Skocz do zawartości
Nerwica.com

refren

Użytkownik
  • Postów

    3 901
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez refren

  1. Kwetiapina to ciekawa sprawa, niby jest to lek antypsychotyczny, a działa na wszystko z wyjątkiem schizofrenii.
  2. Każdy miał kiedyś gimb problemy, to że dla kogoś jest to niepoważne, to nie znaczy, że dla danej osoby, która ma problem, nie jest to bardzo ważne w tym momencie.
  3. Nieszczęśliwa12, dołączam się do dziewczyn, które napisały, że też patrzą na biusty. Problem jest przede wszystkim w Twoim kompleksie jeśli chodzi o biust, pewnie Twoje myśli są tym zajęte i przypisujesz rozmiarowi biustu większe znacznie niż ma rzeczywiście. Jeśli naprawdę masz mały, to noś push-upy czy usztywniane, grubsze biustonosze, zawsze można dobrać model, który poprawi wygląd. Trudno mi sobie przypomnieć jak to jest w wieku 17-tu lat, a poza tym nie byłam chłopakiem w tym wieku tylko dziewczyną, może Twój chłopak jeszcze nie wie jak się zachować, kiedy jego dziewczyna jest zazdrosna i uważa, że jest mniej atrakcyjna dla niego od innej, według mnie naturalna reakcja to przytulenie i zapewnienie "dla mnie jesteś najpiękniejsza", ale w wieku 17 lat nie miałam chłopaka, więc nie wiem jak to działa na tym etapie rozwojowym . Może Twój chłopak był zmieszany tym, że go przyłapałaś na patrzeniu się na czyjś biust, może zdziwiony, że to może być dla Ciebie problemem, może nie umiał się zachować, może jest niekomplementny (jeśli absolutnie, to jest to wada), a może nie jest wystarczająco zaangażowany, ale nawet jeśli to ostatnie, to gwarantuję, że to nie ma nic wspólnego z biustem tej koleżanki ani Twoim. Nie powiedziałabym, że mężczyznom trudno jest wydusić komplementy, mam inne doświadczenie (choć jednym wychodzi to lepiej, innym gorzej, liczą się chęci). Kiedy słyszę komplement od ukochanej osoby, to dodaje mi to skrzydeł i nie oszukujmy się, nie ma nic lepszego dla kobiety niż usłyszeć "jesteś piękna". Osoby, które są blisko, powinny umieć sobie mówić miłe rzeczy, jak też to przyjmować bez szukania dziury w całym ("Mówi ciągle, że jestem ładna, a nigdy że mądra, to może podobam mu się tylko z wyglądu i tylko dlatego ze mną jest?"). Spróbuj mówić miłe rzeczy chłopakowi (szczerze), może się nauczy. Aha, na tej jednej lekcji, której nie macie razem, ta dziewczyna się na Twojego chłopaka nie rzuci ani on na nią. To jest lekcja, klasa szkolna, ławki tablica, nauczyciel i te rzeczy (nie impreza), poza tym on woli Ciebie, a ona jeśli jest typem zwracającym na siebie uwagę, to pewnie chce się podobać wszystkim , a nie akurat specjalnie Twojemu facetowi. Nie wpadaj w obsesje i paranoję. Jeśliby się ku sobie mieli, to poradziliby sobie nawet, jeśli byś wszystkie lekcje miała ze swoim chłopakiem.
