Skocz do zawartości
Nerwica.com

nerwa

Użytkownik
  • Postów

    4 912
  • Dołączył

Treść opublikowana przez nerwa

  1. ja chyba nawet kiedys czytalam o jakichs badanaich, ze wlasnie wiele osob z niedomykalnoscia cierpi na nerwice lękową.
  2. magnolia84, ja tez mam tą niedomykalność! :-/ i tachykardie kiedys tez stwierdzono.
  3. a w ogole to przypomnialo mi sie, jak mi kiedys, wiele lat temu, lekarka przepisala mi kropelki - Milocardin! To byly czasy :) Ten zapach pamietam do dzis. Oczywiscie nic mi nie powiedzialla, ze to barbiturany itd. Tylko, ze to takie tam - jak Validol. Pozniej to nawet starczalo jak zaciągnełam się zapachem tych kropelek - juz sie spokojna robilam
  4. hania33, bo Ty z tymi benzo źle robisz! To nie mozna ich tak prosic "Panie przepisz benzo!" bo wiesz, to jest jednak uzalezniajacy lek, i jak czlowiek sam o niego prosi, to dla lekarza jest to podejrzane. Ja jak poszlam i wiedzialam, ze chce benzo, to ani slowa o tym nie powiedzialam. Zapytalam tylko, czy moglabym dostac cos, na lęk, ale tak doraźnie, zeby szybko dzialalo i zebym mogla brac sporadycznie w czasie ataku. I wtedy dała mi to co chcialam - mimo, ze w ogole o to nie prosilam. Ale widziala lekarka, ze nie przyszlam ewidentnie po bezno :) Wiesz o co chodzi?
  5. PJT, ja pamietam, ze po propanololu chodzilam jak zombie! Wtedy jeszcze bylam w liceum i doslownie nie wiedzialam co sie dzieje, siedzialam na lekcjach ale NIC do mnie nei docieralo. To bylo chyba gorsze, niz najwieksza derealka teraz :) Ale pewnie zalezy od czlowieka, bo duzo ludzi bierze i jakos funkcjonują.
  6. michalb, ja biore ale tylko w nocy, jak nie moge zasnac i jest juz srodek nocy. Bo wiem, ze jak nie bede spac to kolejny dzien to bedzie wegetacja i nic wiecej :-/ W czasie ataków nawet nie biore... bo w sumie i tak przechodza nawet bez benzo. Kurde... wczoraj wrocilam do domu i czulam sie wieczorem fajnie, mialam sile na pranie, gotowanie itd. A dzis - masakra jakas. Nie wiem czemu, w sumie wcale zle sie ten dzien nie zaczal. Juz po prostu taka zła na to jestem! Juz pisalam - z lękiem o tyle sie oswoilam, ze wiedzialam, ze to "tylko" uczucie i ze minie i ok. Ale złego stanu fizycznego po prostu nie moge zniesc!
  7. platek rozy, no właśnie - już dosyc tej nerwicy... no bo - ile można?! :)
  8. platek rozy, no wlasnie, to wez np. 1/8 :) wtedy na pewno nic zlego nie bedzie, a moze juz tyle Ci coś da (tak jak mi). Ja pamietam kiedys, na konferencji - tak stresowalam - wzielam 1/4, potem znowu 1/4 - a dalej byly meeega nerwy. Wiec juz nie mialam wyjscia i tak chyba bralam i bralam az doszlam do calej tabletki! Ale jakos poszlo... powiedzialam co malam powiedziec i nie bylo zamroczenia nawet :) -- 13 lis 2013, 19:22 -- platek rozy, wzielam - odliczylam 4 kuleczki ze 100 w kapsulce :) z uboków mam zmeczenie, bol glowy i kołowanie hehe
  9. A nie.. sluchajcie, ja mam nie 0.25 tylko 0.5mg tabletki!! To wychodzi na to, ze wiecej biore. Ale i tak niewiele chyba. Najlepiej wziac jakis kawaleczek i jak starczy to dobrze, a jak nie czuc nic, to wiecej - wtedy mozna znalezc dobra dla siebie dawke minimalną a i nie trzepnie od razu za mocno
  10. heh )) platek rozy, a ile udziabnełas? Ja zazwycaj biore chyba mniej niz 1/4 (z 0.25mg) ) Wiecej sie boje, ale przed wystapieniami pamietam, ze bralam wlasnie najpierw cwiartek i potem po pol godzinie znowu.
