i jakos po minucie chyba zaczelo przechodzi. Juz drugi raz w ostatnim czasie mialam atak w takiej styuacji, i powiem wam, ze to jest dosyc niekomfortowa sytuacja. Bo o ile z kolejki, z marketu mozna uciec, to tutaj nie da rady nic zrobic... No ale, bylo minelo i po wszystkim :)
  17. oskaka, mi swego czasu takie uswiadomienie uczuc, emocji itd. dalo bardzo duzo, i minely mi wszystkie somatyzacje jak ogarnelam te tematy.
  18. alu, ale to sie dzieje bardziej na poziomie nieswiadomym... nikt Ci nie powie - tak, te objawy pomagają mi zwrocic na siebie uwage, dostac opieke ktorej chce itd. Ale czy wlasnie tego czesto nie dają?
  19. ale dlaczego ty nie chcesz pozbyc sie tej choroby, i zyc normalnie??? Bo neistety picie czy cpanie, nie jest pozbyciem sie tego, tylko "zatuszowaniem" na jeden wieczor. W dodatku bardzo destrukcyjnym. powiem szczerze, ze zalamuje mnie takie podejscie. Ale z drugiej strony jest cos takiego jak selekcja naturalna. Ludzie nieprzystosowani do normalnego zycia, nie chcacy nic zmienic, wolacy ładować w siebie coraz to nowe dragi - niestety koncza jak koncza, i to tez trzeba zaakceptowac.
  20. Ale jak sie boisz wlasnego cienia, to sie leczy - nie koniecznie dragami i alkoholem.
  21. no ale przeciez alkohol tylko pomaga, w przelamywaniu jakichs swoich zahamowan, wstydu, nie wiem czego tam jeszcze. Wiec czlowiek ktory mu sie naj..bac, zeby cokolowiek zrobic, ma duzy problem. Ja wiem, ze po alkoholu jest fajniej, i fajniej sie bawi - bo sama czasem tak robie, ale u Ciebie to juz jest lekko patologiczne...
  22. achino, ale co tu doradzac? To ze w ogole musisz byc pod wplywem czegokolowiek jest twoim problemem. I tu juz nie ma znaczenia, czy to alko czy jakies dragi... Ale Ty nawet nie patrzysz jeszcze na to jak na problem... Problemem jest to, ze sie zle czujesz po alko... ehhh masakra. Obys sie szybko opamietal, bo dobrze nie skonczysz.
  23. achino, w innym watku straszysz ludzi, ze od ataku paniki mozna umrzec. A tutaj oczekujesz, ze ktos Cie pocieszy i powie, ze nic Ci nie bedzie?
  24. Ja wam powiem, ze kilka razy (co prawda nie w sklepie, ale na ulicy - a mialam tez silną agorafobie), w czasie ataku paniki - kiedy juz kompletnie nie wiedzialam co robic, gdzie uciekac itd. Pomoglo mi, jak zaczelam sobie myslec - "dobra... mam zemdlec, czy umrzec czy cokolowiek - proszę bardzo" I tak np. patrzylam, ze obok trawnik - i myslalam "ok, umre np. na tym trawniku - niech bedzie" :) I nie wiem, za kazdym razem, za chwile przechodzilo nagle :) Druga opcja, zaczynalam myslec, jak sie czuje (w sensie emocjonalnym), ale nie ze odczuwam lęk i panike, tylko np. ze jest mi smutno z jakiegos powodu, czy ze jestem zla. I wtedy tez jakos potrafila mi minac panika w kilka sekund.
  25. Rebelia, nie wiem, mi sie wydajrze, ze w Biedrze jest ostrzejsze swiatlo niż np. w Lidlu. A mnie to zaraz tak razi jakos, i tak dziwnie glowie mam. Nie lubie tych jarzeniowek - one zawsze pogarszaja sprawe. Ja ze 2 lata temu, jedyne co moglam robic, to w mega stresie, wziac 1, max 2 produkty, isc do kasy (jesli nie bylo kolejki) szybko zaplacic i wyjsc w nerwach. Jesli byla kolejka, to w ogole nie wchodzilam. Teraz jest lepiej, i juz stoje w kolejkach, ale np. - nigdy prawie nie biore koszyka (i nie robie duzych zakupow), biore kilka rzeczy ktore moge trzymac w reku. Jak mam zawalony koszyk, to czuje sie duzo gorzej, bo wiem ile to bedzie trwalo przy kasie... O załadowanym wozku to juz w ogole nie ma mowy Ale fakt, na takie wieksze zakupy dobra opcja jest dostawa do domu. Zawsze sie ciesze, jak przywioza takie zakupy, bo sama bym tyle w zyciu nie kupila na raz.
×