  4. Wracając do problemu, nawet jeśli komuś się wydaje, że go dręczy diabeł, to branie leków nie powinno być problemem, bo 1. najwyżej nie pomogą i zostanie modlitwa 2. jeśli pomogą, to może to choroba nie diabeł 3. jeśli pomogą, a to był diabeł, to widać leki działają na diabła, też nie najgorzej
  5. ciekawe, ze nie piszesz tego do osob w tym wątku które stwierdzają zjawiska nadprzyrodzone z całą pewnością i zniechęcają do brania leków :] a lekarz owszem moze twierdzic, ze czegos nie ma skoro czegos nie dowiedziono, jego stanowisko jest okej :] Ja nie zachęcam do niebrania leków i pisałam o tym. To "nie udowodniono" jest bardzo płaskie, bo jest masa dowodów, gdyby ktoś chciał je znaleźć. Lekarz może się wypowiadać na temat medycyny i tyle, a ten autor artykułu nie ma nawet żadnej teorii medycznej z prawdziwego zdarzenia. To znaczy rozumiem, że jeśli się widzi konkretną przyczynę jakiegoś zdarzenia, zjawiska, to uważa się to za przeciwstawne do tzw. cudu i mówi "nic w tym nadprzyrodzonego", według mnie to nie jest takie proste, ale nawet tak rozumując, to tłumaczenie że egzorcyzm działa przez siłę sugestii, a opętanie to wyraz tłumionych instynktów czy konfliktów czy , jeszcze lepiej, "rozszczepienia osobowości" (co przecież niczego nie wyjaśnia tylko opisuje) jest tylko opinią, hipotezą czy interpretacją rzeczywistości, nie jest to wystarczająco uzasadnione ani obserwacją ani badaniami naukowymi, żeby się wypowiadać na pewniaka, że nic w tym nadprzyrodzonego. Jakieś spekulacje psychoanalityczne nie mają wartości naukowej i nie ma też potwierdzenia, że podczas "wyrzucania złości" można mieć np. nadnaturalną siłę itp. Gdyby zrobiono jakiś eksperyment na zasadzie "ślepej próby" porównując dwie grupy ludzi, gdybyśmy umieli leczyć w sposób metodyczny chorych metodą sugestii, gdybyśmy udowodnili, że "wyrzucana złość" może powodować takie wyczyny jak rzucanie ciężkimi meblami, mówienie nieznanymi językami, znajomość ukrytych spraw, o których dana osoba nie ma prawa wiedzieć itp - to może to by była nauka a nie racjonalizująca opinia.
  6. mirunia, przeczytałam. Gość tak po prostu sobie stwierdza, że nie ma w opętaniu nic nadprzyrodzonego, to nie jest kompetencja lekarza, to znaczy każdy może mieć swoje zdanie na ten temat, ale nie powinien tego stwierdzać jako coś pewnego. Jak się przejdzie na tamten świat i wróci, to będzie mógł rozstrzygać ostatecznie kwestie czy jest coś w tym nadprzyrodzonego czy nic, chociaż stosując jego metodę, też będzie można to doświadczenie też subiektywizować. Subiektywizacja i mówienie o sile sugestii to typowe racjonalizowanie pewnych zjawisk przez osoby niewierzące w Boga, które z racji niewiary muszą znaleźć uzasadnienie tego typu, ich prawo, ale to tylko ich opinia, nie ma żadnego badania, które by dowodziło np. że to siła sugestii powoduje skuteczność egzorcyzmu. Żeby to zrobić, należałoby np. sprawdzić na wielu przypadkach jak na osoby "zachowujące się jak opętane" działa fałszywy ksiądz np. niewierzący w ogóle w moc modlitwy ani Boga i przeprowadzający egzorcyzm. Ciekawe czy wtedy osoba by "wyrzucała swoją złość", a potem nagle "siłą sugestii" wróciła do zmysłów. Ale nikt tego nie zrobi, bo po co, przecież i tak wiedzą lepiej... Co do psychoanalizy, to można nią udowodnić wszystko, poza tym dlaczego diabeł by się nie miał posługiwać czyimiś konfliktami psychicznymi, żeby go dręczyć albo powodować "rozszczepienia" jego osobowości? Diabeł nie stwarza nic z niczego, działa na tym co ma dane, czyli na konkretnym człowieku z jego konkretną psychiką. Aha, powiedział to samo, czym definiuje się opętanie, tylko że jak to się nazwie zaburzeniem a nie opętaniem, to już brzmi ok. A ta "inna osobowość" akurat sobie obok przechodziła i wpadła "tymczasowo przejąć kontrolę"... Jak dotąd rozdziela się "opętanie, trans" od psychozy zarówno w psychiatrii jak i w podejściu Kościoła do tej sprawy, egzorcyści nie nazywają psychozy, schizofrenii opętaniem i odsyła do lekarza. Ale osobiście nie wiem, czy to można jednoznacznie rozgraniczyć. Z pewnością leki działają na "głosy" i inne omamy oraz wyciągają ludzi z psychoz, to jest fakt, ale to że egzorcyzmy pomagają w opętaniu też jest faktem.
