Skocz do zawartości
Nerwica.com

Arhol

Użytkownik
  • Postów

    34 884
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Arhol

  1. deader, Ta strona jest straszna,jeśli miałbym interpretować internety jako hades,ta strona jest jedną z bram. pająk, I don't get it D: A serca jako organu nie da się złamać,chyba złamania tyczą się kości,jeśli pamiętam coś z anatomii w budzie gdy tego uczyli D:
  2. deader, W sensie że ładowanie interesu w pusty oczodół? pająk, personalnie nic do ciebie nie mam,choć może któryś z moich pseudodżołków mógł wywołać niesmak/or something. Sam się usunął,na prośbę,nie zdezintegrowaliśmy go D: Btw,jeśli tak dalej pójdzie,zamknę ten dobytek w pizdu,bo się śmietnik robi coraz większy D:
  3. Z tego co można tam wyczytać,gałki oczne tyłek (to kiedyś mogły być silne ręce,czy ramiona) Mając te 3 rzeczy,wedle mondrości tamtejszych - stykno. Who the hell cares? pierdoły i gównotreść,jedyne co tam widzę w takowych postach (nieliczne wyjątki postów mających sens)
  4. I nie ostatni. Dobra rondle,fun ends here,do garów.
  5. Pisz króliku,niech ci wena sprzyja do północy,potem kramik zamykamy
  6. Mam darmowe człowieczeństwo,lekko zryte ale jeszcze do naprawy,reflektuje ktoś?
  7. Od własnej moralności,uczciwości,lojalności,skur*ysyństwa i srania na emocje 2 osoby. I tych 2 cech ostatnich nie brakuje jak widzę,rozwiązania nie ma,topic o podobnej treści był jak widzę,zostawie ten jeszcze na moment, może ktoś ma co do napisania,jeśli nie,ten do kosza,a dyskusja niech będzie w poprzednim.
  8. Wracając na tory właściwe tematowi,wydaje mi się że powinieneś rozważanie,acz konsekwentnie i powoli dawać znać swojej przyjaciółce że czegoś więcej niźli przyjaźni,jak bawić się konkretnie w podchody i rytuały godowe bo akurat się nie znam (w praktyce) teorii coś tam zasłyszałem ale to nie o tym,na pewno jednak zważaj by nie polecieć z bukietem róż i wysrać kwieciste wyznanie niczym 1 lepszy młokos który żyje ideałami . Zwykle takie coś kończy się failem,poza tym moim zdaniem powoli i do przodu,a także pamiętaj - nie nastawiać się na cuda (nie przepowiadać też ultra dramatu) i trza też uwzględnić ten feler którym jest cyklofrenia.. Watch out & gl
  9. Arhol

    Samotność

    W obecnych czasach,chyba piniondz gra sporą rolę,bardzo sporą niestety,To nie czasy wojen,konfliktów i innych,gdzie życie ludzkie było często gówno warte a pieniądz jeszcze mniej :<
  10. Aranjani, Do łagrów zatem? Za niereformowalność D: ?
  11. Zatem bana nie przewiduje D: Aranjani, gary umyte?
  12. Niestety,obłęd na dziś mnie nie ogarnia,regulaminu nie łamiesz. Chyba że trza ci urlopu od foro na życzenie D: Ale to musi wynikać z twojej nieprzymuszonej woli D:
  13. Arhol

    Samotność

    o zgrozo,stworzyłem klasyfikacje D:....
  14. mangiferaindica, Tu nie,w skrajnym przypadku mogę zacząć szastać banami,zwalając na to że nagle mi odjebało przy pc bez medżik pillsów. deal with it D:
  15. Ja też doniosłem,wór węgla i świeże trupy heretyków do ognia na serwerownie,chwalmy pana.
  16. Arhol

    Samotność

    Fakt,leki to gówno,które ingerujew /niszczy relacje z innymi humanoidami,z 2 strony bez psajchodropsów,często by się nawet nie dało myśleć o relacjach z innymi,funkcjonować...co dopiero wtedy myśleć o relacjach i innych. (zależnie od zaburzeń ofc :<)
  17. i tak zasilimy trumny/piece krematoryjne,nie cieszcie sie
  18. Arhol

