Skocz do zawartości
Nerwica.com

refren

Użytkownik
  • Postów

    3 901
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez refren

  1. Każdy może mieć w sobie coś dobrego i w ogóle dobrze w ludziach widzieć dobro, ale nie każdy nadaje się do związku i nie można mieć klapek na oczach, żeby nie widzieć zachowań destrukcyjnych. Tak poza tym zgadzam się z flossy oczywiście. Każdy człowiek też może zmienić się na lepsze, ale zwykle nie wtedy, kiedy my tego oczekujemy, ale kiedy on sam tego oczekuje i coś robi w tym kierunku. Miłość nie zawsze wystarcza, a te zachowania dziewczyny są mocno patologiczne i potrzebne jest fachowe wsparcie, którego ona nie szuka.
  2. "Obym ja wiedział, gdzie można Go znaleźć, jak dotrzeć do Jego stolicy? Wszcząłbym przed Nim swą sprawę i pełne dowodów miał usta." "Z nim się prawuję niewinny Mój sędzia wypuści mnie wolno" - ks. Hioba 23.7 Hiob chciał "walczyć" z Bogiem, to znaczy wytłumaczyć Mu swoje racje, bo wiedział, że jest niewinny. Miałby do tego prawo. Z tym że spór nie był możliwy, bo Bóg przerasta człowieka, poza tym się ukrył przed Hiobem z powodu doświadczania go. Hiob wiedział, że cierpi niewinnie i mimo cierpienia nie zmienił zdania i nie oskarżył się o winy, których nie popełnił. Na swój sposób walczył z Bogiem, choć Go nie oskarżał, nie podważał jego przymiotów, ale trwał przy swojej prawdzie, mimo doświadczenia, opierając się na tym, że Bóg jest sprawiedliwy.
  3. Dlaczego? Ja się boję tylko prozelityzmu, bo jestem podatny na naciski... Już to widzę, jak się zwracasz do księdza poważnym głosikiem "tylko proszę bez prozelityzmu". Chyba by go zatkało od takiego słownictwa. Ale to może być dobra metoda, będzie zbyt rozbawiony, żeby Cię nawracać.
  4. Był dziś u mnie ksiądz po kolędzie, chciałam mu dać kopertę, ale nie chciał wziąć i nie wziął. Widać wyglądam na bidę z nędzą. Powiedział, że mi się przydadzą pieniądze, ja powiedziałam, że parafii też, na co on, że parafia liczy 30 tysięcy. Jako że dla antyklerykałów ksiądz, który nie chce pieniędzy, to cud, składam świadectwo w wątku "świadectwa".
  5. Ale Ustasze co? Jakąś wypowiedź skonstruuj. Na przykład zdanie. Wiesz,że nie umiem No ale ja nie mogę zgadywać co masz na myśli, formułować za Ciebie myśli, a potem z nimi polemizować, bo to tak jakbym dyskutowała sama ze sobą. Jak chcesz coś powiedzieć, to niestety musisz powiedzieć. Nie musi być poprawnie językowo, ale z grubsza zrozumiałe.
  6. ultrasone, jesteś mężczyzną, ale masz zadatki na żonę alkoholika. Dziewczyna chla, puszcza się ze złodziejem, uderzyła Cię, a Ty jesteś dumny z tego, że ją kochasz. Miłość nie wszystko zwycięży, nie możesz komuś pomóc, jeśli ten ktoś sam nie chce sobie pomóc. Nie możesz przejmować za nią odpowiedzialności za jej życie, bo to tylko daje jej pewien komfort, by dalej robić to samo, bo wie że Ty się nią zajmiesz w razie kłopotów i będziesz blisko, więc nie zostanie sama ze swoim niepoukładanym życiem. Że ma wyrzuty po takim zachowaniu, to raczej normalne, alkoholicy też wstydzą się tego co robią, ale niekoniecznie to prowadzi do pozytywnych zmian, równie dobrze mogą dalej pić, żeby zapić wstyd albo obwiniać otoczenie o swoje problemy i je wypierać.
