
nerwa
Użytkownik-
Postów
4 912 -
Dołączył
Treść opublikowana przez nerwa
-
ja chyba nawet kiedys czytalam o jakichs badanaich, ze wlasnie wiele osob z niedomykalnoscia cierpi na nerwice lękową.
-
magnolia84, ja tez mam tą niedomykalność! :-/ i tachykardie kiedys tez stwierdzono.
-
a w ogole to przypomnialo mi sie, jak mi kiedys, wiele lat temu, lekarka przepisala mi kropelki - Milocardin! To byly czasy :) Ten zapach pamietam do dzis. Oczywiscie nic mi nie powiedzialla, ze to barbiturany itd. Tylko, ze to takie tam - jak Validol. Pozniej to nawet starczalo jak zaciągnełam się zapachem tych kropelek - juz sie spokojna robilam
-
hania33, bo Ty z tymi benzo źle robisz! To nie mozna ich tak prosic "Panie przepisz benzo!" bo wiesz, to jest jednak uzalezniajacy lek, i jak czlowiek sam o niego prosi, to dla lekarza jest to podejrzane. Ja jak poszlam i wiedzialam, ze chce benzo, to ani slowa o tym nie powiedzialam. Zapytalam tylko, czy moglabym dostac cos, na lęk, ale tak doraźnie, zeby szybko dzialalo i zebym mogla brac sporadycznie w czasie ataku. I wtedy dała mi to co chcialam - mimo, ze w ogole o to nie prosilam. Ale widziala lekarka, ze nie przyszlam ewidentnie po bezno :) Wiesz o co chodzi?
-
PJT, ja pamietam, ze po propanololu chodzilam jak zombie! Wtedy jeszcze bylam w liceum i doslownie nie wiedzialam co sie dzieje, siedzialam na lekcjach ale NIC do mnie nei docieralo. To bylo chyba gorsze, niz najwieksza derealka teraz :) Ale pewnie zalezy od czlowieka, bo duzo ludzi bierze i jakos funkcjonują.
-
michalb, ja biore ale tylko w nocy, jak nie moge zasnac i jest juz srodek nocy. Bo wiem, ze jak nie bede spac to kolejny dzien to bedzie wegetacja i nic wiecej :-/ W czasie ataków nawet nie biore... bo w sumie i tak przechodza nawet bez benzo. Kurde... wczoraj wrocilam do domu i czulam sie wieczorem fajnie, mialam sile na pranie, gotowanie itd. A dzis - masakra jakas. Nie wiem czemu, w sumie wcale zle sie ten dzien nie zaczal. Juz po prostu taka zła na to jestem! Juz pisalam - z lękiem o tyle sie oswoilam, ze wiedzialam, ze to "tylko" uczucie i ze minie i ok. Ale złego stanu fizycznego po prostu nie moge zniesc!
-
platek rozy, no właśnie - już dosyc tej nerwicy... no bo - ile można?! :)
-
platek rozy, no wlasnie, to wez np. 1/8 :) wtedy na pewno nic zlego nie bedzie, a moze juz tyle Ci coś da (tak jak mi). Ja pamietam kiedys, na konferencji - tak stresowalam - wzielam 1/4, potem znowu 1/4 - a dalej byly meeega nerwy. Wiec juz nie mialam wyjscia i tak chyba bralam i bralam az doszlam do calej tabletki! Ale jakos poszlo... powiedzialam co malam powiedziec i nie bylo zamroczenia nawet :) -- 13 lis 2013, 19:22 -- platek rozy, wzielam - odliczylam 4 kuleczki ze 100 w kapsulce :) z uboków mam zmeczenie, bol glowy i kołowanie hehe
-
A nie.. sluchajcie, ja mam nie 0.25 tylko 0.5mg tabletki!! To wychodzi na to, ze wiecej biore. Ale i tak niewiele chyba. Najlepiej wziac jakis kawaleczek i jak starczy to dobrze, a jak nie czuc nic, to wiecej - wtedy mozna znalezc dobra dla siebie dawke minimalną a i nie trzepnie od razu za mocno
-
heh )) platek rozy, a ile udziabnełas? Ja zazwycaj biore chyba mniej niz 1/4 (z 0.25mg) ) Wiecej sie boje, ale przed wystapieniami pamietam, ze bralam wlasnie najpierw cwiartek i potem po pol godzinie znowu.
