Skocz do zawartości
Nerwica.com

nerwa

Użytkownik
  • Postów

    4 912
  • Dołączył

Treść opublikowana przez nerwa

  1. Wydaje mi się, ze temat lekko wyjechal poza ramy. Jestesmy w dziale: NERWICA LĘKOWA. Temat wątku - Ataki. Wiec sugeruje pisanie tak jak do tej pory, o objawach, atakach i radzeniu sobie z nimi na rozne sposoby. Zaburzenia osobowisci wykraczają poza to I nie bez powodu są utworzone rózne działy na forum...
  2. Ramanujan, ja tam uwazam, ze dobrze jak terapeuta umie jednak polaczyc rozne nurty. Bo przy niektorych zaburzeniach, w zaleznosci od rodzaju problemu dobrze zastosowac jedna rzecz, a w innym przypadku skupic sie na innym podejsciu. A nie na sile leczyc wszystko jednym podejsciem (wydaje mi sie to, dośc zawęzone) i byc przekonanym , że jest najlepsze. Wg. mnie kazde jest dobre w okreslonej sytuacji i tyle. Myleen, wow - super! ja w kinie nie bylam od lat :)
  3. Ramanujan, :) a jakim ty cudem po kilku postach jestes w stanie stwierdzic jaka terapia dobra dla mnie? ))) Tzn. powiem Ci szczerze, ja jestem zadowolona z psychodynamicznej, bo po niej przez 10 lat nie mialam ŻADNYM problemow. Wiec w sumie nie widze tez sensu, zeby brac sie za jakąś inna, skoro tamta pomagala... Ale generalnie uwaza, ze kazda jest dobra.
  4. Ramanujan, chodzilam pare lat, jakis czas temu. I mi pomoglo :) Teraz po latach nawrot ale jestem za granica i nie oplaca mi sie zaczynac tutaj zadnej terapii, bo za pare miesiecy i tak wracam.
  5. michalb, ja to w czasie ataku to w sumie nic nie robie, w nerwach czekam az przejdzie :-/ Chociaz ostatnio znalazlam taką roslinke z kolcami, zerwalam kawałek i mam ją przy sobie, i jak sie zaczyna coś, to ukłuje się raz, drugi - i w sumie pomaga :) jakos mnie wyrywa z tego, bo skupiam sie na ukłuciu No a tak to staram sie myslec, ze to zaraz minie, ze na 100% nie mi sie nie stanie, ze to tylko nieprzyjemne odczucie i nic wiecej. Ja tez wlasnie w pracy głównie siedze przy komputerze :-/ Kurde no, ja dzis znow problemy ze snem... wczoraj jako tako spalam i ok, caly dziem w pracy chcialo mi sie spac, bylam mega zmeczona jak wrocilam i co.... przyszla noc - i kompletne rozbudzenie!!! Wzielam melatonine, wzielam nawet bezo w pewnym momencie, i dziwne bo nie czulam lęku, zdenerwowania ani nic. Ale po prostu w ogole nie bylam senna (chyba byłam bardziej rozbudzona niz w ciagu calego dnia). W efekcie zasnelam jakos o 5, obudzilam sie po 9 i tyle.. pare godzin snu i dzisiaj stan Zombie. Obiecalam sobie chodzic codziennie do pracy, ale dzisiaj po prostu nie dam rady znowu. Jak nie spie, to mam wrazenie , ze stan mam 100 razy gorszy, i jak mam tam isc i siedziec i sie denerwowac przez caly dzien, to mi sie po prostu nie chce :-/ (a i tak na niczym sie nie skupie i nic nie zrobie...). Ehh, szef mnie zabije! Najgorzej, ze bylam wczoraj, a on nie widzial, ze bylam wiec jakby i tak sie nie liczy heh, co za zycie!