  7. A już Cię chciałam traktować poważnie.
  8. Powietrzny Kowal, alkohol to zło, w dodatku diabeł Tobą pomiata.
  9. Ale Ustasze co? Jakąś wypowiedź skonstruuj. Na przykład zdanie.
  10. Holik, wcześniej pisałeś, że chodzi o stanowisko Kościoła, a stanowisko Kościoła wyraża się w tym, co ten Kościół pisze i głosi. Tak działa Kościół, jak przeczytałeś może, kazania miały na przykład wpływ na wynik wyborów, a po tych "pisemkach" naziści uznali Kościół za swojego wroga. Nie wiem jakiej reakcji byś oczekiwał od papieża i Kościoła. Jeśli na przykład tego, żeby Kościół walczył karabinami z nazistami, żeby zaznaczyć swoje stanowisko, to chyba jednak popierasz wojny religijne. I ja nie mówię nie, można było zrobić jakąś krucjatę. Co do argumentów, mógłbyś przytoczyć jeszcze raz te, na które nie odpowiedziałam? Mogło mi coś umknąć, bo sobie żadnych argumentów specjalnie nie przypominam
  11. Więc jeszcze raz załączam link, zgodnie z którym, jeśli dobrze policzyłam, papież i Kościół w Niemczech łącznie 54 razy potępiają ideologię i działania nazistów. http://www.analizy.biz/marek1962/piusxii.htm wiejskifilozof, ale konkretnie której prawdy się boję o Kościele, bo nie bardzo jakąś tu widzę. Co do wojen religijnych, to nie uważam, żeby zabijanie innych w imię religii było mądre, ale spory religijne toczyły się przynajmniej o coś istotnego, co było zdefiniowane - o doktrynę i błędy w niej, a więc o to, czyje myślenie jest prawidłowe. Zwróciłam też uwagę na to, że największe zbrodnie przyniósł wiek, w którym ludzkość zaczęła się "wyzwalać" z "zabobonów" czyli dogmatów i etyki religijnej. A że rupert nie sądziłeś, że coś takiego przeczytasz, to wiem, dlatego piszę takie rzeczy, abyś doświadczył czegoś nowego, to rozszerza horyzonty
  12. Poprawa nastroju następuje szybciej niż regeneracja mózgu. Mój lekarz mówi, że neurony się regenerują w pełni po 6 miesiącach od silnego stresu/depresji, dlatego leki trzeba brać minimum pół roku. Ale w praktyce koncentracja się znacznie poprawia wraz z poprawą nastroju, bo pierwszą przyczyną, że w depresji nie można się na niczym skupić, jest cierpienie lub brak motywacji by się czymś zainteresować. Z kolei leki mają działanie lekko zamulające, dekoncentrujące i ciężko zwykle potem rozgraniczyć, czy zamula lek czy rozkojarzenie jest efektem depresji. Dlatego jak objawy miną, dobrze jest zmniejszać leki do minimum.