  7. Owszem, z grubsza tak. Ale jest też druga strona medalu. Nie mając na przykład zdiagnozowanych zaburzeń psychotycznych brałam neuroleptyk, bo pomagał mi na niepokój ruchowy, przy nerwicy i depresji jak najbardziej liczy się też terapia, nawet wg niektórych terapia ma znaczenie przy CHAD, przy nerwicy czasem się bierze neuroleptyki, a zaburzenia osobowości to coś w pewnej mierze nieuchwytnego, bo każdy ma inną osobowość i nie ma jednej definicji normalności. Poza tym metodą prób i błędów dochodzi się do tego, jakie leki działają na pacjenta, oczywiście dobiera się pod kątem zaburzenia, które lekarz diagnozuje, ale może on zmienić diagnozę po jakimś czasie czy po prostu dawać lek, który działa. Tak samo z terapią, albo Ci pomaga, albo zmienisz na inną czy rezygnujesz i np. jedziesz rąbać drzewa w tajdze, terapia zresztą nie wyklucza brania leków, więc jednocześnie możesz spróbować jednego i drugiego.
  8. padaka, a ja bym nie powiedziała, że diagnoza jest bardzo ważna, ważne żeby być zdrowym a nie zdiagnozowanym i robić dla siebie to, co w tym pomaga, a to możesz sam stwierdzić, co Ci pomaga. Lekarz zrobi to samo dobierając leki, jak powiedział mój, w psychiatrii nie trzeba mieć diagnozy, żeby leczyć. W psychiatrii leczy się objawowo, poza tym diagnozy też się stawia objawowo - bo przyczyny zaburzeń są nieznane, ani nie ma żadnych badań pozwalających określić choroby na podstawie zmian biologicznych. Więc nie ma dużej różnicy czy masz diagnozę czy nie, i tak jesteś leczony objawowo, a nigdzie nie jest powiedziane, że objawy się nie zmieniają i są przewidywalne, że nie mogą się ze sobą łączyć i że nie można ich różnie interpretować. Niektóre diagnozy poza tym mogą głownie Cię zdołować, a zdrowszy nie będziesz. Jesteś człowiekiem, niepowtarzalnym, a nie jakimś zaburzeniem tym czy innym. Mówię to z perspektywy osoby, która też wędrowała przez wiele efek.
  9. Ambaras, poza tym widzę ryzyko takiego podejścia w tym, że ktoś myśląc tak będzie się w istocie chciał sam uzdrowić, przez swoje działania (pokuta, modlitwa, próby "zasłużenia" na łaskę, kontakt z Bogiem), a Bóg jest w pełni niepoznawalny i działa nie tylko przez łaskę, jest też działanie opatrznościowe, którego efektem może być natrafienie na właściwą metodę leczenia (której sam byś nie wymyślił, bo nie masz potrzebnej wiedzy), mamy też rozum racjonalny i posługując się nim mamy zabiegać o swoje zdrowie.
