Skocz do zawartości
Nerwica.com

nerwa

Użytkownik
  • Postów

    4 912
  • Dołączył

Treść opublikowana przez nerwa

  1. michalb, no dokladnie, ja tez uwazam, ze akurat w moim przypadku jakos to bedzie... Powiem wam nawet, ze odrzucilam jedną oferte pracy w PL, bo bylo to z innej tematyki niz sie zajmuje, a ja juz mam dosyc skakania po tematykach, tylko chce sie skupic na swojej. Ale w razie co, jakby bylo bardzo zle, to wiem, ze trudno - nie bede robic czegos co bym chciala, ale moge robic cos dla kasy tylko - wiec z tym ok. Nie boje się, ze nie będe miala nic. Co wiecej wam powiem... wiecie jakie w PL sa stypendia naukowe z Ministestrwa? Pewni enie uwierzycie... :) Oczywiscie, trzeba miec odpowiednia ilosc publikacji i dorobku, ale osoby ktore maja duzo - dostaja 4500zl co miesiac, przez 3 lata!!! Tak naprawde, za nic :) po prostu taka dodatkowa kasa. Sa tez pieniadze z ministestwa na projekty itd. (wlasnie o taki zamierzam skladac wniosek niedlugo). Wiec akurat w tym czym sie zajmuje, to jakiejs wielkiej tragedii nie ma...
  2. hania33, tak - mam np. jedna znajoma ktora wyjechala do Holandii na 3 miesiace (w sumie bardzo krotko) i tez praca podobna jak u mnie. I powiedziala, ze juz chciala wracac, zle sie czula, i na drugi raz juz by nie pojechala na tyle. Mam inna kolezanke (tez w Holandii) , ktora tez jest tam juz 3 lata i po prostu ledwo funkcjonuje... pije by zasnac, w ciagu dnia ledwo si ena nogach trzyma, jest tez wykonczona psychicznie juz. Poza tym, moj byly szef z Polski, ktory wyjechal do niemiec i pracowal tam w sumei chyba z 7 lat, mowil zawsze, ze naprawde trzeba miec niezle zdrowie psychiczne, zeby SAMEMU wytrzymac za granica... A ja wyrzutów sumienia nie mialam, w sumie wtedy chcialam wyjechac, bo juz mialam dosyc jakos siedzienia w Polsce. A teraz po 2 latach mam dosyc juz bycia tu :) I naprawde, jak czytam to co piszecie, to serio.. ja nie moge znalezc ZADNEGO powodu, dla ktorego mialabym zostac tutaj. To nawet nie jest kwestia plusów i minusów , i ze ciezko zadecydowac. Dla mnie deycjza jest bardzo prosta, ja mam plany ktore chce realizowac w Polsce i zostanie tutaj byloby jedynie zmuszaniem się do robienia wbrew sobie czegos (bo inni tak mowia...). I tak jak tez juz ppisalam, ja tak zrobilam te pol roku temu... co skoncyzlo sie rozwinięciem nerwicy - i tego baaaardzo zaluje :-/
  3. dusznomi, ale ja żylam w PL z nerwicą i co wiecej, udało mi się ją pokonac i 10 lat bardzo dobrze mi sie żylo... Tutaj tak jak mowilam... nawet jak nie mialam jeszcze takich lęków, to byla dla mnie wegetacja... praca + spanie i tyle. To co to za zycie? Na poczatku owszem, bylo fajnie, zwiedzalam, jezdzilam w rozne miejsca i ok. No ale to rok wystarczyl mi na to, i teraz juz nie mam tu po prostu co robic...