-
hania33, ja wlasnie tego sie boje - ze zgarna karetka, ja oszolomiona a dookola po francusku beda nawijac! Jak w koszmarze jakims platek rozy, no wlasnie, w domu nasmaruje sobie jakims amolem moze... a tymczasem siedze jeszcze w pracy (choc juz bym sie chetnie zawinela), ale szef grasuje :) jest gdzies w pokoju obok, wiec musze jeszcze przesiedziec az pojdzie. Ja juz boje sie jutra, bo wczoraj wytrzymalam 3h, dzisiaj ze 4h. A jutro nie dosc, ze najpierw musze isc na takie wystapienie czyjesc, to jeszcze potem mam spotkanie ze studentem, ktore przekladalam juz 2 razy! I juz mam taka presje, ze wiem, ze kolejny raz nie moge juz przelozyc.
-
platek rozy, no tez mialam podejrzenie, ze to napieciowe - bo ja zawsze wtedy czolo marszcze tak :-/ Ale dzisiaj czulam sie normalnie, wiec nie wiem dlaczego mi się to przypałętało? Ja jeszcze mam podejrzenie, ze u mnie wzmaga to oswietlenie w pracy (takie jasne świetlówki nad glową mam), bo zazwyczaj zaczyna sie jakies 3h po siedzeniu pod nimi. Ale czasem mam wrazenie, ze az nie dam rady patrzec na nic.
-
platek rozy, kurde ale to jest straszne powiem Ci! Tzn. nie wiem czy masz tez takie zmeczenie w oczach? Az mi ciezko cokolowiek robic To troche taki jakby bol glowy, ale bardziej ucisk, i az ciezko mi patrzec na cokolowiek ;( kurde, co to jest za dziadostwo znowu???
-
A ja dzisiaj dziwnie.. siedze niby w pracy, lęku nie ma, po drodze też nie bylo. Nawet zmęczenie zelżalo! :) Ale caly czas mam ten dziwny ucisk w glowie (czolowy) i takie poczucie niestabilności i kołowania.
-
platek rozy, kurde, ale to chociaz coś załatwiłas - wiec nie taki dzien stracony! A kurde przez leki to niestety, masakra ale przejdzie. Wiec o tyle dobrze, ze mozesz zwalic całą wine na leki A z tym chlebem to powiem Ci - kiedys mama mi powiedziala: najwazniejsze, to miec zawsze chleb i maslo . I faktycznie, zawsze staram sie miec, bo jak nie ma sily na nic innego to chociaz kanapke mozna zjesc, albo kawalek chleba z maslem wlasnie. I zawsze jak nie daje rady isc kupic i nie mam, to mam takie poczucie, ze kurde... juz az do tego doszlo, i ze umre tu chyba z glody kiedys. No ale... okazalo sie nie raz, ze i bez chleba da sie przezyc. Ja ostatnio znowu zastosowalam (chociaz zaluje, ze nie zrobilam tego jak sie niedawno tak super czulam), takie cos podobne, o czym pisala tez vitaminac u siebie na blogu. W sumie to mi bardzo pomoglo pare miesiecy temu. - Jak sie czuje np. lepiej, wieczorem powiedzmy (mimo, ze caly dzien do dupy byl), to pisze na kartce, ze rano myslalam, ze nie przezyje, w dzien stan tragiczny, a teraz wieczorem relaaaxxx. I wtedy majac to na kartce (napisane przeze mnie), potem jak mam znowu zly dzien, to czytam i wiem, ze nawet jak jest tragicznie, to i tak potem bedzie dobrze i bede sie czula spokojna.
-
a ja jeszcze Wam powiem, ze mi ten placz chyba wczoraj troche pomogl. Bo caly dzien beznadziejny, pelen lęku, wrocilam taka zalamana tym wszystki, i po tym płakaniu - jakis taki spokoj odczułam, ktory sie utrzymywal caly wieczor, i w sumie rano tez troche.