  11. hania33, ja wlasnie tego sie boje - ze zgarna karetka, ja oszolomiona a dookola po francusku beda nawijac! Jak w koszmarze jakims platek rozy, no wlasnie, w domu nasmaruje sobie jakims amolem moze... a tymczasem siedze jeszcze w pracy (choc juz bym sie chetnie zawinela), ale szef grasuje :) jest gdzies w pokoju obok, wiec musze jeszcze przesiedziec az pojdzie. Ja juz boje sie jutra, bo wczoraj wytrzymalam 3h, dzisiaj ze 4h. A jutro nie dosc, ze najpierw musze isc na takie wystapienie czyjesc, to jeszcze potem mam spotkanie ze studentem, ktore przekladalam juz 2 razy! I juz mam taka presje, ze wiem, ze kolejny raz nie moge juz przelozyc.
  12. platek rozy, no tez mialam podejrzenie, ze to napieciowe - bo ja zawsze wtedy czolo marszcze tak :-/ Ale dzisiaj czulam sie normalnie, wiec nie wiem dlaczego mi się to przypałętało? Ja jeszcze mam podejrzenie, ze u mnie wzmaga to oswietlenie w pracy (takie jasne świetlówki nad glową mam), bo zazwyczaj zaczyna sie jakies 3h po siedzeniu pod nimi. Ale czasem mam wrazenie, ze az nie dam rady patrzec na nic.
  13. platek rozy, kurde ale to jest straszne powiem Ci! Tzn. nie wiem czy masz tez takie zmeczenie w oczach? Az mi ciezko cokolowiek robic To troche taki jakby bol glowy, ale bardziej ucisk, i az ciezko mi patrzec na cokolowiek ;( kurde, co to jest za dziadostwo znowu???
  14. A ja dzisiaj dziwnie.. siedze niby w pracy, lęku nie ma, po drodze też nie bylo. Nawet zmęczenie zelżalo! :) Ale caly czas mam ten dziwny ucisk w glowie (czolowy) i takie poczucie niestabilności i kołowania.
  15. platek rozy, kurde, ale to chociaz coś załatwiłas - wiec nie taki dzien stracony! A kurde przez leki to niestety, masakra ale przejdzie. Wiec o tyle dobrze, ze mozesz zwalic całą wine na leki A z tym chlebem to powiem Ci - kiedys mama mi powiedziala: najwazniejsze, to miec zawsze chleb i maslo . I faktycznie, zawsze staram sie miec, bo jak nie ma sily na nic innego to chociaz kanapke mozna zjesc, albo kawalek chleba z maslem wlasnie. I zawsze jak nie daje rady isc kupic i nie mam, to mam takie poczucie, ze kurde... juz az do tego doszlo, i ze umre tu chyba z glody kiedys. No ale... okazalo sie nie raz, ze i bez chleba da sie przezyc. Ja ostatnio znowu zastosowalam (chociaz zaluje, ze nie zrobilam tego jak sie niedawno tak super czulam), takie cos podobne, o czym pisala tez vitaminac u siebie na blogu. W sumie to mi bardzo pomoglo pare miesiecy temu. - Jak sie czuje np. lepiej, wieczorem powiedzmy (mimo, ze caly dzien do dupy byl), to pisze na kartce, ze rano myslalam, ze nie przezyje, w dzien stan tragiczny, a teraz wieczorem relaaaxxx. I wtedy majac to na kartce (napisane przeze mnie), potem jak mam znowu zly dzien, to czytam i wiem, ze nawet jak jest tragicznie, to i tak potem bedzie dobrze i bede sie czula spokojna.
  16. a ja jeszcze Wam powiem, ze mi ten placz chyba wczoraj troche pomogl. Bo caly dzien beznadziejny, pelen lęku, wrocilam taka zalamana tym wszystki, i po tym płakaniu - jakis taki spokoj odczułam, ktory sie utrzymywal caly wieczor, i w sumie rano tez troche.