  4. i powiem Wam dodatkowo, ze kilka zdrowych calkowicie ludzi mowilo mi, ze nie wyjechaloby samemu za granice na tyle czasu! Bo by nie wytrzymali. Co innego z chociazby jedna osoba... zawsze jest jakies wsparcie, ale samemu to hardcore. A ja i tak mimo tej nadwrazliwosci ciagle i nerwowej osobowosci i tak 2 lata jakos tu pociagnelam... heh
  5. Po prostu wole zmagac sie z tym, tam gdzie wiem, ze w okolicy jest rodzina itd. Niz tutaj, gdzie budze sie w nocy i wiem, ze gdyybm umarla to pewnie przez tydzien nikt by mnie nie znalazl nawet, i sie nie zainteresowal... Po prostu tutaj nie ma NIC, oporocz pieniedzy - co by mnie trzymalo w tym kraju. A jak mam miec pieniadze a byc pozbawiona wszystkiego innego, no to sorry... ale dla mnie wybor jest prosty
  6. dusznomi, ale ja wiem - bo to nie chodzi o to gdzie sie jest, tylko wlasnie o jakies zmiany w zyciu. Ja wiem, ze ja wole byc blizej np. rodziny i znajomych a nie siedziec tu sama. Wole z bratem ogarniac firme (ktora on rozkreca ale tez czeka na moj powrot), wole pracowac naukowo chociazby za darmo, ale w innych warunkach niz tutaj (bez takiej presji ciaglej i wyscigu szczurów). Itd. I to są rzeczy ktorych mi tutaj brakuje... wiec skoro moge wybrac co innego - to czemu mialabym nie sprobowac? :) A gorzej to juz mam wrazenie, ze byc nie moze... A nawet jesli to wole "umierac" w DOMu , niz na obczyznie hehe
  7. hania33, nie no na pewno sie nie zmieni :) bo jade tylko na 3 dni. I to nie chodzi o to, ze w PL bedzie lepiej jak przyjade - chodzi o zmiane tego co robie. Dlatego jak pojechalam na wakacje na 2 tyg to tez sie czulam zle (bo wiedzialam, ze to tylko 2 tygodniei ze wracam zzaraz i znowu to samo). Dlatego ja caly czas pisalam (bo wy chyba myslicie, ze ja mysle - ze pojade do PL i bedzie cudowne ozdrowienie, bo tam sie bede czula dobrze, a czuje sie zle tylko dlatego, że mieszkam daleko hehhee). No wiec - nie. Mi chodzi o to, ze poczuje sie lepiej, gdy zaczne robic to co chce i zrezygnuje z tego co mnie męczy. Tutaj nie mam wyboru, bo mam ta prace ktora mam, ale jak wroce to juz bardziej sobie ogarne co chce robic - albo dojde do wniosku, ze chce odpoczac przez miesiac i nic nie robic - no nie wiem. Chce tez odremontowac sobie mieszkanie, jakos tam poczuc sie wreszcie "u siebie", bo tutaj jestem wiecznie na walizkach od prawie 3 lat - w wynajmowanym miekszniu (gdzie nic nie kupuje za bardzo na wyposazenie, bo wiem, ze niedlugo i tak wroce, a nie bede tego targac wszystkeigo). Itd. I takie zmiany - licze, ze przyniosa mi lepsze samopoczucie. A nie sam fakt, ze 'bede w Polsce' - tak dla jasnosci ))
  8. hania33, no nieee no, gdzie tam! w kraju czy za granicą na forum bede wchodzic przeciez! A co do leków, wiesz co - no ja tez bym wolala z tymi lekami, zeby jakos pomagaly. I w sumie gdybym byla w PL i mogla miec urlop to nawet bym poswiecila te kilka meisiecy, zeby one zaczely dzialac. Ale tu ja po prostu musze pokonczyc wszystko, a w takim otumanieniu nie moge :-/ Mnie jedynie pociesza to, ze ja keidys naprawde mialam juz baaardzo zly stan, i lęki ciagle i zero wychodzenia z domu, i w domu tez ataki, i depresja - i jakos to mi przeszlo bez żadnych leków, wiec nadzieja jest (chociaz trudniejsze to bedzie...) Najgorsze jeszcze, ze za 2 tygodnie jade do Polski (dodatkowo kupilam przez pomylke - tzn. przez problemy z pamiecią) dwa bilety na ten sam lot i nie moge zwrocic (( W kazdym razie, ostatnio mialam mega traume podczas lotu, bo przez bite 2h mialam jakby atak paniki w samolocie (pierwszy raz tak!) zreszta, na lotnisku już tez. i po wyjsciu z samolotu nie lepiej... Wiec teraz strasznie sie boje tego lotu Wtedy to mi nawet benzo nic nie pomogly....
  9. ja tak samo! nawet jak ide na chwile tylko po recepte to od rana mam nerwy, w gabinecie ledwo mowie na poczatku itd. :) ehhh Ja chyba olewam ta mikroskopijna dawke antydepresantów ktore biore... nie wiem, przemysallam wszystko i wydaje mi sie, ze w moim przypadku one wlasnie zaczynaja dzialac z duzym opoznieniem (wiec akurat na noc!), a przez caly dzien mam mega otumanienie. I ja nie moge wtedy nic zrobic tak naprawde. A musze po prostu pokonczyc co mam w pracy zaczete, zeby sie zawinąć z tego kraju... Wiec moze jak nie bede brac to bede mnie meczyc tylko lęki, a w sumie dusznomi daje rade bez leków to i mi sie moze jakos uda to ogarniac... Pamietam jak kiedys mialam tachykardie i dostalam jakis betabloker, wtedy chodzilam do liceum, i czulam sie jak zombie! Siedzialam na lekcjach i nie bylam w stanie NIC kompletnie ogarnac. I tez musialam przestac brac. Chyba leki po prostu nie dla mnie Troche szkoda, bo mailam nadzieje, ze wyciszą ten lęk i jakos dam rade tu funkcjonowac...