  13. Generalnie pasją antykatolików jest powiązać każde istniejące lub przeszłe negatywne zjawisko z Kościołem Katolickim. Dla zagorzałego lewaka, dla każdego x, gdzie x oznacza negatywne zjawisko, Kościół katolicki współpracował z x lub za mało przeciwstawiał się x. Jednak próby łączenia ideologii III Rzeszy z katolicyzmem są już mocno żałosne. III Rzesza stworzyła własną ideologię, którą nazywamy nazizmem, jakby ktoś zapomniał :) Opierała się na rzekomej wyższości narodu niemieckiego, kulcie siły i wodza, rasizmie, antysemityzmie, próbowano przedefiniować dotychczasowe tradycje spłaszczając je do powyższych i traktując instrumentalnie. Naturalne religie stały na drodze nowej ideologii i zawadzały, jak wszystko, co nią nie było, jak to w państwie totalitarnym - naturalne wspólnoty i wartości zagrażają nowej, ograniczającej i niemoralnej ideologii, która ma być wszechobejmująca. Działania nazistów nie miały nic wspólnego z upowszechnianiem chrześcijaństwa czy katolicyzmu. Jeśli mowa o jakiejś współpracy czy "zbyt słabym przeciwstawianiu się", to mówimy o przedstawicielach Kościoła postawionych przed faktami dokonanymi, na które nie mieli żadnego wpływu, a mogli wobec nich przyjmować jedynie jakieś strategie. Kościół nie jest organizacją militarną ani polityczną, a jedyne co się skutecznie przeciwstawiło Hitlerowi, to były radzieckie czołgi, jak już przeszły ze wstecznego na "naprzód marsz", więc nie wiem czemu akurat winą Kościoła ma być niepowstrzymanie Hitlera, skoro nie zrobiły tego państwa posiadające armię. Z drugiej strony, przypominając podstawy, Hitler walczył z krajami katolickimi, ale może wg. niektórych robił to w imię religii i w imię religii wysyłał księży do obozów koncentracyjnych. Niezmierzone są głębie ateistycznych umysłów.
  14. Uderz w stół wiejskifilozof, a ja bym Ci radziła poczytać o neopogaństwie, to Twoje zainteresowania http://www.sww.w.szu.pl/index.php?id=doktryny_nazizm_religia_i_okultyzm
  15. Holik, gdzie tak sobie wyprałeś mózg? Jesteś ofiarą nowej matury czy tylko antykatolickich forów internetowych? A wiesz, że w Hitlerjugend śpiewali "Żaden podły ksiądz nie wydrze z nas uczucia, że jesteśmy dziećmi Hitlera Czcimy nie Chrystusa, lecz Horsta Wessela Precz z kadzidłami i wodą święconą Kościół nie rozumie, co jest naprawdę cenne Ta swastyka przynosi zbawienie światu" Chce podążać za nią krok w krok" Jakbym czytała niektórych dzisiejszych antykatolików, ten sam poziom. Nawet mi się dyskutować nie chce, takie klepiesz farmazony. http://www.analizy.biz/marek1962/piusxii.htm http://prawy.pl/10435-nienawisc-nazistow-wobec-kosciola-katolickiego/ http://www.sww.w.szu.pl/index.php?id=doktryny_nazizm_religia_i_okultyzm http://opcjanaprawo.pl/index.php/polska-neokolonia/item/320-m%C4%99czennicy-za-wiar%C4%99-i-ojczyzn%C4%99
  16. Wojny religijne mają więcej sensu niż wojny o cokolwiek innego. Religia to najistotniejsza sprawa dla człowieka, ma dalekie konsekwencje dla całego życia i co ważniejsze, dla zbawienia. W czasach wojen religijnych Europa była całkiem cywilizowana. Natomiast największe zbrodnie, ludobójstwa wydarzyły się w wieku XX, kiedy człowiek odrzucił religię, a najwięcej milionów ofiar przyniósł komunizm, czyli system zbudowany na ateizmie i idei postępu.
