"Rezygnacja" bez wspomagania się lekami,tudzież w wyniku "uszkodzeń mechanicznych" organów odpowiedzialnych za popęd - Jest prawie że jak mi się wydaje niemożliwe,libido,potrzeby bliskości fizycznej,zwał jak zwał - można olać,jednakowoż i tak prędzej czy później człowieka "dopadną",jedynie chemią albo ingerencją w organizm można to wyeliminować.
Co do mnie,jest to tylko upierdliwa żądza,prymitywny instynkt,czy potrzeba która czasem "przejmuje kontrolę",przy obecnym światopoglądzie,priorytetach,podejściu do życia,ludzi i reszty - rzecz całkowicie zbędna,której ciężko się pozbyć (łykać leków,by tylko zabić libido - raczej nie zamierzam).
Niechęć/nienawiść do współżycia jednak nie wiem,czy wynika z mojej natury,czy też ze strachu przed zbliżeniem się do kogoś emocjonalnie i fizycznie.
Jest mi obojętne jednak,czy ktoś lubi dupakę,czy nie,jeśli tak,niech mu służy,jeśli nie - fajrant, "do whatever u want"
Na dzień dzisiejszy,z mniejszym lub większym powodzeniem,olewam tę sferę żywota i człowieczeństwa,jak będzie - czas pokaże.