  10. Ramanujan, no wiesz, ale tam mowienie najwazniejsze. Terapeuta i tak nie powie Ci nieczego o Tobie. Sam musisz do tego przeciez dojsc :) No chyba, ze klepiesz bez sensu co slina na jezyk przyniesie i nie dochodzisz tym sposobem do sedna (a nie pozwalasz terapeucie nakierowac Cie na to). Ale faktycznie, moze grupowa by Ci pomaglo - zawsze to by Cie uciszyli troche na pewno i byś tez sluchal )) A mi dlatego troche też pod górke na terapie, bo dla mnie to droga przez mękę. Pamietam do dzis, mega stress przed kazdym spotkaniem (przez tyle lat!). Ja po prostu nie lubie tak opowiadac o sobie.
  11. Ramanujan, heh :) no to super! zawsze to szybciej na pewno bedzie szło "ogarnianie tematu". U mnie to naprawde byla masakra, na pytanie terapeutki "co slychac?" ja odpowiadalam "a nic w zasadzie, wszystko ok" heheh i musiala wyciagac doslownie wszystko. Czasem jak mi sie wlaczylo mowienie, to bylo zawsze w ostatnich 5 min, keidy wiedzialam , ze i tak za chwile wychodze :) A na grupowej jak wczensiej bylam, to w ogole nie skorzystalam, bo jak nie musialam, to sie w ogole nie odzywalam i takie efekty...
  12. Ramanujan, hmmm wlasnie juz nie pamietam, ale jakos dluuugo. Jak tak wyliczam to wychodza prawie 4 lata. Ale musze dodac, ze ja jestem dość toporna w terapii, nie lubie sie odzywac i opowiadac o wszystkim. Wiec w sumie duzo czasu zajelo dotarcie do roznych spraw i rzeczy Bo na poczatku mialam przekonanie, ze - wszystko u mnie ok, mam fajne zycie, i w ogole ekstra a jedyne co mi przeszkadza to lęki i tego chce się pozbyc.
  13. Ramanujan, no wiem wiem. Dlatego ja tego nawrotu po 10 latach nie traktuje jako - kiepskiego działania psychodynamicznej. Po prostu mysle, ze moglam wtedy do konca tez wszystkiego nie przerobic. Ale generalnei zadowolona bylam, ale przyznaje, ze strasznie mnie meczyla terapia i jak juz stanelam na nogi, to po prostu sama zrezygnowalam (a pewnie jeszcze sporo bylo do zrobienia).
  14. Ramanujan, bralam fluoksetyne kiedys i tez mi nic nie dala. A nie zamierzam probowac i sie meczyc z ubokami, bo i tak generalnie nie wierze w leki. Tzn. wierze, ze mogą stlumic objawy ale nie wierze w nie jako forme leczenia nerwicy. Wiec chcialam je brac bardziej za zasadzie pomocy, zeby tak sie nie meczyc. Ale jak sie teraz mam meczyc z ubokami i z próbowaniem jednego po drugim, to raczej nie bardzo... A jeszcze co wam powiem.. biore lek rano - caly dzien mam sennosc i otumanienie, natomiast na wieczor mi przechodzi, nagle mam wiecej energii, nie chce mi sie w ogole spac itd. Czy to tez nie jest dowod na jakies opoznione dzialanie wenli ? (chociaz z drugiej strony, wiekszosc ludzi z nerwicą czy depresją czuje się duzo lepiej wieczorem.... - nawet i bez leków)
  15. Ramanujan, po 10 latach - wiec generalnie, nie jest tak zle :) A wydaje mi sie, ze powrocily, bo wtedy mmialam przepracowane wszystko na "obecną" chwile. Ale przez te 10 lat pojawily sie pewnie nowe rzeczy (jakeis nowe dla mnie) w ktorych pewnie tez sie pogubilam troche - i podejrzewam, ze dlatego. No i juz wiek inny, inne priorytety...