  10. Ambaras, podzielam Twoje poglądy i cieszę się, że ktoś ma odwagę pisać takie rzeczy, które dla większości są jak bluźnierstwo. Poza terapią "redukcjonistyczną" można jednak znaleźć terapię o nieredukcjonistycznych założeniach prowadzoną np. przez psychologów należących Stowarzyszenia Psychologów Chrześcijańskich (choć nie jest tak, że wszyscy pracują jednakową metodą), które się odwołuje do założeń Kazimierza Dąbrowskiego - sprawdź to sobie. Nie wrzucałabym też wszystkiego do jednego worka, według mnie na przykład redukcjonistyczna i bezużyteczna wręcz jest terapia psychodynamiczna, lepiej oceniam np. poznawczo-behawioralną. Twoje uwagi są dla mnie bardzo trafne, ale też znam ryzyko, które idzie za takim podejściem - wyizolowanie z większości systemów wsparcia dla osób z problemami i odrzucenie całkowite leczenia lekami. Moim zdaniem nikt raczej nie jest w stanie sam się leczyć i trzeba znaleźć jakieś oparcie, szukasz go w wierze i Bogu - super, nie ma lepszego adresu niż Bóg, ale też dobrze mieć oparcie w jakichś ludziach zajmujących się leczeniem, terapią, pomocą dla osób z zaburzeniami psych. Trzeba szukać kogoś, z kim jest nam najbardziej po drodze. Spotkałam np. panią psycholog z wieloletnią praktyką i pracującą naukowo, która w pełni by się zgodziła z tym co piszesz - nie ma zbyt wielu takich osób, ale to nie znaczy że nie ma wcale. Nie zawsze też ktoś musi taki sam stan świadomości jak Ty, żeby Ci pomóc. Co do psychiatrów - ich poglądy nie mają szczególnego znaczenia dla Ciebie, oni są od dobierania leków, które czasem moim zdaniem są konieczne, co nie znaczy że nie mam żadnych "przeciw". Myślę, że trzeba mieć świadomość co do ważnych dla siebie kwestii i starać się zachować podmiotowość w leczeniu, nie brać kompletnie wszystkiego za dobrą monetę, ale z niego korzystać, chyba że komuś wystarczy kierownictwo duchowe.
  11. Takiej mszy się nie zamawia, tylko są organizowane w niektórych parafiach w określonych terminach zwykle raz w miesiącu. Ja byłam w Warszawie w parafii Dzięciątka Jezus na Żoliborzu, są takie msze tam w każdy czwartek - z modlitwą o uzdrowienie i uwolnienie, nie wiem czy zawsze z udziałem egzorcysty, ale chyba tak. Jest różnica między mszą o uzdrowienie a mszą o uwolnienie, ta pierwsza to cięższy moim zdaniem kaliber dla osób z nerwicą czy psychozą na tle religijnym, bo tam jest taki etap, że wybrane osoby ze wspólnoty otrzymują "słowo" od Ducha Św skierowane do zebranych, więc można sobie coś wkręcić i się przerazić (albo być uzdrowionym - nie mogę tego wykluczyć :) ) . Na Żoliborzu msza się nazywa "msza o uzdrowienie i uwolnienie" i nie ma takich rzeczy, tak jak to pisałam wcześniej.
  12. A ja się kieruję tym co jest w Biblii.
  13. Co do zmieniania świadomości, to leki raczej przywracają "normalną" świadomość niż ją zmieniają, tak samo kiedy ktoś ma zaburzenia hormonalne bierze hormony żeby dociągnąć do normy, a nie żeby się bardziej zaburzać. Owszem, leki mają swoje skutki, ale trzeba rozważyć czy stan z lekami czy bez jest bliższy temu, co uznajemy za swój stan zdrowy, naturalny. Nie zawsze może to być idealnie ten stan, trzeba wybrać mniejsze zło.
  14. Polecam mszę z modlitwą o uwolnienie, to jest zbiorowy egzorcyzm w czasie normalnej mszy, polega na tym, że zebrani wyrzekają się szatana- jest nieco rozszerzona formuła tego, co jest podczas chrztów i też odpowiada się "wyrzekamy się", a potem ksiądz się modli o uwolnienie, nie dzieją się żadne hocki klocki, nie ma efektów specjalnych. A poza tym leczyć się. Żeby myśleć o ewentualnym odstawieniu leków, trzeba czuć się dobrze i mieć wystarczająco zdrowych sił w osobowości, poza tym mieć w tym wsparcie, a raczej nie znajdziecie przy pewnych schorzeniach lekarza ani psychologa, który Was w tym wesprze. W schizofrenii odstawienie leków jest raczej niemożliwe, a przy psychozach głęboko niewskazane, bo wracają objawy. Lepiej funkcjonować w ramach oficjalnej medycyny i spójnego leczenia niż się bujać z oryginalnymi pomysłami bez stuprocentowej pewności, że mają sens. Moja koleżanka słyszała dziwne głosy namawiające ją do samobójstwa i przeszły od dobrze dobranych leków. I jest to raczej standard.