  17. Saraid, patibell, dzięki za uspokojenie mnie z tym zmeczneiem. Dzieki temu jakos dotarlam do pracy - w sumie zmeczenie jest, ale jakos sie tak tym nie przejmowalam i nawet lęku nie bylo. A co wiecej... nie zalozylam nawet na chwile okularow przeciwslonecznych!!!! (a zakladam praktycznie zawsze, nawet jak jest pochmurno - a dzis slonce). Mam nadzieje, ze jakos to dzisiaj bedzie i ze w koncu wybije sobie z glowy te hipochondryczne akcje. platek rozy, ehh kurde. Raz lepiej, raz gorzej :-/ na pewno polepszy Ci sie niedlugo. Ale cos tam chociaz zalatwilas, tak?
  18. Saraid, świetny obrazek!!! A sluchajcie, jeszcze jedno pytanie odnosnie osłabienia (psychiczne vs rzeczywiste). Czy to nie jest tak, ze oslabienie rzeczywiste, czuje się, jak się wstaje i coś robi, ale jak czlowiek się położy to nie czuje go za bardzo az tak (w miesniach przynajmniej). A w psychicznym, nawet jak sie siedzi i nic nie robi to czuc we wszystkich kończynach taką niemoc? Bo w sumie wczoraj caly dzien czulam w mięśniach niemoc i oslabienie (ale znowu jak wchodzilam po schodach to chyba szybicej sie wcale nie meczylam). A z kolei potem po płaczu odeszlo mi to i mialam takie normalne - jak wstawalam i cos robilam to czulam sie dosc zmeczona, ale jak usiadlam i ogladalam serial, to wcale tego nie czulam (czyli tylko przy aktywnosci). I co najwazniejsze, mialam chec zrobic pranie czy jedzenie (pomimo tego zmeczenia). A dzisiaj od rana, znowu czuje taka niemoc, w rękach, nogach.
  19. Saraid, no ja tez pewnie bede musiala. Kurde wkrecilam się w to osłabienie i zmeczenie, teraz oczywiscie jeszcze zaczelam na necie szukac - skad to sie bierze (chociaz dzisiaj nawet AZ TAKIEGO nie mam zmeczenia, takie standardowe). No i naczytalam sie o mononukleozie, anemii, cukrzycy i tym podobnych. I teraz oczywiscie sie denerwuje, ze to moze wcale nie psychiczne u mnie
  20. A jeszcze zapomnialam Wam napisac, jak kilka dni temu pokonałam atak. Jechalam do pracy i juz od wyjscia bylo kiepsko, ale jak zblizalam sie na przystanek, to mialam taki stan, ze wiadomo bylo, ze bedzie panika. Wiecie, czasem jest jakis lekki lęk, czasem większy, a czasem po prostu tak to narasta, ze juz wiadomo, ze za chwile się zacznie koszmar. No wiec wtedyt ak mialam, juz wiedzialam - wiec szybko zaczelam myslec "czego ja się boje?". I zaczelam mowic (w myslac), czego sie obawiam - takie wiecie, zyciowe problemy (nie zwiazane z panika, ze boje sie, ze zemdleje czy tym podobne). I powiem wam... baaardzo szybko to pomoglo! Po chwili ten lęk ktory narastal w szybkim tempie, nagle przeszedl! -- 13 lis 2013, 10:37 -- hania33, a mi nogi wczoraj znowu w nocy lataly, znowu musialam posmarowac jakims naproxenem :-/
  21. Victta, To świetnie, ze doszłas do tego. To naprawde ważna rzecz i na pewno bardzo Ci pomoze! Ja tez staram sie wlasnie myslec caly czas, i rozbierac moje zycie na kawałki a potem przygladac im się. Tylko czasem sie obawiam, ze zwariuje od tego dusznomi - Stoooo lat!!!!! :) Oby nerwica jak najszybciej Ci odpuscila i poszla w siną dal! (Najlepiej już dzisiaj). Wydmuchaj ją z siebie przy okazji zdmuchiwania świeczek urodzinowcyh :) Zebys miala zawsze lekki i pełny oddech, a bała się jedynie pająków, węży czy burzy (chociaz tez niekoniecznie).