  16. Ramanujan, moge ale nie bardzo chce :) - pewnie byloby to samo. NieznanySprawca, a nie, to ja waze ze 48 wiec powinno byc ok. Chociaz na wzrost 170 to tez jakos super nie jest :-/
  17. No way! Cala to by mnie zabila :) Ja sie zastanawiam czy lepiej zwiekszac stopniowo i liczyc na to, ze otumanienia nie bedzie w koncu, czy po prostu odstawic to w cholere i jakos inaczej sobie poradzic z tymi lękami :-/ Ale ta teoria z metabolizowaniem podoba mi sie :) bo dodatkowo - po slabej kawie tak samo mam juz duze roztrzesienie (wiec dziala jakby troche za mocno..) Ostatnio po alkoholu to samo.
  18. elfrid, ale ja nie biore w zwyklej formie, ja wlasnie mam te SR. Najpierw myslalam, ze jak wezme granulki ze srodka to uwolniaja sie szybciej niż jak w kapsulce i dlatego takie efekty. Ale wyczytalam (i w aptece tez powiedzieli), ze te granulki wlasnie sie wolno uwalniaja, wiec czy wezme w kapsulce czy nie - nie ma znaczenia. A co to znaczy - ze wolnych metabolizerów jest mało? beladin, a skoro moge byc wolnym metabolizerem, co do dokladnie oznacza? :) Bo znalazlam cos na wikipedii ale nie do konca rozumiem. Tzn. ja to rozumiem tak, ze w takim wypadku powinnam np. taka dawke rozlozona na 24h, brac w mniejszych (ale czesciej?) - chociaz to raczej przy szybkim metabolizerze... hmm Albo - po prostu rzadziej? -- 03 paź 2013, 19:29 -- a faktycznie juz doczytalam, ze jak slabe metabolizowanie, to biorac juz nawet niską dawke można przedawkować dany lek...
  19. NieznanySprawca, ale za pierwszym razem jak wzielam wlasnie te 20mg to mialam niezle jazdy... Ale fakt, oszczednosc jest... przez miesiac wzielam 3 kapsułki (37mg) hehe )) A mam w zapasie az 2 paki 37mg i 2 paki 75mg. Juz wole nie liczyc na ile to lat starczy... A benzo to w ogole odgryze z 1/8 (z 0,5mg) i za pare minut reeeeelaaaxxx
  20. beladin, ja ogolnie dostalam najmniejsza dawke 37mg, ale... wzielam tylko polowe :) I wtedy przez 24h czulam sie fatalenie. W ogole nie moglam spac cala noc i mialam mega lęki, mialam też pobudzenie psychoruchowe. Potem wlasnie po 10h przez chwile byl extra stan, potem 2h tego za duzego pobudzenia i potem znowu lęki i ataki paniki (jedne z najgorszych). Wiec potem juz nie wzielam drugiej dawki. Aha... wtedy tez wzielam tylko polowe (ale ja ogolnie chyba mam ajaks nadwrazliwosc na leki, bo male dawki juz na mnie mocno dzialaja czesto - np. przeciwbolowych). Wiec tego sie wlasnie boje, "hiper-pobudzenia", stanów lękowych, jeszcze brak apetytu mialam wtedy (a i tak mało bardzo waże...) No i potem zaczelam brac po kilka kuleczek ze srodka - tak z 1/10. Wiec jest to tyle co nic, ale chociaz ubokow nie ma (i tak juz z miesiac bedzie). Ale i tak sie zastanaiwam, czy to ciagle otumanienie nie jest skutkiem mimo wszystko tych leków... I teraz jak zaczene brac wiecej (normalna dawke) to boje się, ze ta derealka , otumanienie i zmeczenie w glowie dalej bedzie (a moze i wieksze!) - a ja teraz nie moge sobie na to pozwolic, bo robie projekt za granica i nie moge wziac 2-3miesiecy urlopu :-/ Ale z kolei jak nie bede brala, to pewnie beda mnie lęki męczyły. Tak to wyglada.