    Samotność

    Izolatka,czy "samotność"...samotność,to jest - na bezludnej wyspie,solo,mając za towarzystwo piach,ocean i ewentualnie kraba zapjerdalającego po brzegu. Czy może to izolacja? A samotność,to ograniczony kontakt z ludźmi? Who cares,pozwolę sobie popatrzeć wstecz na sytuację swoją,jak i nieco trochę przemyśleń o zjawisku. Rozjebmy to na 3 kategorie A) Samotność typu "Brak zrozumienia", w "tłumie" - Ta którą odczuwamy,gdy czujemy że nie jesteśmy komukolwiek potrzebni,nie czujemy że ktokolwiek może zrozumieć co się w naszych chorych łbach dzieje,brak przyjaciół/zaufanych ludzi którzy są w stanie zrozumieć,o co nam chodzi,nawet jeśli my nie wiemy,o co chodzi. ("Nikt mnie nie rozumiee fffuuu") B) Samotność typu "brak znajomości" - Brak znajomych,funfli,przyjaciół,żywot prowadzony przez wykolejeńców wszelakich,mniejszych lub większych,czyli nołlajfy,ćpuny,alkusy,inni nałogowcy,męty różnej maści,pokarani przez los tudzież i ówdzie C) Samotność "bezzwiązkowa" - Czyli "OMFG nje mam chłopa/baby" (wybierać zależnie od płci) Jeżeli chodzi o mnie, pkt A - W niektórych kwestiach,owszem,sam nie ogarniam własnej egzystencji,mjotam się jak gówno w przerębli między naturalnymi potrzebami człowieczeństwa,a próbie zaprzeczania temu,zagłuszania,tłamszenia,za dużo razy "zaufałem",za dużo razy dostałem w dooopę,ani razu "głębsze zwierzenia",personalnie,do kogokolwiek, (pojedynczych osób),mi nic dobrego nie przyniosły,zwykle kończyło się failem,pamiętajcie dzieci,jeśli dostajecie po dupie od znajomych którzy zwą się zaburzeniami - deprecha,stany depresyjne,nerwica & reszta,nie idźcie z tym do normalsów,zwłaszcza tych z familiady,zaufanych,dostaniecie pakiet złotych rad w postaci "weź się w garść",gównomowy i jeszcze bardziej ch*jowe samopoczucie jak mieliście (są pewne wyjątki,ale większość się skończy jak powyżej),generalnie ciężko o zrozumienie,jeśli człowiek sam siebie nie rozumie,a nawet jeśli ogarnia i wie czego chcę od innych i siebie,spotkać "true friends" czy coś blisko tego. Praktycznie niemożliwe,jedno wiem,przysłowie "prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie",(niekoniecznie finansowej,problemy życiowo-egzystencjonalne,kryzysy wszelkiej maści też w to wliczam) ma na pewno jakieś pokrycie,jeśli w tym czasie ktoś ci podał "pomocną dłoń",gdy była chujufka,to będzie też dobrym funflem gdy są dobre czasy,gdy lud jest wokół ciebie tylko wtedy gdy się powodzi i jest ok - chooja to warte. W czasie największych dołków,mi przynajmniej,emocjonalnie pomogło to foro,nie pojedyncze jednostki,ale ogólne zrozumienie z którym pi razy drzwi na foro można się spotkać ( w porównaniu z normalsami,z którymi nie jeden z nas ma do czynienia - niebo a ziemia i tak). Choć pewnie są i pojedyncze jednostki które w ten sposób mogą pomóc. Trudny rodzaj "Samotności" do spacyfikowania,ale nie niemożliwy do ogarnięcia imho. Ale to zależne,od nas samych,trochę też od czynnika losowego. B)Znajomości powierzchowne,funflowate,chyba najłatwiejsze do ogarnięcia,by pogadać o głupotach,pasjach,pożartować itd,bez jakichś poważniejszych rozkmin,gadek,rozmów. Spacyfikować takowe coś można podczas surfowania w internetach,tudzież udając się na spotkania/zloty/whatever o tematyce która na s interesuje,już można kogoś choćby powierzchownie poznać. Imho,łatwe do ogarnięcia,ale to też zależy oczywiście,na