  15. Mam kontakt z księdzem, który m.in pracuje w poradni małżeńskiej, ma bardzo dużą wiedzę na temat problemów małżeństw i przygotowanie psychologiczne. Według mnie to jest jak z uzależnieniem, żeby być leczyć z uzależnień, nie trzeba być alkoholikiem. Pastor ma doświadczenie małżeńskie i to może być plus, ale też jest ryzyko, że uogólni swoje doświadczenia i będzie chciał stosować swoje prawdy życiowe do wszystkich. Więc różnie można na to patrzeć. Według mnie decyduje jakie ktoś ma przygotowanie, wiedzę, bazę duchową i zdolności do rozumienia problemów innych. I jaką otwartość.
  16. Po prostu maciek, fajne, ubawił mnie zwłaszcza "tvn płakał...", a tego jeszcze nie widziałam. Z Michnikiem chodzi też taka wersja:
  17. Polacy właśnie się wreszcie nauczyli na podstawie doświadczenia i nie chcą władzy, która ich kopie w tyłek. Skok na OFE, zwiększenie podatków, wieku emerytalnego, olewanie inicjatyw obywateli podpisanych przez miliony, afery, w trakcie których wyszło, że PO psuje finanse publiczne dla zachowania władzy, poza tym olewa kraj i beztrosko stwierdza, że już istnieje tylko teoretycznie, a być może nawet robi ustawki - prowokacje mające zaszkodzić innym - spalenie budki pod ambasadą (wyszło też jakimi są burakami), posłanie 6-cio a nawet 5-cio latków do szkoły dla zachowania władzy, niekorzystny dla nas pakiet klimatyczny otrąbiony jako sukces - długo można by wymieniać. Więc trochę obiektywizmu. Komorowskiego właśnie jest to też porażka personalna, bo wielu głosowało na Dudę po to, żeby już Komor przestał robić siarę. W gruncie rzeczy był to słaby kandydat, co szczęśliwie ujawniła kampania, wcześniej jego wizerunek był pijarowo napompowany.
  18. Nie masz iść do zakonu, to tylko nerwica.
  19. Wszystkie grzechy główne znasz, bo wszystkie przecież praktykujesz. No nic, ortodoksi tańczą, tańczą, tańczą, niech żyją państwa wyznaniowe! [videoyoutube=nBfEUTO4Uvs][/videoyoutube]
  20. Ktoś tu mówił o klasie Komorowskiego, nie widzę cienia klasy w tym, żeby parę sekund po gratulacjach dla Dudy (i pouczeniu o demokracji, w którym raczył uszanować mój głos) mówić, że jego obóz polityczny walczył w kampanii o wolność przeciwko fali nienawiści. To jest obrzydliwa obłuda, by od razu wciskać szpilę i przypisywać innym nienawiść - jeśli ktoś musi to robić tuż po gratulacjach, to źle o nim świadczy i sam chyba ma sporo nienawiści i według mnie niesprawiedliwe by było, gdyby Bul wygrał. I niesprawiedliwe by było, jakby wygrał ktoś po tak brudnej kampanii jak kampania "miłośnika" zgody i bezpieczeństwa. Bez urazy do wszystkich co głosowali na Komora, ale tak uważam. (Nawiasem mówiąc "zgoda i bezpieczeństwo" to całkiem dobre hasło do reklamy prezerwatyw). Następnie w komentarzach Nałęcz uprzejmie powiedział, że przegrał kandydat lepszy, po czym razem szefem klubu PO zaczęli mówić, że Duda wygrał, bo schował Kaczyńskiego i dlatego że PiS ukrył swoją prawdziwą twarz. Zwykle nie oglądam programów politycznych na tvp i tvn, ale zbolała mina Wenderlicha, Nałęcza i Hołdysa - bezcenne (mimo tych ich szpili).