-
Saraid, patibell, dzięki za uspokojenie mnie z tym zmeczneiem. Dzieki temu jakos dotarlam do pracy - w sumie zmeczenie jest, ale jakos sie tak tym nie przejmowalam i nawet lęku nie bylo. A co wiecej... nie zalozylam nawet na chwile okularow przeciwslonecznych!!!! (a zakladam praktycznie zawsze, nawet jak jest pochmurno - a dzis slonce). Mam nadzieje, ze jakos to dzisiaj bedzie i ze w koncu wybije sobie z glowy te hipochondryczne akcje. platek rozy, ehh kurde. Raz lepiej, raz gorzej :-/ na pewno polepszy Ci sie niedlugo. Ale cos tam chociaz zalatwilas, tak?
-
Saraid, świetny obrazek!!! A sluchajcie, jeszcze jedno pytanie odnosnie osłabienia (psychiczne vs rzeczywiste). Czy to nie jest tak, ze oslabienie rzeczywiste, czuje się, jak się wstaje i coś robi, ale jak czlowiek się położy to nie czuje go za bardzo az tak (w miesniach przynajmniej). A w psychicznym, nawet jak sie siedzi i nic nie robi to czuc we wszystkich kończynach taką niemoc? Bo w sumie wczoraj caly dzien czulam w mięśniach niemoc i oslabienie (ale znowu jak wchodzilam po schodach to chyba szybicej sie wcale nie meczylam). A z kolei potem po płaczu odeszlo mi to i mialam takie normalne - jak wstawalam i cos robilam to czulam sie dosc zmeczona, ale jak usiadlam i ogladalam serial, to wcale tego nie czulam (czyli tylko przy aktywnosci). I co najwazniejsze, mialam chec zrobic pranie czy jedzenie (pomimo tego zmeczenia). A dzisiaj od rana, znowu czuje taka niemoc, w rękach, nogach.
-
Saraid, no ja tez pewnie bede musiala. Kurde wkrecilam się w to osłabienie i zmeczenie, teraz oczywiscie jeszcze zaczelam na necie szukac - skad to sie bierze (chociaz dzisiaj nawet AZ TAKIEGO nie mam zmeczenia, takie standardowe). No i naczytalam sie o mononukleozie, anemii, cukrzycy i tym podobnych. I teraz oczywiscie sie denerwuje, ze to moze wcale nie psychiczne u mnie
-
A jeszcze zapomnialam Wam napisac, jak kilka dni temu pokonałam atak. Jechalam do pracy i juz od wyjscia bylo kiepsko, ale jak zblizalam sie na przystanek, to mialam taki stan, ze wiadomo bylo, ze bedzie panika. Wiecie, czasem jest jakis lekki lęk, czasem większy, a czasem po prostu tak to narasta, ze juz wiadomo, ze za chwile się zacznie koszmar. No wiec wtedyt ak mialam, juz wiedzialam - wiec szybko zaczelam myslec "czego ja się boje?". I zaczelam mowic (w myslac), czego sie obawiam - takie wiecie, zyciowe problemy (nie zwiazane z panika, ze boje sie, ze zemdleje czy tym podobne). I powiem wam... baaardzo szybko to pomoglo! Po chwili ten lęk ktory narastal w szybkim tempie, nagle przeszedl! -- 13 lis 2013, 10:37 -- hania33, a mi nogi wczoraj znowu w nocy lataly, znowu musialam posmarowac jakims naproxenem :-/
-
Victta, To świetnie, ze doszłas do tego. To naprawde ważna rzecz i na pewno bardzo Ci pomoze! Ja tez staram sie wlasnie myslec caly czas, i rozbierac moje zycie na kawałki a potem przygladac im się. Tylko czasem sie obawiam, ze zwariuje od tego dusznomi - Stoooo lat!!!!! :) Oby nerwica jak najszybciej Ci odpuscila i poszla w siną dal! (Najlepiej już dzisiaj). Wydmuchaj ją z siebie przy okazji zdmuchiwania świeczek urodzinowcyh :) Zebys miala zawsze lekki i pełny oddech, a bała się jedynie pająków, węży czy burzy (chociaz tez niekoniecznie).