kogo trafimy,gdzie trafimy i czy potrafimy "zapomnieć" o problemach w takowym tawariszstwie. C)Relacje z płcią przeciwną,oh well,temat który zwykle staram się spacyfikować,uciąć i pozbyć się niczym niechcianego bękarta,czy niczym nowotworu,niestety albo stety,wiek w którym obecnie moja denno-dziwna egzystencja się znajduje,nie pozwala ot tak by tematowi odciąć łeb niczym hydrze,a nawet jeśli,wyrastają 3 kolejne,generalnie jednak....nie widzę tego,jakiegoś sensownego związku,przez moje podejście do życia,charakter,niestabilność emocjonalną,brak zaufania do humanoidów i parę innych czynników,co jest jednak głównym problemem? Strach,przed porażką i zawodem,siebie,2 strony,nope,spahta. Konsekwencje jednak mogą jakieś być w przyszłości,za sranie na tę sferę żywota,jakie ? Dam znać za parę lat D: Czasem wolałbym mieć za sobą jakąkolwiek poważniejszą relacje, by dany "życiowy exp" mieć ze łba,nawet te 2-3 lata i fajrant,z 2 strony,inny człowiek to nie zabawka,nie można tego wyebać do kosza (nie powinno się?),przynajmniej wydaje mi się,że 2 człowiek i jego emocje,uczucia to nie zabawka,czy coś czym winno się yebnąć jeśli jest upierdliwe. (Nie od razu ? ) Najcięższy dla mnie do ogarnięcia temat. Ogólnie,sytuacja życiowa,czy relacje z ludźmi,takie jak mam obecnie,są względnie zadowalające,wolałbym czasem wręcz bardziej się odizolować,jednak wymagałoby to większych nakładów silnej woli,wysiłku,zwał jak zwał,samotność,czy izolatkę,można lubić,ale nikt nie może jej znieść jak głosił jakiś tam cytat D: Czasem jednak przeciwnie - "ciągnie" ku ludziom i jakimś sensowniejszym relacjom,ale twierdzę że tak jak jest obecnie,jest względnie optymalnie,czy kiedyś pójdę bardziej w którąś ze stron - nie wiem. Jeśli już jednak,prędzej izolatka,większa jak jest. (Ale to czysta gdybanina) Kończąc,nawet jeśli nie ma się towarzystwa,trzeba próbować jakoś wykorzystać ten czas w izolatce,zrobić coś dla siebie,poszukać choć jakichś kontaktów płytszych (przyjaźń,miłość i inne bzdety "ot tak" się nie zjawią na pstryk drewnopaluchów),nie ma złotej recepty imho jak to rozwiązać,co zrobić,każdy z nas tu piszących,obserwujących musi ten problem na swój sposób rozwiązać,ponarzekać,zatrzymać się też można,jednak robienie tego nagminnie prowadzi tylko do większej czarnej dupy niźli jest,także jeśli się da - unikajmy tego zachowania,jednocześnie nie zabierając sobie prawa do poględzenia od czasu do czasu,ważne by jednak coś prócz tego robić,próbować,nie od razu Warszafke czy inną zapadłą dziure wybudowano. Ci którzy psioczą na izolatkę,pamiętajcie o 2 stronie medalu - samotność jest stabilna,nie ma ryzyka,że ktoś lub coś cie zrani,jest to rzecz jednolita,niezmienna w swej naturze,nie przynosi "zysków" ale też niczego się nie ryzykuje,relacje z ludźmi cóż...to loteriada,może być fajnie,póki jest dobrze,ale coś się zyebie i dostajemy kołek w plery,z całej relacji robi się ch** dupa i kamieni kupa,i jest gorzej niż było.Czasem jednak zdarzają się tacy, którzy przy 1 lepszym kryzysie nas nie oszczają i nie pójdą dalej,różnie bywa. Nim wysramy hejt na dany stan rzeczy,przemyślmy go i skalkulujmy,o ile się da,bo może wcale nie jest aż tak tragicznie jak się wydaje,ani też tak pięknie,jakbyśmy chcieli,czy jak się oszukujemy. Gratuluje heretykom którzy to doczytali.
  19. Rzuć worek węgla do legowiska,będzie pełno.
×