  21. A piątek zapowiadał się tak przyjemnie... Zgodzisz się ze mną, że PiS to Jarosław Kaczyński, nie na darmo jest tam prezesem. I Kaczyński chce, by to głos Kościoła był decydujący w wielu sprawach światopoglądowych (eutanazja >, aborcja , in vitro , tabletka "po"), a te kościelne zapatrywania nie zawsze idą w parze z tym, czego chce polskie społeczeństwo, czyli jakby nie było jest to dyktat Kościoła Katolickiego. Wiem, zaraz mi powiesz, że katolicy się na to nie godzą, ale tak jak napisałem wcześniej, kwestie finansowania mogą pogodzić obie strony. Dodatkowo niepokoją mnie wypowiedzi takich osób jak np. posła PiS Krzysztofa Szczerskiego (za którym także stoi Kaczyński), który twierdzi, że: Dodatkowo twierdzi, że to co niemoralne, ma być karalne, a niemoralne jest to, co niezgodne z doktryną katolicką, czyli np. seks przed ślubem. Cała jego wypowiedź dąży do tego, żeby KK miał oficjalny i realny wpływ na to co się w państwie dzieje, a to dobrze nie wróży, jeśli ten wpływ ma mieć instytucja kierująca się dogmatami. Ręce opadają i nogi, zwłaszcza jak pomyślę, że masz prawo wyborcze. "Poglądy" Szczerskiego lansowane na końcówce brudnej kampanii PO to fragmenty utworu literackiego (powstałego w wyniku zabawy literackiej), a nie żadnego programu i nie są to autentyczne poglądy Szczerskiego. ( Nawiasem mówiąc oglądałam rozmowy z nim i jest to jeden z posłów z wyższej półki intelektualnej i pod względem kultury, no ale teraz wszyscy tylko "wiedzą", że to jakiś szaleniec.) Widziałam dzisiaj w necie więcej takich geniuszy, siejących "grozę", że jak wygra Duda, to będzie obowiązkowa religia, państwo wyznaniowe i inne głosili debilizmo-farmazony. Wręcz że będą patrole interwencyjne złożone z biskupów na ulicach. Co do kwestii niedających nam żyć. Tabletka "po" jest dawno już dostępna, tylko lekarz musiał wypisać receptę, a teraz każda 15-latka wie, że to jej podstawowe prawo obywatela iść, kupić i zjeść. In vitro kosztuje miliony, a efekty są niewielkie (dużo lepsze ma tania naprotechnologia, która w przeciwieństwie do in vitro leczy, to znaczy usuwa przyczyny). Poza tym nie ma pieniędzy na leczenie dzieci, które już są na tym świecie i dorosłych, więc finansowanie in vitro z budżetu jest raczej sprzeczne ze społecznym interesem. Ustawa o zakazie in vitro nie wejdzie, nie przejdzie i nikt naprawdę moim zdaniem nie chce jej wprowadzać, podobnie jak zmieniać ustawy o aborcji, co jakiś czas tylko pojawiają się ruchy pozorowane, żeby podtrzymać rozwiązanie "środkowe". Z tego co słyszałam w kampanii, to Duda nie chce zamrażania zarodków, a nie chce zakazu in vitro (chyba wymiękł). Oczywiście rozumiem, że sprawa in vitro i aborcji jest Waszą istotną kwestią życiową i w ogóle najważniejszą z punktu widzenia działania państwa i życia obywateli, a już najchętniej byście zagłosowali na kogoś, kto ma program "zburzyć kościoły". Na pewno Hans, jak tylko znowu wygra Komorowski, a potem Platforma, najpierw pójdziesz się zapłodnić in vitro, potem się poddasz aborcji, a na koniec zgłosisz do eutanazji. (Przy czym ostatnie będzie mieć nawet cień sensu przy takich rządach. )
  22. To nie kupujcie kebabów.
  23. Arasha, ja się na razie nie denerwuję, zdenerwuję się jeśli po wyborach będzie w nocy awaria systemu.
×