  17. ultrasone, po pierwsze nie dyskutowaliśmy o tym, czy się tego można nauczyć czy nie. Moim zdaniem może się to zmieniać, bo temperament i "ogień" można różnie przeżywać, można np. dusić w sobie i się tego wstydzić, a można okazywać i się czuć z tym dobrze, seksapil jest związany z pewnością siebie i poczuciem własnej atrakcyjności, która może być różna w różnych momentach życia (młody wiek bywa np. bardziej neurotyczny i zakompleksiony), i sama atrakcyjność, choć nie jest do końca wymierna, może się zmienić, jak ktoś np. schudnie 15 kilo, to poczuje się bardziej atrakcyjny i będzie bardziej lubił swoje ciało, podobnie ktoś, kto otrzymał różne potwierdzenia własnej atrakcyjności, staje się pewniejszy w relacjach z płci przeciwną. Temperament się zmienia poza tym z wiekiem. Ale to nie jest w tym wypadku istotne, czy tego się można nauczyć czy nie i czy jest to zmienne, tylko z jakimi innymi cechami łączysz występowanie tego "ognia" i czy słusznie. Zwróciłam uwagę, że "ogień" łączy się według mnie z emocjami i uczuciami oraz zdolnością do ich przeżywania - osoby o większym potencjale emocjonalnym mają też większy potencjał erotyczny. Nie jest też tak, że ludzie się zachowują sferze seksualnej od początku do końca relacji tak samo, "normalne" kobiety się otwierają z czasem, kiedy się czują w związku dobrze i się rozwija intymność. Nie będę Cię dalej już do niczego przekonywać, myślę że życie jeszcze nie raz zmieni Twoje wyobrażenia, zresztą wszystkich nas to spotyka - że wypadamy ze swoich utartych ścieżek myślenia i spotykamy coś, co obala nasze stereotypy - dlatego życie jest ciekawe.
  18. ultrasone, jesteś ofiarą własnych stereotypów i odrobinę stereotypów innych. Moim zdaniem na "zimnych draniów" leci pewien typ kobiet, mających problemy emocjonalne i nienauczone prawdziwej bliskości. Może ich rodzice się nie kochali i nie miały ciepła rodzinnego w domu, może są inne powody. Osoby (są zarówno takie kobiety jak i mężczyźni), które nie cieszą się normalną bliskością, tylko szukają ekstremum czyli niedostępnych partnerów, którzy w efekcie je krzywdzą - same też nie dają prawdziwej bliskości. Poza tym nie za mądre wybory odnośnie partnerów są też funkcją wieku - niektórzy z tego wyrastają pod wpływem różnych doświadczeń. Czyli z czasem będzie tylko lepiej (w Twoich wyborach też). Nie ma sensu też przeciwstawienie zimny drań - spokojny, dobry chłopak ciapa. Gdyby świat się ograniczał do tych dwóch, to można by się zastrzelić. Dobry chłopak też może mieć charakter (a najprędzej będzie miał ten, kto chce swój charakter kształtować, czyli nad sobą pracować, ma jakieś ideały), a spokój się przydaje w życiu. Gorsze są na przykład awanturność i pieniactwo. Osoby chronicznie niespokojne, czyli np. histerycy, różni niestabilni neurotycy i cholerycy wcale nie tworzą super związków. Trochę wypieram jedne stereotypy drugimi, może pomoże, ale świat ogólnie jest bardziej złożony niż prosty, a stereotypy nie docierają do sedna. "osobiście nie spotkałem i nie słyszałem o kobiecie która była by romantyczna i jednocześnie wyuzdana i namiętna." Dla mnie to jakiś absurd czy kolejny niemądry stereotyp. Po pierwsze namiętność się bierze z emocji, a więc bardziej namiętne są osoby bardziej emocjonalne i marzące o wielkiej miłości, więc może bliższe jest to "romantyczkom", choć nie wiem, co się do końca mieści u Ciebie pod tą kategorią (romantyzm też może być wadą, jeśli się zanadto odrywa od rzeczywistości i ktoś ma niespełnialne oczekiwania co do miłości). A najbardziej namiętne są takie osoby, które umieją kochać. Jak pisałam, osoby, które lecą na zimnych, niedostępnych partnerów, same mają problem z bliskością, co nie wróży udanemu związkowi jak też temu, by doświadczać od nich czułości. Po drugie wyuzdanie jak dla mnie się kłóci z namiętnością - wyuzdanie to raczej podejście zimne, bezuczuciowe, szukanie wrażeń, które wypełnią pustę emocjonalną, namiętność to funkcja uczuć i zaangażowania. Po trzecie bliskość jest przeciwstawna do skupienia na sobie, pytanie jakie kobiety są najbardziej skupione na sobie. Free your mind and the rest will follow