  6. dusznomi, coooo? nie no to bez sensu. To moze mialas takie jedno podwójne uderzenie, i ta maszyna liczy ile jest od jednego do drugiego i jak bylo podwojne (co sie czasem zdarza) to policzylo Ci, dwa razy wiecej , czyli zamiast 75 to 149). Tylko dziwne, ze lekarze traktuja 1 sekundowy wzrost jako czestoskurcz... hmm
  7. hehe a ja mieszkam przy klinice, i oni tu maja dodatkowo w pobliskich budynkach jakies gabinety, i jak ide gdzies to czesto tu mijam po drodze roznych lekarzy w kitlach, i tez az sie lepiej czuje :))) A jak pod blokiem mam taki stol drewniany, to pielegniarki (chyba) przychodza tutaj na lunch
  8. dusznomi, a moze to Ci sie w nocy zdarzylo? cos Ci sie przysnilo i tak skoczylo na chwile? bo ja nie wierze,z e bys nie poczula w ciagu dnia 180! A nie powiedzieli Ci, o ktorej to godzinie zarejestrowalo? to bys mogla jakos moze porownac co sie dzialo wtedy?
  9. dusznomi, z tym glodem to i ja tak czasem mam! :) A wiecie jaka ja mailam kiedys akcje :) ? Balam się udławienia się. Jakos mi sie nagle to pojawilo, i po prostu nie bylam w stanie NIC jesc! w sumie pic tez nie. Jak mialam wypic szklanke herbaty to trwalo to czasem pol dnia (takimi malymi lyczkami pilam) a wyknczona bylam po tym, ze ho ho! Jedzenie.. nei dalo rady, jedyne co jadlam to te dla dzieci, bobo fruty jakies zmielone (wiecie, ze to w ogole nie ma smaku!!! ), a i to łatwo nie bylo. Jedyny moment w ktorym moglam sie w miare normalnie napic, to bylo - albo w nocy jak sie obudzilam, albo tuz po przebudzeniu, bo wtedy jeszcze mi sie nie wkrecalo myslenie. To bylo neizle
  10. mika211, ale to nie jest tak, ze 60 to jest idealnie, ejst na necie dostepna tabelka, na ktorej jest pokazane, jaki jest sredni puls w zaleznosci od kondycji fizycznej. I bylo tam, ze jak ktos np, nie cwiczy i nie ma za duzo wysilku to spokojnie moze miec sredni np. 80 i to tez jest ok. Ja taki nizszy to mam chyba tylko wlasnie wieczorami. Ale wlasnie zdarzaly mi sie dni, ze mialam caly dzien kolo 100 albo i wiecej :-/ Ale odkad zaczelam to olewac to jakos teraz mam nizszy :) dusznomi, moze faktycznie jakis błąd w tym holterze... no bo to niemozliwe az!
  11. ja mam teraz 63 a czytam o nerwicowych roznych rzeczach, wiec i tak niezle chyba na wieczor w ogole jest niższe. A z tym holterem dziwne, ja nie wiem na jakiej podstawie oni to stwierdzaja (przez ile czasu musi byc), ale moze akurat cos robilas czy co? -- 10 wrz 2013, 23:24 -- a w ogole to ktorejs nocy jak mialam lęk taki na maksa, uderzenia gorąca, ale zmierzylam tętno, a tu... 73 tylko :)
  12. ja tez pijam! chociaż ostatnio trochę się opuściłam... :)
  13. dusznomi, a wiesz co, mi wlasnie ciezko sie wtedy na telefonie skupic... jakos musze miec pod kontrolom co się dzieje dookola i nie moge czyms sie zajac na telefonie. Po tym zreszta rozpoznaje, czy jest ze mna gorzej czy lepiej :) bo jak ejst lepiej, to podczas drogi do pracy albo cos czytam, albo slucham muzyki albo wlasnie na telefonie cos robie (bo sie nudze), a jak jest gorzej, to nie jestem w stanie robic nic... tylko myśle, myśle i myśle! (co mi sie zaraz przytrafi ) -- 10 wrz 2013, 22:19 -- * pod kontrolą oczywiscie :) juz mi sie rzuca i na pisanie...