-
wieslawpas, dobrze gadasz! chyba faktycznie zarzyje kąpieli dla relaksu :) A co do soboty, to ja wlasnie w sobote czulam sie caly dzien osłabiona, i nawet mam podejrzenie, ze to po tym została mi trauma i teraz boje sie tego oslabienia dzien w dzien :-/ Ale ja to mam dziwne jakies takie, polaczenie osłabienia z lękiem. Teraz np. juz po powrocie do domu, obejrzalam serial, zjadlam cos, nawet pranie zrobilam (a ja mam pralnie w piwnicy w bloku, wiec daleka wyprawa :))) ) i czuje się zmeczona, ale tak normalnie zmeczona - przynajmniej bez lęku...
-
pika30, na pewno masz racje... ale wiesz jak to jest, zawsze zostaje ta wątpliwosc :-/ Najgorzej, ze uporasz sie z jednym to przerzuca sie na co innego przewaznie. oooo dusznomi, a ja dzisiaj o Tobie myslalam! I nawet mialam nadzieje, ze pewnie ozdrowialas bo na forum Cie nie widac :) I mi tez zimno, nawet teraz w domu w czapce siedze! Wrocilam... i od razu w placz! Zaczelam sie uzalac nad zyciem. A juz kurde tak niezle bylo, jesc zaczelam duzo, zeby przytyc, do pracy chodzilam na luzie. A teraz wszystko znowu wzielo w łeb, nie mam sily nawet na to ciagle robienie jedzenia.
-
pika30, no wlasnie ja tez do tej pory sobie tak mowilam... a teraz przestalo dzialac jakos sie serio boje, ze moze faktycznie jestem chora na cos i stad to oslabienie. Powiem Wam... 3h w pracy posiedzialam, nawet po przyjsciu nie bylo zle, za costam sie wzielam i troche zapomnialam o wszystkim. Ale po tych 3h, jak tak policzylam, ze juz tyle tam siedze, i ze moze by juz sie zbierac :) to znow poczulam sie taka zmeczona... oslabiona. Oczywscie zaczelam sie bac, jak ja dojade taki kawał do domu, jak ledwo chodze. Poszlam, jakos dojechalam (chociaz roztrzesienie bylo) - ale w sumie jak czekalam juz na ostatnim przystanku, to nawet sie uspokoilam. Ale i tak to oslabienie nie daje mi spokoju :-/ Chociaz kurde... wczoraj wieczorem, cwiczylam w domu troche (i nawet lepiej dawalam rade i mniej zmeczona bylam, niz jak cwiczylam bedac w lepszym stanie), potem na spacer poszlam - wiec to chyba nie mozliwe, zeby to oslabienie bylo realne. Juz nie wiem :-/ A tu sie boje nawet isc do lekarza, jakies badanai porobic, bo oni przewaznie nie mowia po angielsku, wiec w ogole bym sie nie dogadala. W kazdym razie, wrocilam do domu, i pomyslalam... tyle ludzi zyje na tym swiecie, jak maja nawet normalne, nudne dni, to nie zdaja sobie sprawy ile maja szczescia, jak nie mają tych lęków wszystkich, nerwic i depresji! Przeciez to jest jakas masakra... zwykly dzien, a ja ledwo pojechalam na 3h popracowac, malo co zrobilam, dotarlam do domu resztkiem sil - i taki dzien - w zasadzie caly dzien był walką. No i jak życ? Sorry, ze tak depresyjnie troche pisze, ale po prostu wykancza mnie juz to wszystko powoli.
-
platek rozy, a Ty wiesz, ze ja czasem wlasnie tak sobie mysle (szczegolnie jak derealizacje mam), - ide ulica i mysle - a co jak nagle strace pamiec, nie bede wiedziala gdzie jestem i jak do domu worcic? Ja dalej siedze w robocie... troche sie uspokoilam po tym incydencie po drodze, ale czuje sie jakbym w kazdej chwili mogła zasnąc.