  19. Mnie jakiś czas temu zaciekawiła pewna rzecz związana z Apokalipsą. " I trzeci anioł zatrąbił: i spadła z nieba wielka gwiazda, płonąca jak pochodnia, a spadła na trzecią część rzek i na źródła wód. A imię gwiazdy zowie się Piołun. I trzecia część wód stała się piołunem, i wielu ludzi pomarło od wód, bo stały się gorzkie." To jest fragment Biblii, a okazuje się, że "Czarnobyl" oznacza po ukraińsku roślinę "bylica pospolita" i od niej jest nazwa miasta, a potocznie oznacza w ogóle bylicę, czyli też piołun ("bylica piołun") https://pl.wikipedia.org/wiki/Bylica_pospolita https://pl.wikipedia.org/wiki/Bylica_pio%C5%82un https://purytanin.wordpress.com/2013/07/01/czarnobyl-trzecia-traba-apokalipsy/ Trzecia część oznacza w proroctwach biblijnych "wiele", niekoniecznie ułamek. Niektórzy uważają, że chodzi o radioaktywne opady po wybuchu, które skaziły środowisko -w wyniku wybuchu w elektrowni jądrowej radioaktywny pył osiadł na terenie blisko 200 tys. kilometrów kwadratowych- i że św Jan gdyby miał przed oczami wybuch nuklearny, to tak by go opisał, jako gwiazdę płonącą jak pochodnia. Istotne jest, że ludzie mieli umrzeć od następstw - skażenia, a nie od samej gwiazdy. Niektórzy nawet uważają, że słowo, które przetłumaczono jako "spaść" można też przetłumaczyć jako "unosić się, osadzać". Miasto Prypeć koło elektrowni jądrowej było założone w 1970 i przez propagandę było pokazywane jako miasto przyszłości i triumf socjalizmu (więc i ateizmu), miało to być miasto idealne i przekonywać, że energia atomowa jest czysta i bezpieczna. Wybuch nastąpił kilka dni przed 1 majem, który był zawsze wielkim świętem komunizmu i do którego się oczywiście szykowano w Prypeci - to wszystko dodaje smaku, bo przypomina nieco wieżę Babel (pomnik pychy) i może sugerować, że Najwyższy okazał swoją dezaprobatę Przypadek? Możliwe.
  20. Nie znam, musiałabym obejrzeć, ale nie mogę się w to wciągnąć. Widzę listy tego księdza w internecie, zapowiada kataklizmy, chyba asteroidę i ponowne przyjście Jezusa. Są różne objawienia i wizje końca świata, ogólnie wiele ludzi ma poczucie, że się zbliżamy do końca i pewnie tak jest, dużo było różnych objawień, nie mówiąc o samej Apokalipsie. Zwykle jest coś o kataklizmach, wodzie, która wszystko zaleje, dniach ciemności, w których każdy pozna swoje grzechy, więc możliwe, że coś takiego nadejdzie. Dużo jest też niepewnych źródeł w internecie i sensacji. Zweryfikować objawień oczywiście nie potrafię, natomiast wiem, że zbyt szczegółowe przepowiednie mogą wyprowadzać z równowagi psychicznej, bo nie każdy jest na to gotowy, nie wszystkie są w odpowiedni sposób podane (lub prawdziwe) i w ogóle funkcją zdrowia psychicznego jest nie znać przyszłości i mieć ją otwartą jako tajemnicę. Nie można lekceważyć nawracania, bo nie wiemy co nadejdzie, ale przy pewnej podatności od niektórych materiałów można wpaść w lęki apokaliptyczne. Ja już jestem odporniejsza, ale mam za sobą taki etap, jest moment, kiedy strach paraliżuje, a żeby czynić dobro i się nawracać, trzeba mieć trochę wolności i stabilności. Z drugiej strony różne ostrzeżenia są po to, aby nam uświadomić, że mamy ograniczony czas i żeby lepiej z niego korzystać, niezależnie zresztą od końca świata, każdy umrze i nie znamy czasu. Ja szukam dla siebie optimum, a może własnej wygody, ale wolę trochę dystansu, choć wierzę, że żyjemy w czasach ostatecznych. Z tym że dokładnego czasu nikt nie zna i się może on odsuwać, bo to zależy od modlitwy ludzi (naszej też), od stanu świata, od tego czy Duch Św ma jeszcze pole do działania w inny sposób niż ostateczny. Jeśli świat dojdzie do takiego stanu, że ludzie nie będą mieli szans aby zbawić swą duszę, to Bóg musi interweniować. Moim zdaniem jest coraz gorzej, bo zło atakuje już intensywnie dzieci, więc coraz ciężej być zbawionym i przestaje to być wybór osobisty, a staje się piętnem kultury i systemu wychowania.