  22. wieslawpas, dobrze gadasz! chyba faktycznie zarzyje kąpieli dla relaksu :) A co do soboty, to ja wlasnie w sobote czulam sie caly dzien osłabiona, i nawet mam podejrzenie, ze to po tym została mi trauma i teraz boje sie tego oslabienia dzien w dzien :-/ Ale ja to mam dziwne jakies takie, polaczenie osłabienia z lękiem. Teraz np. juz po powrocie do domu, obejrzalam serial, zjadlam cos, nawet pranie zrobilam (a ja mam pralnie w piwnicy w bloku, wiec daleka wyprawa :))) ) i czuje się zmeczona, ale tak normalnie zmeczona - przynajmniej bez lęku...
  23. pika30, na pewno masz racje... ale wiesz jak to jest, zawsze zostaje ta wątpliwosc :-/ Najgorzej, ze uporasz sie z jednym to przerzuca sie na co innego przewaznie. oooo dusznomi, a ja dzisiaj o Tobie myslalam! I nawet mialam nadzieje, ze pewnie ozdrowialas bo na forum Cie nie widac :) I mi tez zimno, nawet teraz w domu w czapce siedze! Wrocilam... i od razu w placz! Zaczelam sie uzalac nad zyciem. A juz kurde tak niezle bylo, jesc zaczelam duzo, zeby przytyc, do pracy chodzilam na luzie. A teraz wszystko znowu wzielo w łeb, nie mam sily nawet na to ciagle robienie jedzenia.
  24. pika30, no wlasnie ja tez do tej pory sobie tak mowilam... a teraz przestalo dzialac jakos sie serio boje, ze moze faktycznie jestem chora na cos i stad to oslabienie. Powiem Wam... 3h w pracy posiedzialam, nawet po przyjsciu nie bylo zle, za costam sie wzielam i troche zapomnialam o wszystkim. Ale po tych 3h, jak tak policzylam, ze juz tyle tam siedze, i ze moze by juz sie zbierac :) to znow poczulam sie taka zmeczona... oslabiona. Oczywscie zaczelam sie bac, jak ja dojade taki kawał do domu, jak ledwo chodze. Poszlam, jakos dojechalam (chociaz roztrzesienie bylo) - ale w sumie jak czekalam juz na ostatnim przystanku, to nawet sie uspokoilam. Ale i tak to oslabienie nie daje mi spokoju :-/ Chociaz kurde... wczoraj wieczorem, cwiczylam w domu troche (i nawet lepiej dawalam rade i mniej zmeczona bylam, niz jak cwiczylam bedac w lepszym stanie), potem na spacer poszlam - wiec to chyba nie mozliwe, zeby to oslabienie bylo realne. Juz nie wiem :-/ A tu sie boje nawet isc do lekarza, jakies badanai porobic, bo oni przewaznie nie mowia po angielsku, wiec w ogole bym sie nie dogadala. W kazdym razie, wrocilam do domu, i pomyslalam... tyle ludzi zyje na tym swiecie, jak maja nawet normalne, nudne dni, to nie zdaja sobie sprawy ile maja szczescia, jak nie mają tych lęków wszystkich, nerwic i depresji! Przeciez to jest jakas masakra... zwykly dzien, a ja ledwo pojechalam na 3h popracowac, malo co zrobilam, dotarlam do domu resztkiem sil - i taki dzien - w zasadzie caly dzien był walką. No i jak życ? Sorry, ze tak depresyjnie troche pisze, ale po prostu wykancza mnie juz to wszystko powoli.
  25. platek rozy, a Ty wiesz, ze ja czasem wlasnie tak sobie mysle (szczegolnie jak derealizacje mam), - ide ulica i mysle - a co jak nagle strace pamiec, nie bede wiedziala gdzie jestem i jak do domu worcic? Ja dalej siedze w robocie... troche sie uspokoilam po tym incydencie po drodze, ale czuje sie jakbym w kazdej chwili mogła zasnąc.
×