  14. mika211, ale potem jaka jest radosc, jak sie nawet drobne rzeczy zaczyna doceniac :) Ja pamietam, jak balam sie wsiasc do autobusu przez kilka miesiecy, a potem jak to zrobilam, to przez dlugi czas podczas jazdy autobusem, taka bylam szczesliwa, ze moge sobie wsiąsć i jechac Normalny czlowiek by się w zyciu z tego nie cieszyl! -- 10 wrz 2013, 22:11 -- A wiecie co ostatnio odkrylam? ze w czasie ataku pomaga mi... liczenie. Pamietalam zawsze, ze radzą, liczyc do 10 jak sie czlowiek zdenrewuje czy cos, ale zawsze tez wydawalo mi sie to glupie... A teraz zobaczylam sama na sobie, ze jak sie zaczynam denerwowac i nakręcac to takie liczenie (tylko trzeba byc naprawde skupionym na tym) potrafi super powstrzymac takie natretne negatywne mysli, i czesto automatycznie to poprawia samopoczucie.
  15. mika211, wspolczuje Ci tez - ja sie dlugo z tym sercem tez meczylam. Wiem co to znaczy wysoki puls, takie az oslabienie przez to - i nic nie mozna bylo z tym zrobic. Ja pamietam, ze bylam w stanie tylko siedziec i czekac az przejdzie. Albo chcialam gdzies wyjsc, a tu puls wysoki... siadam, relaksuje sie, nic!!! I jak tu wyjsc z takim tętnem? Co pare minut mierzylam oczywiscie. Tak samo te rozne kołatania, podwojne uderzenia, "potkniecia", brrr.... -- 10 wrz 2013, 22:00 -- hania33, ja w Polsce jak pracowalam to glownie sama siedzialam, wiec bralam sobie zrobiony obiad i jadlam po trochu kiedy chcialam. A tutaj oni chodza o 13 na lunch (co dla mnie jest i za wczesnie i za duzo na raz). A wlasnie jak wezme swoje to musze isc do kuchni, a tam pełno ludzi zawsze i az mi sie odechciewa.. Zreszta ja i tak apetytu dostaje dopiero jak wroce do domu i juz mam spokoj i relaks.
  16. dusznomi, wlasnie czytalam na jakims forum, ze ludzie tez po jedzeniu maja bardzo czesto sercowe komplikacje rozne.
  17. Myleen, ja jestem po urlopie Kurde ale wlasnie ciezko tak, bo ja tak chodze do pracy na 12-13 a potem siedzie do wieczora samego... tam na obiad nei pojde, bo za duze porcje jak dla mnie, swojego nie biore bo nie chce mi sie socjalizowac z ludzmi w kuchni (tam zawsze ich pelno) wiec jedyne co to na kanapkach jakichs jade. Eh... Musze wrocic w koncu do Polski to zaczne regularnie jadac!