  21. No jak to, mamy na forum paru eklezjalnych hipsterów
  22. Ja kiedyś słyszałam o tym błędzie w tłumaczeniu i odmawiałam od wielu lat "i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie". Teraz przeczytałam ten artykuł i wydaje mi się, że jednak "nie wódź nas na pokuszenie" jest lepsze. Cóż, nigdy z mainstreamem. Zmieniałam, zanim to było modne. http://www.liturgista.pl/?menu_id=3&&display=sekcja&&sekcja=b&&view=post_details&&id=163
  23. Rozeznawanie powołania to poznawanie swoich możliwości - czy na przykład się nadaję do założenia małżeństwa (choć nikt nie jest w pełni gotowy przed), czy nadaję się na ojca, co mógłbym dać swojemu dziecku jako ojciec, jakim byłbym mężem i co mogę zrobić, by się lepiej do tego przygotować. Rozpoznawanie swoich uczuć (miłości do kogoś) to również poznawanie swoich możliwości, bo przecież nie da się zbudować dobrego związku bez miłości, nie można też kochać na zawołanie - miłość to dar od Boga, który nam daje siłę do różnych rzeczy (dalej więc mówię o posiadaniu pewnych możliwości w sobie, są też warunki zewnętrzne: miłość drugiej osoby do mnie też jest dla mnie możliwością, którą mogę dobrze wykorzystać). Czyli masz poznawać dobrze siebie, realia życiowe, a nie odgadywać scenariusz swojego życia. Jeżeli możemy znać wolę Boga, to na przykład taką, że Bóg nie chce wolnych związków, chce aby ludzie w miłości wybierali odpowiedzialność na całe życie, chce aby dzieci się wychowywały w rodzinie - wiemy, że mamy od siebie wymagać rozwoju w kierunku pełni człowieczeństwa, niezależnie jak przebiega nasze życie, a nie iść na skróty. I to jest powołanie każdego.
  24. Nie jest ważne, czy to jest Twoje powołanie czy nie. Ważne, co czujesz i czego pragniesz - bo to jedynie możesz rozpoznać, nic więcej. Racjonalne jest postępować zgodnie z własnymi pragnieniami, wyznaczać sobie cele i je realizować, a cel (mieć żonę) jest godziwy. Nie możesz wiedzieć więcej, bo nie znasz przyszłości. Powołanie to nie jest loteria, że masz odgadywać, co też Bóg sobie wymyślił. A w planie Boga na Twoje życie są błędy, które popełnisz, Twoje poszukiwania, rozwój, różne nieprzewidziane zdarzenia i nawet ta nerwica. Nie musisz odgadywać, co Bóg ma na myśli, gdyż On pilnuje Twojego życia i chce Cię zbawić, będzie Cię prowadził, a Ty nie wiesz jeszcze dokąd i nie masz zgadywać, ale na pewno zawsze będzie Ci dawał wskazówki do nawrócenia, jeśli będziesz się oddalał w grzechy. Celem Boga jest abyś był zbawiony, a drogi życiowe do tego mogą prowadzić różne. Myślę też że Bóg ma plany awaryjne, jeśli coś w życiu nam nie wyjdzie.
×