  21. Ja tez jak wzielam pierwsza dawke, to po jakichs 10h mialam meega kopa. Tzn. przez jakies 20 minut czulam sie SUPER, mimo nieprzespanej nocy, wydawalo mi sie, ze moge gory przenosic :) ale potem to pobudzenie bylo az za duze :-/ tak jakbym jakas naspeedowana byla - i to juz nie bylo fajne, na szczescie minelo po jakichs 2h. Natomiast teraz sie zastanawiam, bo biore baaardzo mala dawke wenli (z obawy przed ubokami), lęków wiec za bardzo nei niweluje, ale czuje dzien w dzien sennosc i otumanienie (nie wiem czy od wenli, czy po prostu od nerwicy). I zastanawiam sie, czy przestac brac, zeby sie pozbyc otumanienia, czy wlasnie zwiekszac dawke bo jak to faktycznie zacznie dzialac, to bedzie i bez lęków (moze) i bez otumanienia i derealki... hmm
  22. ja zawsze jak wlasnie jakies takie stany mialam u terapeutki, tez zawsze wypytywala o emocje i zawsze mi się po tym poprawialo :) Potem nawet , juz w normalnym życiu - jak mi sie trafialy - akurat moze czesciej ataki paniki niz DD - to sama sobie juz zadawalam takie pytania i tez przechodzilo wszystko nagle. Tylko teraz po 10 latach juz mi to za bardzo nie wychodzi... pewnie znow się zapuscilam w rozpoznawaniu emocji i takich tam :-/ eh
  23. Ramanujan, no a mi z kolei psychodynamiczna bardzo pomogla, wiec dlaczego bym miala chciec przechodzic inna? :) Ja mysle, ze to zalezy od czlowiek, dla jednego taka dla drugiego inna jest dobra. A ja powiem Wam, ze kiepski troche stan mam. Mialam w robocie zebranie, takie 2-godzinne. Od poczatku kiepsko sie czulam, jakos tak i zimno mi i goroaco, otumanienie, sennosc, poddenerwowanie, roztrzesienie. Jakos przesiedzialam, ale przed koncem wyszlam bo juz nie dalam rady. I teraz siedze i taka zdenerwowana dosc jestem i lęk odczuwam, Wzielam kawalek benzo az... mam nadzieje, ze przejdzie, bo przeciez musze jakos do domu wrocic Jak ja nie lubie tych dlugofalowych lęków! :-/ -- 03 paź 2013, 16:03 -- platek rozy, super taka psychoterapeutka! i w sumie faktycznie, fajnie tak w terenie! -- 03 paź 2013, 16:17 -- a w ogole to wiecie co... jak tak sobie pomyslalam, ile ja bym rzeczy zrobila, gdyby tego lęku nie bylo... Do pracy bym przychodzila, pracowala, porobila wszystko co trzeba, wracajac wstepowalabym na jakies zakupy... w weekendy bym na jakies zwiedzanie mogla jezdzic jak kiedys, albo pojsc nad jezioro posiedziec sobie, czy gdzies do parku. Co i raz bym na jakies spotkanie ze znajomymi sie chetni wybrala. A tak... wieczne wyczerpanie, zmeczenie, sennosc i lęki, i nawet minimum nie jestem w stanie zrobic :-/ ehh... sorry, ze tak negatywnie ale troche zdołował mnie ten dzisiejszy dzien.
  24. Ramanujan, juz ci mowilam... psychodynamiczną. Ale nie moge teraz iść na zadną bo po pierwsze nie uśmiecha mi się terapia po angielsku (a i taką pewnie trudno bedzie tu znaleźć) a po drugie bez sensu zaczynać jak za jakies 3 miesiące i tak stąd wyjeżdzam... Wiec to, że warto to wiem, ale jakos musze narazie sobie poradzic...
  25. Natalia1913, ja jak jestem w PL to jezdze, i ogolnie w samochodze cziuje sie duzo lepiej niz w autobusie. Ale np. zle znosze jezdzenie autostradami :) Stanie na swiatlach tez nieraz srednio - jak jakis gorszy dzien. Ale ostatnio jak bylam to wlasnie na autostradzie mialam zawsze prawie ataki, i raz mialam jak na 4-pasmowce zrobil sie nagle mega korek i zwezenie do 1 pasa, wtedy mialam niezly hardcore. platek rozy, kurcze ja jeszcze pamietam jak niedawno chodzilam po centrach handlowych, kupowalam rozne rzeczy... ehh a teraz - nic! vitaminac, ja mam takie metody: - czesto zastanawiam sie (tak jak na terapii robilam) nad zyciem, czego chce itd. Czasem wychodza jakies nieuswiadomione sprawy - staram sie robic czasem jakies relaksacje/medytacje - wychodze prawie codziennie na spacery - teraz zamierzam porzucic UNIKANIE - bo chyba to ma najwiekszą moc dzialania - staram sie NIE MYSLEC, bo niestety myslenie negatywne ma baardzo duza moc - wysypiac (tu mi wogole nie wychodzi) - w czasie ataku, mysle - ze ok, nieprzyjemne, ale zaraz minie, i na 100% nic mi sie nie stanie Tylko najbardziej mnie dobija to, ze jak kiedys mialam stan wręcz tragiczny, to nie musialam stosowac zadnych metod, kombinowac ani nic, jedynie chodzilam na terapie i z czasem, jak taki wgląd w siebie uzyskalam, to te lęki same odeszly, bez zadnego treningu, ćwiczenia, przełamywania się itd. Po prostu tak o... Ale poki co, nie pozostalo mi nic innego.
×