  18. no to suuuper! :) ja w sumie tez dzisiaj "na czysto" jade. Chociaz ja niestety nie mam nic ziolowego pod ręką, moze tylko kawalek validolu zostalo ostatnio w PL nie uzupelnilam zapasow... :-/ ale moze melise sobie na noc zrobie
  19. Saraid, i nawzajem! :) dusznomi, cholera no ja tylko pamietam, jak kiedys (pare lat temu) mialam wlasnie myslenie o cukrze, to nawet w momencie kiedy czulam taki ucisk w zoladku i tak sie czulam oslabiona jakbym miala jakis zły poziom cukru, to zmeirzylam sobie i bylo ok. Ale kurde.. nie wiaodmo nigdy. Mnie to wkurza, bo tak, rano zjem sniadanie (ale nie moge za duzo, bo potem mi niedobrze a do pracy trzeba) w pracy prawie nic nie jem, bo nerwy, i dopiero potem jak wracam to juz w domu na relaksie robie sobie porzadny obiad i na wieczor jem. Ale z kolei jak zjem tyle to potem znowu problemy... ehhh. Najfajniej jest jak w domu siedze, jem sobie na spokojnie, co jakis czas posilki i wtedy ok. Sztachne sie olbasem-oilem moze cos da.. :) (a co do tego Twojego ostatnio zakroplenia do nosa amolu - ja tez mam czasto tak, ze wdycham sobie i jakos wiecej sie wezmie, i tez neizle nos piecze )
  20. a ja teraz innego stresa podlapalam. Nieraz (w zasadzie czesto) jak zjem jakis duzy obiad, czuje lęk. Ale nie chodzi o zadna anoreksje albo cos (bo wlasnie wrecz chce przytyc!) chodzi bardziej o to poczucie pełnosci.. to we mnie budzi jakis lęk. Dodatkowo wlasnie wyczytalam na jakiejs stronie, jak ktoś pisał, ze może być niski poziom cukru we krwii i to dlatego kurde noooooo -- 10 wrz 2013, 20:45 -- najgorzej, ze jak jestem glodna i poza domem, to tez mam lęk! ze głodna, ze zaraz zemdleje, ze niski cukier :-/
  21. Ja dopiero wrocilam.. z roboty :) Wykonczona jestem.. ehh. W pracy jeszcze nie bylo tak zle, chociaz lapalo mnie juz takie negatywne myslenie, i czarne mysli na temat przyszlosci. Ale najgorsze, jak przyszlo do powrotu, bo czulam taki lęk niemalze na wierzchu. Niby nie bylo paniki ale wiedzialam, ze wystarczy tylko mała rzecz i sie zacznie. No i tą rzecza zazwyczaj jest droga do domu :) Wiec na poczatku jechalam, oczywiscie z lękiem, i tylko czekałam na atak (juz pomysallam, ze i tak trudno, i tak musze do domu wrocic i tak - wiec nie mam wyjscia). I tak przez jakies 20min, a potem nagle mi mineło. I jak sie przesiadalam do innego autobusu to juz spoko na luzie! Ehhh! Wiec ja to w pierwszej kolejnosci musze sobie obiad zrobic (bo caly dzien nic nie jadlam) i penwie wyjde na spacer ale poznym wieczorem... w sumie fizycznie jestem wykonczona, bo tak psychicznie to bym poszla :) Przy okazji, zerwalam troche pokrzywy, bo wyczytalam, ze moze to pomoc na niespokojne nogi - dzisiaj wypróbuje
  22. Alexandra, ja mialam bardzo podobnie... przez rok byla calkiem fajnie, wszystko nowe, duzo spraw do zalatwienia, zwiedzanie itd. i czulam sie ekstra (choc zdziwilo mnie to troche, bo myslalam ,ze poczatek najgorszy), potem kolejny rok, to juz tak tylko oby wytrzymac, nic mi sie nie chcialo, zmeczona bylam itd. Ale pomysallam... ok, jakos wytrzymam. A potem to juz tylko gorzej, juz zaczelam strasznie tęsknic, lęki się pojawiły itd. -- 10 wrz 2013, 18:58 -- jeszcze a propos samotnosci za granica. Wczoraj wyczytalam, ze ponoć ogladanie seriali daje poczucie wirtualnej więzi )) Bo zwiazujemy się z bohateriami, mamy ich jakby "obok" i to dobrze wplywa na taką tęsknote :)
  23. Mike13, mój były szef, który spedzil wiele lat w zagranicznych placówkach naukowych zawsze mi radził - praca, praca, praca :) wtedy się nie myśli i jakoś czas zlatuje. Tylko, ja sie zastanawiam, co to za zycie wtedy? :-/ Jedno jest pewne... na doktoracie jest niezły zapie**ol , tak czy siak
  24. Myleen, , Ja pracuje, i z doswiadczenia moge powiedziec - ze im wiecej roboty tym mniejsza nerwica. A im wiecej czasu na myslenie - tym objawy gorsze...
×